„Ukochany zerwał ze mną i zastąpił mnie flądrą z mazurskiego jeziora. Jedzą sobie z dziubków, a ja zalewam się łzami”

załamana kobieta fot. iStock, MangoStar_Studio
„Olek nie odezwał się do końca wakacji. Choć cierpiałam, nie szukałam go. Duma mi na to nie pozwalała. Kochałam go, ale nie zamierzałam się poniżać”.
/ 02.05.2023 10:30
załamana kobieta fot. iStock, MangoStar_Studio

Świat mi się zawalił! W wakacje porzucił mnie chłopak, z którym chodziłam prawie rok. Była to moja pierwsza, prawdziwa miłość. Gdy się o tym dowiedziałam, myślałam, że zwariuję z rozpaczy. I wariuję do dziś. A moja rodzina zamiast mi pomóc, zrozumieć mój ból, śmieje się ze mnie. Już nawet nie wiem, co boli mnie bardziej: czy to, że zostawił mnie ukochany, czy złośliwości siostry i mamy.

Aleksandra poznałam na początku roku szkolnego, na imprezie u przyjaciółki. Rok ode mnie starszy, wysoki, wysportowany… Właśnie rozpoczął naukę w najlepszym liceum w mieście, ciuchy miał ekstra, no i świetnie tańczył. Wszystkie dziewczyny wlepiały w niego wzrok, wdzięczyły się i uśmiechały, ale on wybrał mnie. Gdy impreza się skończyła, byłam w nim zakochana po uszy. Z wzajemnością zresztą…

Nie chcieli słyszeć o wspólnym wyjeździe

Zaczęliśmy się spotykać. Po szkole wszędzie łaziliśmy razem. Przychodziłam do domu dopiero wieczorem. Moim rodzicom początkowo wcale się to nie podobało. Krzyczeli, że jestem jeszcze za smarkata na amory i nauka jest ważniejsza. Ale jak się dowiedzieli, że Olek jest najlepszym uczniem w klasie i może mnie podciągnąć z matmy, zmiękli. Mama przeprowadziła ze mną tylko rozmowę uświadamiającą.

Śmiać mi się chciało, bo była taka zażenowana, gdy mówiła o seksie… Chyba myślała, że ciągle wierzę w bajki o bocianie, który przynosi dzieci, albo o znajdowaniu ich w kapuście. W każdym razie musiałam jej obiecać wstrzemięźliwość, przynajmniej w najbliższym czasie. Więc obiecałam. I tak na razie nie planowałam swojego pierwszego razu, chciałam z tym trochę poczekać. Wystarczały mi pocałunki.

Nadeszły wakacje. Miałam nadzieję spędzić je z Olkiem, ale rodzice nawet słyszeć nie chcieli o naszym wspólnym wyjeździe. Znowu gadali, że jestem na to za smarkata, a w lecie młodym ludziom różne głupoty do głowy przychodzą. I takie tam bzdury. Jak to oni. Prosiłam, błagałam, nawet groziłam, że ucieknę z domu, bo na samą myśl o rozstaniu choćby na kilka dni robiło mi się słabo. Nic nie pomogło. W końcu Olek pojechał nad morze, a potem z kumplami na Mazury, a ja lato spędziłam u babci w Zakopanem i z rodzicami na Krecie.

Oczywiście jak się rozstawaliśmy, to obiecaliśmy sobie, że będziemy codziennie do siebie dzwonić, pisać esemesy, rozmawiać przez internet. No i na początku rzeczywiście tak było. Olek zapewniał mnie o swojej miłości, mówił, że nie może się doczekać, kiedy znów się zobaczymy, i że odlicza dni do końca wakacji…

Ale jakoś w pierwszych dniach sierpnia, akurat wtedy, gdy byłam w Grecji, kontakt nagle nam się urwał. Mój ukochany przestał odbierać ode mnie telefony, odpowiadać na mejle. Drżałam z niepokoju, bo myślałam, że stało się coś złego. Miał wypadek albo zachorował. Wściekałam się, bo nawet sprawdzić tego nie mogłam…

Oczywiście chciałam natychmiast wsiadać do samolotu i wracać do Polski, ale rodzice tylko popukali się w głowy. Zamiast więc pływać w cudownym morzu, gapiłam się w ekran smartfona. Na szczęście w końcu się odezwał. Tłumaczył, że w tej miejscowości na Mazurach często nie ma zasięgu. No i poprosił, żebym tak do niego nie wydzwaniała. Bo kumple się już z niego śmieją, że panienka go sprawdza.

– Baw się dobrze. Pogadamy po powrocie z wakacji – rzucił do słuchawki.

Choć zrobiło mi się przykro, postanowiłam uszanować jego prośbę. Niech sobie baluje, skoro chce. Ale jak się już spotkamy, to będę kazała się długo przepraszać za narażenie mnie na taki stres…

W szkole wyraźnie mnie unikał

Wróciłam do domu dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. Czekałam, aż Olek się odezwie, przybiegnie do mnie, powie, że się za mną stęsknił, a potem pójdziemy gdzieś razem na imprezę. Nie zadzwonił… Odczekałam trzy dni i poszłam do niego do domu. Otworzyła jego mama. Nawet nie zaprosiła mnie do środka.

– Aleksandra jeszcze nie ma. Jak przyjdzie, to mu powiem, że byłaś – mruknęła i zamknęła mi drzwi przed nosem.

Trochę mnie to zdziwiło, bo zwykle była dla mnie serdeczniejsza, ale pomyślałam, że pewnie znowu pożarła się z mężem i ma zły humor. Oni często się kłócili. Olek nie odezwał się do końca wakacji. Choć cierpiałam, nie szukałam go. Duma mi na to nie pozwalała. Kochałam go, ale nie zamierzałam się poniżać. Zobaczyliśmy się dopiero na rozpoczęciu roku szkolnego.

Tak się cieszyłam, że udało mi się dostać do tego samego liceum! W wyobraźni już widziałam, jak przechadzamy się po korytarzu, na przerwach trzymając się za ręce… Tymczasem mój ukochany wyraźnie mnie unikał. Nie podszedł, nie przywitał się. Gdy uroczystość się skończyła, stał niedaleko mnie i zaśmiewał się z czegoś z kuplami. Nie rozumiałam, co się dzieje. Schowałam dumę do kieszeni i odciągnęłam go na bok.

– Co jest grane? Tak się zmieniłam przez wakacje, że nawet mnie nie poznajesz? – naskoczyłam na niego od razu.

– A, to ty? W sumie dobrze, że cię widzę. Musimy pogadać – odparł.

Tego, co potem usłyszałam, nie zapomnę do końca życia. Mój ukochany oświadczył, że ze mną… zrywa! Bo ma inną. Poznał ją na Mazurach i świata poza nią nie widzi. Myślałam, że żartuje, ale nie…

– Z tobą było całkiem miło, ale się skończyło. Wybacz – stwierdził na koniec.

Powiedział to takim obojętnym tonem, jakby nigdy nic nas nie łączyło. A potem wrócił do kumpli. Po kilku minutach znów zaśmiewał się z nimi w najlepsze. Byłam w szoku. W pierwszej chwili chciałam rzucić się na niego z pięściami… Wykrzyczeć w twarz, co o nim myślę. Jednak się powstrzymałam. Przed szkołą stali ludzie. Nie chciałam sobie psuć opinii.
Pobiegłam więc do domu i dopiero tam rzuciłam się z płaczem na łóżko. Ryczałam do wieczora. Musiałam wyjąć do spania nową poszewkę, bo ta była mokra od łez.

Jak on mógł mi to zrobić?!

Przecież jeszcze nie tak dawno byłam dla niego najważniejszą osobą na świecie! Sam mi to mówił. I traktował mnie jak królową. A teraz?  Jakbym była nikim! Czułam się zdradzona, oszukana i poniżona. Bardzo potrzebowałam wsparcia, rady, pomocy… Liczyłam na to, że moi najbliżsi zrozumieją moje cierpienie. Niestety zawiodłam się. 

Przez pierwsze dwa dni mama i starsza siostra, Karina, jeszcze mnie pocieszały. A przynajmniej próbowały. Coś tam mówiły, że nie powinnam się przejmować Olkiem, bo wkrótce poznam innego chłopaka i będę szczęśliwa. Ale potem jakby straciły do tego serce. Gdy po raz kolejny oznajmiłam im zapłakana, że nigdy nie zapomnę o Olku i będę go kochać do końca życia, zaczęły się ze mnie podśmiewać. Zwłaszcza Karina non stop mi dogryza.

– Przestań wreszcie wyć!  – wrzasnęła na mnie ostatnio. – To już naprawdę zaczyna być nudne. Ogarnij się! Zrozum wreszcie, że to nie była żadna prawdziwa miłość. Na taką masz jeszcze czas!

Gdy zrozpaczona pobiegłam do mamy, nawet mnie nie przytuliła.

– Kochanie, Karinka ma rację. Dość już tych jęków. Zajmij się nauką, to ci ta miłość szybko z głowy wywietrzeje… A poza tym tak sobie myślę, że w sumie dobrze się stało, że ten cały Olek cię zostawił. Liceum to nie gimnazjum, trzeba od razu ostro zabrać się do roboty. Na amory nie ma za bardzo czasu – usłyszałam.

Łatwo im powiedzieć: „Przestań wyć”, „Dość tych jęków”… Co ja poradzę na to, że ciągle kocham Olka? Mimo że od tamtej pory ani razu nie rozmawialiśmy. Ba! Nawet „Cześć” przestał mi mówić, jakbym była powietrzem! Jak go mijam w szkole na korytarzu, to mi się od razu z żalu i tęsknoty płakać chce. Raz widziałam go z tą nową panienką… Szli przytuleni, wpatrzeni w siebie. Myślałam, że zwariuję!

Życie straciło dla mnie sens. Nie mogę spać, uczyć się. Już dwie pały dostałam… Jak rodzice się dowiedzą, to się wściekną. Ale naprawdę nie mam głowy do książek. Nie wiem już, co robić. Nie umiem sobie poradzić ze swoim cierpieniem. Może łatwiej byłoby mi zapomnieć o Olku, gdybym nie słyszała złośliwości od siostry i głupich rad mamy. Dlaczego lekceważą moje uczucia? Może i jestem młoda, ale też mam serce! Mogę kochać i cierpieć!

Czytaj także:
„Zakochałem się, ale kumpel radził, żebym wstrzymał się z zalotami, bo kobiety lubią niepewność. Drań miał w tym swój interes”
„Gdy poznałem Wiktorię, zakochałem się w niej na zabój. Jest tylko 1 problem. Jej siostra spodziewa się mojego dziecka”
„Na wakacjach zakochałam się w cudownym facecie. Myślałam, że czeka nas świetlana przyszłość, ale los zdecydował inaczej”

Redakcja poleca

REKLAMA