„Gdy poznałem Wiktorię, zakochałem się w niej na zabój. Jest tylko 1 problem. Jej siostra spodziewa się mojego dziecka”

kobieta w ciąży z partnerem fot. Adobe Stock, Rawpixel.com
„Czułem się jak ostatnia szmata. Miałem ochotę wykrzyczeć Edycie, że zrywam zaręczyny, że nie zostanę jej mężem. Będę płacił na dziecko, uczestniczył w jego wychowaniu, ale się z nią nie ożenię, bo kocham jej siostrę jak nikogo innego na świecie. Nie zrobiłem tego jednak”.
/ 05.01.2023 18:30
kobieta w ciąży z partnerem fot. Adobe Stock, Rawpixel.com

Spotykaliśmy się z Edytą od kilku miesięcy. Była wspaniała i bardzo ją kochałem. Kiedy więc zaszła w ciążę, natychmiast się jej oświadczyłemMoże nie byłem specjalnie zachwycony perspektywą niedalekiego ojcostwa, pieluch, kolek i nieprzespanych nocy, bo nie planowaliśmy tego, ale cóż było robić. Dziecko było wspólne i należało mu stworzyć rodzinę.

Przyszli teściowie chcieli koniecznie wyprawić jedynaczce huczne wesele, zaprosić całą rodzinę i przyjaciół. Nie paliłem się do tego. Ja miałem tylko mamę, starszego brata i schorowaną babcię, która i tak nie mogła brać udziału w weselnej zabawie. Trudno więc się dziwić, że zdecydowanie wolałem cichy ślub ze skromnym obiadem tylko dla najbliższych. Jednak mimo moich delikatnych sugestii przygotowania do wesela trwały w najlepsze

Wiktorię poznałem całkiem niespodziewanie, można nawet powiedzieć, że było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Przez te kilka miesięcy naszej znajomości Edyta ani razu o niej nie wspomniała. Po prostu nie miałem pojęcia, że Wiktoria w ogóle istnieje, byłem przekonany, że Edyta jest jedynaczką. Tego dnia wróciłem z pracy wcześniej niż zwykle. Udało mi się dokończyć projekt, nad którym pracowałem dobrych kilka tygodni. Szef był zadowolony, szykowała się niezła premia. Postanowiłem zatem zabrać Edytę na kolację, taką uroczystą, gdyby nie była w ciąży – to z szampanem. No ale była, to kupię jej bąbelki bezalkoholowe.

– Eda, jestem już – zawołałem od drzwi.

– A ja mam niespodziankę – odezwała się z kuchni, więc tam się skierowałem.

Była piękna jak egzotyczny motyl

Siedziały po przeciwnych stronach stołu, niby zupełnie inne, ale jednak jakoś podobne. To podobieństwo było w ich uśmiechu. I tylko w nim. Poza tym burza rudych, kręconych włosów, opalona, pełna piegów twarz i lekko skośne oczy obcej dziewczyny nadawały jej wygląd egzotycznej księżniczki, przy której moja Edytka z króciutką czarną fryzurką i jasną twarzą wyglądała nad wyraz skromniutko. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakaś przyjaciółka Edyty, której z niewiadomych i niezrozumiałych dla mnie powodów nie zdążyłem poznać.

Moja siostra Wiktoria – przedstawiła mi dziewczynę, zaskakując mnie kompletnie.

– Siostra? – zwyczajnie mnie zatkało. – Nigdy nawet słowem nie wspomniałaś, że masz siostrę. Byłem pewien, że – zająknąłem się – że jesteś jedynaczką.

– Jak mogłaś się mną nie pochwalić? – zganiła Edytę rudowłosa piękność.

– A tak jakoś wyszło… – Edyta wzruszyła ramionami.

Roześmiały się obydwie, obrzucając się nawzajem zadziornymi spojrzeniami. Czułem między nimi jakieś dziwne napięcie, coś iskrzyło, jakby cały czas ze sobą walczyły albo prowadziły jakąś grę. Edyta co chwilę zerkała w moją stronę. Mierzyła mnie jakimś takim kontrolnym spojrzeniem. A ja? Ja utonąłem w kocim spojrzeniu przyszłej szwagierki.

– Jestem tylko jej przyrodnią siostrą – wyjaśniła – córką naszej mamy z jej pierwszego związku, tego egzotycznego, zakazanego – dodała ze śmiechem.

Nie potrafiłem od niej oderwać oczu, chociaż bardzo się starałem. Była taka inna niż Edyta. Nawet nie to, że ładniejsza, była po prostu inna, może właśnie egzotyczna.

– Spodobała ci się Wiki? – zapytała Edyta po wyjściu siostry. W jej głosie słychać było napięcie i zazdrość.

– Ładna jest – wzruszyłem ramionami. Starałem się, żeby wyszło to naturalnie, zwyczajnie, ale chyba nie do końca mi się udało. Miałem wrażenie, że nagle, w jednej sekundzie, przestałem kochać narzeczoną, że w ogóle przestała mi się podobać, że zamieniła się w nieciekawą, szarą myszkę. Czyżby to było właśnie to, o czym piszą w babskich romansach? Czyżby to była miłość od pierwszego wejrzenia? Przecież nigdy w nią nie wierzyłem.

– Ładna? – roześmiała się kpiąco Edyta. – Ona jest piękna, jak egzotyczny motyl.

Dlaczego nigdy o niej nie wspomniałaś? – nie potrafiłem powstrzymać się od tego pytania.

Teraz Edyta wzruszyła ramionami.

– Tak jakoś wyszło – powtórzyła.

– Nie jesteście ze sobą blisko?

– Kiedyś byłyśmy, ale to było dawno, w dzieciństwie.

– A potem?

– A potem już mniej.

– Dlaczego?

– Oj tam, dlaczego i dlaczego? Nie wiem, tak jakoś nam się to rozlazło. Wiki w pewnym wieku zaczęła strasznie szaleć, chyba mnie wtedy nienawidziła całym sercem. A potem nie potrafiłyśmy już wrócić do poprzednich relacji.

Czułem te osławione motyle w brzuchu

Nie drążyłem tematu, bo Edyta najwyraźniej niechętnie mówiła o siostrze. Natomiast mnie zżerała ciekawość i byłem gotów poprosić ją, by opowiedziała mi dosłownie wszystko, co o niej wie. Nie mogłem jednak tego zrobić. Edyta była moją narzeczoną, za dwa miesiące mieliśmy wziąć ślub. Poza tym była przecież w ciąży. A gdyby nie była? O rany, gdyby nie była, wszystko mogłoby jeszcze wyglądać inaczej, wszystko mogłoby się zmienić. Ja mógłbym wszystko zmienić.

Tej nocy śniła mi się Wiktoria. Leżałem w łóżku, miałem świadomość, że jestem nagi, a ona szła do mnie od drzwi ubrana w półprzezroczystą, zwiewną sukienkę. Szła, ale w ogóle się do mnie nie zbliżała. Ten sen był tak realny, że kiedy się obudziłem, byłem przerażony, że w nocy mówiłem coś, że wołałem ją, a Edyta wszystko to słyszała. Chyba jednak tak nie było, bo nie wspomniała ani słowem, nie zapytała, co mi się śniło. Pewnie śniłem cicho. Na szczęście.

Nie mogłem się uwolnić od myśli o Wiktorii, bezustannych myśli.

– Coś ty taki rozkojarzony, stary? – zapytał kumpel w pracy. – Łazisz jak nieprzytomny. Tak bardzo się boisz, że zostaniesz tatusiem?

– Daj mi spokój – warknąłem – co się czepiasz, kretynie?

A może się zakochałeś? – zachichotał – i to najprawdopodobniej nie w Edycie?

– Odczep się – byłem coraz bardziej wściekły. Skoro zauważył, to pewnie było po mnie widać wszystko, co we mnie buzowało.

Po raz kolejny spotkałem się Z Wiktorią na niedzielnym obiedzie u teściów. Siedzieliśmy przy stole, a mnie dreszcze przechodziły wzdłuż kręgosłupa, co chwilę czułem te osławione motyle w brzuchu. Co chwilę zerkałem w jej kierunku, ale tylko raz udało mi się uchwycić jej spojrzenie. Przestraszyłem się, że Edyta zauważy to wszystko. Narzeczona nie była przecież głupia. I miała oczy.

Kiedy Wiktoria wyszła do łazienki, ja chwilę potem poszedłem zapalić. Spotkaliśmy się w przedpokoju. Nie potrafiłem się powstrzymać, chwyciłem ją za rękę. Nie zastanawiałem się wtedy, co mogłaby zrobić, na przykład dać mi w twarz. W sumie byłem pewien, że nic takiego nie zrobi.

Daj mi swój numer telefonu – poprosiłem szeptem.

Zawahała się, spojrzała uważnie na drzwi salonu, gdzie znajdowała się reszta rodziny.

– Idę z Igorem zapalić – zawołała i po chwili staliśmy obok siebie na tarasie. Wiki paliła jakieś cienkie, bardzo mocno pachnące papierosy. Paliła w milczeniu. Dopiero, kiedy skończyła, odezwała się cicho.

– Po co ci mój numer? Chcesz się ze mną umówić? Przecież żenisz się z moją siostrą.

– Chcę się spotkać, pogadać.

Kiedy pokręciła głową, rzuciłem wprost.

– Nie mów, że nie czujesz tego, co wisi między nami, drży, iskrzy… Nie wiem, jak to nazwać, ale nie radzę sobie z tym.

– Czuję – przytaknęła – czuję to wszystko, o czym teraz mówisz, ale ty przecież żenisz się z moją siostrą. Będziecie mieli dziecko. Nie mogę wchodzić pomiędzy was, nie wolno mi. Nie jestem podłą suką, Igor.

– Chcę tylko pogadać – powiedziałem, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to nieprawda.

Szybko podyktowała mi numer telefonu, odwróciła się i zniknęła w drzwiach, zamykając je za sobą bardzo dokładnie, jakby chciała się ode mnie odciąć.

Nikt nigdy się o tym nie dowie

Zadzwoniłem następnego dnia, umówiłem się z nią na kolację. Edycie powiedziałem, że zaczęliśmy pracować nad nowym projektem i muszę dłużej zostać w pracy, bo mamy krótki termin wykonania.

Przyszła, taka piękna, mimo że nie było w niej żadnej staranności o to, żeby się podobać. Edyta nosiła drogie ciuchy, zawsze miała bardzo staranny makijaż, zrobione paznokcie. Wiktoria w długiej kolorowej sukience z rozpuszczonymi włosami wyglądała przy niej jak bajkowa księżniczka.

– Jesteś piękna – powiedziałem tylko, kiedy usiadła naprzeciw mnie.

– Wiem – szepnęła w odpowiedzi – nie ty pierwszy mi to mówisz. I lustro też w domu mam, wyobraź sobie – dodała ze śmiechem.

Opowiedz mi coś o sobie – poprosiłem, kiedy kelner przyniósł zamówione dania. – Edyta nigdy nie mówiła, że ma siostrę.

– Pewnie wolałaby, żebym zniknęła, żeby mnie nigdy nie było – powiedziała smutno. – Oni wszyscy by tak woleli.

– Co ty mówisz?

– Edyta zawsze była o mnie zazdrosna – zaśmiała się. – A ja byłam zazdrosna o nią – dodała po chwili. – Mama była na trzecim roku studiów, kiedy mnie urodziła. Wyjechała na jakieś letnie zgrupowanie studenckie czy coś takiego. Dokładnie nie wiem. W każdym razie wróciła stamtąd ze mną w brzuchu. Kiedy się urodziłam, dziadkowie ją wyklęli, bo nie chcieli egzotycznej wnuczki, a mama nie chciała mnie oddać. Przez pierwsze trzy lata wychowywała mnie sama, potem wyszła za mąż za ojca Edyty. Wtedy rodzice trochę jej odpuścili, to znaczy ja dopiero wtedy poznałam dziadków. Ojczym jest w porządku, naprawdę w porządku, ale dla dziadków zawsze byłam tą gorszą wnuczką, tą wstydliwą wpadką mamusi.

– Naprawdę? – bąknąłem, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Naprawdę. Kiedy skończyłam trzynaście lat, zaczęłam się strasznie buntować, uciekałam z domu, wagarowałam, nie chciałam się uczyć. Popalałam, piłam… Próbowałam nawet narkotyków. W końcu powiedziałam matce, że jeśli nie powie mi, kto jest moim ojcem, zabiję się. Wiedziała, że mówię prawdę. I wtedy pojawił się on. Okazało się, że matka cały czas wiedziała, gdzie jest, pracuje, mieszka… Tylko mnie nic nie powiedziała. I jemu nie powiedziała, że ja jestem na świecie. Tego jej nigdy nie wybaczę, bo ojciec mnie kocha. I mógłby mnie kochać od początku, od czasu, kiedy byłam małą dziewczynką i tak bardzo za nim tęskniłam. Tęskniłam, mimo że nigdy go nie znałam.  Jest Egipcjaninem, ale mieszka w Londynie. To bogaty, wykształcony człowiek. W Anglii mam jeszcze pięcioro rodzeństwa, dwóch braci i trzy siostry. Kiedy skończyłam osiemnaście lat, wyjechałam do niego. Teraz tam jest moje życie, mój świat. Do Polski przyjeżdżam tylko w odwiedziny.

Zabrnąłem w ślepy zaułek

– Chyba się w tobie zakochałem, Wiktorio – stwierdziłem po prostu.

– Ja w tobie też – szepnęła. – Ale przecież żenisz się z moją siostrą – dodała po chwili.

– Nie mogę się ożenić z Edytą, bo kocham ciebie.

– Ale ja kocham także ją, Igor. Nie mogę jej tego zrobić. Nie mogę. Po prostu nie mogę – powtarzała rozpaczliwie.

Dwa dni później zadzwoniła do mnie, żebym przyjechał do niej do hotelu. Spędziliśmy wspólnie kilka cudownych godzin. Byłem gotów zerwać zaręczyny z Edytą.

– Wyjedziemy razem. Uciekniemy na koniec świata – przekonywałem ją – będziemy szczęśliwi.

– Nigdy nie będziemy szczęśliwi kosztem Edyty i dziecka, nigdy, rozumiesz? – złościła się. – Jutro wyjeżdżam, a ty musisz mi obiecać, musisz przysiąc, że nigdy nie powiesz Edycie, co między nami dzisiaj zaszło. Nigdy, rozumiesz? Pod żadnym pozorem. I to, co zaszło, nigdy się nie powtórzy. To był tylko jeden raz, to było nasze pożegnanie.

Prosiłem, żeby zmieniła zdanie, powtarzałem, jak bardzo ją kocham, twierdziłem, że nie ożenię się z Edytą. Upierałem się, że uciekniemy gdzieś razem, tylko we dwoje. Nie chciała słuchać. W końcu musiałem jej obiecać, że to, co się wydarzyło, zostanie tylko naszą tajemnicą.

Następnego dnia Edyta oznajmiła mi, że Wiktoria niespodziewanie poleciała do Londynu.

– Ojciec do niej zadzwonił, że musi natychmiast wracać. Nawet nie wyjaśniła mi dlaczego – żaliła się. – Zawsze taka była. W ogóle się ze mną nie liczyła.

Czułem się jak ostatnia szmata. Miałem ochotę wykrzyczeć Edycie, że zrywam zaręczyny, że nie zostanę jej mężem. Będę płacił na dziecko, uczestniczył w jego wychowaniu, ale się z nią nie ożenię, bo kocham jej siostrę jak nikogo innego na świecie. Nie zrobiłem tego jednak, chciałem dotrzymać przysięgi, którą złożyłem Wiktorii.

Dwa miesiące później wziąłem z Edytą ślub. Dlaczego? Tylko ze względu na naszą córeczkę, która miała za pięć miesięcy pojawić się na świecie. Wiktoria nie przyleciała na uroczystość. Przysłała tylko życzenia, a Edycie naściemniała przez telefon, że ma problemy w pracy i w żaden sposób nie może się wyrwać. Byłem pewien, że kłamie, że nie chce mnie widzieć.

Edyta też wiedziała, że siostra zmyśla, że z jakiegoś powodu miga się od przyjazdu. Poza tym czuła, że coś się między nami zmieniło, że coś jest inaczej, nie tak jak dawniej. Próbowała pytać, co się stało, ale przecież nie mogłem się przyznać. Uparcie zapewniałem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że kocham ją i nasze nienarodzone dziecko. Kłamałem z premedytacją. I nadal będę musiał kłamać. Czuję w głębi serca, że nasze małżeństwo to jedna wielka pomyłka, jedna wielka ściema, w którą, niestety, zabrnąłem z pełną świadomością.

Czytaj także:
„Siostra mojej żony nie wie, kto jest ojcem jej dziecka. Możliwości są dwie - jej mąż i... ja”
„Noc poślubną spędziłem w łóżku z młodszą siostrą mojej żony. Trwam w tej zdradzie, bo przez to żyję jak pączek w maśle”
„Siostra mojej narzeczonej nakłamała, że się do niej dobierałem! Modliszka chciała w ten sposób wzbudzić zazdrość męża”

Redakcja poleca

REKLAMA