„Kochanka syna ukradła chłopaka mojej wnuczce. Od początku wiedziałam, że jest z Romkiem tylko dla pieniędzy”

Ukochana syna odebrała chłopaka mojej wnuczce fot. Adobe Stock, Volodymyr
– Mogłaby mieć każdego, a jakoś uznała, że mój łysiejący syn z piwnym brzuchem to jej książę z bajki. No, powiedzcie same, to miłość do niego czy jego pieniędzy? – parsknęłam. Jednak Karina miała na sumieniu znacznie więcej niż tylko materializm...
/ 21.01.2022 08:33
Ukochana syna odebrała chłopaka mojej wnuczce fot. Adobe Stock, Volodymyr

Babcia i nastoletnia wnuczka. Cudowna, bliska więź. Więc kiedy mi powiedziała, że się zakochała, nawet się ucieszyłam jej szczęściem i byłam dobrze nastawiona. Niestety, jej chłopak był tak idealny, że wzbudził mój niepokój.

Czy to przeczucie, że szykują się kłopoty?

Niby młodzież taka przywiązana do swoich telefonów, a moja wnuczka niemal nigdy nie dzwoniła przed przyjściem. Inna rzecz, że miała klucz do mojego mieszkania, a nawet własny pokój w nim, więc czuła się, jakby po prostu wchodziła do domu.

– Babciu, jesteś? – zawołała od progu, rzucając torbę na podłogę w przedpokoju.

– Jestem, jestem, kociątko! – odkrzyknęłam jej z kuchni. – Głodna jesteś? Zapiekankę z serem zrobiłam.

Po chwili weszła i mnie uściskała. Była tak młodziutka, szczuplutka! Zawsze miałam ochotę nakarmić ją schabowym z kapuchą i jeszcze podać kremówki na deser, żeby troszkę nabrała ciałka, ale Nikola nie dość, że była wegetarianką, to jeszcze unikała słodyczy. Jednak moja zapiekanka jej smakowała i patrzyłam z satysfakcją, jak sobie dokłada kolejną porcję.

– Było pyszne, babciu! – oblizała się ze smakiem. – Muszę teraz lecieć na angielski, ale wrócę na noc, dobra? Mama ma dyżur i nie chcę być sama w domu.

Przytaknęłam z zadowoleniem. Lubiłam, kiedy Nikola u mnie nocowała. Całe szczęście, że jej matka po rozwodzie z moim synem w żaden sposób nie ograniczała mi kontaktów z jedyną wnuczką. Szanowałam ją za to oraz oczywiście za to, że pracowała na izbie przyjęć jako pielęgniarka, a mimo ciężkiej, zmianowej pracy, wychowała córkę na wspaniałą dziewczynę, od kilku miesięcy już pełnoletnią.

Znałam rozkład zajęć Nikoli, więc zdziwiłam się, że chociaż skończyła angielski o siódmej, to o wpół do ósmej jeszcze nie było jej w domu.

Zadzwoniłam do niej

– Babciu, będę trochę później, dobrze? – brzmiała pogodnie. – Wpadł po mnie kolega i siedzimy w naleśnikarni. Odprowadzi mnie potem, więc się nie martw!

Oczywiście kiedy przyszła dwie godziny później, przepytałam ją, co to za kolega.

– No dobra – poddała się. – To właściwie tak jakby mój chłopak. Ale nie mów rodzicom. On jest starszy o sześć lat, a wiesz, że oni się czepiają byle czego.

Powiedziałam, że wiek to żaden grzech, ale żeby sobie wyrobić zdanie na temat owego kawalera, chciałabym go poznać. Nikola zgodziła się, żeby przy następnej okazji, kiedy będzie ją odprowadzał, wstąpił na herbatę i mi się przedstawił. Dotrzymałam słowa i nic nie powiedziałam ani synowi, ani jego byłej żonie.

Romek i Asia rozstali się we względnej zgodzie i przynajmniej jeśli chodzi o wychowanie córki, trzymali wspólny front. Od kiedy skończyła osiemnaście lat, trochę jej odpuścili, ale byłam pewna, że każde z nich będzie krytykowało jej związek ze starszym chłopakiem.

Ja byłam do Mateusza nastawiona bardzo pozytywnie. Wiedziałam, że dopiero co skończył studia i był dyplomowanym fizjoterapeutą. Niestety, kiedy do mnie przyszedł, pomimo wszelkich starań z jego i mojej strony, jakoś nie udało mi się go polubić. Nie chodziło o jego wiek, tylko o jakieś takie poczucie, którego nawet nie umiałam nazwać. Powiedziałabym, że był „za przystojny” albo „zbyt szarmancki”, ale przecież to brzmi jak wariactwo, prawda?

Nie wiem dlaczego, ale naprawdę wolałabym, żeby chłopak mojej wnuczki nie był aż tak idealny. Po prostu w wieku sześćdziesięciu dziewięciu lat nie ufam już ideałom. Rzecz jasna, nie powiedziałam tego wszystkiego na głos. Nie miałam się do czego przyczepić, więc nie pozostało mi nic innego jak pochwalić Mateusza.

Nikola jednak ciągle bała się powiedzieć ojcu o ukochanym. Jej mama już go poznała, ale mój syn zawsze był zasadniczy. Któregoś dnia wnuczka wpadła do mnie rozpromieniona i podekscytowana.

– Babciu, mam problem z głowy! – oznajmiła od progu. – Tata ma nową dziewczynę i nie będzie się mógł przyczepić do Mateusza!

– A to czemu? – chciałam wiedzieć.

– Bo jeśli powie choćby słówko na temat wieku Mateusza, to sam się pogrąży! Wiesz, ile lat ma jego dziewczyna? Dwadzieścia cztery! Jest ode mnie tylko sześć lat starsza! I mogłaby spokojnie być córką taty! Więc nic mi nie powie, ha ha!

Rozumiałam, dlaczego te wieści tak cieszą Nikolę, ale jednocześnie zamarłam. Mój syn miał czterdzieści dwa lata. Co on robił z dwudziestoczterolatką? Kiedy opowiadałam o tym swoim koleżankom, zgodnie stwierdziły, że to nic innego, jak kryzys wieku średniego.

– Mój mąż na czterdziestkę wziął pożyczkę i pojechał zdobywać Kilimandżaro – powiedziała jedna z nich. – Oczywiście nie wszedł nawet do połowy, bo nie miał formy. Ale zaszalał! – śmiała się.

– Mój prawie miał romans – skrzywiła się druga. – I to też z młodszą babą. A syn właśnie dobija czterdziestki i słuchajcie: kupił sobie kabriolet!

Uznałam więc, że i mój Romek po prostu usiłuje gonić za młodością. A raczej, w tym przypadku, za młodą kochanką. Ale mijały tygodnie, potem miesiące i Roman nadal był związany z Kariną. Poznałam ją zresztą. Ładna kobieta, bez dwóch zdań, superzadbana – od lśniących włosów po czubki eleganckich bucików na obcasie.

Nie pracowała, ale Romanowi to najwyraźniej nie przeszkadzało.

– Karina rozwija swój biznes – tłumaczył wszystkim. – Robi autorską biżuterię i będzie ją sprzedawać przez internet. Teraz musi tylko postawić stronę w sieci i zacznie budować swoją markę.

Kiwałam uprzejmie głową, ale jak dla mnie, to było zwykłe hobby, a nie żadna poważna praca. Dobrze wiedziałam, że Romek ma trochę grosza w kieszeni i jego dziewczyna z pewnością też miała tego świadomość. Nie musiała szukać prawdziwej posady, bo mieszkała w pięknym domu syna, jeździła jego samochodem i przypuszczam, że płaciła za swoje zachcianki jego pieniędzmi.

Kiedy go o to zapytałam wprost, aż na mnie fuknął:

– Nie mam obowiązku się tłumaczyć z takich rzeczy! Płacę alimenty na Nikolę i wspieram Asię, żadna z nich nie cierpi na tym, że w moim życiu pojawiła się Karina!

– Oj, przecież wiesz, że nie to miałam na myśli… – chciałam się wytłumaczyć, ale był zbyt zły, by mnie słuchać.

Rzeczywiście, syn zachował się wobec eksżony bardzo porządnie, nigdy nie żałował środków na wychowanie Nikoli. Ale nie zmieniało to faktu, że dofinansowywał o osiemnaście lat młodszą kobietę, która naprawdę była bardzo atrakcyjna.

– Mogłaby mieć każdego – parsknęłam do koleżanek – a jakoś uznała, że mój łysiejący syn z piwnym brzuchem to jej książę z bajki. No, powiedzcie same, to miłość do niego czy jego pieniędzy?

Obie moje przyjaciółki zarzuciły mi, że jestem małostkowa, bo może Karina naprawdę kocha Romka.

– No może i tak – poddałam się w końcu – ale i tak mi się nie podoba, że moja potencjalna synowa jest prawie w wieku mojej wnuczki.

Kilka dni później Romek wszystkich nas zaprosił na rodzinny obiad. Domyślałam się, że Karina chce nas do siebie przekonać, gotując i nas podejmując.

Stawiłam się oczywiście, jak również Nikola z Mateuszem

Partnerka syna rzeczywiście się postarała, do tego widziałam, że znalazła wspólny język z młodymi – ostatecznie była w wieku Mateusza i ledwie parę lat starsza od Nikoli. Niestety, kiedy w którymś momencie wieczoru wyszłam tylnymi drzwiami, żeby się przewietrzyć i okrążałam dom, usłyszałam ściszone, ale i podekscytowane głosy dwojga młodych ludzi.

Dlaczego „niestety”? Bo nie był to Mateusz i Nikola, tylko Mateusz i… Karina. Kiedy podeszłam bliżej pod taras, zobaczyłam, jak ukochana mojego syna i chłopak wnuczki całują się w ciemności. Byłam tak zaskoczona, że nawet się nie ruszyłam. Oni skończyli się obściskiwać, a potem najpierw on, a po chwili ona, jak gdyby nigdy nic, wrócili do salonu.

Nie miałam pojęcia, co zrobić. Moja niechęć do Kariny była znana Romkowi i bałam się, że mi nie uwierzy. Za nic nie chciałam też urządzać konfrontacji i doprowadzać do łez Nikolę. Wybrałam trzecie wyjście. Złapałam sam na sam Mateusza i powiedziałam mu, że wszystko widziałam. Spodziewałam się, że się wystraszy i obieca, że więcej nie spojrzy na Karinę, ale on powiedział tylko, że skoro tak wyszło, to nie ma sensu dalej tego ukrywać.

– Czego ukrywać? – zapytałam słabo.

Okazało się, że to nie był ich pierwszy ukradkowy pocałunek. Karina i Mateusz wpadli sobie w oko praktycznie za pierwszym razem, kiedy Romek ich sobie przedstawił. Jedno okłamywało mojego syna, a drugie – wnuczkę. Karina próbowała wprawdzie wszystkiemu zaprzeczyć i zapewniała Romana, że tylko on się dla niej liczy, ale mój syn jednak nie zdurniał na jej punkcie.

– Zerwałem z nią – powiedział mi. – Może i mama miała rację, może jej naprawdę chodziło tylko o moje pieniądze…

Nikola była zdruzgotana tym, co jej zrobił chłopak, ale jak to z młodymi bywa, szybko znalazła kogoś, kto bardzo chciał jej udowodnić, że nie wszyscy mężczyźni są tacy źli. Tomek jest tylko rok od niej starszy, nie ma urody amanta, ale po prostu wiem, że to dobry chłopak. Bo co jak co, ale nosa do ludzi to ja mam. Chociaż czasami chciałabym się mylić…

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA