„Ukochana suczka córki przepadła jak kamień w wodę. Znalazłam ją, ale nie powiem małej, gdzie. To by ją zabolało...”

dziewczynka z psem fot. Adobe Stock, lunamarina
„– Co to znaczy, że Mimi zniknęła?! – mąż nic z tego nie rozumiał. – Pies nie mógł przecież uciec, bo komórka jest murowana i bez okien. A przez drzwi nie wyszedł, bo były zamknięte. Chyba że… – podrapał się w głowę – ktoś je otworzył i ją zabrał! Pytanie tylko kto i dlaczego?”.
/ 15.10.2022 08:30
dziewczynka z psem fot. Adobe Stock, lunamarina

Pod długich miesiącach proszenia i namawiania w końcu się poddałam i kupiłam córeczce wymarzonego psa rasy chihuahua. Piesek otrzymał imię Mimi i szybko podbił serce nie tylko Marty, ale również moje i męża. Zakochaliśmy się w nim wszyscy bez pamięci. Małe to było, wdzięczne i przymilne, a w dodatku dawało Martusi zrobić ze sobą wszystko.

Nasza siedmiolatka woziła psa w wózku zamiast lalki, gotowała dla niego obiady na zabawkowej kuchence i przykrywała go kocykiem, gdy zasypiał w swoim koszyku. No i oczywiście, gdy tylko ktoś nas odwiedzał, od razu mu się chwaliła, jakiego ma słodkiego pupila. Zazdrościły go jej wszystkie koleżanki.

Po kilku miesiącach radość z posiadania Mimi przysłoniła Martusi pewna tragedia. Otóż jej najbliższa przyjaciółka, Gosia, wyprowadzała się z rodzicami do innego miasta. Dziewczynki bardzo to przeżywały i nim nastąpiło ostateczne rozstanie, starały się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu.

Także w dniu wyjazdu, Gosia podjechała do nas z rodzicami, żeby wymienić z przyjaciółką ostatnie uściski. Uderzyły obie w płacz, więc Mimi zaczęła się rzucać i strasznie szczekać, nie wiedząc, czy przypadkiem ktoś nie robi krzywdy jej małej pani.  Nie chciałam,  aby hałasowała i przeszkadzała, więc zaprowadziłam ją do komórki na rowery i tam na chwilę zamknęłam.

Mimi przepadła jak kamień w wodę

Dziś biję się w pierś – bo chwila mocno się przedłużyła. Po wyjeździe Gosi moja córka wpadła w histerię i przez cały wieczór musiałam ją pocieszać. Obie zapomniałyśmy o biednym psie zamkniętym w komórce. Przypomniałam sobie o nim dopiero w momencie, kiedy mała zasnęła. Gnana wyrzutami sumienia pobiegłam uwolnić Mimi, ale..., ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, psa w komórce nie było! Początkowo sądziłam, że może się psina gdzieś ukryła obrażona moim postępowaniem. Ale nie, mimo nawoływania i przetrząśnięcia wszystkich zakamarków Mimi przepadła jak kamień w wodę!

Wróciłam do domu zszokowana i zrozpaczona. Nie dość, że moja córeczka straciła tego dnia najlepszą przyjaciółkę, to jeszcze także ukochanego psa!

Jak ona to przeżyje? – chlipałam mężowi w ramię.

Mój mąż jednak, jak na racjonalistę przystało, zaczął od razu zastanawiać się, jak w ogóle mogło dojść do tak dziwnej sytuacji.

– Co to znaczy, że Mimi zniknęła?! – mówił zdenerwowany. – Pies nie mógł przecież uciec, bo komórka jest murowana i bez okien. A przez drzwi nie wyszedł, bo były zamknięte. Chyba że… – podrapał się w głowę –  ktoś je otworzył i ją zabrał! Pytanie tylko kto i dlaczego?

– Czyżby jakiś złodziej zwęszył, gdzie trzymamy rowery i chciał się obłowić, a wtedy Mimi wyskoczyła na niego z ciemności? – snułam czarne wizje. – Może przestraszył się psa tak bardzo, że zrobił mu krzywdę, a potem uciekł bez rowerów. Ale za to z Mimi. Żywą albo już martwą…

Mnożyliśmy możliwe wersje wydarzeń. Wszystkie brzmiały strasznie i miałam nadzieję, że nie okażą się prawdą, a piesek jakimś cudem do nas wróci, cały i zdrowy.

Na zderzenie z podłością ma jeszcze czas

Gdy następnego ranka Martusia dowiedziała się o zniknięciu Mimi, popłakała się, a potem poprosiła, abyśmy pomogli jej zrobić plakaty z fotografią suczki. Gdy już były gotowe, wspólnie rozwiesiliśmy je w naszej okolicy. Jakaż była nasza radość, kiedy po dwóch dniach pojawił się u nas sąsiad z tej samej ulicy i powiedział, że widział Mimi! A jakież zdziwienie – gdy stwierdził, że nasza suczka została zabrana do samochodu przez małą dziewczynkę i jej rodziców, którzy odwiedzili nas dwa dni temu!

Wprost nie mogłam w to uwierzyć, że Gosia i jej rodzice są zdolni do czegoś takiego, że zwyczajnie ukradli nam psa! Kiedy to jednak w końcu do mnie dotarło, aż we mnie zawrzało! Wprawdzie Martusia nie znała dokładnie ich nowego adresu, ale na szczęście dostałam go w szkole pod byle pretekstem. A potem od razu z mężem tam pojechaliśmy.

Rodzice Gosi kompletnie się nas nie spodziewali, bo od razu otworzono nam drzwi. A wtedy nasza Mimi wypadła jak torpeda na klatkę schodową. Skakała na nas, piszcząc z radości. Tymczasem matka Gosi, na nasze zarzuty, że uprowadziła suczkę, bezczelnie usiłowała nam wmówić, że to jej pies, który się nazywa zupełnie inaczej. Ale kiedy się wściekałam i zagroziłam jej policją, zza jej pleców wyjrzała przerażona Gosia, mówiąc:

– Mamo, porwałaś Mimi? A mówiłaś, że Marta mi ją dała w prezencie, żebym nie była sama w obcym miejscu.

Kobieta stała na progu mieszkania czerwona ze wstydu jak burak. Ale po chwili rzuciła, jakby nigdy nic, że ona chętnie od nas tego kundla odkupi, bo jej córka już się do niego przyzwyczaiła. Nie daliśmy się namówić na tę bezczelną propozycję, tylko chwyciliśmy Mimi pod pachę, odwróciliśmy się na pięcie i ścigani wyzwiskami, poszliśmy do samochodu. Radości naszej córeczki z odzyskania psa nie muszę chyba opisywać.

Jeszcze dzisiaj się trzęsę na wspomnienie podłości tamtych ludzi. Najbardziej na tym wszystkim ucierpiała jednak Martusia, bo nie może zrozumieć, dlaczego jej koleżanka ani razu do tej pory do niej nie zadzwoniła, mimo że obiecywała. Na szczęście smutek osładza jej trochę znalezienie ukochanego psa, który, jak jej powiedzieliśmy, zwyczajnie wałęsał się po okolicy. Zatailiśmy przed nią prawdę, bo uważamy, że na zderzenie z ludzką podłością Martusia ma jeszcze czas.

Czytaj także:
„Chciałam, by ukochany zobaczył we mnie partnerkę, a nie kochankę na jedną noc. Pewna staruszka pomogła mi to osiągnąć”
„Napsułem krwi koledze, bo myślałem, że to kolejny uwiązany na smyczy mężuś. Gdy odkryłem prawdę, poczułem się jak żałosny śmieć”
„Pomagałam przyjaciółce zdobyć faceta i sama przepadłam. Zdradziłam ją, ale za wszelką cenę musiałam mieć to ciasteczko”

Redakcja poleca

REKLAMA