„Ufałem kumplowi z firmy jak własnemu bratu. Nie sądziłem, że ta jedna rzecz zmieni go w podstępnego intryganta”

koledzy fot. iStock by Getty Images, Luis Alvarez
„Przez kolejne dni pracowaliśmy intensywnie nad projektem, ale czułem, że napięcie między nami rośnie. Byliśmy jak dwie sprężyny gotowe do wystrzelenia. Błażej stał się skryty, a ja zacząłem dostrzegać, że pomija mnie w kluczowych decyzjach”.
/ 26.07.2024 18:30
koledzy fot. iStock by Getty Images, Luis Alvarez

Lubię swoją pracę, choć bywa stresująca. Z Błażejem, moim bliskim przyjacielem, zaczynaliśmy tutaj praktycznie równocześnie. Od pierwszego dnia byliśmy nierozłączni – wspólne przerwy na kawę, pomysły na kampanie i niekończące się dyskusje o nowych trendach marketingowych. Nasza przyjaźń była naprawdę wyjątkowa.

Coś się zaczęło psuć

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Aldona, nasza szefowa, ogłosiła, że otwiera się nowa, prestiżowa pozycja w dziale marketingu. Awans na to stanowisko był marzeniem każdego z nas – większa odpowiedzialność, lepsze zarobki, możliwość kreowania strategii całej firmy. Wtedy zaczęliśmy rywalizować. Na początku była to zdrowa rywalizacja, pełna wzajemnego wsparcia i żartów. Ale im bliżej było do decyzji Aldony, tym bardziej napięcie między nami rosło.

– Musisz to zobaczyć – powiedział Błażej, wchodząc do mojego biura z uśmiechem. – Mam pomysł na nową kampanię. Może to przeważy szalę na moją korzyść!

– Jasne, pokaż – odpowiedziałem z entuzjazmem, choć gdzieś w głębi poczułem ukłucie niepokoju.

Wiedziałem, że Błażej jest świetny w tym, co robi. Wiedziałem też, że chcę tego awansu tak samo mocno jak on.

Z czasem nasza przyjacielska rywalizacja zaczęła przeradzać się w coś bardziej zaciętego. Niepokoiłem się, że Błażej mógłby posunąć się do nieetycznych metod, by zdobyć upragnione stanowisko. Ale wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo nasze drogi mogą się rozjechać.

– Co sądzisz o tym pomyśle? – zapytał Błażej, przesuwając w moją stronę kartkę z naszkicowanym planem kampanii.

Był w tym dobry

Spojrzałem na szkic, marszcząc brwi w skupieniu. Pomysł Błażeja był naprawdę dobry. Może nawet zbyt dobry.

– Wygląda świetnie, naprawdę – powiedziałem, starając się ukryć nutę zazdrości w głosie. – Myślisz, że Aldona to kupi?

– Mam nadzieję – odparł, siadając na krześle naprzeciwko mojego biurka. – Wiesz, jak bardzo mi na tym zależy.

– Wiem – odpowiedziałem, próbując zachować spokojny ton. – Każdy z nas chce tego awansu.

Nastąpiła chwila ciszy. Oboje wiedzieliśmy, że sytuacja zaczyna się robić napięta. Nasze codzienne rozmowy, które kiedyś były pełne śmiechu i wsparcia, teraz coraz częściej stawały się polem bitwy na pomysły i strategie.

Wieczorem, gdy wróciłem do domu, moja żona Luiza czekała na mnie z kolacją.

– Jak było w pracy? – zapytała, nalewając mi kieliszek wina.

– Coraz trudniej – westchnąłem, siadając przy stole. – Błażej ma naprawdę dobry pomysł na kampanię. Boję się, że mnie wyprzedzi.

– Będzie dobrze, kochanie – Luiza próbowała mnie pocieszyć, kładąc dłoń na mojej. – Masz swoje atuty. Pokaż Aldonie, co potrafisz.

Uśmiechnąłem się do niej wdzięcznie, ale w środku czułem rosnące napięcie. Wiedziałem, że nie mogę polegać tylko na talentach i umiejętnościach. Musiałem znaleźć sposób, by przebić pomysł Błażeja, nie tracąc przy tym resztek naszej przyjaźni.

Atmosfera robiła się ciężka

Następnego dnia w pracy atmosfera była jeszcze gęstsza. Aldona zwołała spotkanie, na którym mieliśmy przedstawić nasze pomysły. Błażej wyglądał na pewnego siebie, a ja walczyłem z nerwami.

– Jacku, zaczynaj – powiedziała Aldona, dając mi znak, bym przeszedł do prezentacji.

Starałem się skupić, opowiadając o swojej wizji nowej kampanii. Prezentacja przebiegła bez większych zakłóceń, ale czułem, że nie zrobiłem na Aldonie takiego wrażenia, na jakie liczyłem. Następnie przyszła kolej na Błażeja. Jego pomysł był rzeczywiście genialny. Aldona wydawała się być pod wrażeniem, a ja z każdym jego słowem czułem, jak maleją moje szanse na awans.

Po spotkaniu Błażej podszedł do mnie z uśmiechem.

– Dobra robota. Twoja prezentacja była świetna.

– Dzięki – odpowiedziałem, próbując odwzajemnić uśmiech. – Cieszę się, że mogę z tobą rywalizować.

– Ja też – powiedział, klepiąc mnie po ramieniu. – Niech wygra lepszy.

Wiedziałem, że stawka jest wysoka, a nasza rywalizacja nie jest już tylko przyjacielskim wyścigiem. Atmosfera między nami gęstniała z każdym dniem, a ja zaczynałem dostrzegać, że Błażej może być zdolny do wszystkiego, by zdobyć upragniony awans.

Coś mi nie pasowało

Zaledwie kilka dni po prezentacji Aldona zleciła nam obu udział w najważniejszym projekcie roku. Wyniki tej kampanii miały zadecydować, kto z nas dostanie awans. Wiedziałem, że to będzie trudne zadanie, ale byłem gotów dać z siebie wszystko. Wiedziałem też, że Błażej nie odpuści.

– Potrzebuję twojej pomocy z analizą danych – powiedział Błażej, przysiadając się do mojego biurka.

– Co dokładnie chcesz sprawdzić? – zapytałem, starając się zachować neutralny ton.

Błażej wyjaśnił mi swój plan. Jego pomysły były ambitne, ale nie byłem pewien, czy były realistyczne. Zastanawiałem się, czy nie próbuje mnie wciągnąć w coś, co mogłoby go postawić w lepszym świetle kosztem mojej pracy.

– Słuchaj – zacząłem ostrożnie. – Twoje założenia są interesujące, ale może warto rozważyć też inne podejście. Co jeśli skupimy się na bardziej bezpośrednich metodach komunikacji z klientami?

– Musimy być innowacyjni. To może być nasza szansa na wyróżnienie się – odpowiedział, patrząc na mnie z determinacją.

Przez kolejne dni pracowaliśmy intensywnie nad projektem, ale czułem, że napięcie między nami rośnie. Byliśmy jak dwie sprężyny gotowe do wystrzelenia. Błażej stał się bardziej skryty, a ja zacząłem dostrzegać, że czasem pomija mnie w kluczowych decyzjach. Zaczynałem podejrzewać, że gra nieczysto.

Żona wiedziała, że coś mnie trapi

– Jak ci idzie w pracy? – zapytała, nalewając mi filiżankę herbaty.

– Coraz trudniej – westchnąłem, siadając przy stole. – Błażej jest coraz bardziej zdeterminowany. Czasem mam wrażenie, że robi coś za moimi plecami.

– Może to tylko stres – odpowiedziała, kładąc dłoń na mojej. – Ale musisz być czujny. Nie pozwól, żeby cię wyprzedził.

Pewnego dnia, przeglądając raporty, zauważyłem coś niepokojącego. Wyglądało na to, że ktoś próbował mnie podkopać.

„Nie mogę uwierzyć – myślałem. – Czy Błażej naprawdę mógłby się posunąć tak daleko?”. Postanowiłem, że muszę to sprawdzić. Zacząłem dokładnie analizować wszystkie dokumenty, szukając dowodów na nieczyste zagrywki Błażeja. W miarę jak odkrywałem coraz więcej nieprawidłowości, moje podejrzenia się potwierdzały.

Następnego dnia, kiedy zobaczyłem Błażeja w biurze, postanowiłem z nim porozmawiać.

– Błażej, musimy pogadać – powiedziałem, podchodząc do jego biurka.

– O co chodzi? – zapytał, podnosząc wzrok znad dokumentów.

– O te dane, które przeglądałem wczoraj. Wydaje mi się, że coś jest nie tak – odpowiedziałem, patrząc mu prosto w oczy.

– O czym ty mówisz? – Błażej udawał zaskoczenie, ale w jego głosie wyczułem nutę niepokoju.

– Wiem, że to ty – powiedziałem wprost. – Dlaczego to robisz?

Oszukał mnie

Błażej milczał przez chwilę, po czym odpowiedział chłodnym tonem:

– Nie wiem, o czym mówisz, Jacku. Może powinieneś sprawdzić swoje źródła.

Odkrycie zmanipulowanych danych nie dawało mi spokoju. Wiedziałem, że muszę dowiedzieć się prawdy, ale nie mogłem pozwolić, by Błażej zorientował się, że go śledzę. Zaczynałem rozważać różne scenariusze, jak mogłem zdobyć dowody na jego nieuczciwe działania.

Pewnego wieczoru, kiedy już wszyscy opuścili biuro, postanowiłem zostać dłużej. Sprawdziłem dokumenty, które Błażej ostatnio przygotowywał, mając nadzieję, że znajdę coś, co potwierdzi moje podejrzenia. I wtedy natrafiłem na e-mail, który Błażej wysłał do Aldony. Treść wiadomości była jednoznaczna – przedstawiał moje pomysły jako swoje własne i sugerował, że jestem mało zaangażowany w projekt.

Z wściekłością ścisnąłem pięści. Poczułem się zdradzony przez osobę, którą uważałem za bliskiego przyjaciela. W głowie miałem tylko jedno – musiałem z nim pogadać.

Wydałem go

Następnego dnia, gdy tylko Błażej pojawił się w biurze, podszedłem do niego.

– Znalazłem twój e-mail do Aldony. Jak mogłeś? – wybuchłem, nie mogąc już dłużej powstrzymywać emocji.

Błażej pobladł, ale szybko odzyskał zimną krew.

– To nie tak, jak myślisz. To tylko… strategia – zaczął się tłumaczyć.

– Strategia? – wrzasnąłem. – To zdrada! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty mnie podkładasz.

– Jacku, ja… – zaczął, ale przerwałem mu.

– Nie ma tu nic do tłumaczenia. Po prostu mi powiedz, dlaczego to robisz. Dlaczego przekazujesz Aldonie negatywne informacje o mojej pracy?

Błażej westchnął ciężko, jakby zrzucał z siebie wielki ciężar.

– Boję się, że jeśli nie dostanę tego awansu, to stracę wszystko. Mam długi, a ta praca to moja jedyna szansa na wyjście z problemów finansowych.

Spojrzałem na niego z mieszaniną wściekłości i współczucia. Zrozumiałem, że jego motywacje były desperackie, ale to nie usprawiedliwiało zdrady.

– Ale to nie jest sposób. Mogłeś ze mną porozmawiać. Znaleźlibyśmy jakieś rozwiązanie – powiedziałem, starając się opanować gniew.

– Przepraszam – powiedział cicho. – Naprawdę przepraszam. Ale nie wiem, czy mogę to naprawić.

Zawiódł mnie

W tym momencie do biura weszła Aldona. Widząc nas w takiej sytuacji, zmarszczyła brwi.

– Co tu się dzieje? – zapytała surowo.

– Musimy porozmawiać – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – Chodzi o Błażeja i o mnie.

Aldona spojrzała na nas, a potem skinęła głową.

– Dobrze, wejdźcie do mojego gabinetu.

W gabinecie Aldony atmosfera była jeszcze bardziej napięta. Opowiedziałem jej wszystko, co odkryłem, pokazując e-mail jako dowód. Błażej próbował się bronić, ale jego argumenty były słabe.

– Jestem rozczarowana – powiedziała Aldona, patrząc na Błażeja. – Nie spodziewałam się, że posuniesz się do takich działań.

Błażej spuścił głowę, a ja czułem mieszankę ulgi i smutku. Wiedziałem, że nasza przyjaźń już nigdy nie będzie taka sama.

– Dziękuję za twoją uczciwość – powiedziała Aldona, zwracając się do mnie. – Dam wam obu czas na przemyślenie tej sytuacji.

Wróciłem do swojego biurka, czując się wyczerpany emocjonalnie. Wiedziałem, że muszę porozmawiać z Luizą. Tego wieczoru, kiedy wróciłem do domu, opowiedziałem jej wszystko.

– Nie mogę uwierzyć, że Błażej mógłby to zrobić – powiedziała Luiza, obejmując mnie mocno. – Ale teraz najważniejsze jest, żebyś się nie poddał.

Miała rację. Mam jeszcze szansę, by udowodnić swoją wartość i zdobyć awans uczciwie. Ale to, co się stało, na zawsze zmieniło moje spojrzenie na przyjaźń i zaufanie.
Jacek, 35 lat

Czytaj także:
„Moja genialna córka wyrosła na pomiot szatana. Narobiła sobie dzieci, zwaliła mi się na głowę i żyje jak pączek w maśle”
„Piękna nieznajoma zawróciła mi w głowie. Nie wiedziałem, jak się nazywa, ale chcę, by krzyczała moje imię w sypialni”
„Kochałem się z ukochaną, ale głową byłem w łóżku innej. Ciało boskiej Marty przysłoniło mi świat”

Redakcja poleca

REKLAMA