Zapragnęłam Szymona od pierwszej chwili, chociaż w głębi duszy przeczuwałam, że pozostaje nieosiągalny. Aby to zmienić, postanowiłam udawać. Grać panienkę z dobrego domu, której rodzice śpią na forsie. Miałam przecież oszczędności, mogłam w siebie zainwestować. Myślałam, że jak go w sobie rozkocham, mój status społeczny przestanie mieć znaczenie”.
Poznałam go na bankiecie
To był dla mnie trudny czas. Właśnie straciłam pracę w korporacji, siedziałam w domu i zażerałam się lodami. Niby miałam sporo odłożonej kasy, bo oszczędzałam od trzeciego roku studiów, ale i tak czułam się podle. Choć to stanowisko nie było moim wymarzonym, zrobiło mi się przykro. Uznałam, że zupełnie do niczego się nie nadaję.
Moja przyjaciółka jeszcze z czasów studiów, Paulina, namówiła mnie wtedy na wyjście. Trzy lata wcześniej wyszła za mąż za obiecującego projektanta mody, miała więc teraz kasy jak lodu. Obracała się też w towarzystwie z górnej półki. Miała zaproszenie na bankiet, dla siebie i osoby towarzyszącej. Jej mąż nie mógł iść, więc zaproponował, by zabrała ze sobą jakąś koleżankę.
Z początku protestowałam. Wyglądałam okropnie, a poza tym, nie miałam nic odpowiedniego na taką okazję. Paulina oczywiście nie widziała problemu. Uznała, że skoro mamy ten sam rozmiar, pożyczy mi sukienkę, a żebym czuła się naprawdę dobrze, zabrała mnie także do swojej kosmetyczki. Tak przygotowana, pojechałam razem z nią.
Na miejscu oczarował mnie przepych. Ci wszyscy piękni ludzie w drogich ciuchach, oszałamiającej biżuterii, cieszący się życiem… I w tamtej chwili naprawdę do nich pasowałam. Kiedy więc zobaczyłam Szymona, zawahałam się tylko przez chwilę. Był przystojny, wygadany i… bogaty. Syn właściciela dużej firmy z branży IT, którą miał po nim odziedziczyć. Jego status oznaczał, że pozostaje nieosiągalny dla kogoś takiego jak ja.
Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Skoro już tam byłam, a oni uwierzyli, że należę do ich świata, mogłam spokojnie zacząć udawać. Wystarczyło zainwestować odłożone pieniądze w siebie i dobrze odegrać swoją rolę. Co mogłoby pójść nie tak?
Mówiłam, że mam duży majątek
Udało się. Nie miałam większego problemu z nawiązaniem kontaktu z Szymonem. Wmówiłam mu bez zająknięcia, że moi rodzice dorobili się fortuny na rękodziele, a ja dopiero szukam czegoś dla siebie. Szymon przedstawił mnie swoim rodzicom i młodszemu bratu, Orestowi. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili, choć Orest patrzył na mnie jakoś tak dziwnie. Nie zwracałam na to jednak uwagi. Wystarczyło mi, że mój wymarzony facet umówił się ze mną na kolacje.
Pochwaliłam się Paulinie, ale ona nie podzielała mojego entuzjazmu.
– To bardzo nie w porządku, Emilka – stwierdziła poważnie. – Powinnaś mu była powiedzieć prawdę.
– Daj spokój! – żachnęłam się. – Co mu miałam niby powiedzieć? Że jestem biedna, a ty zabrałaś mnie tu z litości?
– Wiesz dobrze, że nie dlatego to zrobiłam – powiedziała chyba trochę urażona. – Poza tym, ja byłam w takiej samej sytuacji jak ty, pamiętasz? I powiedziałam Łukaszowi prawdę, a on to zaakceptował. Naprawdę chcesz budować związek na kłamstwie?
Machnęłam niecierpliwie ręką.
– Nie martw się – rzuciłam wymijająco. – Kiedyś mu powiem.
Czułam się jak księżniczka z bajki
Pozowanie na zamożną panienkę było całkiem przyjemne. Kupowałam ładne, drogie kiecki, których normalnie w życiu nawet bym nie przymierzyła, bez umiaru, tłumacząc sobie, że muszę być wiarygodna przed Szymonem. Wydałam też fortunę na perfumy, jakich nigdy dotąd nawet nie próbowałam i najlepsze kosmetyki. Szarpnęłam się nawet na kilka zabiegów kosmetycznych na cerę, o których wcześniej nie myślałam.
Moje poświęcenie się opłacało. Szymon wychodził ze mną coraz częściej i zabierał do miejsc, o jakich nawet nie śniłam. Miejsc, których w swoim zwykłym życiu nigdy bym nie odwiedziła. Co prawda nie był z tych obsypujących kobiety prezentami. Uważał też, że każdy powinien płacić za siebie, dlatego nigdy nie stawiał niczego w restauracjach czy gdziekolwiek indziej. Uważałam, że to niegłupi pomysł. I sprawiedliwy. Tylko moje oszczędności topniały w zastraszającym tempie.
Zmiany w moim życiu spowodowały, że nabrałam pewności siebie. Kiedy więc znalazłam ofertę pracy dla ogromnej korporacji, w dziale obsługi klienta, postanowiłam natychmiast się zgłosić. Uznałam, że teraz prezentuję się znacznie lepiej niż dotychczas i właściwie dlaczego miałabym nie spróbować aplikować na takie stanowisko.
Nie mogłam znaleźć pracy
Rozmowa okazała się porażką. Rekruterka nie wydawała się mną w ogóle zainteresowana, nie mogłam z nią w ogóle nawiązać kontaktu. Widziałam, że nie podoba jej się moje poprzednie miejsce pracy, na koniec zresztą stwierdziła, że w zasadzie nie mam żadnych znaczących osiągnięć w życiu. To jednoznacznie uświadomiło mi, że tej pracy nie dostanę.
Kiedy stałam na placu przed budynkiem, zapłakana i potrzebująca pocieszenia, zadzwoniłam do Szymona. Od dwóch tygodni byliśmy przecież oficjalnie razem.
– Przyjedziesz po mnie? – zapytałam pociągając nosem. – Czuję się teraz fatalnie…
– Teraz nie mogę, mam zebranie – odparł obojętnie. – Ale powiem Orestowi, żeby po ciebie wpadł.
Nie byłam zachwycona takim obrotem spraw, ale przytaknęłam.
Jego brat zjawił się po dziesięciu minutach. Po drodze do mojego mieszkania, a właściwie do nowoczesnego bloku, który pokazałam mu jako swój, bardzo dobrze nam się rozmawiało. Orest zainteresował się moimi problemami związanymi ze znalezieniem pracy. Jednocześnie zdziwił się, że kończyłam polonistykę.
– I nie chcesz robić nic związanego z kierunkiem? – spytał.
– Wiesz, jak trudno znaleźć taką pracę? – mruknęłam. – Zatrudniłabym się chętnie w jakiejś redakcji, ale nic nie ma.
– A w portalach internetowych próbowałaś? – przedstawił swój pomysł.
Pokręciłam głową, bo rzeczywiście takich ofert nie szukałam.
– To zobacz ten. – napisał coś na kartce i mi podał. – Jest dość młody, ale dobrze prosperuje. Szukają kogoś do pisania artykułów.
Wysłałam swoje CV do redakcji portalu, który podpowiedział mi Orest i zaprosili mnie na rozmowę. Chociaż strasznie się jej obawiałam, przebiegła w zupełnie innej atmosferze niż ta poprzednia. Miałam nadzieję, że chociaż tu mi się uda.
Byłam niemal całkiem spłukana
Szymon zaprosił mnie na weekend do SPA. Uznałam, że pewnie chciał mi zrekompensować w ten sposób swój ostatni brak czasu. Zabiegi były naprawdę świetne, a ja potrzebowałam odprężenia. No i spędzaliśmy czas tylko we dwoje… A właściwie prawie we dwoje, bo z Szymonem była jeszcze jego komórka. Nie było godziny, żeby z kimś nie rozmawiał, nie ustalał czegoś do pracy. Nie powiedziałam mu jednak nic, bo przecież to na pewno było bardzo ważne.
Miałam już natomiast problem z wypłacalnością. Szymon oczywiście stwierdził, że zapłacimy za wyjazd po połowie. Bo tak było sprawiedliwie. Poza tym, nie wzięliśmy jeszcze ślubu. Ślub to była przecież poważna decyzja i w ogóle.
Po weekendzie zadzwonili do mnie z redakcji portalu, żeby powiedzieć, że mam tę pracę. Strasznie się ucieszyłam. Jako że oszczędności już praktycznie nie miałam, a wreszcie zamierzałam się spełniać w zawodzie, który mi odpowiadał, postanowiłam też powiedzieć Szymonowi prawdę. Byliśmy ze sobą już kilka miesięcy, dobrze się dogadywaliśmy, więc doszłam do wniosku, że na pewno wszystko zrozumie. Że będzie się śmiał albo ewentualnie trochę się pozłości, ale da się szybko udobruchać.
Kiedy do niego wpadłam, był z nim akurat Orest. Trochę onieśmielona tym faktem, mimo wszystko nie zmieniłam swojej decyzji.
– Szymon, muszę ci coś powiedzieć – stwierdziłam wyłamując sobie palce. – To ważne.
Popatrzył na mnie uważnie.
– No słucham. – odparł ze znudzeniem.
– Ja… wcale nie mam takich bogatych rodziców, jak ci mówiłam – przyznałam. – Moja mama jest nauczycielką, a tata pracuje jako ochroniarz w sklepie. Na ten bankiet przyszłam z koleżanką, bo jej mąż nie mógł iść. – odkaszlnęłam. – A nie powiedziałam ci prawdy, bo… Myślałam, że wtedy nie będę miała u ciebie szans.
– I dobrze myślałaś ‒ rzucił chłodno.
– Szymon… – zaczął jego brat, ale ten momentalnie mu przerwał:
– No co? – potem zwrócił się do mnie: – Coś ty sobie wyobrażała? Liczyłaś, że zwiążę się z kimś takim?
Milczałam, nie wiedząc, co powiedzieć. Szymon patrzył na mnie z taką pogardą… Momentalnie przestał być miły i nie silił się nawet na spokojny ton.
– No co tak jeszcze stoisz? Idź stąd i więcej się tu nie pokazuj! – niemal wykrzyknął na koniec.
Bez pieniędzy, ale z własnym życiem
Podczas swojego bycia bogatą straciłam wszystkie oszczędności. Mimo tego zyskałam świetną pracę, której za nic nie zamierzałam wypuścić z rąk. Musiałam tylko podreperować swoje zaplecze finansowe.
Obecnie wspiera je trochę Orest, choć zaznaczyłam, że wcale tego nie chcę. Kiedy Szymon wyprosił mnie z domu, jego brat natychmiast za mną wybiegł. Długo mnie za niego przepraszał i uparł się, że w żadnym wypadku nie chce utracić ze mną kontaktu. Portal, w którego redakcji pracuję, to jego własność. Założył go niecały rok temu, wbrew woli rodziców, którzy widzieli go w rodzinnej firmie. Podobno całkiem nieźle na tym wyszedł.
Choć nie chcę mieć nic wspólnego z Szymonem, z Orestem pozostajemy przyjaciółmi. Jemu zupełnie nie przeszkadza, ile mam pieniędzy, a poza tym twierdzi, że w razie czego zawsze może mi pożyczyć lub zażądać dla mnie podwyżki. Zaczynam podejrzewać, że on planuje coś więcej niż przyjaźń, ale póki co się nie nakręcam, bo wolałabym się po raz drugi nie sparzyć.
Czytaj także:
„Rodzice chcieli zięcia z wyższych sfer, a ja wolałam skromnego artystę. Jestem szczęśliwa, chociaż matka nie chce mnie znać”
„Nie miałam kochanków, bo chciałam faceta z wyższych sfer. Gdy okazało się, że pociągam jedynie portiera, załamałam się”
„Na moim ślubie ojciec zaciskał zęby, a mama płakała. Nie mogli znieść, że ich wykształcona córka wybrała zwykłego robola”