„Uciekłam do Anglii, bo narzeczony zwiał mi sprzed ołtarza. Nie martwiło mnie już złamane serce, a to, co włożę do garnka"

Kobieta na emigracji fot. Adobe Stock, Srdjan
„Uświadomiłam sobie, że nie chcę być dłużej opiekunką do dzieci, że ta praca nie daje mi satysfakcji, szans rozwoju. Co z tego, że nieźle zarabiam, skoro sama nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam? I jestem… nikim?”.
/ 15.10.2022 07:15
Kobieta na emigracji fot. Adobe Stock, Srdjan

Nie, wcale nie musiałam wyjeżdżać z kraju. Miałam niezłą pracę w korporacji, mieszkanie, poważnie myślałam o założeniu rodziny. Od kilku lat spotykałam się z Michałem, kolegą ze studiów. Wydawało mi się, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Na wiosnę, dwa lata temu, mieliśmy wziąć ślub. Suknia była już kupiona, sala zarezerwowana, goście zaproszeni. I wtedy on się wycofał. Uciekł prawie spod ołtarza.

Zakochał się w mojej najlepszej przyjaciółce… 

Byłam w szoku. Cierpiałam. Z powodu zdrady ukochanego i przyjaciółki, no i ze wstydu. Nie wiedziałam, gdzie oczy schować. Chciałam uciec od uśmieszków, szeptów za plecami, od miejsca, w którym spotkała mnie taka krzywda. Uciec jak najdalej.

Nie bez przyczyny wybrałam Anglię. Świetnie znałam język, a w Londynie miałam kuzynkę, która wyjechała tam z mężem Brytyjczykiem. Pomyślałam, że na początek to wystarczy. Słyszałam opowieści o ludziach, którzy jechali w ciemno, a po angielsku umieli powiedzieć tylko kilka słów. I jakoś znajdowali sobie pracę, układali sobie życie. Dlaczego więc mnie miało się nie udać?
Gdy dwa lata temu wsiadałam do samolotu, byłam pełna nadziei na to, że tam znajdę swoje miejsce.

Pierwsze rozczarowanie spotkało mnie tuż po przyjeździe. Aśka przyjęła mnie, delikatnie mówiąc, chłodno. Fakt, nie widziałyśmy się ponad 10 lat, ale przecież byłyśmy rodziną! W dzieciństwie się przyjaźniłyśmy, niestety, ona jakby o tym zapomniała.

– Możesz posiedzieć u mnie kilka tygodni, i na tym koniec. Potem musisz się wyprowadzić. John nie lubi gości. Nawet moja mama i brat wpadają do nas najwyżej na tydzień – oświadczyła bez ogródek.

Nie mogłam uwierzyć, że aż tak się zmieniła. Było mi przykro, lecz tego nie okazałam. Powiedziałam tylko, że oczywiście nie zamierzam im siedzieć na głowie i psuć nastroju jej mężowi. I że gdy tylko znajdę zajęcie, natychmiast wynajmę pokój.

Zniecierpliwiona kuzynka sama znalazła mi pracę

Drugie rozczarowanie przeżyłam w trakcie szukania pracy. Nie chciałam zatrudniać się w barze, firmie sprzątającej albo tyrać po kilkanaście godzin w fabryce. Przecież skończyłam studia menedżerskie, pracowałam w korporacji. Byłam lubiana, ceniono mnie, awansowałam. Gdy odchodziłam, szef nie krył rozczarowania.

Ale gdy dowiedział się, że wyjeżdżam, wręczył mi list polecający. Bardzo, bardzo pozytywny. Byłam pewna, że dzięki niemu drzwi znanych firm staną przede mną otworem… Jeszcze przed wyjazdem oglądałam w telewizji reportaż o Polakach robiących oszałamiające kariery w londyńskim City.

Myślałam, że wkrótce do nich dołączę. Byłam przygotowana na to, że zacznę od zera, od najniższych stanowisk. Wiedziałam jednak, że gdy tylko dostanę swoją szansę, to wdrapię się na szczyt. Miałam przecież wiedzę i umiejętności. Wierzyłam we własne siły. Srodze się zawiodłam. Nie potrafię policzyć, ile cv zostawiłam. W City, w innych dzielnicach Londynu, w okolicach. Setki, może nawet tysiące. Nikt nie oddzwonił, nikt nie przysłał mejla. Po dziesięć razy dziennie zaglądałam do skrzynki, zrywałam się na każdy dzwonek telefonu. I nic.

Do dziś zastanawiam się, dlaczego tak się stało. Może po prostu wybrałam zły czas? Wyjechałam za późno? Odniosłam wrażenie, że Anglicy mają już serdecznie dość Polaków. Panuje opinia, że przyjeżdżamy tylko po to, by wyłudzać zasiłki, że jesteśmy obciążeniem dla państwa. I najlepiej by było, gdybyśmy się wynieśli… Może więc przegrałam, bo jestem z Polski? A może to wina naszych rodaków?

Nie od dziś wiadomo, że Polak Polakowi wilkiem, nie tylko we własnym kraju. Za granicą też. Nie dość, że nie pomoże, to wręcz będzie rzucał kłody pod nogi, byleby tylko obronić swoją posadę. Założę się, że niejedno moje cv od razu wylądowało w koszu. Bo przyjmująca je recepcjonistka z Polski przestraszyła się, że na jej miejsce zatrudnią mnie. Bo mam lepsze wykształcenie, lepiej znam język, albo po prostu jestem ładniejsza…

Czekałam więc na ten odzew od pracodawców, czekałam, a im dłużej to trwało, tym gorzej się czułam. Zapomniałam o nieszczęśliwej miłości. Miałam inne zmartwienia. Moje nadzieje, marzenia pryskały jak mydlana bańka. Na dodatek kuzynka coraz częściej dawała mi do zrozumienia, że chce, bym się wyniosła.

– Jak tak dalej będziesz wysoko mierzyć, to nigdy pracy nie znajdziesz. Zejdź na ziemię! Musisz wreszcie zacząć radzić sobie sama. Tu nawet jeden profesor jako odźwierny pracuje. I jakoś czapka mu z głowy nie spadła – mówiła z przekąsem.

Moja pracodawczyni okazała się oschłą kobietą

Puszczałam te uwagi mimo uszu. Ciągle jeszcze łudziłam się, że może jutro ktoś zadzwoni, przyśle mejla. Nie doczekałam się. Minęły prawie trzy miesiące, a ja ciągle byłam bez pracy. Aśka straciła cierpliwość.

– Moja znajoma ma agencję opiekunek do dzieci. Załatwiłam ci rozmowę. Jutro o dziewiątej. I nie chcę słyszeć, że to nie dla ciebie. Jak się spodobasz, skończą się wszystkie twoje problemy. Będziesz miała pracę i pokój przy rodzinie, która cię zatrudni – oświadczyła któregoś wieczoru.

Zrozumiałam, że muszę się zgodzić. Bo na gościnność Joanny dłużej nie mam już co liczyć. Kilka dni później spakowałam manatki i przeniosłam się na przedmieścia, do pięknego domu z jeszcze piękniejszym ogrodem. Miałam się zajmować pięcioletnim chłopcem i pomagać jego mamie w opiece nad półroczną dziewczynką. Kobieta co prawda nie pracowała, ale pan domu chciał, by ktoś pomógł jej przy dzieciach.

Od razu pokazała mi, gdzie jest moje miejsce. Tonem nieznoszącym sprzeciwu oświadczyła, że mam wykonywać jej polecenia i trzymać się planu dnia. Biedne maluchy! Musiały spać i budzić się na zawołanie, jeść na zawołanie i bawić się na zawołanie. Nic dziwnego, że często marudziły, buntowały się, krzyczały… Trochę trwało, zanim ich mama zrozumiała, że czasem trzeba zapomnieć o harmonogramie, że jak jest piękna pogoda, to warto z nimi zostać kwadrans dłużej w ogrodzie, by mogły się wybiegać, a potem chętniej poszły spać. Początkowo nie chciała o tym słyszeć.

Wyczytała w mądrych książkach, że dzieci muszą mieć ściśle określony, stały rozkład dnia, i bardzo mocno wzięła to sobie do serca. A przecież tam nie było napisane, że trzeba się go trzymać co do sekundy!

Chcę odzyskać wolność

W pięknym domu na przedmieściach spędziłam prawie rok. Nie było mi tam źle. Ba, niejedna nasza rodaczka chętnie by pewnie wskoczyła na moje miejsce. Dostawałam pensję na czas, miałam jedno popołudnie w tygodniu wolne. Pani po początkowym okresie nieufności zaczęła mnie dobrze traktować. Mogłam nawet zabierać małego Petera na wycieczki do miasta. Powinnam być więc szczęśliwa. Tyle tylko, że nie byłam.

Aż przyszedł taki dzień, kiedy uświadomiłam sobie, że nie chcę być dłużej opiekunką do dzieci, że ta praca nie daje mi satysfakcji, szans rozwoju. Co z tego, że nieźle zarabiam, skoro sama nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam? I jestem… nikim?

Niedługo przed Bożym Narodzeniem oświadczyłam, że wracam do domu. Państwo byli niepocieszeni. Proponowali mi nawet podwyżkę, bylebym tylko została. Nie zgodziłam się. Od prawie trzech miesięcy jestem w Polsce. I, możecie mi wierzyć lub nie, bardzo się z tego cieszę!

Na razie odwiedzam swoje ukochane miejsca, cieszę się wolnością, umawiam się z przyjaciółmi. Wszyscy mi mówią, że jestem głupia, że tu czeka mnie tylko bieda. Trudno. Jak mi się nie uda znaleźć dobrej pracy, to może znowu ruszę w nieznane… Ale na razie chcę spróbować tutaj, w ojczyźnie.

Czytaj także:
„Na starość odkryłam, że całe życie trwałam w kłamstwie. Matka prawie zabrała do grobu tajemnicę, kto jest moim ojcem"
„Myślałam, że mam w pracy przyjaciół, którzy staną za mną murem. Ale kiedy mnie zwolniono, obrócili się przeciwko mnie”
„Przestrzegałam dziadków przed złodziejami, a sama wpadłam w sidła oszusta. Złapałam się na metodę... >>na babcię<<”

Redakcja poleca

REKLAMA