„Ubrałam najseksowniejszą mini i najlepsze szpilki, żeby przyćmić ślub byłego męża. To była zemsta za to, że mnie porzucił”

Kobieta, która chce się zemścić na byłym fot. Adobe Stock, Stavros
„Usiadłam z tyłu, ale przez całą uroczystość bawiłam się jak nigdy. Kuba nie mógł się skupić, mylił się co drugie słowo i próbował odwracać głowę, szukając mnie wzrokiem. Bał się, że zepsuję ślub. Gdy zobaczyłam, jak trzęsie się ze strachu, nie mogłam powstrzymać śmiechu”.
/ 26.01.2022 12:08
Kobieta, która chce się zemścić na byłym fot. Adobe Stock, Stavros

Pobraliśmy się z Kubą w urzędzie stanu cywilnego, na wariata, po trzech miesiącach znajomości, w obecności tylko świadków. Romantyczne zaślubiny miały przypieczętować naszą miłość, na żadne wątpliwości nie było miejsca, kochaliśmy się i chcieliśmy być razem.

Pewnie, że moglibyśmy na razie obyć się bez ślubu, ale kiedy Kuba poprosił mnie o rękę, nie zastanawiałam się, tylko rzuciłam mu się w ramiona. To była szalona miłość, miałam dwadzieścia jeden lat, ale wiedziałam, że to ten jedyny.

Byliśmy ulepieni z tej samej gliny, oboje pochodziliśmy z prowincji, ja z małego miasteczka, Kuba ze wsi. Wyjechaliśmy do stolicy za pracą, w poszukiwaniu lepszych perspektyw i czuliśmy się samotnie, dopóki nie trafiliśmy na siebie.

Nawet nie pomyśleliśmy o zwyczajowych wizytach przedślubnych u rodziców, nie było na to czasu. Chcieliśmy się pobrać, należeć do siebie, a potem pomyślimy, co dalej. Zrobimy wszystko, jak należy, ale później, przygotowania do ślubu kościelnego i wesela wymagają czasu, a my nie chcieliśmy czekać.

Miał dobrze zarabiać za granicą

Po ślubie Kuba przeprowadził się do mnie, wynajmowałam mieszkanie z dwiema dziewczynami, mój pokój był malutki, nie mieliśmy nic, ale byliśmy bardzo szczęśliwi. Cieszyliśmy się sobą, planując poślubne wizyty w naszych rodzinnych domach. Plany pokrzyżowała propozycja, którą dostał Kuba. Załapał się na korzystny wyjazd do Niemiec, dołączył do ekipy budowlanej. Miał lepiej zarabiać, a może nawet rozejrzeć się za pracą dla mnie.

Pożegnałam go ze łzami, ale czekałam cierpliwie, gasząc tęsknotę wideorozmowami. Bardzo mi go brakowało, on też tęsknił, ale nie wspominał o powrocie. Ekipa dostawała kolejne zlecenia, szkoda było rezygnować z takich okazji.

Wpadł raz i drugi na kilka dni, a potem znowu wyjechał. Nie robiłabym afery, ale wyczułam, że coś między nami zaczęło się zmieniać. Kuba był rozkojarzony, jakby nieswój, zmienił się albo mi się tylko wydawało. Przeczucie mnie nie myliło, kolejna rozmowa wszystko wyjaśniła.

– Pojechałeś do rodziców? Sam? – nie mogłam uwierzyć, że mając wolne, nie chciał się ze mną zobaczyć, że nie zabrał mnie ze sobą.

– Musiałem, czekali na mnie – odchrząknął i uciekł wzrokiem w bok.

Wpatrywałam  się w jego twarz na ekranie komputera i serce ściskało mi się ze strachu. Bałam się tego, co za chwilę powie.

– Pośpieszyliśmy się ze ślubem, co ty na to, żeby się rozwieść? – wyrzucił z siebie.

Ta rozmowa była czymś najgorszym, co spotkało mnie w życiu. Zrozumiałam ją w pełni dopiero, kiedy Kuba zniknął z ekranu. Przestał mnie kochać, żałuje, że się pobraliśmy, powiedział, że zrobiliśmy głupstwo. A ja chciałam spędzić z nim całe życie! Spadłam na samo dno rozpaczy, chodziłam jak zombi, a nocami płakałam, doprowadzając do furii moje współlokatorki.

– Ogarnij się, dziewczyno, nie on jeden na świecie – fuknęła pewnego razu Dorota, obrzucając niechętnym spojrzeniem moją zapłakaną twarz.

Nie przyjaźniłyśmy się, ale żeby być aż tak bezduszną?

– Przestań chlipać, zrób coś ze sobą, zapisz się na jakiś kurs, bo po maturze daleko nie zajedziesz – ciągnęła. – Wystawił cię, ale to nie koniec świata, zadbaj o siebie, bo nikt za ciebie tego nie zrobi.

Dopilnowała, żebym zapisała się kursy dla kosmetyczek, a potem już poszło z górki.

A gdyby tak pojechać na jego ślub i go nastraszyć?

Rozwiedliśmy się z Kubą. Serce bolało, ale dni miałam zajęte, pracowałam, uczyłam się. Jakoś żyłam, chociaż było mi naprawdę trudno. Wiadomość, że Kuba będzie się żenił z dziewczyną ze swoich okolic, powinna mnie dobić, ale na przekór wszystkiemu dała mi siłę. Gorzej już być nie mogło.

Koleżanka z kursu, której się zwierzyłam, podsunęła mi myśl. Jeśli pojawię się na ślubie Kuby, mogę mu namieszać i zemścić się za to, że mnie porzucił.

– Tylko musiałabyś się odstrzelić – obrzuciła mnie fachowym spojrzeniem. – Brwi i rzęsy ci zrobię, ciuchy pożyczę, powinny pasować. Buty weźmiemy od Sylwii, kupiła sobie odjazdowe. Będziesz wyglądała jak milion dolarów, ten głupek pożałuje, że żeni się z inną.

Zapaliłam się do projektu i tak wylądowałam przed kościołem, między ludźmi, których nie znałam. Gdy pojawił się Kuba ze swoją wybranką, wykorzystałam moment zamieszania, przesunęłam się do przodu i cicho go zawołałam. Odwrócił się i zbaraniał.

Był tak przerażony, że zachciało mi się śmiać

W kościele usiadłam z tyłu, ale przez całą uroczystość bawiłam się jak nigdy. Kuba nie mógł się skupić, mylił się co drugie słowo i próbował odwracać głowę, szukając mnie wzrokiem. Bał się, że zepsuję ślub. Miałam taki zamiar, ale kiedy zobaczyłam, jak się trzęsie ze strachu, dałam spokój. Nie chciałam takiego faceta, niech idzie swoją drogą.

Przed końcem ślubu wymknęłam się z kościoła i odetchnęłam. Czułam się, jakbym przeskoczyła przez wysoki mur. Za nim rozciągał się piękny widok, którego przedtem, zajęta Kubą, nie dostrzegałam.
Przestało lać, zza chmur wyszło słońce i zobaczyłam kolorowy łuk tęczy nad lasem.

Na dobrą wróżbę. Nie wiedziałam, czy na końcu tęczy czeka na mnie baśniowy garniec ze złotem, ale nabrałam nadziei. Byłam wolna, mądrzejsza i dojrzalsza, niż kiedy wychodziłam za Kubę, potrafiłam o siebie zadbać i miałam przeczucie, że tym razem mi się uda. Uwolniłam się od żalu po stracie Kuby, zobaczyłam go we właściwym świetle. Był małym, nędznym oszukańcem, niewartym takiej dziewczyny jak ja.

– Jesteś z rodziny pana młodego czy panny młodej? – przed kościół wyszedł całkiem przystojny chłopak, wyraźnie mną zainteresowany.

– Byłam rodziną Kuby, ale już nie jestem – roześmiałam się.

– Ale na wesele się wybierasz? – spytał, wyraźnie próbując zrozumieć, co właściwie powiedziałam.

– Pan młody zszedłby na zawał, gdyby mnie zobaczył, nie mogę mu tego zrobić – teraz śmiałam się na całego, przypominając sobie, jak Kuba odwracał się od ołtarza, chcąc zobaczyć, co zrobię.

– To znaczy, że nie zatańczymy razem? Szkoda, myślałem, że się lepiej poznamy– chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.

– Kto wie, może tak się stanie – odparłam, uśmiechając się tajemniczo. – O ile będziesz tego naprawdę chciał. Niezdecydowanych mam po dziurki w nosie.

Zostawiłam go i odeszłam, chcąc zdążyć na autobus, ale mnie dogonił. Teraz był zaintrygowany.

– Dasz namiar na siebie? – poprosił.

– Nie muszę, wszystkiego dowiesz się na weselu. Najlepiej zapytaj o mnie moją byłą teściową.

Wracając do domu, wyobrażałam sobie, jak chłopak dowiaduje się na weselu, z kim rozmawiał, jego zainteresowanie rozpętuje falę powtarzanych szeptem plotek, które przyćmiewają splendor uroczystości ku czci młodej pary.

Musiałam schować twarz w dłoniach, żeby nie roześmiać się na głos. Kuba stanowczo nie miał do mnie szczęścia, ale zasłużył na to. Przechodziłam do historii z wielkim hukiem, nie robiąc mu jednak wielkiej krzywdy. Już nie chciałam się mścić, ale miałam prawo do małego rewanżu.

Chłopak poznany przed kościołem okazał się operatywny, zdobył mój numer i zadzwonił kilka dni później. Spotkałam się z nim, bo dlaczego nie, ale czy coś z tego będzie, czas pokaże. Poczekam, rozejrzę się, donikąd mi się nie śpieszy. Przede mną szeroka droga i dużo możliwości. Chcę dobrze wybrać.  

Czytaj także:
„Fanaberie, nie żadna depresja – myślałem. Żona stała już na balkonie z nogę na zewnątrz i płaczącą córką na rękach”
„Mąż od 3 lat ma romans z moją przyjaciółką. Gdy zaszła w ciążę, wysłał ją, żeby mi o tym powiedziała. Paskudny tchórz”
„Adoptowaliśmy dziecko, ale po 8 latach oddałam je do domu dziecka. Mąż mnie zostawił, bo uważał, że postąpiłam okrutnie”

Redakcja poleca

REKLAMA