„Traktowałam męża jak króla, nie musiał niczego. Dom i rodzina były na moich barkach, a on żył od wyjazdu do imprezy”

Nie chciałam się poświęcać dla męża fot. Adobe Stock, Jelena
„Przyzwyczaiła się, nie protestowała, przeciwnie, była z siebie dumna. Czuła, że w ten sposób uzależnia atrakcyjnego męża, wiąże go ze sobą na zawsze. Czuła, że musi zasłużyć na jego miłość, więc brała na siebie za dużo. – Wpadasz do domu tylko po to, by wymienić ubrania na czyste. Chcę, żebyś był mężem i ojcem, czy tak wiele wymagam?”.
/ 08.11.2022 17:15
Nie chciałam się poświęcać dla męża fot. Adobe Stock, Jelena

Pierwszy wszedł do gabinetu Aleksander, zatrzymał się i przytrzymał żonie drzwi. Kilka minut cierpliwie czekał na jej pojawienie się, nie wyglądał na korytarz, nie popędzał, nie bębnił palcami o futrynę, nie rzucał mi przepraszających spojrzeń. Mąż idealny, rzadko widuję takich w gabinecie. Wstrzymałam oddech. Maja kazała na siebie czekać, ale nie nudziłam się, obserwując Aleksandra – jego twarz o wyrzeźbionych, surowych rysach przykuwała wzrok. Wyglądał jak wcielenie dziewczęcych marzeń o silnych mężczyznach, nawet opalenizna, która pokrywała jego oblicze, była specjalnego gatunku i przywodziła na myśl szerokie, chłostane wiatrem stepy…

Co za przystojny mężczyzna

Oderwałam oczy od pacjenta i zdjęłam okulary, żeby je przetrzeć, ochłonąć i zyskać na czasie. Co ja wyprawiam, gapię się na człowieka jak pensjonarka!

– Przepraszam, że musiała pani czekać, wróciłam do samochodu po dokumenty fundacji, którą prowadzę, to znaczy prowadzimy z mężem. Zostawiłam je na wierzchu, a wiadomo, że okazja czyni złodzieja… – usłyszałam kobiecy głos.

W drzwiach stanęła zaaferowana brunetka przeciętnej urody. Aleksander poczekał, aż wejdzie, zamknął za nią, a następnie spokojnie podszedł do kozetki. Poczułam nieuzasadniony zachwyt, że tak od razu, bez pytania wiedział, gdzie ma usiąść. Nigdy przedtem mi się to nie zdarzyło, ten facet stanowczo robił na mnie zbyt duże wrażenie. Założyłam okulary i żeby odzyskać równowagę, spojrzałam na jego żonę.

– Jestem Maja, a to mój mąż Aleks – powiedziała. – Jest podróżnikiem – dodała.

Siedzieli obok siebie w pełnej symbiozie i wyglądali na zgodne, świetnie dogadujące się małżeństwo. Już chciałam zapytać, co ich do mnie sprowadza, ale nie zdążyłam, bo głos znów zabrała Maja.

– Poznaliśmy się z Aleksandrem wiele lat temu na studiach, oboje należeliśmy do klubu turystycznego, zdeptaliśmy wspólnie wszystkie szlaki w Polsce – mówiła dalej, niezachęcana. – Ślub wzięliśmy w górach, drewniany kościółek pękał w szwach, tylu przyjaciół nam towarzyszyło, niektórzy byli z Aleksem na pierwszej wyprawie kajakowej w dorzeczu Amazonki. Zdjęcia można obejrzeć w albumie wydanym niedawno przez…

– Momencik – przerwałam jej.– Po co mi pani to wszystko mówi?

– Przepraszam, to z przyzwyczajenia. Zagalopowałam się.

Początkowe ożywienie Mai gdzieś zniknęło, teraz miałam przed sobą zmęczoną, zaganianą kobietę. Aleks nadal promieniował siłą, urodą i charyzmą.

„Co za niedobrana para” – przemknęło mi przez głowę.

– Prowadzę interesy męża, zajmuję się między innymi pozyskiwaniem sponsorów kolejnych wypraw. Stąd to przemówienie. Opracowałam sobie kilka tekstów, mniej lub bardziej osobistych, które mają zmiękczyć serca darczyńców i przekonać ich, by zainwestowali w spenetrowanie przez Aleksa kolejnego skrawka Ziemi, na którym człowiek rzadko stawia stopę. Robię to już tyle lat, że kiedy mam powiedzieć coś o nas, automatycznie recytuję znany tekst.

Maja uśmiechnęła się i przez moment wyglądała prawie ładnie, a w każdym razie jakoś tak ujmująco.

– Potrzebuję, to znaczy potrzebujemy pomocy – powiedziała cicho. – Coraz trudniej jest mi ogarnąć wszystkie sprawy, organizacja kolejnych wypraw męża jest bardzo pracochłonna, a przecież mam jeszcze dzieci i dom. Chyba się zestarzałam, bo nie daję już rady. Wszędzie widzę kłopoty, dzieciaki dorastają, weszły w trudny wiek, potrzebują obecności ojca, autorytetu albo partnerskich rozmów, sama nie wiem.

– To kwestia lepszej organizacji, rozmawialiśmy już o tym – odezwał się Aleks. – Nie sądzę, żeby pani doktor mogła nam w czymkolwiek pomóc.

Maja posłała mi zmęczone spojrzenie

Aleksa ciągle nie ma w domu. Albo jest na wyprawie, albo pisze teksty do swojego bloga, spotyka się z młodzieżą, opowiada o tym, co przeżył. Zamyka się w pokoju, przygotowując zdjęcia i filmy z wypraw, które potem zalegają na półkach.

– Spokojnie, kiedyś zostaną docenione – mruknął Aleksander.

Wtedy będzie z późno dla nas i naszych dzieci – Maja zwróciła się do niego ze złością. – Oskar nie chce się uczyć, a Martyna włóczy się całe dnie z koleżankami, które mi się nie podobają, boję się, że wpadła w złe towarzystwo. Nie widzisz tego? Zajmujesz się tylko swoimi sprawami, wszystko inne zepchnąłeś na moją głowę. Nic nie mówiłam, dopóki udawało mi się wszystko ogarniać, ale teraz nie mam już sił, a ty twierdzisz, że to z powodu złej organizacji. To nie fair wobec mnie.

– Było nam razem wspaniale, dopóki Julia cię nie zbuntowała – Aleks nagle podniósł głos, jego opanowanie zaczynało się kruszyć pod naporem zarzutów żony.

– Kim jest Julia?– spytałam.

Julia jest żoną mojego przyjaciela – odparł Aleksander.

– Byłą żoną – skorygowała Maja. – Twierdzi, że nic jej tak nie uszczęśliwiło, jak rozwód z egoistą widzącym tylko swoje potrzeby. Ona też była słomianą wdową, jej mąż, podobnie jak mój, miał pasję, której całkowicie się poświęcał.

– To przyzwoity człowiek, znam go, często razem jeździliśmy po świecie. Zawsze mogłem na niego liczyć.

– Ale jego żona nie. Podobnie jak ja nie mogę liczyć na ciebie – skwitowała Maja. – Julia, widząc, co się ze mną dzieje, uświadomiła mi, że poświęcenie nigdy nie jest wynagradzane, doradziła, żebym się zastanowiła, czy robię to również dla siebie, czy tego naprawdę chcę. Bo jeśli tak, to w porządku. Zrobiłam to, uczciwie wszystko przemyślałam i zobaczyłam, że całkowicie podporządkowałam się pasji męża. Myślałam, że będzie mi wdzięczny. Głupio zrobiłam, teraz to widzę.

– Sądziłem, że zajmujesz się tym, co lubisz. Że to także twój sposób na życie – powiedział Aleks.

Wyraz jego twarzy świadczył o tym, że dopiero w gabinecie terapeutki usłyszał od żony, iż coś jej się nie podoba. Tak często bywa, małżonkowie nie potrafią ze sobą rozmawiać, dopiero w mojej obecności rozwiązują się im języki.

– Ja dopasowałam się do ciebie, bo myślałam, że to docenisz. Że zasłużę… Mniejsza z tym.

Maja ukryła twarz w dłoniach, zrobiło mi się jej żal. Wyszła za mąż za faceta, do którego wzdychały wszystkie kobiety, nawet ja, psycholog i terapeutka z długim stażem, przez moment uległam jego urokowi. Musiała być dumna i szczęśliwa, że wybrał akurat ją, chociaż dookoła było mnóstwo innych dziewcząt, pewnie ładniejszych, zgrabniejszych, lepiej do niego pasujących. Postanowiła zasłużyć na to wyróżnienie, pilnować swojego szczęścia, mocno trzymać je w rękach i nigdy nie wypuścić.

Zajęła się ułatwianiem życia Aleksowi

A ponieważ robiła to dobrze, większość spraw organizacyjnych spoczęła na jej barkach. Zbierała fundusze na kolejne wyprawy, chodziła koło męża na palcach nie angażując go do przyziemnego zajmowania się rodziną. Sam na to nie wpadł, ona nie chciała go zmuszać, ale jakoś sobie radziła. Przyzwyczaiła się, nie protestowała, przeciwnie, była z siebie dumna. Czuła, że w ten sposób uzależnia atrakcyjnego męża, wiąże go ze sobą na zawsze. Chciała być niezastąpiona i w pewnym sensie tak było, podejrzewałam, że gdyby go zostawiła, Aleks z trudem potrafiłby odbudować swoje życie.

Problem polegał na tym, że Maja w pełni poświęciła się sprawom męża, chciała zasłużyć na uznanie i miłość, a on przyjmował jej starania jako coś należnego i oczywistego. Zbyt późno się zorientowała, co się dzieje, podejrzewam, że gdyby nie kłopoty z dorastającymi dziećmi, tkwiliby w tym układzie do końca, co nie byłoby złe, gdyby pasowało obu stronom, ale jak widać Maja zaczęła mieć wątpliwości. Zastanawiałam się co powiedzieć, żeby nie obnażyć przed Aleksem powodów, które nią kierowały. To nieprawda, że mąż i żona nie powinni mieć przed sobą tajemnic, pewne motywy, o ile są zdrowe i nie zagrażają drugiej osobie, powinny pozostać sekretem dla dobra związku.

– Jest coś, o czym nie wspomniałaś, kreując mnie na szalonego pasjonata podróży – odezwał się nagle Aleksander; w jego głosie pobrzmiewała pretensja. – Robisz z siebie męczennicę oddaną bez reszty mojej pasji, a nie powiedziałaś, że przynosi nam ona dochody. Że w ten sposób zarabiam na rodzinę.

– To znaczy? – zainteresowałam się.

– Owszem, jeżdżę na wyprawy, bez tego nie umiem żyć, ale organizuję też ekskluzywne, kilkuosobowe wycieczki w atrakcyjne, lecz trudno dostępne miejsca, trekkingi dla ludzi chcących przeżyć przygodę i zobaczyć kawałek świata. Mam sporo chętnych, biura podróży nie oferują takich atrakcji, nie uwierzyłaby pani, ile osób pragnie spędzać czas w prymitywnych warunkach, w dżungli, na stepie lub w górach. Nie obiecuję im wygód, tylko możliwość sprawdzenia się i dotarcie do miejsc, które zawsze chcieli zobaczyć. Spełniam ich marzenia.

A przy okazji swoje – mruknęła buntowniczo Maja.

– Nigdy w ten sposób nie mówiłaś, nie poznaję cię i to jest prawdziwy problem w naszym małżeństwie. Zmieniłaś się pod wpływem Julii, to nie nasza córka wpadła w złe towarzystwo, tylko ty.

– Nie zwalaj winy na Julię, ona nie ma z nami nic wspólnego.

– Ja to widzę inaczej.

Wdali się w kłótnię, która do niczego nie prowadziła

Musiałam im przerwać:

– Pani Maju, proszę powiedzieć, czego oczekuje pani od męża.

– Musi do nas wrócić, być z nami, na nowo poznać swoje dzieci – odparła zdecydowanie Maja.

– Od lat jesteśmy rodziną, doskonale znam Oskara i Martynę – wzruszył ramionami Aleks.

– Tak ci się tylko wydaje, jesteś przelotnym ptakiem, wpadasz do domu tylko po to, by się zregenerować i uporządkować zdjęcia, wymienić ubrania na czyste… mam tego dość. Chcę, żebyś był mężem i ojcem, czy tak wiele wymagam?

– Chcesz mnie uziemić? Na płatne trekkingi też mam nie jeździć?

– Wielkiej szkody nie będzie. W ubiegłym roku zabrałeś klientów na wyprawy zaledwie trzykrotnie, potem wyjechałeś sam – obruszyła się Maja.

– Tak się złożyło, różnie bywa – Aleks trochę stracił rozpęd w obliczu faktów. – Wychodząc za mnie za mąż, wiedziałaś jaki jestem i podobało ci się to. Dlaczego teraz chcesz, żebym się zmienił? Nie potrafię, nawet gdybym chciał.

– Twoja pasja jest ważniejsza niż rodzina? Niż ja?– spytała cicho Maja.

– Pasja mnie tworzy, taki jestem, takim mnie pokochałaś. Nie chcę rozwodu, bardzo mi na was zależy. Na tobie – poprawił się szybko Aleks.

Miałam nadzieję, że Maja tego potknięcia nie zauważyła, jednak niewiele uchodziło jej uwadze. Drgnęła lekko, lecz nic nie powiedziała.

Zastanawiałam się, o czym myśli

Czy wie, że jest dla męża ważna, choć nie tak, jakby chciała? Aleks był z nią mocno związany, łączyło ich wszystko oprócz miłości, na którą tak bardzo pragnęła zasłużyć. Czy Mai to wystarczy? Postanowiłam jej pomóc i tak poprowadziłam terapię, że Aleks po kilku spotkaniach w końcu zrozumiał, iż wygodny układ dobiegł końca i żona nie ustąpi. Niechętnie obiecał nieco skorygować swój tryb życia, być mężem i ojcem mającym pasję, a nie pasjonatem obarczonym rodziną, przebywającym wiecznie za górami, za lasami. Maja też trochę ustąpiła, godząc się na nowe warunki.

Będzie miała męża częściej w domu, ale poza tym niewiele się zmieni, może odpadnie jej trochę pracy organizacyjnej, bo uświadomiłam Aleksandrowi, że musi zdjąć z barków żony ten ciężar. Miałam nadzieję, że to zrobi, no i że sama Maja pozwoli się zastąpić. Pragnęła tego, jednak chcieć a móc to dwie różne sprawy – ona była w tym dobra, zaś Aleks musiał się dopiero wciągnąć. Pożegnałam ich pełna obaw na przyszłość – co prawda porozumienie zostało wypracowane, ale czy uda się im go dotrzymać? Problem tkwił w przeszłości: Maja, zaślepiona uczuciem do bardzo atrakcyjnego chłopaka, myślała, że złapała gwiazdkę z nieba, więc przymknęła oczy na to, kim był i co lubił. Postanowiła, że się do niego dopasuje, a jeśli nie będzie mogła, postara się go zmienić.

Miłość zaślepia, Maja popełniła typowy błąd zakochanej kobiety. Ileż razy to słyszałam: „Mój chłopak pije? Przy mnie przestanie”, „Jest odludkiem? Pokażę mu, jak się bawić, poznam z przyjaciółmi, na pewno się przekona”, „Jest wiecznie nieobecny, nie można na niego liczyć, nie potrafi usiedzieć w domu i ciągnie go w świat? Zmieni się, przy mnie doceni uroki rodzinnego życia, stanie się odpowiedzialny i stateczny…”.

Nic bardziej mylnego

Aleks pozostał taki, jaki był, a lata dopasowywania swoich potrzeb do stylu życia męża wykończyły Maję.

„Ludzie się nie zmieniają, a jeśli – to na gorsze – mawiał półżartem mój profesor – ale trzeba mieć nadzieję, bo zawsze zdarzają się wyjątki”.

Bardzo chciałam, żeby dotyczyło to Mai i Aleksa. Lubię wiedzieć, jak dalej potoczyły się losy moich pacjentów, więc dwa miesiące później z zaciekawieniem otworzyłam podróżniczy blog Aleksandra. Nowy wpis powiadamiał o kolejnej wyprawie do Amazonii. Miała trwać pół roku, Aleks szukał sponsorów, zbierał chętnych, zastrzegając sobie prawo wyboru towarzyszy. Wyglądało na to, że wszystko zostało po staremu, nie zrezygnował z tego, co naprawdę go interesowało. Obiecał żonie, że nie będzie wyjeżdżał na dłużej, a planował sześciomiesięczną nieobecność. Ludzie się nie zmieniają. Miałam tylko nadzieję, że Maja da sobie bez niego radę, jak zwykle. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA