Ludzie czasem mówią, że w byciu bogatym najlepsze jest dzielenie się pieniędzmi z innymi. Ja mam na ten temat zupełnie inne zdanie!
Całe życie grałem w loteriach
Szczerze wierzyłem, że los w końcu się do mnie uśmiechnie. Mimo iż przez całe lata szczęście mi nie dopisywało, trafiał do mnie argument z loteryjnych reklam: nie da się wygrać, jeśli się nie gra, proste. Uparcie więc inwestowałem 10 złotych miesięcznie w kolejne kupony. Aż tu w końcu… Udało się! Gdy zobaczyłem trafione upragnione sześć liczb, prawie zemdlałem.
W końcu miałem szansę spełnić wszystkie swoje finansowe marzenia. Ludzie niby mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale na to również mam zupełnie inny pogląd. Dają bezpieczeństwo, spokój i komfort, a to już naprawdę dużo, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdy większość ludzi haruje i nadal niewiele z tego ma.
Moja wygrana wynosiła aż dziesięć milionów. Gdy pieniądze w końcu wpłynęły na moje konto, przecierałem oczy z niedowierzania. Nigdy nie widziałem takiej kwoty! Przez pierwsze kilka dni męczyły mnie koszmary: śniło mi się, że ktoś odbiera mi wygraną, albo dowiaduję się, że zaszła pomyłka. Rano wstawałem i w panice zaglądałem na konto, ale pieniądze nadal tam były.
Chciałem zachować to dla siebie
Już pierwszego dnia zacząłem się zastanawiać, czy powinienem zadzwonić do najbliższych z radosną nowiną. Dopadły mnie jednak wątpliwości: a może będą zazdrośni, a może będą chciwi i zażądają, żebym im oddał część, albo zaczną mnie obgadywać? A może rozpaplają na prawo i lewo, że jestem bogaty i będę w niebezpieczeństwie? W mojej głowie rodziły się coraz to nowsze scenariusze, które coraz mocniej wskazywały na to, że wygraną najlepiej zachować w tajemnicy. Tylko jak?
W pierwszej kolejności planowałem kupić dom. No cóż, przy obecnych cenach, kilka milionów to wcale nie budżet na gwiazdorską rezydencję – zwłaszcza, że oczywiście nie planowałem przeznaczać na niego całej wygranej. Znalazłem przytulny dom na obrzeżach miasta.
– O proszę, nowy dom? I co, raty pewnie też płacisz gigantyczne, nie? – zagaiła mnie siostra, gdy poinformowałem ją o nowym nabytku.
– Tak, no nie jest lekko. Ale jakoś dam radę – skłamałem na poczekaniu, gdy tylko nadarzyła się okazja.
O tym, że dom kupiłem na kredyt, informowałem każdego swojego gościa.
Wzbudziłem podejrzenia
Następnie musiałem kupić nowe auto, bo mój dwunastoletni grat już ledwo dawał radę, a koszty regularnych wizyt u mechanika zaczynały mnie już powoli przerastać. Nie wybrałem żadnej luksusowej sportowej strzały, ale komfortowego sedana z przyjemnym wyposażeniem.
– Fiu, fiu, komuś się dobrze powodzi! – gwizdnął mój przyjaciel, gdy zobaczył auto stojące na moim podjeździe.
– Coś ty, to służbowy, nie mój – wyszczerzyłem zęby.
„Uff, chyba uwierzył. Niebywałe, żeby człowiek, zamiast chwalić się tym, że doskonale mu się powodzi, musiał kłamać na ten temat”, pomyślałem z rozbawieniem.
Na razie wszystko szło zgodnie z planem, ale co z moją wielką, wymarzoną podróżą? Ciężko wyjaśnić ludziom półroczną nieobecność. Chyba że znowu zrzucę to na pracę?
– Coś ty, przenoszą cię aż na pół roku? – zmartwił się szwagier, gdy poinformowałem rodzinę o swojej „chwilowej przeprowadzce” na obiedzie u siostry. – A gdzie?
– Najpierw do Indii, a potem... kto wie? – odparłem możliwie jak najbardziej spokojnie.
– A po co w takie rejony? Przecież pracujesz w sieci aptek! – zapytała podejrzliwie siostra.
„Wymyśl coś, szybko!”, poganiałem się w myślach.
– Tak, nasza sieć planuje połączyć się z międzynarodowym koncernem, który ma swoje oddziały na wszystkich kontynentach. Jedziemy w kilka osób, żeby zapoznać się z ofertami, podyskutować... – kłamałem jak z nut.
– Coś za dobrze ci się ostatnio powodzi... – mruknęła Ania, a ja od razu się spociłem.
– No cóż, dostałem niezłą podwyżkę, nie będę ukrywał, ale nadal nie jestem milionerem – zachichotałem nerwowo. – Oczywiście, mój dom przez pół roku będzie wolny, więc jeśli będziecie mieli ochotę raz na jakiś czas wpaść, w zamian za włączenie ogrzewania i sprawdzenie, czy wszystko jest ok, serdecznie zapraszam! – zmieniłem szybko temat.
Czułem się z tym źle
Gdy wróciłem do domu, zacząłem się zastanawiać nad swoim zachowaniem. Siostra ma nadal na głowie kredyt. Niektórym przyjaciołom także przydałaby się odrobina gotówki. Nie będę umiał im pomóc, jeśli nie przyznam się do wygranej. „Nie, pamiętaj, co sobie postanowiłeś!”, zmitygowałem się natychmiast. „To przyniesie więcej szkody niż pożytku!”.
Zdezorientowany, usiadłem do komputera, gdzie zacząłem wyszukiwać historie innych zwycięzców różnych loterii i konkursów. Po godzinie przeglądania internetu, byłem naprawdę przerażony. Historie o porwaniach dla okupu, napadach, włamaniach... A przy tym cała masa zwykłych opowieści o przyjaciołach, sąsiadach, a nawet bliskich krewnych, którzy błagali o pieniądze i obiecywali, że oddadzą co do grosza, a później zapadali się pod ziemię. To brzmiało strasznie.
Nie mogłem jednak pogodzić się z myślą, że, będąc w posiadaniu takich pieniędzy, w żaden sposób nie wesprę swoich bliskich. „A może po prostu zataję dokładną kwotę, którą wygrałem? I podzielę się pieniędzmi na swoich warunkach?”, pomyślałem.
Następnego dnia poszedłem więc do banku, w którym siostra lata temu zaciągnęła kredyt na dom.
– Dzień dobry, chciałbym zrobić wpłatę na ten numer rachunku – oznajmiłem kasjerce i podałem karteczkę z numerem konta kredytowego siostry. – Dwieście tysięcy.
Następnie udałem się prosto do Ani.
Nie dało się tego dłużej ukrywać
– Posłuchaj, musimy pogadać – ogłosiłem poważnie.
– Co się stało? – wyglądała na zaniepokojoną. – Wpakowałeś się w jakieś kłopoty, prawda? To stąd te pieniądze i drogie auta służbowe? Wiedziałam, że coś tu nie gra! – zaczęła od razu panikować.
– Uspokój się, to nie tak. Ja po prostu... Wygrałem w totka. Niedużo, żadne wielkie miliony. Podwyżkę tak czy inaczej dostałem, więc nie wiodło mi się źle... – podkoloryzowałem historię. – ...ale dzięki tej wygranej mogłem solidnie nadpłacić sobie kredyt, pojadę sobie na porządne wakacje. No i spłaciłem większość twojego kredytu.
– Co takiego?! – wykrzyknęła siostra. – Ale jak to?
– Po prostu. Przecież kiedyś robiłem przelew za jakąś twoją ratę ze swojego konta, więc miałem dane. Wpłaciłem dziś dwieście tysięcy na to konto – oznajmiłem beznamiętnie.
– Ale to przecież za dużo! Ja nie mogę tego przyjąć...
– Wiedziałem, że to powiesz, dlatego najpierw poszedłem do banku – uśmiechnąłem się. – Nie myślałaś chyba, że mógłbym zdobyć taką kasę i nie podzielić się ze swoją jedyną siostrą? Spokojnie, zadbałem przecież też o siebie, ale naprawdę nie wiedzie mi się ostatnio źle. Mam wszystko, czego potrzebuję. Chciałem więc, żebyś i ty coś z tego miała i nie musiała ładować połowy wypłaty w kredyt...
Siostra była mi wdzięczna
Nie dokończyłem zdania, bo siostra rzuciła mi się na szyję i zalała łzami.
– Mariusz, ja... Nie wiem, co powiedzieć! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi pomogłeś. To rozwiązuje wszystkie moje problemy! Nie muszę już brać dodatkowych dyżurów w weekendy, żeby na pewno wystarczyło na kredyt. Mogę, jak normalny człowiek, pójść z dziećmi do kina w sobotę – chlipała, ocierając oczy chusteczką, a mnie natychmiast rozmiękło serce.
– Posłuchaj, jestem naprawdę zabezpieczony finansowo. Gdybyś jeszcze czegokolwiek potrzebowała, proszę, daj mi znać.
– Och, zrobiłeś już wystarczająco! – zachichotała Ania przez łzy i uderzyła mnie żartobliwie trzymaną w ręce ścierką.
– Słuchaj, nie muszę pewnie tego mówić, ale niech ta rozmowa zostanie między nami, okej? Powiedziałem tylko tobie i nikomu więcej.
– Oczywiście, że tak! Gdybym sama wygrała, też bym chyba nikomu nie powiedziała... oprócz ciebie – mrugnęła do mnie.
– Cieszę się, że myślimy tak samo – uścisnąłem siostrę i pożegnałem się.
Czy podzielenie się wygraną z siostrą jest jakimś ryzykiem? Być może, ryzyko jest w życiu zawsze. Ale uczucie, które rozlało się w moim ciele, gdy dostrzegłem, jak bardzo pomogłem i ułatwiłem życie swojej siostrze było tego warte. I każdych pieniędzy też!
Czytaj także: „Mąż odszedł do kochanki, więc krzyż mu na drogę. Naiwniak myślał, że pozwolę mu wrócić, gdy kopnęła go w tyłek”
„Po ślubie moja przyjaciółka zamieniła się w pustaka. Kiedy ja opowiadam o swoich problemach, ona papla o błyskotkach”
„Po rozwodzie zrozumiałem, że jednak kocham żonę. Myślałem, że łatwo ją odzyskam, ale była nieugięta”