„Tolerowałam zdrady męża z powodu dzieci, ale mam dość. Będzie zbierał szczękę z podłogi, gdy dostanie papiery rozwodowe”

zadowolona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Tego było już za wiele. Miarka się przebrała. Mogłam przymykać oko na zdrady, ale nie mogłam pozwolić, żeby jego kochanka uczestniczyła w wychowaniu moich dzieci”.
/ 31.03.2024 14:30
zadowolona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Myślałam, że wychodzę za porządnego, przyzwoitego faceta, a wzięłam sobie za męża prawdziwego drania. Przemek zaczął mnie zdradzać tuż po ślubie. Na początku próbował zachować resztki przyzwoitości i przynajmniej krył się ze swoimi romansami. Z czasem przestał ukrywać, co robi, gdy wychodzi z domu.

To w dużej mierze moja wina. Tolerowałam jego skoki w bok, bo nie chciałam, by dzieci wychowywały się w niepełnej rodzinie. Nadszedł jednak czas, by powiedzieć basta!

Nie miał w sobie za grosz romantyzmu

Gdy moje koleżanki chwaliły się romantycznymi zaręczynami, trochę im zazdrościłam. Przemek nie dał mi nawet pierścionka, a oświadczyny w jego wykonaniu nie miały w sobie nic filmowego, ani tym bardziej bajkowego.
Pobraliśmy się z czysto pragmatycznych powodów. Zaszłam w ciążę i uznaliśmy, że tak po prostu trzeba zrobić.

– Skoro będziemy mieli dzieciaka, to chyba trzeba to zalegalizować – zastanawiał się.

– To chyba dobry pomysł – przytaknęłam mu. – Dziecko powinno wychowywać się w normalnej rodzinie, w której mama i tata nie żyją ze sobą na kocią łapę.

Tak właśnie wyglądały nasze zaręczyny. Większość kobiet inaczej wyobraża sobie ten dzień, prawda? Gdy szliśmy do urzędu stanu cywilnego, miałam już spory brzuch. Po ceremonii zaprosiliśmy najbliższych do restauracji na obiad. Tak, nasze wesele też nie miało w sobie niczego bajkowego. Dobrze, że chociaż udaliśmy się w podróż poślubną. Przynajmniej to zrobiliśmy, jak normalna para (a przynajmniej wtedy tak myślałam).

Nie polecieliśmy na Karaiby, ani choćby na Majorkę. Przemek zarezerwował pokój w jednej z nadbałtyckich miejscowości. Nie narzekałam, bo kocham polskie wybrzeże. Osobiście uważam, że w tej części Europy trudno o bardziej malowniczy zakątek. Na miejsce dojechaliśmy późnym wieczorem. Byłam zmęczona, ale i tak miałam ochotę na figle. To była zasługa ciążowych hormonów, które robią prawdziwe cuda z libido. Zaczęłam dobierać się do męża, ale on odepchnął mnie od siebie.

– Iwonko, prowadziłem przez pół dnia i padam z nóg – usprawiedliwiał się.

– To ty sobie leż wygodnie, a ja wszystkim się zajmę – zaproponowałam i zaczęłam całować go po szyi. On jednak nie zamierzał poddać się magii chwili.

– Daj spokój! Naprawdę nie mam ochoty! – krzyknął głośniej, niż powinien.

– Już ci się nie podobam? – zaczęłam histeryzować, jak to ciężarna.

– To nie tak. Po prostu nie podobasz mi się w tej chwili. Z tym brzuchem wyglądasz jak wieloryb.

Nie to chciałam usłyszeć. Zdenerwował mnie tak mocno, że odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam płakać.

– No już, nie lamentuj – powiedział i pogładził mnie po głowie. – Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy, możemy trochę poszaleć.

– Straciłam ochotę. Po prostu daj mi spokój.

– Chcesz się dąsać, to się dąsaj. Ja idę pospacerować po plaży.

Zdradził mnie już w podróży poślubnej

Zareagowałam dość ostro, ale hormony naprawdę dawały mi popalić. Gdy emocje opadły, pomyślałam sobie, że trochę przesadziłam. Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać Przemka. Przeszłam chyba dwa kilometry, zanim go znalazłam. Nie był sam. Leżał na wydmie z jakąś brunetką, która najwyraźniej zapomniała kostiumu kąpielowego. „Ty przeklęty bydlaku” – wykrzyczałam i pobiegłam do pokoju. Wrócił chwilę po mnie. Tłumaczył się, że wypił w barze kilka drinków i dał się ponieść chwili. Zarzekał się, że nigdy nie zrobi już czegoś takiego. A ja, głupia, uwierzyłam mu.

Gdy urodziłam naszego synka, Przemkowi wróciła ochota na amory. Dla odmiany tym razem to ja nie miałam ani chęci, ani nastroju. Wciąż byłam obolała po porodzie. Poza tym Natan nie pozwalał o sobie zapomnieć także w nocy, a mój mąż nie kwapił się, by do niego wstać.

Pewnego wieczora znów zaczął inicjować bliskość.

– Przemek, daj spokój. Nie mam ani siły, ani ochoty – wyjaśniłam.

– Jak sobie chcesz – powiedział i zaczął zakładać spodnie.

– Obraziłeś się na mnie?

– Nie. Po prostu nie mam ochoty kłaść się spać. Wyskoczę na chwilę do baru i zanim zaśniesz, będę już obok ciebie.

Wrócił późno w nocy. Nie było czuć od niego piwem, za to damskimi perfumami. Nazajutrz miałam ochotę urządzić mu awanturę, ale powstrzymałam się. Pomyślałam, że jeżeli dojdzie do rozwodu, zostanę sama z dzieckiem. „Lepiej dam sobie spokój. Wyszaleje się, to mu przejdzie” – tłumaczyłam sobie.

Po tamtym wyskoku jeszcze kilkukrotnie spotkał się z kochanką. Starał się to ukryć, ale ja wiedziałam swoje. W końcu wszystko się unormowało. Przestał skakać na boki, stał się lepszym mężem i ojcem. Wierzyłam, że wszystko się ułoży. O ja naiwna!

Przestał kryć się ze zdradami

Gdy Natan miał trzy latka, zaszłam w kolejną ciążę. Wtedy stare nawyki Przemka powróciły. Znów zaczął spotykać się z innymi, a ja siedziałam cichutko jak myszka pod miotłą. To go najwyraźniej ośmieliło, bo w końcu przestał ukrywać zdrady.

– Dokąd idziesz? – zapytałam pewnego wieczora.

– Umówiłem się z przyjaciółką – oznajmił.

– Z przyjaciółką? Chyba z kochanką.

– Nazywaj ją, jak chcesz.

– I mówisz o tym tak otwarcie?

– A jaki jest sens ukrywania tego, co i tak się dzieje? Potrzebuję w łóżku emocji, których ty mi nie zapewniasz. Ale przecież zawsze wracam do domu, więc nie dramatyzuj – powiedział i wyszedł.

Tkwiliśmy w chorym układzie. Trzy osoby to o jedną za dużo. Tolerowałam to tylko dlatego, bo nie chciałam, by chłopcy wychowywali się w rozbitej rodzinie. Wszystko ma jednak swoje granice. Pewnego dnia po prostu przesadził.

To był wtorek. Tamtego dnia Przemek miał pracować na drugiej zmianie. Zadeklarował, że zanim wyjdzie, zabierze Natanka na wycieczkę do planetarium. „Świetny pomysł” – powiedziałam i naprawdę tak myślałam.
Wrócili trzy godziny później. Przemek podwiózł małego i od razu pojechał do pracy.

– Jak było? – zapytałam synka.

– Super! – wykrzyczał z ekscytacją. – Było tam chyba milion gwiazd, a ciocia Iza pokazała mi te... no... kostluacje.

– Konstelacje – poprawiłam go. – Synku, o jakiej cioci mówisz? – zapytałam, choć tak naprawdę to znałam odpowiedź.

– O Izie. Tej, którą tatuś trzyma za rękę i całuje.

Tego było już za wiele. Miarka się przebrała. Mogłam przymykać oko na zdrady, ale nie mogłam pozwolić, żeby jego kochanka uczestniczyła w wychowaniu moich dzieci.

Wystawiłam mu walizki za drzwi

Gdy wrócił z pracy, zastał mnie pakującą jego rzeczy do walizki.

– Co ty wyprawiasz?

– A nie widać? Pakuję cię.

– Widzę, ale dlaczego to robisz?

– Bo się wyprowadzasz.

– Niby gdzie?

– Nie wiem i nie obchodzi mnie to. Możesz iść do cioci Izy lub gdziekolwiek chcesz.

– Żartujesz? Ona ma męża!

To już nie mój problem. Tutaj nie zostaniesz. Miarka się przebrała. I tak za długo tolerowałam twoje romanse.

– Przejdzie ci, jak zwykle.

– Nie licz na to. 

– Jeżeli byś mnie szukała, to jestem u mamy. Daj znać, jak ci przejdzie.

Jak mi przejdzie? Rany, on naprawdę myślał, że puszczę to w niepamięć. W sumie to nie powinno mnie to dziwić. Przez długi czas dawałam mu swoje milczące przyzwolenie. Ale z tym już koniec. Wczoraj wysłałam papiery rozwodowe, więc najbliższa wizyta listonosza będzie dla niego niemałym zaskoczeniem.

Czytaj także:
„Teściowa naoglądała się programów w telewizji i chce mi wychowywać dzieci. Mogła to robić ze swoimi, od moich wara”
„Ważniejszy był dla mnie stary kumpel, niż własna żona. Złamaną przysięgę niemal przypłaciłem życiem”
„Mój facet twierdzi, że o niego nie dbam, bo kupuję szynkę w dyskoncie. Panisko wybrzydza, a mnie nie stać, żeby mu dogadzać”

Redakcja poleca

REKLAMA