„To urocze, że mój chłopak chciał kupić mi mieszkanie. Szkoda, że za pieniądze, które bezczelnie ukradł mojej babci”

załamana dziewczyna fot. iStock, bymuratdeniz
„– Wszystko, co robiłem, było dla naszego wspólnego dobra! – oświadczył zdecydowanie. – To my potrzebujemy tych pieniędzy. Potrzebujemy ich dla naszej przyszłości”.
/ 06.12.2023 18:30
załamana dziewczyna fot. iStock, bymuratdeniz

Właśnie przeglądałam jakiś kolorowy magazyn, kiedy zadzwonił mój telefon. To była Iwona, moja przyjaciółka.

– Mam ten kontakt do lekarza, o który prosiłaś – oznajmiła. – Zapiszesz go sobie?

– Potrzebuję coś do pisania – odpowiedziałam, sięgając po torebkę. Niestety, nie miałam w niej żadnego pióra. – Zaczekaj moment.

Gdzieś to już widziałam...

Mieliśmy iść właśnie do kina, więc Franek brał szybki prysznic. Wrócił właśnie z pracy i postanowił szybko się odświeżyć. Na szczęście do seansu pozostało jeszcze wiele czasu. Podeszłam do jego biurka i otworzyłam szufladę, w której miałam nadzieje znaleźć długopis. Wewnątrz znajdowały się jakieś stare ołówki i długopisy, ale moją uwagę przyciągnęła wyblakła niebieska koperta.

W podobnych kopertach otrzymywałam listy, gdy wiele lat temu wyjeżdżałam na kolonie. Byłam tak zdumiona, że kompletnie zapomniałam o koleżance.

– Kasiu? Jesteś tam jeszcze? – zapytała mnie, przypominając o swoim istnieniu. – Czy masz już przy sobie długopis?

– Tak, jestem, ale… wiesz co, dasz mi ten numer później? – zaproponowałam.

– Jasne, żaden problem – zgodziła się Iwona. – No to do zobaczenia, na razie.

– Do zobaczenia! – odparłam niemalże odruchowo.

Iwona przerwała połączenie, a ja wciąż z telefonem w dłoni, nadal gapiłam się jak zaczarowana na niebieską kopertę. Obawiałam się dotknąć jej, obawiałam się tego, co mogło się w niej znajdować i modliłam się po cichu, aby nie było to nic złego.

Nie jestem pewna, jak długo bym tam jeszcze tak stała, gdyby nie to, że z łazienki przestał dochodzić szum wody. To znak, że Franek za chwilę się tu pojawi. Musiałam się więc pospieszyć. Odłożyłam komórkę, po czym zdecydowanie wzięłam do ręki kopertę. Serce biło mi jak szalone, kiedy zaglądałam do środka.

Wewnątrz znajdowały się dolary

Na jednym z banknotów widniał ciąg liczb, zapisanych czerwonym piórem. Ktoś użył ich jak zwykłego notatnika i wykonał na nich obliczenia. Kiedyś jako mała dziewczynka, widziałam już, jak ktoś pisał po banknotach. Nawet spytałam wówczas babcie czy tak wolno.

– Na banknotach nie powinno się pisać – oznajmiła. – To jest nieeleganckie.

Nie przypuszczała, wówczas, że ten brzydki zwyczaj pozwoli mi po wielu latach przyłapać złodzieja. Którym okazać się miał Franek. Właśnie wyszedł, jeszcze cały mokry z łazienki. Nigdy nie wycierał się ręcznikiem do końca. To zawsze budziło we mnie czułość. Podchodziłam do niego z ręcznikiem i delikatnie otulałam go nim jak niemowlę. Tym razem jednak, zamiast to uczynić, spojrzałam na Franka z pretensją.

– Jak mogłeś to zrobić? – pokazałam mu niebieską kopertę, a jego twarz brzydko się wykrzywiła. Na chwilę zamilkł, a następnie oznajmił.

– Kochanie, to nie jest tak, jak przypuszczasz... – rozpoczął. – Ja je znalazłem.

– W domu mojej babci? W jej komodzie z bielizną? – przerwałam mu. – Próbujesz mi wcisnąć taką bzdurę? Nikt nie wiedział, komu babcia postanowi przekazać gotówkę.

Franek nagle się wyprostował

– Wszystko, co robiłem, było dla naszego wspólnego dobra! – oświadczył zdecydowanie. – Doskonale zdajesz sobie sprawę, że twoja babcia miała wątpliwości, komu przekazać te środki: tobie czy Monice! Tymczasem, to my potrzebujemy tych pieniędzy. Potrzebujemy ich dla naszej przyszłości... – delikatnie dodał i podszedł, by mnie przytulić.

Gwałtownie się od niego odsunęłam. Na tyle daleko, aby mnie nie mógł dotknąć.

– Rób, jak uważasz! – obraził się natychmiast – Weź tę kopertę i zrób z nią, co chcesz!

– Dokładnie tak zrobię... – odpowiedziałam chłodnym głosem.

– Tylko później nie narzekaj, że brakuje Ci środków na wkład własny do mieszkania! – odparł ze złością.

Faktycznie wizja wpłaty wkładu na mieszkanie nie dawała nam spokoju. Bank nie widział innej możliwości udzielenia mi kredytu, a ja nie dysponowałam wymaganą sumą. Wydawało się, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest moja babcia i jej dolary, które zbierała przez lata, a które przysyłał jej z USA brat. Nie zdecydowała się na wpłacenie ich na konto, a zamiast tego przechowywała je w domu, ukryte w szufladzie z bielizną.

Jednocześnie babcia nie mogła się zdecydować, czy przekazać te pieniądze mnie, czy mojej kuzynce, swojej wnuczce ze strony drugiego syna. Monika bowiem planowała wykorzystać je na opłacenie swoich studiów medycznych.

Kiedyś wspomniałam Frankowi o tych pieniądzach, a on najwyraźniej postanowił je po prostu ukraść. Nie wierzyłam, że zrobił to dla mnie i z myślą o naszej przyszłości. Opuszczając dom z kopertą w torebce, słyszałam jego krzyki, że jeszcze tego będę żałować.

Nie mogłam na to pozwolić

– Nie sądzę – odparłam stanowczo. – Nie mam zamiaru utrzymywać kontaktów ze złodziejem.

Cieszę się tylko, że babcia nie zorientowała się, że brakuje tej koperty, bo naprawdę nie wiem, jak by poradziła sobie z tym wydarzeniem. Z powrotem ukryłam kopertę w szufladzie na bieliznę i starałam się o tym wszystkim zapomnieć.

Kilka dni później babcia podzieliła swoje zaoszczędzone pieniądze pomiędzy mnie a Monikę. Przyjęłam swoją część, wdzięczna losowi, że odkryłam kradzież Franka. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak mogłabym pozwolić na to, żeby ktokolwiek – nawet mężczyzna, którego kochałam, okradał moją babcię.

Czytaj także:
„Żona oddała całe swoje oszczędności, bo wierzyła w mój biznes. Nie wiem, jak wyznać jej, że utopiłem cały nasz majątek”
„Córka obwiniała się o śmierć matki, a ja nie umiałem jej pomóc. Musiało dojść do tragedii, żebym się otrząsnął”
„Znajomi wymyślili, że wezmą ślub w Boże Narodzenie. Nie rozumieją, że wolę spędzać ten czas z rodziną”

Redakcja poleca

REKLAMA