„To ja ściągnęłam Julkę do firmy, a teraz miała wskoczyć na moje miejsce. Odłożyłam skrupuły na bok i pozbyłam się rywalki”

pracownica, której grozi zwolnienie fot. Adobe Stock, JenkoAtaman
„Z reguły jeżdżę autobusem, ale tamtego dnia przyjechałam do pracy autem. Gdyby nie to, w życiu bym nie podsłuchała rozmowy naszego dyrektora z centralą. A jasno wynikało z niej, że firma będzie cięła koszty! Mieli zamiar zmniejszyć zatrudnienie w moim dziale i zastanawiali się, komu wręczyć wypowiedzenie w pierwszej kolejności”.
/ 15.06.2022 06:15
pracownica, której grozi zwolnienie fot. Adobe Stock, JenkoAtaman

Doskonale wiem, jak trudno jest w naszych czasach znaleźć pracę inaczej niż po znajomości. Sama przecież swoją właśnie tak dostałam – dzięki kuzynce, która mnie poleciła matce swojego chłopaka. Ta była w pewnej firmie kadrową i dała mi znać, jak tylko pojawił się wakat nas stanowisku, które mogło mnie interesować. Kiedy więc moja koleżanka została bez roboty, wiedziałam, że trzeba będzie jej czegoś poszukać. 

Pomyślałam, że jej pomogę

Julkę poznałam jeszcze w podstawówce. Lubiłyśmy się, często uczyłyśmy się razem do klasówek. Julka była bardzo zdolna, zdecydowanie zdolniejsza ode mnie. Chwytała w lot każdy temat i wiele razy pomagała mi zrozumieć szkolny materiał, szczególnie matematykę. Byłam pewna, że pójdziemy do jednego liceum. Dlatego bardzo zaskoczyła mnie jej decyzja, że wybiera technikum ekonomiczne, a nie, jak ja, liceum ogólnokształcące.

Nasza przyjaźń stawała się coraz luźniejsza, aż w końcu całkiem ustała. Wiedziałam jednak, że kiedy ja poszłam na studia, na ekonomię, Julka już pracowała. Kiedyś spotkałam ją na ulicy – ja szłam z chłopakiem, modnie ubrana, roześmiana i beztroska. I nagle zobaczyłam kobietę z siatkami wypchanymi zakupami. Nie poznałam jej. To ona pierwsza powiedziała mi „Cześć”.

– Julka? – naprawdę ucieszyłam się na jej widok i spontanicznie umówiłam się z nią na kawę.

– Znasz tę kobietę? – mój chłopak był zdziwiony.

A zdumiał się jeszcze bardziej, kiedy powiedziałam mu, że chodziłyśmy do jednej klasy.

Wygląda na starszą od ciebie, bardzo poważnie – powiedział, a ja nagle zrozumiałam, dlaczego Julia wybrała tak, a nie inaczej.

Miała rozwiedzionych rodziców, ojciec nie interesował się ani ją, ani jej rodzeństwem. Mama musiała zarobić na czworo dzieci – nic więc dziwnego, że zależało jej na tym, aby szybko się usamodzielniły. Dlatego Julka wybrała technikum ekonomiczne. Powinnam była o tym wiedzieć… Zrobiło mi się głupio, że byłam taką egoistką, że tak łatwo zrezygnowałam z naszej przyjaźni.

Kiedy Julka przyszła na umówione spotkanie i usiadła obok mnie przy stoliku, już po kwadransie rozmowy gadałyśmy jak za dawnych lat. O wszystkim! Kilka miesięcy później Julka straciła pracę. Chciałam jej pomóc, obiecałam się rozejrzeć po znajomych, ale nikt dla niej nie miał żadnej propozycji. Aż pewnego dnia pojawił się wakat w naszej firmie, w moim dziale księgowości.

– Jak dla ciebie! – powiedziałam zachwycona Julii, gdy za moją sprawą dostała tę posadę. Byłam szczęśliwa, że będziemy razem pracowały. I gratulowałam szefowi słusznej decyzji.

Nie sądziłam wtedy, że ta decyzja może się obrócić przeciwko mnie… A tak prawie się stało.

Musiałam coś wymyślić...

W naszej firmie jest podziemny parking. Ja z reguły jeżdżę autobusem, ale tamtego dnia przyjechałam do pracy swoją wysłużoną mazdą, gdyż potem wybierałam się na większe zakupy. Gdyby nie to, w życiu bym nie podsłuchała rozmowy naszego dyrektora z centralą. Musieli do niego zadzwonić z samego rana, bo gadał przez służbowy telefon cały zaaferowany, nie widząc mnie stojącej w cieniu filara. Z jego rozmowy jasno wynikało, że firma będzie cięła koszty! Mieli zamiar zmniejszyć zatrudnienie w moim dziale i zastanawiali się, komu wręczyć wypowiedzenie w pierwszej kolejności…

Podsłuchiwałam z duszą na ramieniu, bojąc się, że może mnie zdradzić nawet przyśpieszony oddech. A kiedy wśród osób do zwolnienia padło moje nazwisko, omal nie zeszłam na zawał!

– Z prowadzeniem działu z powodzeniem poradzi sobie pani Julia. Jest może mniej doświadczona, ale tańsza, bo nie ma studiów – usłyszałam.

Jakbym dostała obuchem w głowę… Moja przyjaciółka, którą sama sprowadziłam do firmy, miała teraz odebrać mi pracę! Julka, która nawet nie skończyła studiów, podczas gdy ja się kształciłam! To miało być jej atutem? „Niedoczekanie! – pomyślałam. – Już ja coś wykombinuję”.

Julka nie miała pojęcia, co się święci, podobnie jak inne osoby w firmie. A ja przez noc wymyśliłam niecny plan, jak zniechęcić szefa do mojej koleżanki. Wiedziałam, że kończy się jej umowa próbna, i że za moment pójdzie po nową do dyrektora. A gdyby go tak wtedy wkurzyła, na przykład pytaniem o podwyżkę? Wiadomo, kiedy firma przeżywa kryzys i ma zwalniać pracowników, pytanie o takie rzeczy jest zdecydowanie niewłaściwie. Dyrektor może się wściec…

Ale przecież Julia nic nie wiedziała o tych finansowych kłopotach i moje sugestie, żeby powalczyła o większe pieniądze, wzięła za dobrą monetę. Dyrektor, oczywiście, podczas rozmowy z Julką zachował pokerową twarz, a potem… nie przedłużył jej umowy.

– Nie wiem dlaczego! Przecież był ze mnie zadowolony! – Julia była rozżalona, ale do głowy jej nie przyszło, komu tak naprawdę zawdzięcza zwolnienie.

Mało tego, ona nadal uważa, że jej pomogłam, próbując znaleźć pracę, i nie podejrzewa, że ją usunęłam jako rywalkę. A jak ja się z tym czuję, że oszukałam bliską koleżankę? No cóż, uważam, że nie miałam innego wyjścia.

Czytaj także:
„Mój były mąż wydawał całą kasę na nowe dziewczyny, a ja pracowałam za dwoje, żeby utrzymać nasze dziecko”
„Mąż nie pozwalał mi ułożyć sobie życia nawet po jego śmierci. Nawiedzał mnie i nasze dziecko, doprowadzał do obłędu”
„Mój mąż zabalował na pępkowym, nie odebrał mnie i syna ze szpitala. Spał cały dzień, bo był tak pijany. Byłam wściekła”

Redakcja poleca

REKLAMA