Karolina zawsze była bardzo zżyta ze swoimi rodzicami. Często czułem się z tego powodu niekomfortowo, ale na przestrzeni lat udało jej się naprawić tę sytuację.
Wszystko wywróciło się do góry nogami, gdy zaproponowano mi pracę za granicą. Teściowie nie mogli się pogodzić z naszym wyjazdem, więc próbowali sabotować mój awans.
Ukochana córeczka rodziców
Karolina była jedynaczką, dlatego w jakimś stopniu rozumiałem to, jak bardzo jest blisko ze swoimi rodzicami. Dzwoniła do mamy w drodze do pracy, a potem zdzwaniały się jeszcze wieczorem. Ciągle też pisali do siebie wiadomości o tym, co się aktualnie dzieje.
Doszło nawet do tego, że o ważnych dla nas sprawach dowiadywałem się później niż oni. Początkowo starałem się to ignorować, by nie sprawiać ukochanej przykrości. Każdy ma jednak swoje granice, dlatego wiedziałem, że muszę poruszyć ten temat z Karoliną.
Oczywiście chciałem być bardzo delikatny. Nie zależało mi przecież na tym, aby urwać kontakt z teściami, ale nieco go ograniczyć. Dobrze przygotowałem się do tej rozmowy, przypominając sobie sytuacje, w których ukochana stawiała rodziców ponad mnie. Powiedziałem jej, jak się wtedy czuję, na co zareagowała zaskoczeniem, ale też zrozumieniem.
— Cieszę się, że mi o tym mówisz — powiedziała wyraźnie smutna.
— Nie chcę ci sprawiać przykrości kochanie. Doceniam to, jaki masz dobry kontakt z rodzicami, ale wiesz, jesteśmy dorośli i budujemy własną rodziną, więc musimy mieć na to przestrzeń — argumentowałem.
— Rozumiem doskonale. Tak naprawdę nie jesteś pierwszym facetem, który zwraca mi na to uwagę — wyznała nieśmiało.
— Podejrzewam, że nie każdemu podobała się twoja relacja z rodzicami? — ścisnąłem Karolinę za dłoń.
— Rozpadły się przez to dwa moje związki i kilka znajomości... To chyba bardzo wyraźny znak, że muszę coś z tym zrobić — uśmiechnęła się, ale w jej oczach pojawiły się łzy.
— Proszę cię, nie płacz kochanie. Jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram! Nie zostawię cię dlatego, że jesteś zbyt dobrą córką — próbowałem ją pocieszyć i nieco rozluźnić atmosferę.
— Musisz mi z tym pomóc Artur... — na dobre rozpłakała się Karolina.
Przytuliłem ją mocno i zapewniałem, że damy sobie z tym radę, bo to przecież wcale nie taki duży problem. Oczywiście wspierałem ją na każdym kroku, ale obydwoje wiedzieliśmy też, że Karola potrzebowała przepracować parę spraw ze specjalistą.
Terapia była czymś, na co powinna się zdecydować już dawno temu. A tak mocne, niemal toksyczne relacje z rodzicami, były tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Na szczęście Karolina złapała doskonały kontakt ze swoją terapeutką i szybko robiła postępy. Jednym z nich była poważna rozmowa z rodzicami. Karola powiedziała, czego dowiedziała się na terapii o sobie oraz ich wzajemnych relacjach, a także o tym, jak muszą się one zmienić, aby mogła swobodnie żyć.
Oczywiście nie obyło się bez łez i najróżniejszych wyrzutów, ale ostatecznie udało się załagodzić sytuację. Myślałem, że teściowie zrozumieli swoje błędy i sami zastanowią się nad tym, co mogą teraz robić lepiej. Kiedy jednak tego wieczora wychodziliśmy z ich domu, teściowa spojrzała na mnie z wściekłością i wyszeptała:
— To ty namieszałeś jej w głowie łajdaku. Nie zapomnę ci tego.
Nie możecie nas zostawić!
Mimo niechęci rodziców, Karolinie udało się zmodyfikować ich relacje na korzyść naszego małżeństwa. Ja stałem się natomiast znacznie mniej lubiany, przez co moje kontakty z teściami były naprawdę rzadkie.
Wiedziałem, że winią mnie za to, do jakich wniosków doszła ich córka. Nie przyjmowali do wiadomości, że być może zupełnie nieświadomie zrobili jej krzywdę. Zamiast więc cieszyć się, że jest szczęśliwsza, na każdym kroku podkreślali, jak są samotni. Na szczęście moja ukochana nauczyła się to ignorować i było jej z tym dobrze.
Sytuacja znacznie się pogorszyła, gdy dostałem wymarzony awans, a wraz z nim propozycję pracy w głównej siedzibie firmy w Szwajcarii. Obydwoje z Karoliną byliśmy podekscytowani perspektywą wyjazdu i nie mieliśmy wątpliwości, że zgodzę się na relokację.
Moja żona bała się jednak powiedzieć o naszych planach swoim rodzicom. Przez długi czas ukrywała to przed nimi, a kiedy zdecydowała się opowiedzieć im o przeprowadzce, poprosiła mnie, bym przy tym był. Żadne z nas nie spodziewało się jednak, jaką scenę zrobią teściowie po usłyszeniu tej nowiny.
— Artur zrobił ci pranie mózgu! Chce zrobić z ciebie niewolnika! A teraz wywozi cię z kraju, żebyśmy nie mogli ci pomóc — krzyczała teściowa.
— O czym ty mówisz mamo? Uspokój się — prosiła Karola.
— Chcecie nas tu zostawić? Porzucić jak jakiegoś kulawego psa w lesie? — dopytywał zdenerwowany teść.
— Nikt nikogo nie porzuca i nikt nikogo nie wywozi! Artur dostał awans, o którym obydwoje marzyliśmy, bo dzięki temu możemy na jakiś czas przeprowadzić się do Szwajcarii. Ja chcę tam pojechać, rozumiecie? — Karolina próbowała zapanować nad rodzicami.
— Wiedziałam, że ten łajdak namiesza ci w głowie! Jaka Szwajcaria Karolinko? Przecież ty nie lubisz zmian — kłóciła się nadal matka Karoli.
— Właśnie, że lubię! Chcę wyjechać! Zawsze chciałam podróżować, ale miałam zbyt duże poczucie winy, że was zostawiam — Karolina niemal płakała.
— I dobrze! Nie można tak porzucać rodziców! A jak nam się coś stanie? — ojciec nie dawał za wygraną.
— To zadzwonicie i przylecę — ostatkiem sił wymamrotała Karolina.
— Zanim dolecisz, to już zdążę umrzeć — wykrzyczała teściowa.
— Dość tego! Wyjeżdżamy! Nie przyjechaliśmy tutaj, żeby pytać was o pozwolenie! Możecie nas w tym wspierać i zachować się jak prawdziwi kochający rodzice albo w ogóle się nie odzywać — huknąłem wkurzony.
Wszyscy zamilkli i popatrzyli po sobie, a Karolina mocno się we mnie wtuliła, kryjąc w moich ramionach ściekające po policzkach łzy.
— Przepraszam, zaskoczyliście nas po prostu. Musimy sobie to na spokojnie poukładać. Do waszego wyjazdu zostały 3 miesiące, jeszcze dużo może się stać w tym czasie — powiedziała już spokojnie teściowa.
Myślałem, że sprawa jest więc załatwiona, ale niestety nie doceniłem moich teściów i tego, do czego mogą się posunąć.
Podobno jesteś hazardzistą?!
Powoli przygotowywaliśmy się do przeprowadzki. Firma załatwiła nam już mieszkanie, a Karolina umówiła się na kilka pierwszych rozmów o pracę. Byliśmy szczęśliwi i nie mogliśmy się doczekać wyjazdu.
Któregoś dnia szef wezwał mnie jednak do swojego gabinetu i oznajmił, że musi jeszcze raz przemyśleć sprawę mojego awansu. Pytany, o co chodzi, stwierdził, że pojawiły się nowe okoliczności, które firma musi zbadać, aby ograniczyć ryzyko. Nie zamierzałem jednak odpuszczać, dopóki nie dowiem się, dlaczego nagle mogę stanowić dla firmy zagrożenie.
— Dobra Artur, powiem ci, bo znamy się już dobrych kilka lat i bardzo cię cenię — zaczął mój szef.
— Nie trzymaj mnie w niepewności. O co do cholery chodzi? — dopytywałem, coraz bardziej zdenerwowany.
— Dostaliśmy informację, teoretycznie z wiarygodnego źródła, że jesteś hazardzistą. A wiesz, że w tak poważnej firmie zajmującej się finansami, to duży kłopot — powiedział szef.
— Ja? Hazardzistą? Do jasnej cholery, ja nawet nie umiem grać w karty, to jak mam być uzależniony od hazardu? — nie wierzyłem w to, co usłyszałem.
— Szczerze mówiąc, nie chce mi się w to wierzyć, ale dostaliśmy takie informacje i teraz musimy się zastanowić, co z tym zrobić — wyznał.
— Od kogo? Kto wam nagadał takich bzdur? — niemal krzyczałem.
— Mówię ci to tylko dlatego, że cię lubię. Skontaktowali się z nami rodzice twojej żony i opowiedzieli o twoim rzekomym nałogu. I to była bardzo barwna opowieść.
Byłem zdruzgotany
Miałem ochotę coś rozwalić albo pojechać do teściów i coś im zrobić. Byłem po prostu wściekły. Ostatkiem sił opanowałem jednak wybuch złości i opowiedziałem szefowi o moich relacjach z rodzicami Karoliny.
Wytłumaczyłem, jak zareagowali na wiadomość o naszym wyjeździe i podkreślali, że jeszcze wszystko może się zmienić. Na szczęście szef mi uwierzył, ale niestety firmowe „śledztwo” i tak musiało zostać przeprowadzone.
Kiedy opowiedziałem Karolinie, co się stało, również wpadła w furię. Zadzwoniła natychmiast do rodziców i wygarnęła im wszystko. Oczywiście tłumaczyli się, że to dla naszego dobra, bo nie wiemy, co robimy. Moja żona w końcu rzuciła telefonem i nie rozmawiała z nimi przez miesiąc. Tyle trwało dochodzenie firmy i o tyle przesunął się też nasz wyjazd.
Dopiero dzień przed wylotem Karolina pojechała do rodziców, żeby zapewnić ich, że w razie potrzeby im pomoże, ale na razie nie jest w stanie im wybaczyć. Od pół roku mieszkamy w Szwajcarii i jest nam tu naprawdę dobrze. Moja żona znalazła pracę i jest szczęśliwa, choć wiem, że bardzo boli ją to, jak zachowali się jej rodzice. Namawiam ją więc, by powoli odbudowywała relację z nimi, najlepiej z pomocą specjalisty, którego na pewno potrzebują.
Nie chcę przecież, by całkiem się od nich odcięła, ale nie zamierzam też patrzeć, jak ciągle ją ranią. Będę ją wspierać we wszystkim, co postanowi, ale sam nigdy nie zaufam już tym ludziom.
Czytaj także:
„Teściowie od początku traktowali mnie gorzej niż psa. Byłam wyrodną synową, która odebrała im synka i dała chorego wnuka”
„Teściowie od początku traktowali mnie gorzej niż psa. Byłam wyrodną synową, która odebrała im synka i dała chorego wnuka”
„Teściowie zerwali z nami kontakt, bo mąż odszedł z Kościoła. Według nich to ja sprowadziłam go na złą drogę”