„Teściowa zwaliła nam na głowę swoją wredną siostrę. Nie pytała o zdanie, po prostu kazała nam oddać jej pokój naszego syna”

Teściowa zwaliła nam na głowę swoją siostrę fot. Adobe Stock, Monkey Business
„– Nie cieszysz się? – spytała ironicznie Helena. – Ja też nie, jeszcze nie zapomniałam, jaka dla mnie byłaś. Ludzie się nie zmieniaj. – Chyba mówisz o sobie – teściowa odzyskała bojowego ducha. – Wszyscy wiedzą, że byłaś zołzą, zatrułaś mi dzieciństwo i młodość. A teraz chcesz ze mną zamieszkać? Nie zgadzam się! Po co przyjechałaś?”.
/ 11.12.2022 18:30
Teściowa zwaliła nam na głowę swoją siostrę fot. Adobe Stock, Monkey Business

Odgłosy dobiegające z kuchni nie wróżyły niczego dobrego. Byłem bardzo głodny, ale wieloletnie doświadczenie powstrzymało mnie przed wejściem na zaminowany teren. Powiesiłem kurtkę, zdjąłem buty i zajrzałem po informacje do Jędrka. Siedział na tapczanie ze słuchawkami na uszach, wpatrując się w ekran laptopa.

– Uczę się – zaznaczył, jak tylko napotkał mój wzrok.

Łgał, ale chwilowo miałem ważniejsze sprawy

– Babcia przyjechała? – spytałem prawie bezgłośnie, wskazując kciukiem kuchnię.

Jędrek zdjął słuchawki i gestem nakazał przymknąć drzwi.

– Od godziny kłóci się z mamą. Chciałem wziąć sobie colę, ale mnie przegoniła. Czy człowiek już nie ma prawa się napić? Z pragnienia mam umrzeć?

– Jest woda w kranie. Skup się, dziecko, i powiedz, o co im poszło.

– Ma przyjechać do nas ciocia Helena. Mama się nie zgadza, a babcia ją zmusza. Żeby się zgodziła.

– Na co?!

– Ciotka ma u nas zamieszkać. Na stare lata – uściślił.

Jak stałem, tak usiadłem. Jak to u nas? Helena była siostrą mojej drogiej teściowej, od lat mieszkała we Francji, rodziny nie odwiedzała, nie czuła takiej potrzeby. Z siostrą wymieniała listy, dokładnie cztery na rok. Dzwoniły do siebie z okazji świąt, składały sobie życzenia, więc można powiedzieć, że rodzinna więź od biedy była zachowana. Obie były zadowolone z tej formy kontaktu, a teściowa niezmiennie obiecywała nam francuski spadek po bezdzietnej siostrze, która, o ile wiedziałem, była w takiej formie, że śmiało mogła nas wszystkich przeżyć. Na spadek nie czekałem i gościć Heleny też nie zamierzałem, a już szczególnie ofiarowywać jej domu na stare lata. Ruszyłem do kuchni, żeby nie dopuścić do najgorszego. Teściowa miała dużą siłę przebicia, bałem się, że Hania ulegnie i zgodzi się dla świętego spokoju.

Helena zamieszka z wami tylko na trochę, tydzień, może miesiąc – usłyszałem znacznie już spokojniejszy ton teściowej.

Nabrałem złych przeczuć. Skoro przestały się kłócić, to znaczy, że Hania poległa w nierównej walce. Nie wierzyłem w ani jedno słowo teściowej. Jak Helena się u nas rozgości, ciężko będzie się jej pozbyć.

Dzień dobry, mamo, czy dostanę coś do jedzenia? Padam z głodu – nawet nie spojrzałem na żonę, wytoczyłem najcięższe działo, grając na najsilniejszym instynkcie teściowej.

Nakarmić głodnego mężczyznę, natychmiast!

– Już, już – temat Heleny został chwilowo zaniechany, teściowa zakręciła się bezradnie i napadła na Hanię. – Olek jest głodny!

– Słyszałam – Hania przygryzła wargę.

Znała moje sposoby na teściową i nieodmiennie była rozbawiona ich skutecznością.

– Dobrze, że jesteś, nie wiesz jeszcze, co wymyśliła mama. Chce nam wkleić swoją siostrę, obawiam się, że na dłużej.

– Góra na tydzień – skłamała bezwstydnie teściowa.

Jeśli chciała, łgała bez wysiłku, zupełnie jak jej wnuk.

– Helena nie może zamieszkać u mamy? – udałem naiwnego. – Mama ma duży dom, przyda się mamie towarzystwo. Na pewno się za sobą stęskniłyście.

– Nie zaproponuję francuskiej elegantce pokoju w nieodremontowanym domu, wstyd by był. Mieszkam na peryferiach, ona pewnie chciałaby pozwiedzać miasto – teściowa wyraźnie zaczęła szukać wymówek.

Nie dałem się zbyć.

– To kiedy zaczynamy malowanie? Doprowadzimy dom do porządku.

– Ty mnie pod włos nie bierz i nie udawaj głupiego – teściowa była twardą zawodniczką. – Musicie przyjąć Helenę i kropka.

– A to dlaczego? – wkurzyła się Hania.

Bo ja z nią nie wytrzymam pod jednym dachem – teściowa wreszcie zdobyła się na szczerość. – Nie widziałyśmy się od dawna, ale nie zapomniałam, jak uprzykrzała mi życie za młodu. Takie jak ona się nie zmieniają, nie chcę z nią mieszkać. Dom jest po naszych rodzicach, boję się, że ta zołza przyjeżdża po spłatę. Jak u mnie zamieszka, nie ruszy się na krok. Ona powiedziała, że chce wrócić do kraju, złożyć tu kości.

W naszym mieszkaniu? – zaśmiałem się. – Trudno będzie, chyba że w szafie.

Od strony lodówki dobiegł mnie chichot, Jędrek jednak przemknął się po colę i teraz z słuchał z rozkoszą.

Jego obecność nasunęła mi nieprzyjemną myśl

– A gdzie francuska dama miałaby mieszkać? Mamy tylko dwa pokoje.

– Nie oddam swojego – krzyknął Jędrek, pojąwszy, co się szykuje.

– Tylko na trochę, góra miesiąc – łagodziła teściowa, zadowolona, że rozmowa zeszła na właściwe tory.

– Mówiła mama, że na tydzień – przyłapałem ją na kręceniu.

– Róbcie, co chcecie, ja jej nie wezmę – zaparła się teściowa. – Helena ląduje za dwa dni, ja umywam ręce. Chyba nie zostawicie jej na lotnisku?

W samochodzie był tłok, bo Jędrek w ostatniej chwili zdecydował się jechać z nami. Podejrzewałem, że babcia przekupiła go wizją prezentu od francuskiej ciotki, bo ostatnio dużo mówił o wypasionym modelu roweru, który chciałby mieć. Oczywiście teściowa zabrała się z nami, bo jakżeby inaczej. Musiała powitać siostrę na ojczystej ziemi. Zgromadziliśmy się w hali przylotów, wypatrując francuskiej damy, ale to Helena pierwsza poznała siostrę.

– Janina! – złapała ją w objęcia i wycisnęła na jej policzkach trzy soczyste pocałunki.

Podobnie potraktowała Hanię i wydała rozkoszny okrzyk na widok Jędrka.

Jaki słodki króliczek, to już prawdziwy mężczyzna – uszczypnęła go znienacka w policzek.

Jędrek nie uskoczył tylko dlatego, że go zamurowało.

– Stara, ale laska – powiedział do mnie, gdy ciągnęliśmy bagaże za paniami, które poszły przodem, nie troszcząc się o walizki.

Helena usłyszała.

Odwróciła się i puściła do niego oko

– Kto by przypuszczał, że jestem starsza od twojej babci. Strasznie się zaniedbałaś, Janino – zwróciła się do siostry, biorąc ją pod rękę.

Z tyłu wyglądała młodziej nawet od mojej Hani. Szczupła figura, zgrabne nogi, buty na szpilkach, no, no. Nie tak ją sobie wyobrażałem. Walizki nie zmieściły się do bagażnika, upchałem jedną na tylnym siedzeniu, razem z żoną i teściową. Jędrka wysłałem do domu autobusem, a madame usadowiłem na honorowym miejscu, które poprzednio zajmowała jej siostra. Zobaczyłem we wstecznym lusterku wzrok teściowej i aż mnie przeszły ciarki. Wieczór zapowiadał się interesująco. Hania podała powitalną kolację, nakazując mi pilnować sióstr, żeby się nie pozabijały. Nie było takiej potrzeby, teściowa straciła zwykły animusz, siedziała milcząca, całkowicie oddając pole siostrze. Helena na widok wracającego z lotniska Jędrka klasnęła w dłonie.

– Czas na prezenty, nasz mały mężczyzna pewnie nie może się doczekać. Proszę – wyciągnęła z podręcznej torby prześlicznie opakowane pudełko czekoladek. – Nie zapomnij poczęstować rodziców i nie jedz za dużo. Od słodyczy psują się zęby – przestrzegła go matczynym tonem.

Bałem się spojrzeć na Jędrka, skupiłem się na zachowaniu powagi. O mało nie przegapiłem własnego prezentu, Helena podała mi pudełko cygar.

– Mój nieboszczyk mąż je uwielbiał, miał zawsze spory zapas – powiedziała ze wzruszeniem.

Teraz Hanka spuściła oczy, walcząc o zachowanie powagi. Podobnie jak ona miałem nadzieję, że to nie nieboszczyk był hojnym sponsorem, dzięki któremu będę mógł pierwszy raz w życiu wypalić dwadzieścia cygar. Doskonale się bawiliśmy, tylko zawiedziony Jędrek i zamyślona teściowa nie mieli humoru. Nam chichoty przeszły, kiedy Helena zapaliła po kolacji papierosa. Pokój wypełnił się dymem, Hania zaczęła kaszleć.

– Jestem uczulona – zawiadomiła ciocię.

O, to przykre – Helena autentycznie jej współczuła.

– Na dym. Nie możesz palić w domu, bo się uduszę. Może na balkonie?

Propozycja nie spodobała się Helenie, ale Hania tak kaszlała, że rada nie rada, musiała się dostosować. Wieczór się przeciągał, z wdzięcznością spojrzałem na teściową, kiedy poprosiła o odwiezienie do domu. Gdy wróciłem, Helena już odpoczywała w swoim, to jest Jędrka pokoju. Żona w drugim słała łóżko, Jędrek dmuchał materac, na którym miał spać.

– Ale jaja – powiedział ponuro. – Czy ona ma zamiar długo u nas mieszkać?

– Tydzień – odparła Hania.

– Góra miesiąc – sprostowałem i oberwałem poduszką.

Jędrek porzucił materac, wskoczył na łóżko gotów do bitwy, ale się rozczarował. Uświadomiłem mu, że nie jest już małym króliczkiem, tylko naszym dużym mężczyzną, i chciałem uszczypnąć go w policzek.

Dorwałem go, między nas zaplątała się Hania

Zrobiło się wesoło, rozbawiony Jędrek zarżał i to sprowadziło Helenę. Stanęła w drzwiach, patrząc na nas z rozczuleniem

– Formidable! Prawdziwie rodzinna scena, ona ogrzewa moje serce, rozumiecie? Warto było przebyć tyle kilometrów, żeby tak się poczuć. Jesteście cudowni.

Kto nie lubi komplementów? Zasypiając, wymienialiśmy pochwalne uwagi o Helenie, ale rano całkowicie zmieniliśmy zdanie. Hanię obudził zapach papierosowego dymu, zapukała do pokoju cioci, usłyszała „entrez”, weszła i zobaczyła uroczy widok. Dama półsiedziała w łóżku, zaciągając się z przyjemnością cienkim papierosem. Dla porządku dodam, że wcześniej otworzyła okno, dbając o dobre samopoczucie Hanny.

– Jest nadzieja na śniadanie? – ożywiła się Helena. – Wstaję bardzo wcześnie, ale jak widzisz, cierpliwie czekam. Nie mam wielkich wymagań, wystarczy kawa z mlekiem. Zrobiłabym sama, lecz nigdzie nie zauważyłam ekspresu.

– Bo go nie mamy – powiedziała Hania lodowatym tonem i zakaszlała.

Helena spojrzała na nią z troską.

– Widziałaś się z lekarzem? Ta alergia wcale mi się nie podoba.

Po krótkiej wymianie zdań zgasiła jednak papierosa i popadła w zamyślenie. Przyjęła kawę, dolała więcej mleka i zagaiła.

– Chciałam uniknąć mieszkania z Janiną, ale widzę, że u was dłużej zabawić nie mogę.

– Ależ Heleno, wiesz przecież, że chętnie cię gościmy – pospieszyłem ratować sytuację.

– Jesteście kochani, ale muszę przyznać, że mnie ograniczacie. Mam swoje przyzwyczajenia i nie pozbędę się ich, bo komuś przeszkadzają. Nie mam ci za złe alergii, chérie – poklepała Hanię po dłoni – ale musimy się rozstać. Olek odwiezie mnie do Janiny, tam będę mogła być sobą.

– Babcia też nie lubi dymu z papierosów – wtrącił niepytany Jędrek.

– Nie będzie miała nic do gadania, króliczku – uśmiechnęła się do niego Helena. – We własnej połowie domu mogę robić, co chcę, a tyle właśnie należy mi się po rodzicach. Porozmawiam sobie o tym z Janiną.

– Zamierzasz zamieszkać z siostrą? – spytałem zaciekawiony.

– Jeszcze nie mam sprecyzowanych planów – odparła niedbale Helena.

– To nie chcesz złożyć u nas kości? – Jędrek się nie popisał.

Helena nie słuchała przeprosin

Śmiała się długo, w końcu otarła serwetką oczy i wstała od stołu.

– Jakbym słyszała Janinę, już ja się za nią wezmę. Kości? Też pomysł, czy ja wyglądam, jakbym wybierała się na tamten świat? Przyjechałam załatwić zaległe sprawy i wracam.

Powiedziała to tak, jakby zamierzała załatwić nie sprawy, ale porachunki. Z siostrą, bo nikt inny nie wchodził w rachubę.

– Ale może kiedyś jeszcze przyjadę – Helena puściła do nas frywolnie oko i poszła do łazienki.

Wyłoniła się z niej po godzinie, odświeżona i w pełnym makijażu. Włożyła na szyję jedwabną apaszkę i oznajmiła, że jest gotowa do drogi. Rzuciliśmy się do łazienki, ja zrezygnowałem z prysznica, żeby było szybciej, i już po dwóch kwadransach jechaliśmy do Janiny. Zdenerwowanie Hani udzieliło się i mnie, nie byliśmy pewni, co zamierza Helena i jak przebiegnie konfrontacja sióstr. W grę wchodził każdy scenariusz, od kłótni po próbę zabójstwa. Do tej pory obie panie zachowywały się poprawnie, ale madame Helena nie przeszła jeszcze do ofensywy. Obawiałem się, że ta chwila właśnie nastąpiła.

– Przyjechałaś z walizkami? – przywitała siostrę Janina.

– Nie cieszysz się? – spytała ironicznie Helena. – Ja też nie, jeszcze nie zapomniałam, jaka dla mnie byłaś. Ludzie się nie zmieniają, dziwię się, jak dzieci z tobą wytrzymują – machnęła ręką w naszą stronę.

– Chyba mówisz o sobie – teściowa odzyskała bojowego ducha. – Wszyscy wiedzą, że byłaś zołzą, zatrułaś mi dzieciństwo i młodość. A teraz chcesz ze mną zamieszkać? Nie zgadzam się! Po co przyjechałaś?

– Odpłacić pięknym za nadobne. Wcześniej nie mogłam, zajmowałam się mężem, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Połowa domu jest moja, wprowadzam się.

– Domu nie da się podzielić na dwie równe połowy! – krzyknęła Janina.

– A to się jeszcze zobaczy – powiedziała twardo Helena.

Weszła do środka, nie interesując się bagażem. Powlokłem za nią walizki, zaciekawiony, jakie ma plany. Długo kazała nam czekać, ale w końcu je wyjawiła.

Dom jest duży, architekt może go przerobić. Jeśli zmieni się układ pomieszczeń i kilka dobuduje, powstaną dwa bliźniaki. Poświęcisz na ten cel działkę, którą dokupiliście z mężem – zwróciła się do siostry. – Potraktuję to jako twój wkład w inwestycję. Znaj moje dobre serce.

– A gdzie ja się podzieję na czas remontu? – zawołała Janina. – Tu będzie plac budowy, błoto, gruz i cementowy pył. Odetną wodę, gaz, a może nawet prąd.

Helena uśmiechnęła się jak modliszka

– Nie masz wyjścia, kochana siostro. No, chyba że mnie spłacisz.

Janina zgodziła się bez szemrania. Nie wiem, co poróżniło siostry w młodości, i pewnie nigdy się tego nie dowiem. Nie mam pojęcia, która z nich była winna. Może obie były siebie warte? Ten sekret pozostanie między nimi, podejrzewam, że jest wstydliwy i żadna nie pali się, by go wyjawić. Helena wyjechała, tak jak zapowiedziała, zostawiając nam na głowie rozbudowę domu.

Pomagałem, ale głównie zajmowała się tym moja teściowa, angażując się bez reszty. Nie zdziwiłem się, kiedy pewnego dnia przyjechałem i zobaczyłem, że między bliźniakami robotnicy stawiają solidne ogrodzenie. Spytałem teściową, czy to jej pomysł, i usłyszałem, że tak było w planach zostawionych przez Helenę.

– Tutaj będzie furtka, żeby kobitki nie musiały latać dookoła domu, jak zechcą się odwiedzić – pokazał mi robotnik.

Pomyślałem, że jeśli Helena kazała zaprojektować furtkę, to jest dla sióstr nadzieja. Oby tylko odnalazły pasujący do niej klucz.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Zostawiłam syna z babcią, żeby zarobić w Stanach na jego przyszłość. Gdy wróciłam, zastałam zepsutego, rozpuszczonego egoistę”
„Mściłam się na byłym mężu dojąc go z kasy. Jego dzieci z drugą żoną nosiły ciuchy po kuzynach, a moje miały najnowsze smartfony”

Redakcja poleca

REKLAMA