O tym, że Daniel jest miłością mojego życia, wiedziałam już po jakichś trzech tygodniach naszej znajomości. Wiem, może brzmi to dziwnie, ale byłam o tym przekonana. Nigdy wcześniej nie spotkałam chłopaka, z którym rozmawiałoby mi się tak swobodnie i który potrafiłby mnie też zrozumieć bez słów. On zresztą też myślał o mnie poważnie, dlatego od razu przedstawił mnie swoim rodzicom.
Miałam super teściową
I to właśnie wtedy zakochałam się w jego mamie, Aldonie. Tyle słyszałam o złych teściowych, które niemal nawiedzają swoje synowe w snach, czy może raczej koszmarach, a tu trafiłam na anioła. Z miejsca zostałyśmy przyjaciółkami. Cieszyłam się, że to właśnie ona jest matką Daniela i wcale nie przerażała mnie myśl, że w przyszłości stanie się częścią mojej rodziny.
O ojcu Daniela praktycznie nie miałam zdania. Zwykle się nie wychylał – siedział cicho, praktycznie się nie odzywał i nie szukał kontaktu. Uznałam, że to po prostu taki typ i dałam mu spokój. Zresztą, całą uwagę i tak skupiałam na swojej teściowej – tak idealnej, że aż nierzeczywistej.
Do teściowej wpadałam bez uprzedzenia. Nie musiałam mieć nawet żadnego pretekstu, by przyjść i zostać na kawę czy podwieczorek. Świetnie się ze sobą dogadywałyśmy i czasem zdarzało nam się trochę ponarzekać na Daniela.
– Ty go sobie wychowaj, Sylwia – mawiała z rozbawieniem. – Bo to tak nie może być, żeby on się tak w domu rządził. W końcu musi być porządek. Tak go wychowywałam.
Śmiałam się z tego i zapewniałam, że świetnie nam się z Danielem układa – bo rzeczywiście tak było. Zresztą, już wkrótce rodzina miała nam się powiększyć – byłam w ciąży.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę
Pracowałam zdalnie, więc właściwie nie musiałam w żaden sposób ograniczać się z obowiązkami zawodowymi. Mimo to strasznie mi się nudziło samej w domu – w końcu Daniel codziennie wychodził do biura – dlatego szukałam rozrywek różnego rodzaju. Jedną z nich było właśnie odwiedzanie teściowej. Zwłaszcza że wydawała mi się strasznie samotna. Choć zawsze witała mnie szerokim uśmiechem, wydawało mi się, że ciągle siedzi sama. Jakby teść zawsze miał coś ważniejszego do roboty i nigdy nie było go w domu, jak przychodziłam.
Któregoś dnia zajrzałam do niej bez zapowiedzi i zastałam ją płaczącą w kuchni. Natychmiast zaczęłam wypytywać, o co chodzi. Ku mojemu zdumieniu, nie była chętna do rozmowy.
– A, to nic takiego, Sylwia – machnęła ręką. – Takie tam moje sprawy. Nie ma o czym mówić.
– No chyba właśnie jest – nie ustępowałam. – Inaczej byś nie płakała. A wiesz, że mnie możesz powiedzieć.
Westchnęła. A potem opowiedziała mi wszystko. O Cecylii, Karolinie i Judycie – jej znajomych, a zarazem kochankach teścia. Wiedziała o nich od paru lat, ale dzielnie milczała, by nie rozbijać rodziny. By nie robić przykrości Danielowi ani jego młodszemu bratu, Romkowi. Jak zwykle myślała o wszystkich wokół, tylko nie o sobie. Kochana, a zarazem taka biedna. Decydowała się zrezygnować ze szczęścia, żeby inni mogli być szczęśliwi.
Przyglądałam się teściowej w oszołomieniu. Jak to? Jak mogła się godzić, żeby ją zdradzał? Dlaczego pozwalała mu bezkarnie wodzić ją za nos? Było mi jej tak bardzo żal… Najsympatyczniejsza osoba, jaką znałam, musiała cierpieć. A przez kogo? Przez faceta!
W tamtej chwili czułam do ojca Daniela wyłącznie obrzydzenie. Nie dość, że krzywdził swoją żonę, to jeszcze oszukiwał obu synów. Byłam przekonana, że mój mąż o niczym nie wie – w końcu gdyby cokolwiek chociaż podejrzewał, na pewno by mi o tym powiedział. Pocieszałam więc teściową jak mogłam, modląc się w duchu, by teść przypadkiem nie wrócił w międzyczasie, bo mogłabym mu powiedzieć coś bardzo niemiłego.
Zwierzyłam się mamie
Nie wróciłam od razu do domu, bo wiedziałam, że muszę z kimś porozmawiać. Nie chciałam zdradzać niczego Danielowi – teściowa sobie tego sobie nie życzyła, a poza tym wiedziałam, że mocno by to nim wstrząsnęło. Poza tym, miał teraz w pracy ważny projekt i rozpraszanie go nie byłoby dobrym pomysłem. Zwłaszcza taką rewelacją.
Postanowiłam więc pojechać do rodziców i pożalić się mamie. Jak zwykle przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Kiedy opowiedziałam jej, czego się dowiedziałam, pokręciła głową z niedowierzaniem.
– A taki się spokojny wydawał – rzuciła. – To znaczy wiesz, taki porządny, poukładany…
– No nie mogę powiedzieć, że coś podejrzewałam – mruknęłam niechętnie. – Chociaż ostatnio Aldona była wiecznie sama i nawet trochę się zastanawiałam, gdzie on tak znika.
Mama westchnęła z rezygnacją.
– Cóż, ma trochę racji – przyznała. – Mężczyźni tacy już są. Nie wszyscy, oczywiście, ale znaczna część. Chodzi o to, by wybierać tych, którzy nie są. Jak twój tata.
Pokiwałam głową.
– Ale ona w ogóle nie chce się nikomu do niczego przyznać – stwierdziłam. – Uważa, że taki jej los i musi być dobrą żoną.
Znów pokręciła głową.
– Ty mnie z nią koniecznie musisz bliżej poznać – oznajmiła. – Wyjdziemy gdzieś razem, pogadamy i już ja ją naprostuję! Nie może tak przecież siedzieć sama w czterech ścianach, ze świadomością, że ten stary pryk szaleje z jakimiś innymi kobietami!
Daniel był mi wdzięczny
I rzeczywiście – powiedziałam teściowej, że moja mama bardzo chciałaby się z nią spotkać. Opowiedziałam jej, jak to nudzi się w domu, bo tata to najchętniej tylko by majsterkował i majsterkował, a ona potrzebuje babskich pogaduch. No i Aldona dała się namówić na kawę. Ale nie skończyło się na jednej kawie. Tak jak podejrzewałam, mama wzięła ją w obroty. Podobno było tego więcej – kawki, herbatki, kino, teatr i takie tam. Poza tym wyciągnęła ją też na siłownię.
Któregoś wieczora właśnie w tej sprawie zagadał do mnie nawet Daniel.
– Wiesz, to super, że twoja mama zajęła się moją mamą – stwierdził. – Naprawdę fajnie, że je ze sobą spiknęłaś.
– Tak? – Uśmiechnęłam się lekko.
– No. Ta siłownia szczególnie dobrze na nią wpływa – ciągnął. – Nie wiem, co twoja mama jej nagadała, ani gdzie dokładnie ją zabrała, ale ostatnio aż promienieje. Nie poznaję jej! Sylwia, ona nawet nigdy nie przepadała za ćwiczeniami!
Rozczochrałam mu włosy.
– Wiesz, jak to jest z nami, kobietami – mrugnęłam do niego. – Chcemy dbać o kondycję i takie tam. A twojej mamie, jak widzisz, siłownia służy.
– Oj, służy – zgodził się. – Tylko… mam takie wrażenie, że ojciec spędza z nią coraz mniej czasu. On co prawda zawsze był taki… mało wylewny, ale ostatnio… no, chyba ją zaniedbuje.
Przygryzłam wargę. Nie podobało mi się, że go okłamuję, ale nie chciałam nim wypaplać przez wzgląd na Aldonę. Skoro ona sobie tego nie życzyła…
– Myślę, że powinieneś pogadać ze swoją mamą – stwierdziłam poważnie. – Dawno jej nie odwiedzałeś. Niech chociaż wie, że jeden mężczyzna się o nią troszczy.
Po cichu liczę, że coś z tego będzie
Teściowa rzeczywiście trochę poszalała – nawet bardziej, niż się spodziewałam. Na siłowni, na którą zabrała ją moja mama, podobno poznała jakiegoś miłego mężczyznę – Pawła. Był trzy lata starszy od niej, bardzo szarmancki i po rozwodzie. Mama zapewniała mnie, że dobrze mu z oczu patrzy i że jest zapatrzony w Aldonę jak w obrazek. To właśnie dzięki niemu stała się taka radosna i tryskająca energią. Miałam nawet wrażenie, że jest coraz bliżej zakończenia swojego małżeństwa i uwolnienia się tym samym od przykrego obowiązku. Ja uważam, że zdecydowanie za długo już się poświęcała.
W końcu zdecydowała się te powiedzieć o wszystkim Danielowi. Ten z początku nie dowierzał, a potem bardzo się wściekł na ojca. Twierdził nawet, że więcej się do niego nie odezwie. W zasadzie to teraz oboje kibicujemy jego mamie i Pawłowi, choć żadne z nas jeszcze go nie poznało. Oczywiście to musi być decyzja Aldony. Mam nadzieję, że w końcu przestanie usprawiedliwiać ojca Daniela i poszuka własnego szczęścia. Kto wie – może dopiero teraz przeżyje swoją wielką prawdziwą miłość?
Sylwia, 27 lat
Czytaj także:
„Synowa urodziła mi wnuka i postradała zmysły. Wywaliła mojego synka z domu, bo ponoć nie potrzebuje dwójki dzieci”
„Mąż wpadł w obsesję z powodu mojej rzekomej zdrady. Ktoś nakładł mu bzdur do głowy, a on łyknął to jak dziecko syrop”
„Wyszłam za mąż, ale zamiast miłości dostałam chomąto na szyję. Musiałam się wyrwać z tego kieratu, zanim się zajadę”