„Teściowa odcięła mojego męża od spadku, bo się mną brzydziła. Strach o pieniądze przesłonił jej uczucia do syna”

Poważna teściowa w domu fot. iStock by Getty Images, SeventyFour
„Szwagier zbladł, a teściowa zacisnęła usta. – Staszek zmienił testament kilka miesięcy przed śmiercią. Wykluczył Wojtka z powodu jego małżeństwa z tobą. Uważał, że masz na niego zły wpływ i przez ciebie roztrwoni rodzinny majątek”.
/ 05.08.2024 16:00
Poważna teściowa w domu fot. iStock by Getty Images, SeventyFour

Wszystko zaczęło się, gdy poznałam Wojtka – miłość mojego życia. Pochodził z bardzo zamożnej rodziny, co od początku budziło moje obawy. Nie chodziło o bogactwo samo w sobie, ale o relacje z teściami, które od samego początku były bardzo napięte. Elżbieta, matka Wojtka, nigdy mnie nie zaakceptowała, a jej chłód wobec mnie był odczuwalny na każdym kroku. Mimo wszystko starałam się być silna i wspierać mojego męża. Nasze szczęście zaczęło jednak topnieć, gdy umarł ojciec Wojtka. To był moment, który zapoczątkował lawinę problemów i konfliktów o spadek, a prawdziwe intencje moich teściów wyszły na jaw.

Teściowa była jak bryła lodu

– Wojtek, dzwonił twój brat, Andrzej... – powiedziałam, wchodząc do kuchni. Mój mąż siedział przy stole, trzymając w rękach kubek z kawą. Jego twarz wyrażała zmęczenie, a oczy były zamglone.

– Co się stało? – zapytał, choć wydawało się, że już zna odpowiedź.

Twój ojciec... nie żyje – odparłam, siadając obok niego. Wojtek zamarł, jego ręce zaczęły drżeć. Po chwili przyciągnął mnie do siebie, szukając pocieszenia.

Następnego dnia zebraliśmy się w domu teściów, gdzie czekała nas rozmowa z Elżbietą i Andrzejem. W powietrzu unosiło się napięcie, które można było niemalże wyczuć.

– Cieszę się, że przyszliście – powiedziała Elżbieta, choć jej ton był zimny jak lód. – Musimy omówić sprawy spadkowe.

Andrzej, który zawsze był bardziej dyplomatyczny, próbował łagodzić atmosferę.

– Mamo, może nie teraz. To nie jest odpowiedni moment.

– Przeciwnie, Andrzejku. To jest właśnie odpowiedni moment – przerwała mu. – Wojtek, musisz zrozumieć, że sytuacja jest skomplikowana. Twój ojciec zmienił testament i...

– I co? – zapytał Wojtek, czując narastający gniew.

Elżbieta spojrzała na niego z wyrazem współczucia, które wyglądało na wymuszone.

Nie licz na spadek. Twój ojciec miał swoje powody, by podjąć taką decyzję.

Wojtek zbladł, a jego oczy wypełniły się łzami.

Co ty mówisz, mamo? Dlaczego?

– To nie jest miejsce ani czas na takie rozmowy – odpowiedziała, ale było już za późno. – O powodach dowiesz się w swoim czasie.

Wojtek był zszokowany i zraniony. Jego własna matka, w tak trudnym momencie, odmawiała mu wsparcia.

W drodze powrotnej do domu Wojtek milczał, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam, że to dopiero początek większych problemów, a prawdziwe motywacje Elżbiety były dla mnie zagadką, którą musiałam rozwikłać.

Rodzina męża nas zwodziła

Kilka dni później postanowiłam, że muszę porozmawiać z teściową. Wojtek był jeszcze zbyt załamany, by cokolwiek zrobić, a ja nie mogłam dłużej czekać. Wiedziałam, że muszę zrozumieć, dlaczego jego własna matka i brat chcieli go pozbawić dziedzictwa. Wczesnym popołudniem zapukałam do drzwi ich domu. Teściowa otworzyła, a na jej twarzy pojawił się cień irytacji, gdy zobaczyła mnie na progu.

– Justyna, co cię sprowadza? – zapytała chłodno.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo. – Chodzi o testament.

Wprowadziła mnie do salonu, gdzie siedział Andrzej. Atmosfera była napięta. Teściowa usiadła naprzeciwko mnie, a Andrzej zajął miejsce obok niej. Było jasne, że nie zamierzają ułatwić mi tego spotkania.

– Dlaczego Wojtek miałby nie dostać swojego udziału w spadku? – zaczęłam bez zbędnych wstępów.

Elżbieta zmrużyła oczy.

– To nie jest takie proste. Twój mąż nie zasłużył na to, co zostawił jego ojciec.

– Nie zasłużył? – prawie krzyknęłam. – To jego ojciec! Jego krew! Co takiego mógł zrobić, żeby zostać wykluczonym?

Andrzej wpatrywał się w podłogę, jakby chciał zniknąć. Elżbieta spojrzała na niego, jakby szukała wsparcia, ale on milczał. Wiedziałam, że ukrywają coś, co może zniszczyć naszą rodzinę.

Staszek miał swoje powody – odpowiedziała wymijająco teściowa. – I my musimy je uszanować.

– Nie zamierzam tego tak zostawić – powiedziałam, wstając. – Wojtek zasługuje na to, żeby znać prawdę. I zrobię wszystko, żeby ją odkryć.

Radzę ci się wycofać – ostrzegła mnie Elżbieta. – To nie twoja sprawa.

– To moja sprawa, bo chodzi o mojego męża – odpowiedziałam. – I nie zamierzam się wycofać.

Gdy wróciłam do domu, Wojtek siedział na kanapie, wpatrując się w przestrzeń. Usiadłam obok niego i złapałam go za rękę.

– Kochanie, dowiemy się, o co chodzi – powiedziałam, starając się dodać mu otuchy. – Nie pozwolę, żeby cię oszukali.

Wojtek spojrzał na mnie z wdzięcznością, ale i z bólem. Wiedziałam, że przed nami długa i trudna walka. Ale byłam gotowa stawić czoła każdemu wyzwaniu, by bronić naszego prawa do dziedzictwa.

Ukrywali przed nami powody

Następnego dnia postanowiłam, że muszę dowiedzieć się więcej. Wojtek wyjechał na spotkanie z partnerem biznesowym, a ja postanowiłam wykorzystać ten czas, by dowiedzieć się, co knują teściowa i Andrzej. Wiedziałam, że często rozmawiają w ogrodzie, myśląc, że tam nikt ich nie usłyszy. Ubrałam się szybko i pojechałam tam.

Podkradłam się cicho pod płot, gdzie rosły gęste krzewy, które idealnie nadawały się na kryjówkę. Usiadłam w ukryciu i nasłuchiwałam. Po chwili usłyszałam głos teściowej.

– Andrzej, musimy zdecydować, co powiemy Wojtkowi o testamencie – mówiła z naciskiem. – Nie możemy dłużej tego ukrywać.

– Mamo, czy naprawdę uważasz, że to dobre rozwiązanie? – zapytał Andrzej z niepokojem. – Wojtek nie jest głupi, w końcu się dowie.

– Nie możemy ryzykować – przerwała mu teściowa. – Stanisław chciał, żeby Wojtek nie dostał ani grosza. Musimy to uszanować.

Moje serce zaczęło bić szybciej. Wiedziałam, że muszę interweniować, zanim podejmą jakąkolwiek decyzję. Wysunęłam się z ukrycia i okrężną drogą weszłam do ogrodu. Teściowa i Andrzej spojrzeli na mnie z zaskoczeniem.

– Justyna, co ty tutaj robisz? – zapytała Elżbieta, próbując zachować spokój.

Słyszałam wszystko – powiedziałam stanowczo. – Jak możecie planować coś tak podłego za plecami Wojtka? Żądam wyjaśnień.

Szwagier zbladł, a teściowa zacisnęła usta. Wiedziałam, że nie mają już wyjścia.

– Dobrze – powiedziała w końcu Elżbieta, z niechęcią. – Staszek zmienił testament kilka miesięcy przed śmiercią. Wykluczył Wojtka z powodu jego małżeństwa z tobą. Uważał, że masz na niego zły wpływ i przez ciebie roztrwoni rodzinny majątek.

Czułam, jak moje serce pęka. Wojtek nie zasługiwał na takie traktowanie.

To niesprawiedliwe – wyszeptałam, walcząc ze łzami. – Wojtek ma prawo do swojej części spadku, bez względu na to, co myślał ojciec.

– To decyzja twojego teścia i musimy ją uszanować – powiedziała teściowa, ale w jej głosie słychać było nutę zwątpienia.

Wyszłam z ogrodu, czując, że muszę coś zrobić. Wiedziałam, że trzeba walczyć o nasze prawa, nawet jeśli oznaczało to wojnę z rodziną. Ale najpierw musiałam porozmawiać z Wojtkiem i powiedzieć mu prawdę.

Wieczorem, gdy Wojtek wrócił do domu, opowiedziałam mu wszystko, co usłyszałam. Był w szoku, ale jednocześnie poczuł się zdradzony przez własną rodzinę. W jego oczach widziałam ból i gniew.

– Nie pozwolę, żeby mnie oszukali. Musimy walczyć o swoje prawa – powiedział, chwytając mnie za rękę.

Wiedziałam, że przed nami trudna droga, ale byłam gotowa stawić czoła każdemu wyzwaniu, by wywalczyć sprawiedliwe traktowanie.

Nie miałam zamiaru się poddawać

Następnego dnia postanowiliśmy skonfrontować się z teściową. Pojechaliśmy razem do jej domu.

– Mamo, Justyna mi wszystko opowiedziała – powiedział stanowczo. – Dlaczego zostałem wykluczony?

Elżbieta westchnęła głęboko.

– Wojtku, to była decyzja twojego ojca. Uważał, że twoje małżeństwo z Justyną może być zagrożeniem dla rodzinnego majątku.

– Jakim zagrożeniem? – Wojtek wybuchł. – Całe życie pracowałem, by zasłużyć na zaufanie ojca. A wy mnie zdradziliście.

Elżbieta spuściła wzrok.

– To była trudna decyzja, ale uważaliśmy, że to najlepsze dla wszystkich.

Wojtek zaczął chodzić po pokoju, próbując opanować emocje. W końcu zatrzymał się i spojrzał na matkę.

– I co teraz? Zamierzacie mnie wykluczyć z rodziny?

Wyszłam z pokoju, czując, że chyba musimy skonsultować się z adwokatem. Gdy Wojtek także wyszedł, powiedziałam mu o tym.

– Musimy porozmawiać z Zosią, naszą prawniczką – powiedziałam. – Ona nam pomoże.

Następnego dnia umówiliśmy się na spotkanie. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudna walka, ale byliśmy zdeterminowani.

Sięgnęliśmy po oficjalne środki

Spotkanie z prawniczką było naszym ostatnim ratunkiem. Weszliśmy do jej biura pełni nadziei, ale i niepokoju. Zosia przywitała nas serdecznym uśmiechem i zaprosiła do środka. Jej pewność siebie dodawała nam otuchy.

– Opowiedzcie mi, co się stało – zaczęła, patrząc na Wojtka.

Wojtek opisał całą sytuację, a ja uzupełniałam szczegóły. Zosia słuchała uważnie, notując najważniejsze informacje.

– Sytuacja jest skomplikowana – powiedziała, gdy skończyliśmy. – Ale nie beznadziejna. Ojciec mógł zmienić testament, ale musimy sprawdzić, czy zrobił to zgodnie z prawem.

Spojrzała na dokumenty, które przynieśliśmy.

– Już teraz widzę pewne niejasności. Jest szansa, że możemy to podważyć.

Wojtek wydawał się nieco spokojniejszy.

– Co możemy zrobić?

– Najpierw musimy uzyskać pełny wgląd w testament i dokumenty związane ze zmianami. Następnie zbadamy, czy były jakieś nieprawidłowości. Jeśli tak, będziemy mogli walczyć o swoje prawa w sądzie.

– A jeśli wszystko jest zgodne z prawem? – zapytałam, obawiając się najgorszego.

– Wtedy będziemy musieli znaleźć inne rozwiązanie – odpowiedziała Zofia stanowczo. – Ale na razie skupmy się na tym, co możemy zrobić. Pierwszym krokiem jest złożenie wniosku o wgląd w dokumenty.

Umówiliśmy się na dalsze kroki, a Zosia zapewniła nas, że będzie nas wspierać na każdym etapie. Po wyjściu z jej biura czułam się nieco podbudowana. Wojtek chyba też.

– Damy radę, kochanie – powiedział, ściskając moją dłoń.

Walka z rodziną to najtrudniejsza batalia

Minęło kilka miesięcy od rozpoczęcia walki o swoje prawa. Dzięki wsparciu Zosi udowodniliśmy, że zmiany w testamencie były wynikiem manipulacji teściowej. Sąd przyznał Wojtkowi zwyczajowe prawo do części spadku.

Jednak to zwycięstwo miało swoją cenę. Relacje z teściową i szwagrem były już nie do naprawienia, każde spotkanie przepełniało napięcie. Wojtek próbował rozmawiać z matką, ale ona była zbyt dumna, by zobaczyć, jak bardzo skrzywdziła własnego syna.

Pewnego wieczoru, siedząc na kanapie, Wojtek powiedział:

Kochanie, dziękuję, że byłaś ze mną. Bez ciebie nie dałbym rady.

– Zawsze będę z tobą – odpowiedziałam, tuląc się do niego. – Przetrwaliśmy to razem i teraz nic nas nie złamie.

Przed nami jeszcze wiele wyzwań, ale byliśmy gotowi stawić im czoła. Nasza miłość i determinacja pozwoliły nam przetrwać najtrudniejsze chwile i teraz mogliśmy zacząć budować nasze życie na nowo, z nadzieją na lepszą przyszłość.

Justyna, 32 lata

Czytaj także:
„Rodzice tuż przed śmiercią zmienili testament. Wszystko przepisali na proboszcza, bo kościół powinien mieć nowy dach”
„50 tysięcy w spadku po babci nagle zniknęło. Kasa, która miałam napchać sobie kieszenie, trafiła nie tam, gdzie trzeba”
„Tuż przed ślubem, kochanka wyznała, że jest w ciąży. Za dużo kasy wydałem na wesele, żeby teraz poszło na marne”

Redakcja poleca

REKLAMA