„50 tysięcy w spadku po babci nagle zniknęło. Kasa, którą miałam napchać sobie kieszenie, trafiła nie tam, gdzie trzeba”

Kobieta przegląda dokumenty fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Słuchałam tłumaczeń siostry, czując narastające napięcie. Coś tu nie pasowało. Filip i Natalia stali naprzeciw siebie, gotowi do kolejnej kłótni, gdy zauważyłam kopertę na stole. Była stara, z pożółkłym papierem, a na niej napisano nasze imiona”.
/ 30.07.2024 16:00
Kobieta przegląda dokumenty fot. iStock by Getty Images, fizkes

Wszystko zaczęło się od telefonu z banku. Dzwoniła pani Kasia, ta miła, starsza pani, która zawsze uśmiechała się na widok babci Marysi. Jej głos był poważny, może nawet nieco przestraszony. Babcia nie zostawiła testamentu, więc chcieliśmy wszystko podzielić.

– Pani Aneto, mam złe wieści. Na koncie pani babci nie ma ani grosza.

Trzymałam telefon przy uchu, czując, jakby świat zaczął się walić. Nasza babcia Maria była dla nas jak druga matka. Zwłaszcza gdy nagle odeszli nasi rodzice. Całe dzieciństwo spędzaliśmy u niej, słuchając jej opowieści o przeszłości, o wojnie, o trudach życia, ale także o radościach i miłości. Była ostoją naszej rodziny, fundamentem, na którym budowaliśmy nasze wspomnienia.

Po jej śmierci wszystko się zmieniło. Dom babci wydawał się pusty i zimny. Każdy kąt przypominał nam o jej ciepłym uśmiechu i czułym dotyku. A teraz, jeszcze ta wiadomość o zniknięciu oszczędności. To było jak cios w serce.

Zadzwoniłam do Filipa, mojego młodszego brata. Jego reakcja była natychmiastowa.

– Co?! Jak to możliwe, że nie ma pieniędzy?! – krzyczał do słuchawki.

Filip zawsze był najbardziej impulsywny z nas trojga. Szybko tracił panowanie nad sobą, ale też szybko się uspokajał. Natalia, nasza młodsza siostra, była inna. Była delikatna, czuła i bardzo związana z babcią. Bałam się, jak ona to przyjmie.

– Musimy to omówić – powiedziałam Filipowi. – Spotkajmy się u babci, trzeba to wszystko wyjaśnić.

Całą drogę do domu babci czułam, jak moje serce bije szybciej. Myśli kłębiły się w mojej głowie. Babcia na pewno miała oszczędności. Kto mógłby ukraść te pieniądze? Czy ktoś z rodziny? Czy może ktoś z zewnątrz?

Kiedy dotarłam na miejsce, Filip już tam był. Jego twarz była czerwona ze złości, a oczy pełne gniewu.

– Gdzie jest Natalia? – zapytałam, rozejrzawszy się po pustym pokoju.

– Powinna tu być za chwilę – odpowiedział Filip, zaciskając pięści. – Ale Aneta, musisz coś wiedzieć. Natalia miała dostęp do konta babci.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

Co ty insynuujesz, Filip? Natalia nigdy by tego nie zrobiła! – krzyknęłam, czując, jak narasta we mnie frustracja.

– Nie wiem, Aneta. Ale musimy to wyjaśnić.

Wiedziałam, że czeka nas trudna rozmowa. Musieliśmy dowiedzieć się prawdy, niezależnie od tego, jak bolesna by była.

Pieniądze jakby zapadły się pod ziemię

Przeglądałam wyciągi z konta babci, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Filip wszedł, cały w nerwach, z telefonem w ręku.

– Spójrz na to, Aneta – powiedział, podając mi kolejne dokumenty. – Tu było prawie 50 tysięcy. A teraz nie ma nic.

Przełknęłam ślinę, czując ciężar na sercu. Filip zadzwonił do Natalii. Odbierając telefon, jej głos był cichy i jakby zaspany.

– Natalia, co wiesz o tych pieniądzach? – zapytał bez ogródek.

– O czym ty mówisz? – Jej głos zaczął drżeć.

O oszczędnościach babci. Zniknęły – wycedził Filip.

– Nie mam pojęcia, o co ci chodzi – Natalia brzmiała zraniona. – Jak możesz mnie o to oskarżać?

– Miałaś dostęp do konta babci – Filip kontynuował, ignorując jej protesty.

– To było tylko po to, żeby pomagać babci, kiedy była chora albo czegoś nie rozumiała. Nigdy nie dotknęłam tych pieniędzy! – płakała Natalia.

Słysząc jej łzy, moje wątpliwości narastały. Może Filip się mylił, może to nie była Natalia. Ale jeśli nie ona, to kto?

W tamtym momencie zrozumiałam, że musimy dojść do sedna tej sprawy. Prawda była gdzieś tam, ukryta wśród dokumentów i wspomnień. Musieliśmy ją odkryć, choćby miała nas zranić.

Zaczęły się wzajemne oskarżenia

– Natalia, musimy porozmawiać osobiście – powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie. – Przyjedź do domu babci.

Kiedy Natalia dotarła, jej twarz była blada, a oczy zaczerwienione od płaczu. Filip patrzył na nią podejrzliwie.

– Filip, przestań. Musimy to wyjaśnić razem – próbowałam załagodzić sytuację, ale on tylko wywrócił oczami.

– Natalia, miałaś dostęp do konta babci. Czy coś zauważyłaś? – zapytałam delikatnie.

– Nic, Aneta. Sprawdzałam tylko, czy wszystko jest w porządku. Ostatni raz logowałam się miesiąc przed jej śmiercią – jej głos drżał.

Filip uniósł brwi.

– To dziwne, bo pieniądze zaczęły znikać dokładnie wtedy.

Natalia wybuchnęła płaczem.

Przysięgam, że to nie ja! – krzyknęła. – Babcia mi ufała. Nigdy bym jej nie skrzywdziła!

Słuchałam jej słów, czując narastające napięcie. Coś tu nie pasowało. Filip i Natalia stali naprzeciw siebie, gotowi do kolejnej kłótni, gdy zauważyłam kopertę na stole. Była stara, z pożółkłym papierem, a na niej napisano nasze imiona.

– Spójrzcie na to – powiedziałam, przerywając ich spór.

Otworzyłam kopertę i wyjęłam list. Babcia opisywała swoje intencje i decyzje dotyczące oszczędności. Przekazała wszystkie pieniądze na organizację charytatywną, która kiedyś jej pomagała.

– Co?! – Filip był zszokowany. Natalia milczała, łzy płynęły po jej policzkach.

W tamtym momencie wiedziałam, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Trudno było nam to pojąć

Kiedy emocje nieco opadły, postanowiliśmy dokładniej przyjrzeć się listowi. Babcia Maria pisała o organizacji, która pomogła jej w najtrudniejszych chwilach. „Chciałam, żebyście wiedzieli, że te pieniądze posłużą innym tak, jak mi pomogły” – napisała. Każde słowo przepełnione było miłością i troską.

Filip kręcił głową z niedowierzaniem.

– Jak mogła nam to zrobić? To były nasze pieniądze na przyszłość! – wybuchnął.

Natalia, nadal płacząca, spojrzała na niego ze zranieniem.

Babcia myślała o innych. Zawsze tak robiła.

Postanowiłam, że musimy dowiedzieć się więcej o tej organizacji. Wyszukałam jej nazwę w internecie i znalazłam adres siedziby w naszym mieście. Zdecydowaliśmy się pójść tam razem, choć napięcie między nami było wyczuwalne.

Przy wejściu do biura powitała nas młoda kobieta.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – zapytała uprzejmie.

– Jesteśmy wnukami Marii Kowalskiej. Chcielibyśmy dowiedzieć się więcej o jej darowiźnie – powiedziałam.

Kobieta zaprosiła nas do środka i przedstawiła nas kierownikowi organizacji, panu Markowi. Opowiedział nam o wsparciu, jakie babcia Maria otrzymała, o ludziach, których poznała i którym pomogła. Każde jego słowo było jak balsam na nasze zranione serca.

Pani Maria była wspaniałą osobą. Jej darowizna pozwoliła nam rozszerzyć naszą działalność i pomóc wielu innym starszym osobom – powiedział z wdzięcznością.

Filip milczał, patrząc na zdjęcia babci z różnymi ludźmi, uśmiechniętej i szczęśliwej. Natalia w końcu przestała płakać, a jej twarz złagodniała.

– Babcia chciała, żebyśmy zrozumieli, co naprawdę jest ważne – szepnęła.

Wychodząc z biura, czuliśmy się inaczej. Byliśmy zranieni, ale także dumni z babci. Wiedzieliśmy, że jej dziedzictwo to coś więcej niż pieniądze. To była miłość, troska i chęć niesienia pomocy innym. A teraz to my musieliśmy znaleźć sposób, by uczcić jej pamięć i kontynuować jej dzieło.

Dała nam ostatnią ważną lekcję

Wracając do domu babci, milczeliśmy, każdy z nas pogrążony we własnych myślach. Gdy weszliśmy do środka, usiedliśmy w salonie, gdzie zawsze spędzaliśmy czas z babcią.

– Co teraz? – zapytał Filip, łamiąc ciszę.

– Musimy to przetrawić – odpowiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Babcia zrobiła to, co uważała za słuszne.

Natalia spojrzała na mnie z czułością.

– Myślę, że chciała nas nauczyć, co jest naprawdę ważne. Pomagała innym, bo wiedziała, jak to jest potrzebować pomocy.

Filip wstał i zaczął przechadzać się po pokoju.

– Ale dlaczego nam nic nie powiedziała? Mogliśmy razem zdecydować.

– Może bała się, że się nie zgodzimy – powiedziałam cicho. – Albo że się pokłócimy, tak jak teraz.

Filip zatrzymał się, patrząc na nas.

– Może masz rację. Ale nadal czuję się zdradzony.

Natalia wstała i podeszła do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.

– Filip, babcia chciała dla nas najlepszego. Może powinniśmy spróbować zrozumieć jej decyzję.

W tym momencie zaproponowałam coś, co przyszło mi do głowy w biurze organizacji charytatywnej.

– Może powinniśmy zaangażować się w działalność tej organizacji. W ten sposób uczcimy pamięć babci i zrozumiemy, dlaczego to zrobiła.

Filip spojrzał na mnie zaskoczony.

– Chcesz, żebyśmy pracowali dla tej organizacji?

– Tak, przynajmniej na jakiś czas. Zobaczymy, co takiego widziała babcia, co sprawiło, że oddała im wszystko.

Natalia uśmiechnęła się przez łzy.

– To może być dobry pomysł. Babcia na pewno byłaby z nas dumna.

Filip w końcu usiadł, wyraźnie rozważając moją propozycję.

– Dobrze, spróbujmy. Dla babci.

Następne dni spędziliśmy na załatwianiu formalności i organizowaniu naszego zaangażowania w działalność charytatywną. Pracowaliśmy razem, pomagając w różnych projektach, poznając ludzi, którym organizacja pomogła, i stopniowo rozumiejąc, dlaczego babcia Maria podjęła taką decyzję.

Mimo początkowych trudności zaczęliśmy dostrzegać, jak wiele dobra można zrobić, pomagając innym. To doświadczenie nie tylko zbliżyło nas do siebie, ale pozwoliło też zobaczyć świat z innej perspektywy. Babcia Maria miała rację – prawdziwe dziedzictwo to miłość, troska i chęć niesienia pomocy innym.

Aneta, 31 lat

Czytaj także:
„Mój były traktował mnie jak darmową sprzątaczkę. Twierdził, że na prawdziwe uczucie trzeba sobie porządnie zapracować”
„Teściowa stroi się w moje ciuchy. Myśli, że pod nimi nie widać starego próchna i tylko robi z siebie pośmiewisko”
„Gdy mąż mnie zdradził, pocieszał mnie teść. Szło mu tak dobrze, że chwila słabości skończyła się brzuchem”

Redakcja poleca

REKLAMA