Jestem strasznie skołowana… Bo z jednej strony powinnam chyba współczuć swojej teściowej, a z drugiej nie mogę pozbyć się myśli, że w sumie dobrze tak tej babie! Tak zachwalała, no to teraz ma za swoje!
Moja teściowa nigdy nie była mi życzliwa
Sama nie wiem, czym sobie zasłużyłam na jej niechęć, bo nigdy jej przecież nie zrobiłam nic złego, a jej syna kocham nad życie i nieba bym mu przychyliła. Ale jego matce od początku było nie w smak, że Damian się ze mną spotyka. Niby nie mówiła wprost, o co jej chodzi, ale ogródkami dawała mu do zrozumienia, że nie jestem dla niego odpowiednią partią i ona ma lepszą kandydatkę na żonę. Ewunię. Córkę swojej przyjaciółki z pracy. Wzór cnót i chodzący ideał.
Podobno obie panie, jeszcze kiedy dzieciaki były małe, umyśliły sobie, że kiedyś zostaną rodziną. Częste spotkania, wspólne wypady za miasto, wycieczki i grille organizowane przez lata, miały umocnić więź między Ewą a Damianem. Cóż jednak z tego, że się tak wysilały, skoro mój przyszły mąż absolutnie nie był zainteresowany tamtą dziewczyną? Z tego, co wiem, Ewa i on to jak ogień i woda. Damian kocha sport i ciągle jest w ruchu. Kiedy jeździł na działkę do rodziców, natychmiast leciał pływać, albo jeździł na rowerze. Ewa wolała siedzieć z książką w ręku i rozmyślać.
– Bo ona taka jest delikatna… – mawiała jej matka. – Potrzebuje mężczyzny, na którym by się mogła oprzeć.
Niestety, żeby się oprzeć na Damianie, trzeba było iść z nim ramię w ramię. A Ewa na to nie miała ochoty, więc siedziała sama i się nudziła. Czasami dotrzymywał jej towarzystwa ojciec Damiana, także porzucony samopas przez żonę, która wolała plotki z przyjaciółką od towarzystwa „nudnego męża”.
Jego matka ciągle opowiadała o Ewie
Kiedy poznałam mojego ukochanego, początkowo nie zwracałam uwagi na zachowanie jego matki. Na to, że stale paple o jakiejś Ewie, jakby była kimś niesłychanie ważnym w ich rodzinie. Przez moment nawet sądziłam, że to… siostra Damiana i że musiałam się przesłyszeć, kiedy powiedział mi, iż jest jedynakiem.
Potem gdy zrozumiałam, jaką rolę pełni ta dziewczyna, zaczęło mnie złościć takie swatanie na siłę.
– To może faktycznie ty się z nią ożeń! Twoja matka będzie szczęśliwa! – wykrzyczałam kiedyś w kłótni Damianowi.
– To niech się moja matka z nią ożeni, skoro Ewa się jej podoba! – usłyszałam na to i tak mnie to rozśmieszyło, że już więcej nigdy nie czułam się zazdrosna. Zrozumiałam, że Damian jest tylko mój.
Kiedy ukochany poprosił mnie o rękę, jego matka po raz ostatni spróbowała nas rozdzielić. Mieliśmy już zamówiony termin ślubu, znalezioną salę, kiedy zadzwoniła do syna z „dobrą nowiną”.
– Kochanie, udało mi się kupić w promocji wczasy w Egipcie. Pojedziesz ze swoją matką ostatni raz? – zapytała takim tonem, jakby za chwilę miała stracić ukochanego syna na zawsze.
– Ależ mamo, przecież my w tym czasie mamy termin naszego ślubu! Jak mogłaś wziąć akurat ten turnus? – Damian był chyba zbyt zdumiony, aby się wściec.
– No wiesz… promocja, ostatnie miejsca – zaczęła się rozwodzić jego matka, sugerując, że nie powinien odkładać wakacji, ale ślub to i owszem, może poczekać.
Ta małpa planowała spisek
Potem okazało się, że miała z nimi pojechać także jej przyjaciółka z córką! Taki malutki „rodzinny” wyjazd…
– Ostatnia próba, aby się mnie pozbyć! – szalałam ze złości, mając ochotę zamordować matkę narzeczonego!
Oczywiście, Damian nigdzie nie pojechał, ślub się odbył mimo nabzdyczonej miny teściowej, a biedna „porzucona” Ewa musiała potem leczyć swoje złamane serce. Gdzie? Na działce u niedoszłej teściowej, która ją do siebie zaprosiła, chyba tylko po to, aby sobie ponarzekać, że wszystko poszło nie po jej myśli. I nadal tak się rozpływała w zachwytach nad Ewą, że… udało się jej wreszcie przekonać jednego ze swoich mężczyzn, że to skarb nad skarby.
Niestety, nie syna, ale… męża! Tak!
Ojciec Damiana zakochał się w Ewie i to podobno z wzajemnością! Zaledwie kilka miesięcy po naszym ślubie wybuchła w rodzinie prawdziwa bomba, że teść chce się rozwieść i związać ze swoim „kwiatuszkiem”!
Ewie najwyraźniej było wszystko jedno i skoro nie udało jej się usidlić młodszego pana Ignaciuka, to sobie wzięła starszego. Jej matka także nie oponowała, kiedy córeczka wreszcie złapała żonatego. Ani myślała wziąć stronę ukochanej przyjaciółki i potępić romans. Wręcz przeciwnie! Jeszcze mu przyklasnęła, twierdząc, że lepszy stateczny partner od młokosa, któremu wiecznie jakiś sport w głowie.
I tak skończyła się wieloletnia przyjaźń mojej teściowej z matką Ewy, pielęgnowana przez wszystkie lata! Teściowa się wściekła! Chciała męża z domu wyrzucić, ale ten mimo rozwodu wywalić się nie dał. Uznał, że to jego mieszkanie i ma do niego prawo, a jego nowa partnerka może się do niego wprowadzić. A jak się to byłej żonie nie podoba, to sama może się wynieść! I tym sposobem teściowa ma Ewunię tak blisko siebie, że już bardziej nie można. Nie tylko, że we własnym mieszkaniu, to jeszcze i… własnym łóżku!
Było mi jej żal
Kiedy na nią początkowo patrzyłam, to nawet było mi jej żal. W końcu przeżyli z teściem razem prawie trzydzieści lat, a tutaj taka paskudna niespodzianka. Ale współczucie przeszło mi jak ręką odjął, kiedy usłyszałam, że teściowa za całą zaistniałą sytuację wini nie kogo innego, tylko… mnie! Bo podobno gdybym nie stanęła na drodze jej syna, to on by się na pewno związał z Ewą i ta nie odebrałaby jej męża!
– Chora kobieta! Ma za swoje! – uznałam wtedy i przestałam jej współczuć.
Niestety, my z Damianem także mamy, bo teściowa szaleje! Wylewa przed nami swoje żale, zabroniła się nam widywać z teściem, a już zdecydowanie z jego nową ukochaną i w ogóle zatruwa nam życie. Nie daje sobie wytłumaczyć, że dla nas, a szczególnie dla Damiana, ta cała sytuacja jest bardzo trudna. Nie zaakceptował decyzji ojca i wprawdzie Ewy znać nie chce, ale z tatą nie zamierza zrywać kontaktów, licząc jeszcze na to, że w końcu facet przejrzy na oczy i się opamięta.
A ja? Mam serdecznie dosyć płaczów i dąsów teściowej i najchętniej bym ich wszystkich wyrzuciła ze swojego życia. Ją, teścia i Ewunię. Ale są przecież rodziną mojego męża i tego zrobić nie mogę. Staram się więc nie angażować po żadnej ze stron i jakoś przeczekać tę burzę. Może mi się to uda, chociaż już widzę, że jeśli chodzi o obecność Ewy w moim życiu, to trafiłam z deszczu pod rynnę.
Jako moja „rywalka” była irytująca, ale myśl o tym, że wkrótce zostanie moją drugą „teściową” jest wprost nie do zniesienia. Jakby nie wystarczyła mi jedna!
Czytaj także:
„Uwielbiam moją wnuczkę, ale wstyd mi, że jej rodzice nie mają ślubu i żyją w grzechu. Nie umiem ich przekonać”
„Traktuję kochankę jak wyjście awaryjne. Gdy żona mi się znudzi, będę miał miękkie lądowanie w łóżku innej”
„Nie umiem przejść obojętnie obok ładnej kobiety. Jestem zbyt fajnym gościem, żeby się żenić"