„Teść smalił do mnie cholewki na oczach syna i żony. Uważali to za żarty, a teraz jestem z nim w ciąży. Już się nie śmieją”

kobieta w ciąży z teściem fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Miałam ogromne wyrzuty sumienia wobec Tomka, ale nie mogłam przestać spotykać się z Andrzejem. Doprowadzał mnie do szaleństwa. W łóżku mogłam robić z nim wszystko, czego tylko zapragnęłam, bez żadnych hamulców”.
/ 25.09.2023 21:30
kobieta w ciąży z teściem fot. Adobe Stock, Africa Studio

Wraz z poślubieniem Tomka dostałam w pakiecie zrzędliwą teściową i teścia kobieciarza. Znosiłam ich jedynie ze względu na mojego męża. Ojciec Tomka od samego początku pozwalał sobie na niewybredne żarty o erotycznym zabarwieniu skierowane pod moim adresem, czym strasznie mnie irytował. Nie wiem, jak to się stało, że zostaliśmy kochankami.

Inaczej wyobrażałam sobie teściów

– Gotowa? – zapytał Tomek dosłownie na sekundę przed naciśnięciem dzwonka do mieszkania swoich rodziców.

– Chyba tak – strasznie się denerwowałam, bo za chwilę miałam poznać przyszłych teściów.

– Będzie dobrze, zobaczysz. Pokochają cię tak jak i ja – ukochany dał mi całusa w policzek.

Byliśmy świeżo po zaręczynach i mieliśmy już ustaloną datę ślubu. Nie mogłam się doczekać chwili, kiedy wreszcie powiem Tomkowi sakramentalne „tak”. Poznaliśmy się na studiach i była to wzajemna fascynacja od pierwszego wejrzenia. Po dwóch latach bycia parą postanowiliśmy pójść o krok dalej i się pobrać. Byłam święcie przekonana, że to jest właśnie człowiek, u którego boku pragnę spędzić resztę życia.

Cieszyłam się również, iż będę mieć rodzinę – moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam 10 lat. Po ich śmierci moim wychowaniem zajęli się ciocia Ela, siostra mojej mamy, i wujek Stach. Wujek odszedł rok temu, a ciocia była schorowana. Śmierć męża była dla niej ogromnym ciosem, po którym nie potrafiła się podnieść. Opiekowałam się nią, jak potrafiłam najlepiej. Z rodzicami Tomka wiązałam duże nadzieje – tym bardziej że zawsze wyrażał się o nich pozytywnie.

Niestety, oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. Matka mojego narzeczonego od razu dała wyraźnie do zrozumienia, że nie uznaje zdania innego, niż jej własne. Okazała się także straszną tradycjonalistką, jeśli chodzi o kwestie związane z posiadaniem dzieci.

– Rozumiem, że planujecie co najmniej dwójkę – stwierdziła tonem nieznoszącym sprzeciwu, kiedy wylądowały przed nami talerze z gorącym rosołem.

– Mamo, proszę… – Tomkowi zrobiło się głupio, a ja nie miałam pojęcia, jak zareagować.

Owszem, chcieliśmy mieć dzieci, ale po pierwsze – na pewno nie zaraz po ślubie, a po drugie – to była nasza sprawa. Uznałam jednak za stosowne ugryźć się w język.

– A co w tym złego, że chcę wreszcie zostać babcią? – odparowała. – Twojej siostrze się jakoś nie spieszy, a niedługo skończy 37 lat i będzie za stara.

Zamurowało mnie, ale to nie był koniec niezbyt przyjemnych niespodzianek. Do rozmowy włączył się ojciec Tomka.

– Marysiu, dziewczyna taka młoda i ładna, po ciąży figura jej poleci, a szkoda by było – nie dowierzałam własnym uszom, zamiast tego oblałam się rumieńcem.

Rubaszne poczucie humoru

Jedyne, czego w tym momencie pragnęłam najbardziej, to po prostu wyjść. Ze wstydu miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Z trudem dotrwałam do końca obiadu. Kiedy wreszcie znaleźliśmy się na zewnątrz, z moich ust popłynęła pełna niewybrednego słownictwa litania. Nie wiedziałam, kto wkurzył mnie bardziej, ale chyba przyszły teść.

– Błagam cię, nie denerwuj się… – prosił narzeczony. ¬– Ojciec ma specyficzne poczucie humoru, nie bierz tego do siebie. Po prostu to olej.

– Łatwo ci tak mówić – obruszyłam się, bo pewnych rzeczy najzwyczajniej w świecie nie pojmowałam.

– Pamiętaj, że to ze mną jesteś.

– Pamiętam, pamiętam – burknęłam nieco udobruchana pocałunkiem.

Nic już nie mówiłam Tomkowi, ale perspektywa utrzymywania kontaktów z jego rodzicami wydawała mi się przerażająca.
Odkąd ja i Tomek zostaliśmy małżeństwem, teść coraz wyraźniej dawał mi do zrozumienia, że jest mną zainteresowany.

Wszystko się zmieniło

Od ślubu minęły 3 lata. Przez ten czas nauczyłam się tolerować matkę męża, ale z jego ojcem sprawa wyglądała inaczej. Podrywał mnie na oczach żony i syna, a kiedy zdarzało mi się zwrócić mu uwagę, natychmiast wysłuchiwałam, że to przecież tylko niewinne żarciki.

Dziwiłam się, że Tomek nie widzi w tym niczego niestosownego. Owszem, parę razy szepnął ojcu kilka słów na temat, ale ostatecznie machnął ręką i stwierdził, że nie ma co zawracać sobie głowy takimi głupotami. Los postanowił jednak dać mi pstryczka w nos.

Wszystko się zmieniło, gdy teściowie zaproponowali nam wspólny wyjazd na działkę ich znajomych. Miało być tam więcej osób i wystarczająco miejsca dla wszystkich – ci znajomi prowadzili gospodarstwo agroturystyczne na Kaszubach. W ten sposób pragnęli uczcić rocznicę ślubu. Z jednej strony średnio mi się uśmiechało spędzenie weekendu w towarzystwie rodziców Tomka, ale pomysł ten miał też sporo zalet.

– Przecież nie będziemy tam tylko we czwórkę – tłumaczył Tomek i był to argument, który ostatecznie przeważył na korzyść wyjazdu.

Gospodarstwo prezentowało się fantastycznie, nie wspominając o bardzo atrakcyjnej lokalizacji. Spokój, dookoła las, świeże powietrze – czego chcieć więcej? Pierwszego wieczoru odbyło się ognisko – i to takie z prawdziwego zdarzenia. Ogień buchał na dwa metry, piekły się kiełbasy i ziemniaki, było mnóstwo pysznego jedzenia, a do tego oczywiście alkohol. Gospodarze sami wszystko robili – włącznie z nalewkami. Były nie tylko pyszne, ale i szybko uderzały do głowy.

– Nie chcę, żebyś się na mnie złościła – nie zauważyłam teścia, który nagle pojawił się obok mnie.

– Nie znoszę pana – alkohol rozwiązał mi język, na trzeźwo za nic bym się nie zdobyła na taką szczerość.

– Wierzę, że da się to naprawić – uśmiechnął się. – I proszę, mów mi po imieniu.

Zostałam kochanką teścia

Dopiero teraz spojrzałam na niego zupełnie inaczej, niż dotychczas, co zapewne było sprawką procentowych trunków. Był przystojny i miał piękne oczy. Ucięliśmy sobie całkiem przyjemną pogawędkę, lody topniały z każdym wypowiadanym zdaniem. W kilka godzin diametralnie zmieniłam zdanie o Andrzeju – do tego stopnia, że śnił mi się w nocy. To, co zaszło między nami w tym śnie, nie miało prawa wydarzyć się w rzeczywistości – a jednak naprawdę zostaliśmy kochankami.

Miałam ogromne wyrzuty sumienia wobec Tomka, ale nie mogłam przestać spotykać się z Andrzejem. Doprowadzał mnie do szaleństwa. W łóżku mogłam robić z nim wszystko, czego tylko zapragnęłam, bez żadnych hamulców. W sztuce miłosnej był niezwykle biegły, a przy swojej marudnej i męczącej żonie zapewne nie mógł się w tym obszarze wykazać. Seks z nim był uzależniający. Po każdej schadzce powtarzałam sobie, że to ostatni raz, ale nie umiałam wytrwać w postanowieniach. Jak tylko trafiała się okazja, biegłam wprost w ramiona kochanka.

Nie wiem, kto będzie ojcem

Dwie kreski na teście ciążowym podziałały na mnie niczym kubeł zimnej wody. Test powtórzyłam trzy razy – wynik był ten sam. Właśnie wtedy postanowiłam definitywnie zakończyć intymną relację z Andrzejem. O tym, że jestem w ciąży, rodzice Tomka zostali poinformowani podczas uroczystej kolacji.

Wcześniej nie pisnęłam Andrzejowi ani słowa na ten temat – oznajmiłam jedynie, że dłużej nie możemy tego ciągnąć, bo skończy się to źle dla nas obojga. Jego mina po usłyszeniu wspomnianych wieści była bezcenna… Teściowa natomiast oszalała z radości. Wreszcie miało się spełnić jej marzenie. Sęk w tym, że ja nie wiedziałam, czyje jest to dziecko.

– Powiedz, że to moje – wyszeptał Andrzej, kiedy na kilka minut zostaliśmy sami.

– Nie wiem – odparłam zgodnie z prawdą.

– Ale zrobisz testy? – dopytywał.

– Tego też nie wiem.

Długo się zastanawiałam nad testem na ojcostwo, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że go nie wykonam – tym bardziej że Tomek tak bardzo się cieszył z tego, że zostanie tatą. Gdyby odkrył, że spałam z jego ojcem, serce by mu pękło. Postanowiłam, że mu to wynagrodzę.

Mam świadomość tego, że postąpiłam podle. Mocno go kochałam i nie chciałam stracić. Andrzej rozumiał powagę sytuacji i obiecał, że nie będzie mi robić pod górę. Było, minęło, zapomnimy. Będę musiała dźwigać to brzemię do końca mych dni, ale trudno – taka jest cena braku odpowiedzialności. Zdradziłam męża i czuję się z tym strasznie, ale nie zamierzam obarczać go tym ciężarem.

Czytaj także:

„Wylądowałem w łóżku z 18-letnią córką przyjaciela. Teraz wiem, że to nie jest romans. Nie wiem jak powiem to Konradowi”
„Nie dbałam o to, że moi kochankowie mają żony. Skoro są naiwne, to ja chętnie zabawię się ich kosztem”
„Po latach odkryłem, że jestem mężem aktorki. Żona i jej kochankowie grali pierwsze skrzypce w odważnych produkcjach”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA