„Po latach odkryłem, że jestem mężem aktorki. Żona i jej kochankowie grali pierwsze skrzypce w odważnych produkcjach”

mężczyzna odkrył pawdę fot. iStock, rbkomar
„Kliknąłem pierwszy z nich i oniemiałem. Ta kobieta była uderzająco podobna do mojej żony! Na filmie zabawiała się z wytatuowanym mięśniakiem, ubrana w strój pielęgniarki”.
/ 25.09.2023 07:15
mężczyzna odkrył pawdę fot. iStock, rbkomar

Oświadczyłem się Wioli po niecałym roku znajomości. Nigdy wcześniej nie byłem tak pewny swoich uczuć. Zresztą, nie było się nawet nad czym zastanawiać, bo Wiola była po prostu idealna. Obłędnie piękna, inteligentna, ambitna, a jednocześnie troskliwa i rodzinna.

Kochałem ją całym sercem

Z takim samym zaangażowaniem robiła poważne analizy biznesowe, żeby piąć się po szczeblach kariery, co piekła domowe ciasta dla mojej mamy, gdy chorowała. Nie miałem wątpliwości, że właśnie z tą kobietą chcę spędzić resztę życia.

Nasz ślub był skromny, zupełnie pozbawiony zadęcia, ale pełen prawdziwych emocji i miłości. Zaprosiliśmy jedynie najbliższych znajomych i rodzinę. Ceremonia odbyła się w kościele na warszawskiej starówce, a na obiad weselny zaprosiliśmy wszystkich do naszego domu. Zamówiliśmy naprawdę pyszne jedzenie, puściliśmy muzykę z głośnika i zadbaliśmy o to, żeby nie zabrakło zimnego wina.

Podróż poślubną spędziliśmy na Hawajach. To właśnie na nią woleliśmy przeznaczyć większą część pieniędzy niż organizację wielkiego staropolskiego wesela, które pochłonęłoby niebotyczną fortunę. Mogę spokojnie powiedzieć, że to były najlepsze dwa tygodnie mojego życia. Jak większość nienasyconych sobą młodych małżonków spędzaliśmy połowę czasu w łóżku. Wiola była fantastyczną kochanką: czułą, ale i pełną pasji, namiętną, odważną. „Ale ze mnie szczęściarz”, myślałem, gdy patrzyłem na śpiącą żonę, okrytą jedynie jedwabną pościelą.

Gdy wróciliśmy do domu, nasza gorąca rutyna lekko ostygła, ale nadal byliśmy w sobie bardzo zakochani. Zwyczajnie lubiliśmy ze sobą spędzać czas, co nie znaczy, że izolowaliśmy się od świata zewnętrznego.

Mieliśmy wielu znajomych

Bardzo często gościliśmy w domu przyjaciół i członków rodziny. Wiola bardzo szybko odnalazła się w moim towarzystwie. Sama miała tylko dwie najbliższe przyjaciółki, preferowała w tej kwestii mniej znajomych, ale za to bliższych. Ja z kolei od dawna otaczałem się sporą grupą przyjaciół i kolegów. Spokojnie mogłem powiedzieć, że zawsze byłem duszą towarzystwa. Wiola była zdecydowanie bardziej nieśmiała, ale świetnie się na tym polu uzupełnialiśmy: ona często pokazywała mi, które relacje warto pogłębić, a które zostawić na mniej zobowiązującej stopie, a ja pomagałem jej przełamywać pierwsze lody w nowych kontaktach.

Moi znajomi szybko zaakceptowali moją małżonkę i zawsze wypowiadali się o niej w superlatywach. To chyba właśnie dlatego zdziwiło mnie zachowanie mojego najstarszego kumpla Arka na naszej ostatniej imprezie. Przyglądał się Wioli badawczo, był wobec niej jakiś chłodny, dziwny…

– Stary, coś się stało? Dlaczego się tak wgapiasz w moją żonę? – zapytałem go pół żartem.

– Ja? – zapytał wyraźnie zbity z pantałyku, jakby przyłapany na gorącym uczynku. – Niee, nic, wydaje ci się. Po prostu jestem dziś nieco rozkojarzony…

– Rozumiem, w porządku. Jakby coś się działo to wiesz, mów – zachęciłem go.

– Pewnie, wiem… – mruknął Arek, ale nie brzmiał zbyt przekonująco.

Przyjaciel miał problem z moją żoną

Uwierzyłem kumplowi i szybko zapomniałem o tej sytuacji, ale kilka dni później znowu zdarzyło się coś dziwnego. Wiola dostała z pracy trzy bilety na koncert, który miał odbyć się już następnego dnia. Nie chcieliśmy, żeby taka okazja przepadła, dlatego w pierwszej kolejności przedzwoniłem do Arka z propozycją odstąpienia mu jednego biletu.

– O, koncert? – zapytał wyraźnie zaciekawiony. – W sumie czemu nie…

– Tak, Wiola dostała bilety, jest dla mnie, dla niej i dla ciebie – poinformowałem go.

– Wiola… Jasne… Tylko wiesz co, przypomniało mi się właśnie, że mam jutro o tej porze lekarza chyba… – zaczął się plątać kolega.

– Tak późno wieczorem? – zapytałem podejrzliwie.

– Tak, on przyjmuje tylko o takich godzinach, prywatnie – tłumaczył się Arek.

Nie drążyłem dalej, grzecznie pożegnałem się z kolegą i zakończyłem rozmowę, ale coś mi tu nie pasowało. Arek zawsze całkiem lubił towarzystwo Wioli, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Mieli o czym rozmawiać, na imprezach czy innych wspólnych wyjściach regularnie razem dyskutowali. „Dlaczego nagle unika mojej żony? O co tu chodzi?”, zachodziłem w głowę.

Okazja do konfrontacji nadarzyła się niewiele później. Arek próbował się wykręcić ze wspólnego spotkania w naszym domu. Co kilka miesięcy umawialiśmy się na wspólne granie w planszówki z innymi znajomymi. Arek nigdy nie opuszczał tych spotkań, bardzo je lubił, potrafił tygodniami przygotowywać się do rozgrywek i czytać poradniki. Tym razem jednak ewidentnie chciał mnie zbyć jakąś nędzną wymówką.

– Arek, dosyć tego, powiedz mi, o co ci chodzi. Przecież jesteśmy przyjaciółmi! – wkurzyłem się.

Po drugiej stronie słuchawki zapadła krótka cisza.

– Jacek, okej… Możemy się spotkać w tej knajpie pod twoim blokiem za godzinę? Tylko ja i ty – zaproponował tajemniczo Arek.

Nie mogłem uwierzyć w oskarżenia

Zgodziłem się na spotkanie. Przyjaciel brzmiał na przejętego, dlatego naprawdę zacząłem się stresować. „O co tu może chodzić?”, myślałem. „Widział moją żonę z jakimś innym facetem? A może wydaje mu się, że widział? Przecież to niemożliwe, Wiola nigdy by mnie nie zdradziła! Ale jak nie to, to co…?”. Gdy godzinę później wchodziłem do znajomego baru w mojej okolicy, Arek siedział już przy stoliku.

– Powiesz mi, co się dzieje? – zapytałem nieco poirytowany.

– Jacek, przede wszystkim, chcę, żebyś wiedział, że długo biłem się z myślami… Nie wiedziałem, czy powinienem ci o tym mówić, czy nie. To dlatego tak dziwnie się zachowywałem. Chodzi o Wiolę – mruknął zawstydzony przyjaciel.

– Ale co z Wiolą?

– Znalazłem kiedyś taki filmik w sieci, na którym była twoja żona. Nie wiem, jak to powiedzieć… To był film dla dorosłych – Arek zaczął się rumienić i spuścił wzrok.

Parsknąłem śmiechem.

– Co ty wygadujesz, brachu? Musiało ci się przywidzieć! To pewnie była jakaś dziewczyna podobna do Wioli!

– Jacek, nie. Ja to sprawdziłem. Przecież nie powiedziałbym ci o tym, gdybym naprawdę tego porządnie nie zweryfikował. Zacząłem szukać innych filmów wypuszczonych przez tę samą wytwórnię. Wiola jest na wielu z nich…

– Nie Wiola, tylko ktoś podobny do Wioli! – skorygowałem rozeźlony.

– Potem znalazłem dane tej wytwórni. Na początku nie chcieli ujawniać danych swoich pracowników, ale uruchomiłem swoje kontakty i się udało. Potwierdzili mi, że Wiola była u nich kiedyś zatrudniona.

– Arek, czyś ty kompletnie zwariował?! Nie będę wysłuchiwał takich pomówień pod adresem mojej żony! – zerwałem się z krzesła i zacząłem zmierzać w kierunku drzwi.

Czy kiedykolwiek cię okłamałem? – dobiegło mnie jeszcze ciche pytanie Arka, ale zignorowałem je.

Byłem zbyt wściekły, żeby tam zostać. Jak on mógł wygadywać takie rzeczy? Pewnie się zakochał w mojej Wioli i chce mi ją odebrać!

Moja żona gwiazdą takich filmów?

Śmiechu warte to wszystko. Postanowiłem, że nie będę niepokoić Wioli tymi paskudnymi kłamstwami, dlatego po powrocie do domu siadłem od razu do komputera i zacząłem przeglądać ulubiony sklep ze sprzętem sportowym, żeby się zrelaksować. Wtedy przyszła wiadomość od Arka.

„Jacek, nie chciałem ci tego pokazywać, myślałem, że uwierzysz mi na słowo, ale nie dajesz mi wyboru. Proszę, zobacz sam”, brzmiała treść maila, a pod spodem widniało kilka linków.

Kliknąłem pierwszy z nich i… oniemiałem. Ta kobieta była uderzająco podobna do mojej żony! Na filmie zabawiała się z wytatuowanym mięśniakiem, ubrana w strój pielęgniarki… „Nie, to niemożliwe!”, pomyślałem. Kliknąłem kolejny link, żeby przekonać się, że podobieństwo aktorki do Wioli to tylko kwestia oświetlenia, ustawienia kamer, czegokolwiek.

Niestety, na drugim filmie byłem już pewien, że oglądam swoją ukochaną. Tym razem odgrywała upojną noc z chuderlawym blondynem. Nie mogłem na to patrzeć. Zatrzasnąłem ze złością komputer i spojrzałem w przestrzeń.

Wiem, że Arkowi należą się przeprosiny, ale co dalej? Co z moim małżeństwem? Jak Wiola mogła przede mną zataić taką przeszłość? A z drugiej strony, gdyby mi powiedziała, to czy i tak bym się z nią ożenił? Tyle pytań… A ja na żadne z nich nie znam odpowiedzi.

Czytaj także:
„Kocham żonę, więc zgodziłem się na białe małżeństwo. Ze mnie doiła kasę, a za ścianą brykała z sąsiadem”
„Mąż zostawił mnie dla młodszej w krytycznym momencie. Nie wiem, czy udźwignę samotne macierzyństwo i własną chorobę”
„Przez niespełnione ambicje męża prawie straciłam syna. Zimny egoista robił z niego ofermę przy kolegach”

Redakcja poleca

REKLAMA