Byłam pełna obaw, kiedy jechałam do mojego taty. Mieszkając w jednej części domu bliźniaka, stracił kontakt z jedynymi sąsiadami, którzy się wyprowadzi i czuł się samotny.
Martwiłam się
Siedział nieruchomo, kiedy przekroczyłam próg. Zapytałam, czy coś go nęka, ale jedynie westchnął, że po prostu jest już w takim wieku. Próbowałam go nieco rozruszać, opowiadałam o tym, co dzieje się u mnie i Kamila, ale jakoś mnie nie słuchał.
Kiedy przyjechałam z powrotem do domu, mąż był w trakcie przygotowywania kanapek na kolację.
– Jak tam u twojego staruszka? – zaczął rozmowę.
Powiedziałam, że mój ojciec wpada w apatię i nie mam pojęcia, jak mu pomóc. Kamil szczerze bardzo mi współczuł. Na całe szczęście, jego tata ma zupełnie innych charakter. Teść był o dwanaście lat młodszy od mojego ojca i też mieszkał sam i był wdowcem. Ale w przeciwieństwie do niego prowadził aktywny tryb życia, często jeździł na rowerze, grał w brydża ze znajomymi, biegle obsługiwał komputer i korzystał z internetu. Jak na sześćdziesięciolatka był w świetnej formie i przez pewien czas Kamil i ja mieliśmy nadzieję, że wyjdzie coś więcej między nim a jego dentystyką. Niestety, to się nie udało, a szkoda, bo moglibyśmy przestać martwić się o kolejny problem, czyli o miejsce do życia dla teścia.
Oddał nam mieszkanie
Gdy ogłosił, że oddaje nam swoje mieszkanie, początkowo naturalnie odmówiliśmy. Faktycznie, wynajmowaliśmy dwa małe pokoje, a ja byłam wtedy w ciąży z naszym drugim dzieckiem, ale byliśmy pewni, że sobie poradzimy. Niestety, koszty życia szły w górę, musiałam zostać na stałe w domu, ponieważ Hania miała niewielkie problemy z poruszaniem się, a właściciel mieszkania podniósł czynsz. Wówczas mój teść powiedział:
– Drodzy, musicie przenieść się do czegoś większego i własnego. Podjąłem decyzję. Jedziemy do notariusza i mieszkanie jest wasze. Ja sam zawsze coś dla siebie znajdę.
Bardzo doceniałam jego gest, ponieważ, szczerze mówiąc, nie mogliśmy już dłużej wytrzymać w wynajmowanych dwóch pokojach i z jednym dochodem, który ledwo wystarczał na rachunki i jedzenie. Gdy przeprowadziliśmy się do mieszkania teścia, on wynajął sobie malutką kawalerkę na obrzeżach miasta. Wtedy jeszcze pracował, więc pokrywał koszty bez problemu.
Zaczęły się kłopoty
Niespodziewanie zdaliśmy sobie sprawę, że większość pieniędzy teścia idzie na leki i opłaty, a posiłki lepsze od makaronu z sosem stały się dla niego prawdziwym luksusem. Oczywiście, zapraszaliśmy go na obiady, przywoziłam mu domowe jedzenie w słoikach, ale dobrze wiedzieliśmy, że prawdziwy problem leży gdzie indziej. To my byliśmy odpowiedzialni za jego problemy finansowe.
– Tata nie może sobie pozwolić na to, żeby samodzielnie wynajmować to mieszkanie – w końcu przyznał Kamil. – Wydaje wszystko na czynsz. Czy wiedziałaś, że sprzedał swoją whisky? Gdyby tylko wcześniej mi o tym powiedział, na pewno bym znalazł jakieś pieniądze...
Whisky, którą teść dostał wiele lat temu jako podziękowanie za jakąś przysługę, była unikalnym okazem z edycji dla kolekcjonerów. Przez lata przechowywał ją w szafce, regularnie sprawdzając, jak rośnie jej wartość. Często mówił o tym, co chce sobie kupić, kiedy w końcu zdecyduje się sprzedać ten cenny trunek komuś, kto go doceni. Ale teraz musiał przeznaczyć te pieniądze na jedzenie i godne warunki życia... To bardzo mnie zasmuciło, bo przecież oddał nam wszystko, co miał.
Mój ojciec też potrzebował pomocy
Podczas ostatniej wizyty u taty zabrałam ze sobą mojego sześcioletniego chłopca, który był oczkiem w głowie dziadka. Miałam nadzieję, że zachęci dziadka do wyjścia na spacer czy jakiejkolwiek wspólnej aktywności. Tata zawsze bardzo kochał moje dzieci... Ale tym razem odpowiadał krótkimi, urywanymi zdaniami i nie podniósł się nawet, gdy Tadzio próbował przekonać go do wyjścia do ogródka, aby pokazać, jak umie wspinać się na drzewo.
Nie wyznałam Kamilowi, jak bardzo to mnie gryzło. Nie chciałam dodatkowo go martwić, mając na uwadze to, jak bardzo przejmuje się swoim ojcem. Przecież jego ojciec poświęcił dla nas wiele, a teraz z tego powodu miał problemy finansowe.
Mój ojciec nie miał już woli do życia, ale wciąż miał dach nad głową i środki do życia. Niestety, kilka tygodni później przewrócił się na schodach i złamał nogę. Stał się całkowicie zależny od innych... Kiedy Kamil o tym usłyszał, schował twarz w dłoniach. Był kompletnie załamany.
– Czy to znaczy, że ja mam wspierać finansowo mojego tatę, a ty musisz codziennie dojeżdżać do swojego, żeby go doglądać?! – wykrzyczał z desperacją w tonie. – Bożenko, przecież tak nie można żyć! Zwariujemy!
Samotny pomógł samotnemu
Pewnego wieczoru potajemnie zadzwoniłam do mojego teścia. Chciałam dowiedzieć się, jak sobie radzić z Kamilem, żeby mój facet nie oszalał od tego nadmiaru kłopotów.
– Poczekaj chwilkę, skarbie – przerwał mi. Zawsze mówił do mnie tak miło, jakby był moim ojcem. – Powiedziałaś, że twojego tatę spotkało jakieś nieszczęście? Jak się teraz ma? Czy potrzebuje czegoś? Może powinienem do niego wpaść?
Takim właśnie człowiekiem był „ojciec Tomek”, bo tak go sobie nazywałam na żarty. Zawsze dbał o innych, zawsze miał chęć niesienia pomocy. Znał mojego ojca z różnych spotkań rodzinnych i wiedziałam, że się lubili. Ale nigdy nie odważyłabym się poprosić go o pomoc.
Następnego dnia „ojciec Tomek” zadzwonił do mnie już z mieszkania mojego taty. Zapytał, czy wiem, gdzie znajdzie coś do przepchania rur, ponieważ woda w wannie nie chciała spływać i właśnie próbuje to naprawić.
– Czy tata o tym wie? – zapytałam zdziwiona.
– Prawdopodobnie jest świadomy, ale teraz jest przed domem i czyta. Nie chce mi się za nim biegać – odparł. – Więc gdzie mam szukać? Przecież tu jeszcze tyle roboty. Aha, i jeszcze jedno! Czy mogę wyrzucić te gotowe posiłki z zamrażarki? Feliks twierdzi, że miał problem z prądem i nie jest pewny, czy już się nie zepsuły.
Zostali współlokatorami
W tej jednej rozmowie spłynęło na mnie tak wiele informacji, że miałam problem z przyswojeniem wszystkich. Zaskoczyło mnie, że mój ojciec pozwolił się wyprosić z domu i posadzić na leżaku. Natomiast fakt, że teść zajął się usterką i posprzątaniem lodówki, wcale mnie nie zaskakiwał. On zawsze taki był. Tego samego dnia ojciec do mnie zadzwonił. Jego głos brzmiał inaczej niż w ostatnich tygodniach. Był pełen życia, opowiadał o świetnym dniu, który spędził z Tomaszem.
– A tak poza tym, gdzie teraz mieszka, skoro dał wam swoje mieszkanko? – spytał.
A ja mu wyjaśniłam, jakie problemy mieszkaniowo–finansowe ma mój teść. Wtedy tata zaproponował, żeby pan Tomasz zamieszkał u niego. Jego dom w bliźniaku był na tyle duży, że spokojnie pomieści dwóch starszych mężczyzn. Odpowiedziałam, że skonsultuję to z mężem.
– Uważasz, że to jest dobry pomysł? – W końcu się znają i lubią, ale nie jestem pewna...
Byłam pełna niepewności, ale moje obawy rozwiał teść.
– Feliks potrzebuje wsparcia, a ja mam sporo wolnego czasu – stwierdził. – Spróbujmy, może to zadziała.
Po upływie roku wszyscy możemy przyznać z czystym sercem, że to był dobry pomysł. "Tata Tomek" na stałe zamieszkał w domu mojego taty, a obaj panowie doskonale dogadują się jako współlokatorzy. Mój tata odzyskał dawne siły i przypomniał sobie, jak grać w brydża, gdy przyszli przyjaciele teścia. Teraz nie wyobraża sobie życia w samotności.
Z teściem spędzają czas, grając w karty, popijając whisky i oglądając mecze. To idealne życie dla dwóch starszych panów. A dla nas to wygoda, bo kiedy odwiedzamy dziadków, mamy dwóch pod jednym dachem. Dzieciom to bardzo się podoba!
Czytaj także: „Zięć to chytrus i cwaniak, ale nie ze mną te numery. Naiwniak myśli, że dom i działki przepiszę na córkę. Niedoczekanie” „Żona przeżyła kryzys wieku średniego. Zdradziła mnie z fagasem, bo miał sześciopak na brzuchu”
„Przez 12 lat byłam służącą męża tyrana, a teraz każe mi iść do pracy. Mam zarabiać na swoje wydatki”