„Zięć to chytrus i cwaniak, ale nie ze mną te numery. Naiwniak myśli, że dom i działki przepiszę na córkę. Niedoczekanie”

Zatroskany mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Richard Drury
„Zięć to zwyczajny chciwiec i cwaniak, który już liczy na spadek po mnie. Ale nie ze mną te numery. Nie po to harowałem całe życie, żeby ten obibok pławił się za darmo w luksusie. Jeszcze poważnie się zdziwi, gdy pozna moją tajemnicę. Przekona się, że Emilka wcale nie dostanie domu i działek”.
/ 01.02.2024 13:15
Zatroskany mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Richard Drury

Adrian od początku nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Gdy tylko córka przyprowadziła go do domu, pomyślałem, że nie chciałbym, żeby ten chłopak został kiedyś moim zięciem. Niestety, jak to często bywa, pomyślałem o tym nie w porę.

Nie minął nawet rok, gdy ten cwaniaczek oświadczył się mojej wychuchanej Emilce, a ona niemal skakała do nieba z radości nad tym, że spędzi całe życie z Adkiem. Tak go pieszczotliwie nazywała, co również doprowadzało mnie do szału. Bo co to niby za śmieszne nastoletnie przezwisko dla gościa, który dobiegał niemal trzydziestki?

Emilia piała z zachwytu nad Adrianem

– Adek jest super – słyszałem jak piała z zachwytu, dumnie prezentując pierścionek komu się tylko da.  – Oboje kochamy francuskie kino, wycieczki rowerowe i namiętnie słuchamy muzyki poważnej. Do tego to romantyk jakich mało. Jeszcze nigdy w życiu nie dostałam tyle kwiatów, co teraz – dodawała z błogim uśmiechem, którego chyba nawet klęska żywiołowa nie byłaby w stanie zmazać z jej ust.

Tylko czy w dorosłym życiu rzeczywiście chodzi jedynie o wspólne słuchanie muzyki Mozarta i wycieczki rowerowe? Ja nie mam nic przeciwko pasji, chociaż sam mam niewiele czasu na robienie tego, co lubię. Ale oprócz tego wypadałoby chyba mieć jakąś stałą pracę i dochody, które zapewnią bezpieczeństwo zakładanej właśnie rodzinie.

A Adrian był taki sam, jak jego niepoważna ksywka, którą posługiwał się na co dzień. Niby skończył studia na AWF, ale nigdzie nie zagrzał na dłużej miejsca. Emilka poznała go na siłowni, gdzie dorabiał. Pracę szybko porzucił, bo ponoć pokłócił się z szefem. Potem była jakaś knajpa, gdzie został barmanem, zajęcia z piłki nożnej dla dzieci, sklep rowerowy, firma kurierska.

Zięć wydał mi się chytrym cwaniakiem

Jego zachowanie kojarzyło mi się z przysłowiowym skakaniem z kwiatka na kwiatek. Takim życiowym niezdecydowaniem, które może jeszcze przejdzie w przypadku samotnego 20-latka, ale już niekoniecznie 10 lat starszego faceta. Który na dodatek oświadcza się i planuje być ojcem rodziny.

– Jakie życie nasza Emilka będzie miała z tym swoim Adkiem? – próbowałem buntować żonę przeciwko przyszłemu zięciowi. – Przecież on tylko dorabia gdzieś na umowę zlecenie, wynajmuje kawalerkę na spółkę z kumplem i w ogóle nie myśli o żadnej stabilizacji.

– Daj spokój, Ryszard. Przecież nie pieniądze są najważniejsze. My też w chwili ślubu niewiele mieliśmy, a zobacz, jak fajnie nam się życie poukładało – Paulina w ogóle nie widziała problemu.  – Są młodzi, mają jeszcze czas, żeby się dorobić.

– Ale przecież tu nie chodzi o pieniądze, ale chęci i charakter. Według mnie to zwyczajny leń, któremu nie chce się w życiu przemęczać i wolałby ustawić się, podążając drogą na skróty – kontynuowałem. – Słuchaj, a czy on przypadkiem nie chce wżenić się w bogatą rodzinę?

Paula wybuchła śmiechem, twierdząc, że przecież my nie jesteśmy żadnymi krezusami. Ach, ta moja żona i jej słodka naiwność. Może i do pierwszej setki najbogatszych Polaków nam bardzo daleko, ale, jak na nasze lokalne warunki, powodzi nam się całkiem dobrze. Można powiedzieć, że jesteśmy trochę wyższą miejscową klasą średnią.

Udało mi się osiągnąć sukces

Przed laty założyłem firmę zajmującą się montażem hydrauliki. Zaczynałem od prostych zleceń. Wanny, kabiny prysznicowe, umywalki, WC, zlewy. Doskonale wstrzeliłem się w rynek, ponieważ brakowało takich usług. Wystarczyło być dobrym i solidnym fachowcem,  żeby zleceń nie brakowało. A ja miałem chęci do pracy i zmysł tzw. złotej rączki. Pracowałem po 12 godzin na godzinę, świątek piątek i niedziela. Opłaciło się.

Z czasem stałem się na tyle rozchwytywany, że zacząłem zatrudniać pomocników i rozbudowywać ofertę. Teraz mam dobrze prosperującą firmę zajmującą się projektowaniem oraz montażem instalacji wodno-kanalizacyjnych, CO i pomp ciepła. Udało mi się też otworzyć sklep z wyposażeniem łazienek, dlatego mojej rodzinie całkiem dobrze się powodzi.

Z mieszkania w bloku w samym centrum naszego miasteczka przeprowadziliśmy się do domu jednorodzinnego zbudowanego na obrzeżach. Nasz dom to moje wychuchane dzieło, które stanowi rodzinną dumę. Piętrowy budynek z dużym garażem i otoczony ogromnym ogrodem robi naprawdę dobre wrażenie.

A że jestem zapobiegliwy i wiem, że losy różnie się układają, oszczędności staram się dobrze inwestować. Już udało mi się kupić 2 mieszkania na wynajem w K. i kilka działek budowlanych w naszej okolicy.

– Na ziemi nigdy się nie straci. Ceny nieruchomości zawsze rosną. Inflacja może zjeść pieniądze odłożone na lokacie, ale działka zawsze będzie swoje warta – powtarzam znajomym, szukając kolejnych inwestycji.

Żona i córka nie chciały mnie słuchać

Czy jest więc coś dziwnego w tym, że mogę oskarżać Adriana o chciwość i niecne zamiary wobec mojej jedynaczki? Wszyscy w okolicy przecież wiedzą, że pieniędzy nam nie brakuje, a Emilka jest jedyną spadkobierczynią majątku.

Niestety moje kochane panie w ogóle nie słuchały obaw, traktując je z przymrużeniem oka.

– Oj tatuś, tatuś. Wiem, że jesteś zazdrosny, bo trudno ci zaakceptować, że twoja mała córeczka dorosła – Emilka traktowała moje ostrzeżenia z przymrużeniem oka. –  Nie możesz mnie na zawsze zatrzymać przy sobie. Ale pamiętaj, że zawsze będziesz jednym z najważniejszych mężczyzn w moim życiu – podśmiewała się, a matka jej przytakiwała.

Urządziliśmy wystawne wesele na ponad 200 osób, wręczyliśmy młodym kluczyki do nowego samochodu i podarowaliśmy jedno z mieszkań, które dotychczas było wynajmowane.

– Nie możemy przecież oszczędzać na szczęściu naszej jedynej córeczki – powtarzała Paulina, gdy próbowałem tłumaczyć, że pokaz fajerwerków, fotobudka czy opiekunka do dzieci i klown na weselu wcale nie są konieczne. Co więcej, nie są gwarantem późniejszego szczęścia młodej pary.

Po ślubie Emilka z Adrianem pojechali w podróż poślubną, za którą zapłacili z własnej kieszeni. To znaczy z pieniędzy zebranych w kopertach od gości weselnych podczas przyjęcia, którego koszty niemal w całości pokryliśmy my. Bo ani nasz zięć, ani jego rodzice nie kwapili się, żeby coś dokładać.

– To niezbyt zamożni ludzie. Adek ma jeszcze trójkę młodszego rodzeństwa – dwoje na studiach, jedno w liceum. Z czego oni mają odłożyć oszczędności na uroczystość? Zresztą, przecież stać nas na urządzenie imprezy moich marzeń – córka w ogóle nie rozumiała, w czym widzę problem.

Nie powiedziałem jej, że stać to może mnie, ale na pewno nie ją. Nie chciałem psuć atmosfery, ale postanowiłem sobie, że będę bardzo bacznie przyglądał się Adrianowi. Szybko okazało się, że nie pomyliłem się, co do niego. Chłopak dalej lawirował i nie kwapił się, żeby znaleźć stałą pracę.

Adrian nie kwapił się do szukania stałej pracy

Tymczasem Emilia zaszła w ciążę, urodziła synka Wojtusia i wydatki ich rodziny drastycznie wzrosły. A że moja córka nie była przyzwyczajona do oszczędnego życia, cały czas przybiegała do mnie lub mamy po pożyczki. Oczywiście z myślą, że tych pieniędzy nigdy nie odda.

Nie chciałem żałować własnemu dziecku, ale doprowadzało mnie do szału to, że zięć w ogóle się nie stara, żeby poprawić byt swojej rodziny. Nadal zarabiał grosze na umowie zlecenie w jakimś sklepie ze sprzętem sportowym.

– To zajęcie dobre dla studenta, a nie męża i ojca. Zwłaszcza, że on pracuje jedynie na część etatu, żeby zbytnio się nie przemęczać – grzmiałem do żony, która powoli również traciła przekonanie do Adriana.

– Ponoć nie może znaleźć niczego lepszego – wyjąkała jedynie.

– Jak to nie może? Przecież mógłby iść na etat do szkoły. W końcu jest z wykształcenia nauczycielem w-fu. Albo zostać trenerem osobistym. Słyszałaś, co twoja siostra mówiła. Kolega jej syna w ten sposób dorabia i wyciąga naprawdę duże stawki w przeliczeniu na godzinę. A jest dopiero na trzecim roku studiów.

– No tak, tak. Ale w szkołach ponoć nie prowadzą rekrutacji. Tak twierdzi Emilka.

– Wierzysz w to? Zresztą, sam mu proponowałem pracę u mnie w firmie. Stwierdził jedynie, że się do tego nie nadaje i nie będzie codziennie dojeżdżał 40 km. Tylko, czy 40 km to jest tak daleko? – mój głos dawno już przestał przypominać spokojną rozmowę. – A pamiętasz, co mówiłem? Że liczy na nasze pieniądze i wszystko się sprawdziło.

Adrian ożenił się z Emilką dla moich pieniędzy

Czarę goryczy przelała jednak nasza wizyta na roczku Wojtusia. Odwiedziliśmy wnuczka w weekend. Oczywiście kupiliśmy drogi prezent. Oprócz nas przyjechali także rodzice i brat Adriana z narzeczoną. Przechodząc do łazienki, usłyszałem przyciszoną rozmowę zięcia z Kamilem.

– I po co ty tak się szarpiesz? Bierzesz nadgodziny w tej swojej hurtowni, pracujesz w soboty i niewiele z tego masz. Wynajem mieszkania pochłania ci lwią część zarobków. Popatrz na mnie i bierz przykład. Ja wiedziałem, jak się w życiu ustawić – gadał z tym swoim zadęciem w głosie.

– Tak, ty masz lepiej. Kompletnie wykończone mieszkanko od teściów, do tego nowy samochód. Pewnie też na co dzień co nieco sypną groszem, co nie?

– Jasne, że tak. Przecież oni mają pieniądze i nie będą żałować swojej córeczce. Wystarczy, że Emilka pobiegnie do matki z płaszczem, że brakuje jej na jakiś zakup, żeby dostała pokaźną kopertę albo przelew. Na co mają niby wydawać? Swoje lata już mają, podróżować nie lubią, to mogą inwestować w nas – puszył się. – A ta twoja Sylwia, to niezbyt dobra partia. Czemu ty właściwie z nią jesteś?

– Bo to fajna dziewczyna, dobrze się nam spędza czas razem, kochamy się – Kamil chyba próbował bronić swoich racji.

– Ale miłością przecież się nie najesz. Chcesz tak całe życie zaiwaniać? Ja od razu wiedziałem, że trzeba oczarować Emilię, gdy tylko dowiedziałem się z jakiej rodziny pochodzi. Są bogaci, ona jedynaczka. Myślisz, że kto dostanie ten drogi dom i działki, które jej ojciec tak gromadzi?

Zagotowało się we mnie. Teraz miałem potwierdzenie, że od początku mam rację. Mój zięć to zwyczajny chytrus i cwaniak, który już liczy na spadek po mnie. Ale nie ze mną te numery. Nie po to harowałem całe życie, żeby ten obibok pławił się za darmo w luksusie. Jeszcze poważnie się zdziwi, gdy pozna moją tajemnicę.

Firmę oddam nieślubnemu synowi

Emilia wcale nie jest jedynaczką. Mam jeszcze syna z inną kobietą. Kiedyś zdradziłem żonę i moja kochanka zaszła w ciążę. Paulina jednak mi wybaczyła i wróciliśmy do siebie. Oboje jednak uznaliśmy, że dziecko nie jest niczemu winne, dlatego przez cały czas utrzymywałem kontaktem z Pawłem.

Mój syn właśnie rok temu skończył studia i już przygotowuję go do przejęcia firmy. Teraz pracuje w dziale zamówień i naprawdę angażuje się w obowiązki. Wiem, że żyłkę do interesów ma po mnie. Do tego jest bardzo pracowity. Gdy trzeba, to zakasuje rękawy i sam jedzie do klienta na serwis. Doszedłem do wniosku, że będzie moim godnym następcą.

Planuję sprzedać dom i wyjechać z żoną do Kanady

Gdy tylko Paweł odpowiednio wdroży się w pracę, przekazuję mu zakład i wyjeżdżamy z Pauliną zagranicę. Całe życie ciężko pracowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że nam też od życia coś się należy. Planujemy sprzedaż domu i pewnie jakichś działek.

Na emeryturze chcemy osiedlić się w Kanadzie, gdzie mieszka ciotka żony. Okolica bardzo się nam spodobała podczas odwiedzić. Już nawet oglądaliśmy tam domek na sprzedaż.

Emilki oczywiście nie zostawimy całkiem z niczym. Jeszcze muszę pomyśleć, jak ją zabezpieczyć. Na pewno jednak poradzę się prawnika, żeby przepisany na nią majątek nie trafił w chciwe łapska Adriana. A może nawet uda mi się przekonać córkę do rozwodu?

– Posłuchaj, co udało mi się nagrać – mówię po wyjściu z przyjęcia od wnuka i podsuwam żonie telefon, z którego płyną słowa zięcia o tym, jak to potrafił ustawić się w życiu.

Czy Emilia będzie na tyle mądra i nie da się omotać temu oszustowi? Już moja w tym głowa, żeby znaleźć na to sposób.

Czytaj także:
„Panna próbowała wrobić mnie w dziecko. Powinienem ją pogonić, ale zakochałem się jak szczeniak. Nie wiem, co robić”
„Szef zasugerował, że powinnam dawać klientom więcej z siebie. Dosłownie. Jeśli odmówię, mogę pożegnać się z robotą”
„Po ślubie moja przyjaciółka zamieniła się w pustaka. Kiedy ja opowiadam o swoich problemach, ona papla o błyskotkach”

Redakcja poleca

REKLAMA