„Tegoroczne Święta spędzę samotnie przed telewizorem. Dzieci oświadczyły, że Boże Narodzenie będą obchodzić na plaży”

Kobieta na tle choinki fot. iStock by Getty Images, jkitan
„W Święta ważna jest rodzinna tradycja. Pod butami trzeba czuć śnieg, a nie piasek. Nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia bez zwyczajowego wstępu w postaci wigilijnej wieczerzy i potem rodzinnego wyjścia na pasterkę. Tak po prostu musi być i kropka”.
/ 13.12.2024 22:00
Kobieta na tle choinki fot. iStock by Getty Images, jkitan

W Boże Narodzenie nikt nie powinien czuć się samotnie. Zawsze z całego serca współczułam ludziom, którzy nie mają nikogo na tym świecie. Tym, którzy Święta spędzają nie przy blasku choinki i świec ustawionych na wigilijnym stole, a przy niebieskawej poświacie telewizora. Tak nie powinno być, ale los rzadko bywa sprawiedliwy. W tym roku owej niesprawiedliwości doświadczę na własnej skórze. Gdy wszyscy sąsiedzi będą cieszyć się towarzystwem najbliższych, ja Wigilię i Boże Narodzenie spędzę sama jak palec.

Zawsze mogłam liczyć na moje dzieci

Milena, moja córka, miała 20 lat, gdy wyprowadziła się z domu. Po zdanej maturze wyjechała na studia do Wrocławia i tam już została. Na szczęście wielkie miasto nie zmieniło jej charakteru. Pozostała dobrą, ciepłą dziewczyną, dla której rodzina jest najważniejsza. W wieku 25 lat wyszła za mąż za Marcina. Dobrała się z nim jak w korcu maku. Lubią te same rzeczy, hołdują tym samym wartościom i świetnie się dogadują.

Mimo że moje dzieci są zapracowane i mieszkają daleko, i tak znajdują czas, by odwiedzać starą matkę. Goszczę ich przynajmniej dwa razy w miesiącu. Dzięki nim, nawet po śmierci Zygmunta, mojego męża, wcale nie czułam się osamotniona. Przyjeżdżają na weekendy i spędzają u mnie każde święta, czy to Wielkanoc, czy Boże Narodzenie. Tym bardziej nie spodziewałam się, że w tym roku będzie inaczej niż zawsze.

W tym roku dzieci postanowiły inaczej

– Mamo, musimy porozmawiać na temat tegorocznych świąt – zaczęła Milena podczas jednej z weekendowych wizyt.

O nic nie musisz się martwić, córeczko. Ja wszystko przygotuję, jak co roku. Jeżeli masz ochotę, możesz upiec ciasta, ale resztę zostaw mnie.

– Właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać. W tym roku nie musisz niczego przygotowywać, mamo.

Chcesz zamówić świąteczny catering? – zdziwiłam się. – Daj spokój, córciu. Szkoda na to waszych pieniędzy. Poza tym jedzenie z restauracji nigdy nie smakuje tak dobrze, jak domowe.

– Nie, nie chodzi o catering – zaśmiała się.

– Więc o co? 

– Pomyśleliśmy, że w tym roku Święta spędzimy na Maderze.

– Na Maderze?

– To należąca do Portugalii wyspa, mamo. W grudniu jest tam przyjemnie ciepło i...

Wiem, co to Madera, córciu – przerwałam jej. – Po prostu trochę mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się, że w tym roku czekają mnie samotne święta.

Córka złożyła mi propozycję

– No coś ty, mamo! O żadnych samotnych Świętach nawet nie ma mowy! Lecisz z nami – oznajmiła.

– Przecież nie zostawimy mamy samej – dodał Marcin. – W święta nikt nie powinien być sam.

– Dziękuję wam, dzieci. Bardzo mi miło, że o mnie pomyśleliście, ale chyba nie skorzystam – oświadczyłam z dystansem.

– Ale jak to, mamo? Nie możesz odmówić. Nigdy nie spędzałaś świąt za granicą. To może być miła odmiana od corocznej rutyny – przekonywała mnie.

– Dziecko, czy ty myślisz, że w moim wieku taka podróż to dobry pomysł? Jeszcze dziesięć lat wcześniej pewnie zgodziłabym się bez wahania, ale teraz... – pokręciłam głową. – Przecież sama najlepiej wiesz, że nie jestem okazem zdrowia.

– Mamo, przecież lot trwa tylko sześć godzin. Poza tym przez cały czas będziemy obok. 

– Sama nie wiem – wahałam się.

– Zrób coś dla mnie. Przemyśl to sobie dokładnie i daj mi odpowiedź do przyszłej soboty, dobrze?

– Przecież do świąt jeszcze kawał czasu – zauważyłam.

– Tak, ale bilety i hotel trzeba zarezerwować z wyprzedzeniem – wyjaśnił Marcin.

– A jeżeli chodzi ci o pieniądze, to nie musisz się niczym przejmować. Wszystkie wydatki bierzemy na siebie – dodała Milena.

Nie skorzystałam z zaproszenia

Długo myślałam nad ich propozycją, ale nie doszłam do żadnych innych wniosków. Mam już 68 lat. Dokucza mi artretyzm. Dla nich, młodych, sześciogodzinny lot to bułka z masłem, ale dla mnie... Wolę nie myśleć, jak bym się czuła po wyjściu z samolotu. Poza tym muszę jeszcze brać pod uwagę nadciśnienie, które dokucza mi już od wielu lat.

Zresztą, nie chodzi tylko o moje wątłe zdrowie. Tak naprawdę to wcale nie widzą mi się święta na plaży. W Bożym Narodzeniu ważna jest tradycja. Od palm wolę świąteczną choinkę, przyozdobioną bombkami, lampkami, łańcuchem i gwiazdą betlejemską. Pod butami chcę czuć śnieg, nie piasek. No i nie wyobrażam sobie świąt bez tradycji w postaci wigilijnej wieczerzy i rodzinnego wyjścia na pasterkę. Postanowiłam nie skorzystać z ich propozycji. Jeżeli chcą świąt na plaży, niech lecą. 

Tak jak obiecała, Milena zadzwoniła do mnie tydzień później.

I jak, mamo? Zastanowiłaś się?

– Tak, córeczko. Wszystko dokładnie przemyślałam.

– I jak brzmi twoja odpowiedź?

– Jest mi bardzo miło, że o mnie pomyśleliście, ale muszę odmówić.

– Dlaczego, mamo?

– Córciu... przecież wiesz, że nie wysiedzę tylu godzin w fotelu. Jeżeli zdecydowałabym się na tak długi lot, całe święta musiałabym spędzić w łóżku, jęcząc z bólu.

– Ale to przecież tylko sześć godzin – upierała się.

– Nie, Milenko. To całodzienna podróż. Przecież trzeba jeszcze dojechać na lotnisko, przejść odprawę i dotrzeć do hotelu. Takie wyprawy nie są już dla mnie.

– Cóż, rozumiem. Ale będzie nam bardzo przykro, że nie spędzimy świąt razem.

– A może jednak wy zmienicie zdanie? – zapytałam z nadzieją w głosie. – Przecież co roku jest tak miło. Na co wam palmy i plaża? Czy nie lepiej spędzić Boże Narodzenie przy blasku choinki?

– Planowaliśmy to od dawna, mamo. A kolejna okazja nie nadarzy się zbyt szybko.

– Ale jak to?

Chciałam ci zrobić niespodziankę, ale skoro dopytujesz... Pplanujemy powiększyć rodzinę. Gdy dziecko przyjdzie na świat, nieprędko będziemy mogli znaleźć czas dla siebie.

– Kochanie, czy ty jesteś...

– Nie, mamo. Jeszcze nie. To dopiero plany.

– Cóż, bardzo się cieszę. Skoro tak, to lećcie, dzieci. Lećcie i bawcie się dobrze. Korzystajcie z życia.

– Na pewno dasz sobie radę?

– Oczywiście! Jeszcze wiele świąt przed nami.

Czekają mnie samotne święta

W takiej sytuacji nie mogłam nalegać, choć nie ukrywam, że jest mi trochę przykro. Postanowiłam nie robić Wigilii. W tym roku nie ubiorę nawet choinki. Po co? Dla siebie samej? Przecież cała magia świąt zaklęta jest w bliskości. To czas, kiedy rodzina powinna być razem.

Cóż, nie mam pretensji do nikogo. Młodzi mają prawo żyć swoim życiem. A ja po prostu spędzę świąteczny czas przed telewizorem.

Jadwiga, 68 lat

Czytaj także:
„Płacząc nad karpiem ze zmęczenia, przysięgłam sobie spokojne święta. Mam gdzieś rodzinne tradycje”
„Zaprosiłam na Święta byłego męża z rodziną. Między karpiem, a makowcem odkryłam, kto naprawdę zniszczył moje małżeństwo”
„Przed firmową Wigilią, zamiast prezentu, dostałam tajemniczą kartkę. Te kilka słów na zawsze zmieniło moje życie”

Redakcja poleca

REKLAMA