„Tata z tęsknoty za matką, zaczął zachowywać się jak bałwan. Rozdaje nasze rodzinne pamiątki jak stare cukierki”

Po śmierci mamy, tata żył przeszłością fot. Adobe Stock, Lightfield Studios
„Karol wprawdzie starał mi się pomagać w domu, ale i tak większość rzeczy była na mojej głowie. Jeździłam więc do taty, kiedy tylko mogłam, wyrzucając sobie, że powinnam robić to częściej. Dopóki żyła mama, to jeszcze w domu rodziców była normalna atmosfera”.
/ 27.03.2023 09:25
Po śmierci mamy, tata żył przeszłością fot. Adobe Stock, Lightfield Studios

Gdy mama odeszła, odniosłam wrażenie, że tata żyje już tylko przeszłością. Niby miał już osiemdziesiąt lat. Ale przykro było na to patrzeć...

Starałam się odwiedzać staruszka, jak najczęściej mogłam, ale wiadomo, jak to jest. Człowiek ma tyle obowiązków na co dzień, że nie wie, w co ręce włożyć. Sądziłam, że kiedy dzieci wyfruną z rodzinnego domu, to będzie mi łatwiej, ale nie była to prawda. Nadal pracowałam zawodowo, miałam dwa psy, którymi trzeba się było zająć.

Pierwszego dostał na urodziny starszy syn, ale nie mógł go zabrać ze sobą do wynajmowanego mieszkania. Drugi przypałętał się do nas kiedyś na spacerze. Nie miałam serca go odgonić. Tym bardziej, że wyraźnie świetnie z miejsca zaczął dogadywać się z Tofikiem.

Miałam przecież jeszcze męża

Karol wprawdzie starał mi się pomagać w domu, ale i tak większość rzeczy była na mojej głowie. Jeździłam więc do taty, kiedy tylko mogłam, wyrzucając sobie, że powinnam robić to częściej. Dopóki żyła mama, to jeszcze w domu rodziców była normalna atmosfera. Mama do końca była sprawna, więc i posprzątała i upiekła ciasto.

Interesowała się na bieżąco rozmaitymi sprawami, w telewizji oglądała nie tylko seriale. Tata telewizora nie włączał prawie w ogóle, twierdząc, że politycy za bardzo go denerwują. Nie czytał, bo wzrok mu już szwankował. Twierdził jednak, że się nie nudzi, i chciałam w to wierzyć, uciszając w ten sposób swoje wyrzuty sumienia. A tak naprawdę serce mi się kroiło, bo podejrzewałam, że musi się czuć bardzo samotny.

Tym bardziej, że kilka razy zobaczyłam w domu rozłożone albumy ze zdjęciami. Widziałam, że wspomina nie tylko mamę, ale i mojego starszego brata, który zmarł jako nastolatek. Paskudne przeziębienie przeszło w zapalenie płuc, pojawiły się powikłania. Paweł trafił do szpitala i mimo wysiłków lekarzy nie udało się go uratować.

Moi rodzice bardzo to przeżyli

Wiedziałam, że razem z moim bratem umarły ich nadzieje, które z nim wiązali. Paweł był bardzo utalentowany, już jako małe dziecko grał na wszystkim, co mu wpadło w ręce. Kiedy podrósł, rodzice zapisali go do szkoły muzycznej, do której zdał egzaminy śpiewająco. Był w klasie fortepianu, ale jako drugi instrument wybrał sobie skrzypce.

Kiedy zmarł, czarny futerał z zawartością wylądował na szafie w pokoju moich rodziców. Wiem, że tata często wyjmował instrument i przyglądał mu się z nostalgią. Nigdy go nie sprzedał, nawet o tym nie myślał, chociaż zakup kosztował ich z mamą wiele wysiłku, bo nie były tanie. Stały się jednak najdroższą pamiątką po moim zmarłym bracie.

Sądziłam, że będą tam leżały już zawsze, a po śmierci taty ja je odziedziczę i będę musiała zadecydować, co z nimi począć. Pewnego dnia wyrwałam się do taty, żeby mu zrobić w domu porządki. Kiedy ścierałam kurze w sypialni, ze zdziwieniem odkryłam, że skrzypce zniknęły. Zapytałam tatę, a on popatrzył na mnie i tylko się uśmiechnął.

– Podarowałem je komuś – powiedział.

– Co? – aż przysiadłam na krześle.

Oddał komuś pamiątkę po Pawle? Nie mieściło mi się to w głowie.

– Trzy tygodnie temu zobaczyłem na przystanku ogłoszenie – zaczął opowiadać tata.

Przykuło jego uwagę, bo na zdjęciu były skrzypce. Ktoś napisał, że zostały zostawione w autobusie, a ich właścicielka, dwunastoletnia uczennica szkoły muzycznej, nie będzie mogła ćwiczyć w domu.

– Pomyślałem, że dobrze im tak, bo jak można być tak roztargnionym, żeby zostawić w autobusie instrument – sarkał mój staruszek.

Ale potem żal mu się zrobiło tego dziecka...

– Przyszło mi do głowy, że pewnie chodzi do tej samej szkoły, w której był twój brat – tata zadzwonił tam i faktycznie powiedzieli mu, że jedna z uczennic zgubiła instrument. – „Jest bardzo utalentowana”, usłyszałem i wtedy pomyślałem, że skrzypce twojego brata kurzą się bez sensu na szafie zamiast grać. Instrument jest przecież stworzony do tego, by na nim grać, prawda?

Tata wrócił jeszcze raz na przystanek

Urwał z ogłoszenia karteczkę z numerem telefonu rodziców młodej skrzypaczki.

– A potem zadzwoniłem tam i zaoferowałem instrument Pawła. Nie masz nawet pojęcia, jak rodzice tego dziecka się ucieszyli, kiedy zrozumieli, że nie chcę im tych skrzypiec sprzedać, a jedynie ofiarować. A to dziecko! Ta mała gra naprawdę pięknie! Zaprosiła mnie nawet na koncert do swojej szkoły. Tak bardzo chciałbym doczekać tego, że na tych skrzypcach wygra swój dyplom.

Patrzyłam, jak mojemu tacie świecą się oczy, jak opowiada mi tę historię z ożywieniem i pomyślałam, że dobrze się stało, że zdecydował się na tak piękny gest. Oderwał się dzięki temu od przeszłości i zaczął patrzeć w przyszłość, wierząc, że jeszcze go coś czeka na tym świecie.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA