„Szwagierka podrzuciła nam syna jak kukułcze jajo. Pokochałam go jak własne dziecko, nie pozwolę tej jędzy mi go odebrać”

zraniona kobieta fot. Adobe Stock, zinkevych
„Teraz dopadły go wątpliwości? Chłopak był już w drodze. W południe matka zapakowała go do pociągu, zapewne także nie pytając dzieciaka o zdanie. Ta władczość była u nich rodzinna. Może właśnie tego obawiał się Maciej: konfliktu charakterów?”.
/ 26.01.2023 13:15
zraniona kobieta fot. Adobe Stock, zinkevych

Kiedy tamtego dnia rozśpiewał się telefon mojego męża, nie miałam pojęcia, jak wiele ta rozmowa zmieni w naszym życiu. 

– Dawid u nas zamieszka – powiedział, gdy skończył rozmawiać.

Dawid był jego siostrzeńcem i mieszkał z matką w Warszawie. Wyjechała w poszukiwaniu pracy, a znalazła miłość. Romans nie trwał długo, ale zaowocował dzieckiem. Ilona zdecydowała się na samotne macierzyństwo i całkiem dobrze sobie radziła. Dawid był miłym i spokojnym chłopcem. Prawdę mówiąc, wydawał się nawet nieco zbyt dojrzały jak na swój wiek. Może synowie samotnych matek tak mają?

– Przyjeżdża na ferie? – zapytałam.

– Ilona dostała propozycję kontraktu za granicą. To dla niej duża szansa…

– Chce zostawić nastolatka samego? 

– Przecież właśnie po to dzwoniła. Zajmiemy się nim przez kilka miesięcy.

Nie zapytał mnie o zdanie, ale zawsze cieszyły mnie odwiedziny Dawida. Sami nie doczekaliśmy się dzieci, a przy nim mogłam się choć trochę wcielić w rolę mamy.

– Nie będzie miał czasu na smętne myśli, pomoże mi w szkółce – postanowił Maciej.

Razem z mężem prowadziliśmy szkółkę narciarską, wypożyczalnię sprzętu i wynajmowaliśmy pokoje turystom. Mieszkaliśmy w dużym domu odziedziczonym po rodzicach Macieja. Kochałam to miejsce, ciepłe i pełne przyjaznej obecności, jakby czuwały nad nim duchy przodków.

Pewnie matka zapakowała go do pociągu

Zaparzyłam nam kawę i usiadłam w fotelu. Maciej był zamyślony. 

– Co cię męczy? Hm? – nachyliłam się i pogłaskałam jego szorstką, spracowaną dłoń. Wszystko robił sam, nie lubił prosić o pomoc, co było godne podziwu, a zarazem irytujące. Był stanowczy, wręcz apodyktyczny, i raczej informował mnie o podjętych decyzjach, niż je ze mną konsultował. Dlatego też od razu zgodził się pomóc Ilonie, zakładając, że nie będę miała nic przeciwko.

– Myślisz, że jakoś się z nim dogadamy?

– Z Dawidem? – spytałam. Kiwnął głową.

Teraz dopadły go wątpliwości? Chłopak był już w drodze. W południe matka zapakowała go do pociągu, zapewne także nie pytając dzieciaka o zdanie. Ta władczość była u nich rodzinna. Może właśnie tego obawiał się Maciej: konfliktu charakterów?

– Do tej pory nam się udawało…

– Ale to nastolatek. Prawie dorosły chłopak. Ja w jego wieku łatwy nie byłem… 

Kilka godzin później Maciej pojechał po Dawida na dworzec. W końcu auto wtoczyło się na podjazd. Z bijącym szybko sercem obserwowałam, jak z wozu wysiada wysoki chłopak, a potem razem z moim mężem wnosi walizki do domu.

– Jak ty zmężniałeś! – zawołałam, rozkładając ramiona.

Dał się uściskać. Poczułam na policzku ukłucie jego zarostu i wprost nie mogłam uwierzyć, jak tak bardzo ten chłopiec się zmienił w ciągu roku. Roku? Boże, pamiętałam jeszcze, jak jego maleńka rączka zacisnęła się po raz pierwszy na moim palcu… Poszedł się rozpakować, a ja w tym czasie zaparzyłam herbatę i pokroiłam szarlotkę. Ulubione ciasto Dawida.

– Jak zawsze pyszne – skomentował z pełnymi ustami godzinę później.

Patrzyłam na niego i widziałam młodego Macieja. Nie chodziło tylko o fizyczne podobieństwo. Rozczulało mnie, jak żartują, przekomarzają się, jak identycznie się krzywią, przeczesują włosy placami. Ktoś mógłby powiedzieć: ojciec i syn.

– I jak tam? Trzymasz się? – Maciej spoważniał. – Mama jutro wyjeżdża na kilka miesięcy.

– Nie wiem, o co ta cała afera… – chłopak wzruszył ramionami. – Mogłem zostać sam. Przywykłem. Mama i tak ciągle pracuje, jeździ w delegacje, bierze nadgodziny, więc często siedzę sam w chacie.

– Tutaj będzie ci dobrze – położyłam mu dłoń na ramieniu.

Następnego dnia rozpoczynały się ferie zimowe i nasze miasteczko zalała fala turystów. W szkółce Macieja ruszył nowy turnus. Dawid okazał się dużym wsparciem. Stał za ladą w wypożyczalni sprzętu albo pomagał z kursantami, obserwując uważnie i chłonąc wiedzę, którą Maciej chętnie się z nim dzielił.

Skończyły się ferie, zaczęła się szkoła

To był główny powód buntu ze strony Dawida – nie palił się do zmiany liceum, ale skoro miał z nami zostać co najmniej do lata, musiał także zmienić szkołę. Maciej codziennie rano zawoził go do położonego kilka kilometrów dalej liceum, a potem po lekcjach odbierał. Dbał o niego bardzo…

– Kochasz tego chłopaka – powiedziałam, gdy leżeliśmy obok siebie w sypialni, a sen jakoś nie przychodził.

– A ty nie? Ty się nie boisz, co będzie…? – urwał.

Poczułam gulę w gardle. Tak, ja też się bałam. Nie wyobrażałam już sobie rozstania z Dawidem – tak łatwo i szybko wrósł w nasz świat. Jak każdy nastolatek miał swoje fochy i gorsze dni, ale cieszyłam się i czułam dumę, że mogę być częścią jego życia, że mogę obserwować, jak dorasta. Dawid też się chyba do nas przywiązał. Zwłaszcza do Macieja.

Od małego lubił spędzać z nim czas, ale ze względu na dzielącą ich odległość jakość tej relacji pozostawiała wiele do życzenia. Teraz byli wręcz nierozłączni.  Pewnego ranka Maciej wrócił po odwiezieniu Dawida do szkoły i nerwowo kręcił się po kuchni. Stanęłam w progu i patrzyłam, jak nastawia wodę na kawę, jak sięga po filiżankę. Ręce tak mu się trzęsły, że ją upuścił na podłogę.

– Na Boga, stało się coś? 

– Ilona wraca…

– Już?

– Nie chcę go stracić… – szepnął.

Spojrzałam ma niego. Na co dzień był silnym, pewnym siebie mężczyzną. Moim chłopakiem z gór, który nie lubił okazywać uczuć ani przyznawać się do słabości. Teraz jednak wydawał się zagubiony, bezradny. Dawid przyjął wieści ze spokojem. Aż poczułam ukłucie żalu. Z drugiej strony czego oczekiwałam? Że dorastający chłopak zaniesie się płaczem? Nawet jeśli było mu z nami dobrze, wszyscy troje od początku wiedzieliśmy, że kiedyś wyjedzie.

Ilona przyjechała kilka dni później. Uściskała syna, wyraźnie wzruszona i stęskniona. On także rzucił się jej w ramiona. Niebawem wszystko będzie jak dawniej, myślałam ze smutkiem. Po wstępnych uprzejmościach i wymianie szybkich informacji zapadła cisza. Siedzieliśmy przy stole w niezręcznym milczeniu. Była sprawa, wszyscy troje to czuliśmy.

I wtedy Dawid rzucił bombę

– Mamo, ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Podoba mi się. Wolałbym zostać.

Gapiliśmy się na niego oniemiali. Poczułam, jak tętno mi przyspiesza. Przeniosłam wzrok na Macieja: na jego policzkach wykwitły rumieńce. Potem na Ilonę: też była czerwona i mocno zaciskała usta.

– To wasz pomysł? Czego mu nagadaliście? Że jestem złą matką, bo go zostawiam? Bo ciągle pracuję? – spytała.

Niedobra taktyka. Maciej natychmiast się zrewanżował.

– Uderz w stół, a nożyce…

– Daruj sobie! – warknęła. – To moje dziecko. Moje! Na uszach stawałam, by mu niczego mu nie brakowało. Harowałam jak wół!

– Mogłaś wrócić. Pomoglibyśmy….

– Jasne! I już wtedy byście go ukradli!

– Nie histeryzuj. Pomyśl o tym, co najlepsze dla Dawida. Znowu ma zmieniać szkołę, dom, kolegów? Znowu ma siedzieć całymi dniami sam w domu? A jak za pół roku trafi ci się kolejna zagraniczna fucha, to co?

– Jesteś podły!

– A ty samolubna!

– Proszę was, nie kłóćcie się… – zaczęłam.

I wtedy Dawid rzucił kolejną bombę.

– Zakochałem się. Dlatego chcę tutaj zostać. Może na studia wrócę do Warszawy. Ale jeszcze nie wiem, czy w ogóle chcę studiować.

Ilona i Maciej ucichli i wlepili w niego wzrok. Chłopak dał im obojgu honorowe wyjście z sytuacji. „Uczepcie się go” – błagałam w myślach. Maciej westchnął. Ilona smętnie pokiwała głową i się rozpłakała. Nie obyło się bez wielu dalszych rozmów, ale ostatecznie Dawid zamieszkał z nami na stałe. A niebawem zaczęła go odwiedzać urocza blondyneczka. Więc może wcale nie skłamał z tym zakochaniem?

Czytaj także:
„Zakochałam się w Pawle do szaleństwa, a on z dnia na dzień mnie rzucił. Drań miał dziewczynę, która właśnie wróciła zza granicy”
„Mąż był całym moim światem, gdy zmarł, wpadłam w czarną rozpacz. Mimo to już na pogrzebie zakochałam się w sąsiedzie”
„Zakochałem się w mojej gosposi, jak jakiś małolat. Okazało się, że cwaniara nie tylko sprzątała mi dom, ale i konto”

Redakcja poleca

REKLAMA