„Nie mamy chrzestnego dla syna, bo szwagier żyje z konkubiną na kocią łapę. Co by powiedzieli sąsiedzi?”

rodzice, którzy chcą ochrzcić dziecko fot. iStock by Getty Images, Pekic
„Na chrzestną poprosiliśmy moją siostrę, na chrzestnego – brata męża. Mieliśmy nadzieję ochrzcić dziecko po sześciu tygodniach. W kancelarii parafialnej ksiądz zadał nam wiele pytań, a potem zajrzał do notatek, które duchowni sporządzają, chodząc po kolędzie”.
/ 06.08.2023 22:00
rodzice, którzy chcą ochrzcić dziecko fot. iStock by Getty Images, Pekic

Byliśmy z mężem bardzo szczęśliwi, gdy urodził się Jacuś.

Wyprawimy chrzest jak małe wesele! – oznajmiła teściowa.

Teść wybrał lokal w centrum miasta. Ale my mieliśmy z mężem inny plan – skromna uroczystość w domu, w gronie najbliższych.

Na chrzestną poprosiliśmy moją siostrę, na chrzestnego – brata męża. Mieliśmy nadzieję ochrzcić dziecko po sześciu tygodniach. W kancelarii parafialnej ksiądz zadał nam wiele pytań, a potem zajrzał do notatek, które duchowni sporządzają, chodząc po kolędzie. Szybko okazało się, że przedstawiony przez nas kandydat na ojca chrzestnego nie może pełnić tej funkcji. Szwagier żyje bowiem w wolnym związku.

– Mieszka z narzeczoną. Chcą się pobrać za pół roku – wyjaśnił mąż.

– Do przyjęcia zadania rodziców chrzestnych dopuszczeni mogą być katolicy, którzy prowadzą życie zgodne z wiarą. Ojcem chrzestnym nie może zostać katolik żyjący w związku niesakramentalnym.

Nie wolno powierzać tego byle komu

Nie chcieliśmy czekać pół roku, aż Igor zalegalizuje swój związek. Rozpoczęliśmy poszukiwania innego kandydata. Dwaj kuzyni męża mieszkali w Stanach i nie zamierzali już wracać do Polski. Mój brat, po rozwodzie, wszedł w nowy związek i w świetle nauki Kościoła nie mógł być chrzestnym. Mój kuzyn miał tylko ślub cywilny. Nagle okazało się, że nie mamy w rodzinie nikogo, kto nadawałby się na chrzestnego!

Tato zażartował, że mogłabym pobuszować w internecie, ale mama zaraz zbeształa go za te pomysły.

– Niech pani uważa! – podtrzymał mnie pan Wacław, sąsiad z pierwszego piętra, gdy zachwiałam się na schodach. – Co pani dziś taka zamyślona? – zagadnął.

Pan Wacław to bardzo miły, uczynny człowiek. Często zachodził do moich rodziców na kawę.

– Szkoda gadać, panie Wacławie… – westchnęłam zmartwiona.

Ma pani takiego pięknego synka i narzeka? – zdziwił się. – Wie pani, ilu ludzi przez lata czekało na potomka i nie doczekało się?

Pan Wacław był bezdzietny. Jego żona zmarła dwa lata temu.

– Z dziecka bardzo się cieszymy, ale z chrzcinami mamy problem... – wyjaśniłam mu. – Nie uwierzy pan, jak w dzisiejszych czasach trudno znaleźć chrzestnego…

– Naprawdę? – pokręcił głową z niedowierzaniem.

Przez kolejne dni wspólnie z mężem szukaliśmy rozwiązania.

– Internet to chyba nasza ostatnia deska ratunku – powiedział nagle Tomek i wytłumaczył, że widział w sieci wpisy ludzi, którzy szukali chrzestnych dla swoich dzieci.

– Błagam cię, przypomnij sobie, co powiedział ksiądz. Bycie chrzestnym to ogromny obowiązek – nie spodobał mi się ten pomysł.

– Właśnie! To zobowiązanie na całe życie! – wmieszała się mama.

– Nie wolno powierzać tego zadania byle komu, ale wybrać rozsądnie.

A wystarczyło się trochę rozejrzeć

Mój synek zasnął, a ja postanowiłam się przejść. Może na spacerze uda mi się coś wymyślić. Tomek poszedł ze mną. Długo szliśmy w milczeniu. W końcu mąż mnie objął.

To był głupi pomysł, Tereniu. Przepraszam – powiedział.

Gdy wróciliśmy, w mieszkaniu panowała radosna atmosfera. Nie było śladu po ponurych minach. Spojrzałam na mamę pytająco.

– Pan Wacław powiedział, że czułby się zaszczycony, gdyby mógł zostać ojcem chrzestnym Jacusia.

Byłam kompletnie zaskoczona.

– Przecież to obcy człowiek!

– Jaki obcy? Od lat jest znajomym twoich rodziców – zauważył mąż. – To dobry chrześcijanin.

– Ma ponad pięćdziesiąt lat!

– 53 – sprecyzował tato.

– Nie pasuje do Bożeny. Chrzestna ma 31 lat! To za duża różnica. Powinni być w podobnym wieku… – nie byłam przekonana.

Zapadła cisza. Mama odczekała, aż ochłonę, i stwierdziła:

To nie koncert życzeń. Na chrzestnego wybiera się osobę dobrą, najlepszą jaką się zna, aby w razie konieczności mogła zaopiekować się dzieckiem – wyjaśniła.

Minęło już kilka lat od tych wydarzeń

Tomek przytulił mnie i powiedział, że przecież nie chrzestni, tylko nasze dziecko będzie najważniejsze. Tym razem miał rację.

Pół godziny później zapukaliśmy z mężem do pana Wacława. Najładniej jak umiałam poprosiłam go, aby został chrzestnym Jacusia.

– Prosimy w imieniu swoim i naszego bobasa – dodał mąż.

Pan Wacław miał łzy w oczach.

– Tak się cieszę, że mi zaufaliście! Nie zawiodę was – obiecał nam.

Minęło już kilka lat od tych wydarzeń. Jacuś często przebywa u swego ojca chrzestnego. Ma tam kącik z zabawkami. Panu Wacławowi opieka nad dzieckiem dobrze zrobiła. Wyraźnie odmłodniał. Śmieję się na wspomnienie tego, jak mąż chciał szukać chrzestnego w internecie. Lepiej rozejrzeć się wokół. Nie brak wśród nas dobrych ludzi.

Czytaj także:
„Ksiądz powiedział, że to obrzydliwe, żeby mężczyźni mieszkali razem. Całe miasto zaczęło nas gnębić i wytykać palcami”
„Mąż odszedł ode mnie, a ksiądz w konfesjonale powiedział, że to moja wina, bo nie umiałam zadbać o faceta”
„Sąsiadka pod niebiosa wychwala synalka, bo nie wie, że on hańbi jej nazwisko. Bezbożnik żyje na kocią łapę ze starszą rozwódką”

Redakcja poleca

REKLAMA