„Szkolny osiłek bił mnie i upokarzał przed całą szkołą. Teraz ja jestem krezusem, a on... może najwyżej czyścić mi buty”

mężczyzna, który osiągnął sukces fot. Adobe Stock, Vasyl
„Konrad rzucił we mnie brudną szmatą i podstawił mi pod nos swoje zabłocone buciory. Nie reagowałem, więc kopnął mnie parę razy w brzuch. Wtedy, połykając łzy, wziąłem szmatę i… To było okropne doświadczenie. Wszyscy patrzyli, jak bez najmniejszych protestów daję się poniżać temu draniowi. Widziała to też dziewczyna, w której się kochałem”.
/ 28.06.2022 09:30
mężczyzna, który osiągnął sukces fot. Adobe Stock, Vasyl

Nie lubię, gdy ktoś zaczepia mnie na ulicy. Sprzedawcy bibelotów, roznosiciele ulotek, kwiaciarze albo czyściciele butów. Rozumiem, że niektórzy ludzie w ten sposób zarabiają na chleb, ale nieodmiennie mnie to irytuje. Ja też zarabiam na chleb i nie mam czasu na takie bzdety. Zwykle bowiem, kiedy idę gdzieś piechotą, oznacza to, że samochód służbowy nawalił albo nie mogłem złapać taksówki, dlatego bardzo się spieszę i jestem zdenerwowany.

Jednak tamtego dnia z ogromną przyjemnością pozwoliłem ulicznemu pucybutowi, by zajął się moim obuwiem. Było zimno jak diabli, od ładnych paru tygodni śnieg zalegał na ulicach Warszawy. Jak łatwo się domyślić, moje buty, choć drogie i eleganckie, nie prezentowały się zbyt pięknie… 

Byłem chudym kujonem w okularach

W okolicach Starego Miasta zaczepił mnie ów człowiek. Miły, grzeczny, rzekłbym nawet – usłużny. Ubrany był w śmieszny czarny kubraczek i dziwaczny cylinder, który miał mu pewnie dodać atrakcyjności w oczach turystów. Paradował ze szmatką w ręce i z przyklejonym do ust uśmiechem, i tylko w jego oczach można było dostrzec cień znużenia i… wstydu? Chyba niezbyt lubił swoją pracę.

Usiadłem na podstawionym mi przez niego stołeczku, wyciągnąłem wygodnie nogi i patrzyłem, jak czyści mi buty, od czasu do czasu wzdychając przy tym ciężko. Potem wręczyłem mu dwie dychy i poszedłem w swoją stronę. Spojrzał na mnie z prawdziwą wdzięcznością, jakby te pieniądze stanowiły dla niego majątek. Nie poznał mnie. Wcale mu się zresztą nie dziwię. Bardzo się zmieniłem od czasów liceum, do którego chodziliśmy. Byłem wtedy niskim, chudym chłopakiem w okularkach. Książkowym molem, prymusem w klasie i strasznym niezdarą. Chłopaki naśmiewali się ze mnie, bo nie potrafiłem nawet porządnie kopnąć piłki.

Dziewczyny chichotały na mój widok, wszyscy w kółko mi dokuczali. A przewodził im Konrad. Był hersztem bandy, która znęcała się nade mną na każdej przerwie. Ileż ja przez nich łez wylałem w szkolnej toalecie! Ryczałem jak baba, a wtedy oni pastwili się nade mną jeszcze bardziej. Bili mnie, szturchali, popychali.

Nigdy nie zapomnę, jak kiedyś przy całej klasie ściągnęli mi majtki. Innym razem ktoś nasikał mi do butelki z wodą, którą nieopatrznie zostawiłem w szatni. Na szczęście w porę zorientowałem się, co jest w środku. Ale najgorsze upokorzenie przeżyłem, gdy Konrad kazał mi czyścić swoje buty. Rozmawiałem akurat z Majką, w której skrycie się podkochiwałem. Ona jedna nie była do mnie nastawiona wrogo. Czasami żartowaliśmy w drodze do domu.

Tamtego dnia podeszła do mnie na przerwie i spytała, czy mógłbym pożyczyć jej zeszyt od matematyki. Powiedziała, że zawsze mam świetne notatki i ona bardzo mnie podziwia. Na ten komplement zaczerwieniłem się lekko, ale też wypiąłem dumnie pierś… Kobieta moich marzeń mnie chwali! Czy cokolwiek mogłoby zepsuć ten wspaniały moment? Niestety, mogło.

Ciężko pracowałem na swój sukces

Chwilę później dopadł mnie Konrad z kolegami. Pchnął mnie na ziemię tak mocno, że poleciałem na drugi koniec korytarza i rąbnąłem głową o ścianę.

– Co ty, pokrako, dziewczyny zarywasz?! – ryknął.

– Konrad, co ty wyprawiasz, idioto, zostaw go! – zawołała oburzona Majka.

– Baba cię broni? O, jakie to słodkie… – zarechotał, lecz po chwili przestał zwracać uwagę na moją przyjaciółkę. – Chodź tu, matole, jesteś mi potrzebny!

Jak już wspomniałem, byłem wtedy zahukanym chłopaczkiem, więc nic nie powiedziałem, tylko gapiłem się na niego przerażony, a jednocześnie zażenowany ze względu na Majkę. Konrad rzucił we mnie jakąś brudną szmatą i podstawił mi pod nos swoje zabłocone buciory.

Wyczyść je – nakazał. – Tylko do tego się nadajesz.

Nie reagowałem, więc kopnął mnie parę razy w brzuch. Wtedy, połykając łzy, wziąłem szmatę w rękę i… To było okropne doświadczenie. Cała szkoła patrzyła, jak bez najmniejszych protestów daję się poniżać temu osiłkowi. Widziała to też dziewczyna, w której się kochałem, której chciałem imponować.

I właśnie wtedy obiecałem sobie, że kiedyś będzie inaczej. Zrobię karierę, dojdę do wysokiej pozycji społecznej, zarobię dużo pieniędzy, a ludzie będą patrzeć na mnie z szacunkiem. A tacy jak Konrad będą czyścić mi buty..

Po liceum poszedłem na studia w jednej z najlepszych uczelni w kraju. Już na pierwszym roku zacząłem pracować w swojej branży, zdobywać doświadczenie. Po dwóch latach dostałem się na staż w Wielkiej Brytanii i ukończyłem studia na angielskim uniwersytecie. Pracowałem, zarabiałem, piąłem się w górę po szczeblach kariery. Rok temu wróciłem do kraju i założyłem własną firmę, która prosperuje lepiej niż dobrze. Stać mnie na wszystko – apartament w centrum, drogi samochód, garnitury od najlepszych projektantów. Chodzę na siłownię, więc nabrałem masy.

Pod żadnym względem nie przypominam już przestraszonego chłopaczka w okularkach. Więc kiedy Konrad ukląkł przede mną, aby wyczyścić mi buty, pomyślałem sobie, że w gruncie rzeczy powinienem być mu wdzięczny. Bo gdyby nie on, kto wie, kim byłbym dzisiaj…

Czytaj także:
„Mąż przepijał wypłatę, więc siostra dawała mi kasę na życie. Gdy zachorowałam, ofiarowała mi coś jeszcze cenniejszego"
„Sąsiedzi mnie nie lubią, bo wtrącam się w ich sprawy i kabluję na nich do gminy. Ale to dzięki mnie nie doszło do tragedii”
„Ojciec zmusił mamę do ślubu szantażem. Porzuciła miłość swojego życia i cierpiała w milczeniu, by ratować mojego dziadka”

Redakcja poleca

REKLAMA