„Synowa wymaga, żebym kupowała tańsze leki i dokładała się do utrzymania wnuczki. Mówi, że po 60-tce niczego mi nie potrzeba”

Synowa wymaga, żebym dokładała się do utrzymania wnuczki fot. Adobe Stock, Iurii Sokolov
„– Trzecia para butów? To przesada! I tak mama chodzi właściwie tylko w jednych, więc po co wydawać na coś, co będzie stało w szafce. Nie lepiej to przeznaczyć na pożyteczniejsze cele? – mówi moja synowa. Powinnam zapytać na co, ale znam odpowiedź. Dla mojej synowej pożyteczne jest tylko to, co dotyczy jej i jej córki z pierwszego małżeństwa”.
/ 02.09.2022 13:15
Synowa wymaga, żebym dokładała się do utrzymania wnuczki fot. Adobe Stock, Iurii Sokolov

– Trzecia para butów? – mówi moja synowa. – To naprawdę przesada! I tak mama chodzi właściwie tylko w jednych, więc wydawanie pieniędzy na coś, co będzie stało w szafce jest bez sensu. Nie lepiej to przeznaczyć na pożyteczniejsze cele?

Powinnam zapytać na co, ale znam odpowiedź. Dla mojej synowej pożyteczne jest tylko to, co dotyczy jej i jej córki z pierwszego małżeństwa. Natalka ma prawie piętnaście lat, ale zarówno ja, jak i mój syn traktujemy ją, jakby była całkiem nasza.

Wychowuje się z nami od narodzin

Mój syn poznał swoją żonę, kiedy była w zaawansowanej ciąży z biologicznym ojcem. Ten ojciec uciekł w świat, kiedy się tylko dowiedział o dziecku i nigdy nie dał znaku życia, a mój syn pokochał mamę i jej córkę, ożenił się i jest najlepszym tata pod słońcem. Ja też świata nie widzę poza wnuczką, więc rozpieszczam ją, jak tylko mogę, ale mimo wszystko staram się zachować rozsądek. Natalka jest naszym oczkiem w głowie, więc i tak ma wszystko co najlepsze, dlatego kiedy od czasu do czasu wydaję jakieś grosze na siebie, nie powinnam mieć wyrzutów sumienia. A jednak synowa dba, żebym je miała!

Bez żenady powtarza, że po sześćdziesiątce nie warto za bardzo w siebie inwestować, bo to pieniądze wyrzucone w błoto. Te buty, o których wspomniałam, to jeszcze nic: zdarzało jej się też mówić, że niepotrzebnie kupuje drogie leki, kiedy jest pełno zamienników, a zaoszczędzone pieniądze można by zainwestować oczywiście w Natalię. Teraz chodzi o sprawę znacznie poważniejszą, bo o implanty górnych dwójek i jedynek, które faktycznie będą bardzo kosztowne, ale w moim przypadku naprawdę konieczne. Tłumaczę jej, że podobno można się nawet starać o dofinansowanie takiego zabiegu i że skorzystam z takiej możliwości, ale nie słucha…

Nie wystarczy mamie zwyczajna proteza? – pyta. – Miliony ludzi na całym świecie takie noszą i nie wydziwiają, a mama od razu sięga na górną półkę. Sama mama nie uzbiera potrzebnej kwoty, będziemy musieli dołożyć, a u nas przecież też się nie przelewa. Natalka chce się zapisać na konie, poza tym postanowiła, że w czasie wakacji pojedzie na obóz językowy, więc jasne jest, że będą nowe wydatki. Nie wystarczy na mamine zęby, niestety!

Odpowiadam, że nie liczę na ich pomoc

Mam niewielkie oszczędności, resztę pożyczę w banku, bo akurat teraz są korzystne kredyty. Dopiero wtedy rozpętuję burzę: okazuje się, że na pewno czegoś nie doczytałam, że nie zauważyłam jakiejś pułapki, a w ogóle to się nie znam na bankach i kredytach, więc ja wydam kasę, a oni będą ją spłacać i to przez długie lata, na pewno dłużej, niż mi posłużą te nieszczęsne implanty. Zrobię, co chciałam zrobić. I tyle! Mój syn przytakuje. Jest pod pantoflem żony i ja w zasadzie nie mam nic przeciwko temu, bo to jego życie i skoro mu tak dobrze, to co ja się będę wtrącać, ale tym razem nie wytrzymuję i proszę, żeby się chociaż nie odzywał, jeśli ma powiedzieć coś głupiego, bo widzę, że na końcu języka ma jakąś głupotę, więc niech się lepiej w ten język ugryzie. I tak oto niby niewinna rozmowa przechodzi w spór, a potem w sprzeczkę.

Nie lubię się kłócić, ale nie widzę powodu, żeby synowa mną rządziła, więc postanawiam, że znajdę sprawdzony i polecany przez pacjentów gabinet stomatologiczny i że zrobię, co chciałam zrobić, oczywiście jeśli nie będzie medycznych przeciwwskazań. Po powrocie do domu odbieram telefon od Natalki.

– Babciu – mówi – dowiedziałam się o wszystkim, bo rodzice bardzo głośno rozmawiali i dzwonię, żeby ci powiedzieć, że podjęłaś mądrą decyzję. Zęby to podstawa, pamiętasz, jak mnie uczyłaś? To ty kupiłaś mi pierwszą szczoteczkę i pastę; mama nie miała czasu, więc ty dbałaś o to, żebym ich używała. A kiedy tata chorował i nie wiedział, czy się zdecydować na operację, pamiętasz, co mu powtarzałaś: słuchaj tylko siebie i lekarzy! Zobacz, jak ja to dobrze zapamiętałam. Więc ty także słuchaj siebie i nie zmieniaj zdania.

– Ale ty podobno masz jakieś potrzeby? Będzie potrzebna spora kasa!

To mama ciągle coś nowego dla mnie wymyśla, jakby nie była zadowolona z tego, jaka jestem i chciała mnie uformować na nowo. Teraz podobno mam jeździć konno.

– A nie chcesz?

– Chcę, ale nic na siłę. Jest dużo szkółek jeździeckich, mama wybrała najdroższą. Chyba po to, żeby się chwalić, że jej córka jeździ tam, gdzie dzieci celebrytów. Mnie na tym nie zależy.

– Mądra z ciebie dziewczyna – mówię. – Jestem dumna z takiej wnuczki!

– A ja z takiej babci. Dlatego trzymajmy wspólny front; tylko wtedy mamy szansę z mamą. Ona w końcu pomyśli i zrozumie, że nie miała racji, tylko to musi trochę potrwać. Niektórzy tak mają.

Uważasz, Natalko, że zasługuję na odrobinę luksusu? – śmieję się.

– Oczywiście – odpowiada – Dlatego buty też ci kupimy. Odlotowe, wygodne, takie, jakich dotąd nie miałaś. Umawiamy się jutro na szoping? Zgoda? Nie przyjmuję odmowy. Zawsze przecież powtarzasz, że ty dla wnusi wszystko! 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA