Gdy mój syn i synowa wprowadzili się do mnie zaraz po weselu, ustaliliśmy, że to tymczasowe rozwiązanie. Mieli u mnie pomieszkiwać tylko do momentu, aż Sylwia złapie jakąś robotę i zacznie dostawać wypłatę. Wtedy dzięki dwóm pensjom powinno już ich być stać na jakiś wynajem.
Nie dokładali się do budżetu
Mam niewielkie mieszkanko, które składa się z dwóch pokoi. Ten większy postanowiłam oddać mojemu synowi i jego żonie, a sama przeniosłam się do mniejszego. Umówiliśmy się, że kuchnię i łazienkę będziemy wykorzystywać wspólnie. Niestety, dość szybko przekonałam się, że młodzi traktują moje mieszkanie jak darmowy hotel, zwłaszcza synowa. Nie partycypowali w opłatach, tłumacząc się, że mają tylko jedno wynagrodzenie.
Nie pomagali mi też w zakupach, bo – jak twierdziła synowa – „przecież w domu wszystko jest". Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że to ja robię całe zaopatrzenie. Co więcej, nie mogłam liczyć na ich wsparcie przy sprzątaniu czy przygotowywaniu posiłków. Sylwia, mimo że nigdzie nie pracowała, w ogóle nie zajmowała się domem.
Nie miałam serca ich wyrzucić
Gdy już całkowicie straciłam cierpliwość i chciałam przedyskutować tę kwestię z moimi dziećmi, okazało się, że Sylwia jest w ciąży i z tego powodu nie jest w stanie podjąć pracy zawodowej, ani wykonywać większości obowiązków domowych. Nie wolno jej nosić siatek z zakupami i sprzątać mieszkania. Rozmowa o tym, by się wyprowadzili i stanęli na nogach, musiała poczekać. Postanowiłam jednak porozmawiać z nimi o sytuacji w domu.
– Ciąża to jednak nie choroba – wtrąciłam nieśmiało.
– Lekarz zalecił mi, żebym się oszczędzała, dużo odpoczywała i dbała o siebie – padła odpowiedź.
Dałam radę jakoś przebrnąć okres ciąży, ale nie da się ukryć, że zdarzały się słowne przepychanki i okazje, że się do siebie nie odzywałyśmy przez parę dni. Moja synowa miała dość moich komentarzy. Syn chciał dogodzić nam obydwu, ale, co tu dużo gadać, najczęściej trzymał stronę małżonki.
Moje jedyne osiągnięcie to zakupy raz w tygodniu, w sobotę. Jeździliśmy razem z Kubą, ale i tak przeważnie ja za wszystko płaciłam. Przynajmniej dźwigać nie musiałam. Młodzi rzekomo oszczędzali na dziecko.
Zrobiło się ciasno
Kiedy wnuczek przyszedł na świat, było jeszcze gorzej. I tak ledwo się mieściliśmy w mieszkaniu we trójkę, a tu nagle czwarta osoba, do tego maleńka… lepiej nie mówić. Zwłaszcza, że synowa tylko dzieckiem się zajmowała, zupełnie jakby poza nim nic innego nie istniało.
Sylwia ledwo miała siłę, by wrzucić ubranka bobasa do pralki, a co dopiero je wyprasować. Zostawiała te obowiązki Kubie, który przychodził do domu po długim dniu w robocie, więc często lądowały one na mojej głowie. Prałam nie tylko rzeczy małego, ale też jej, w tym bieliznę. W końcu puściły mi nerwy i zabrakło energii.
Pewnego dnia weszłam do pokoju młodych i oświadczyłam:
– Musimy pogadać.
– Cii, później – od razu ucięła Sylwia. – Mały śpi.
– To może wpadniecie do mnie? – drążyłam temat.
– Przykro mi, ale odłóżmy to… – Sylwia zrobiła swoją charakterystyczną minę. – Marzę o chwili relaksu.
– Niby czym się tak zmęczyłaś? – spytałam.
– Jak to czym? – syn od razu zareagował. – Sylwia non stop opiekuje się małym, nic dziwnego, że nie ma siły.
Miałam dość
Mijały kolejne dni, a ja ciągle nie mogłam z nimi poważnie porozmawiać. Raz Sylwia poczuła się źle i poszła się położyć, a kiedy indziej Jakub nagle musiał gdzieś lecieć. Ale w końcu nadarzyła się okazja i nie wahając się ani chwili, zapytałam wprost:
– Słuchajcie, moi drodzy, muszę wiedzieć, jak długo planujecie zostać u mnie w domu?
Zaskoczone spojrzenia obojga zatrzymały się na mnie, zupełnie nieprzygotowanych na taki zwrot akcji.
– Niby gdzie mielibyśmy zamieszkać? – odezwała się Sylwia, a jej głos wyraźnie zdradzał urazę.
– Tego akurat wam nie podpowiem, kochani, ale plan był inny. Mieliście poszukać jakiegoś lokum, a wspólny dach nad głową był tymczasowym rozwiązaniem.
– Racja, tylko że Sylwia nadal nie ma pracy – odezwał się Kuba. – Z kolei Kubuś jeszcze taki malutki…
– Ty z kolei pracujesz na dwa etaty – weszłam mu w słowo. – Kochanie, na bank wasz budżet przewyższa mój. Nie dość, że u mnie pomieszkujecie, to w sumie was jeszcze sponsoruję. Jakoś nie widzę, żebyście się dorzucali do czegokolwiek.
Czułam, że zaraz wybuchnę.
Nic nie rozumieli
– Oj, niech mama już tak nie dramatyzuje – Sylwia przybrała swoją typową, bezradną minę.
– Wcale nie dramatyzuję! – moja irytacja sięgała zenitu. – Zastanawiam się tylko, kiedy ostatnio pofatygowałaś się do sklepu, żeby kupić coś na obiad albo zaopatrzyć dom w środki czystości. Nie mówiąc o zrobieniu prania. To nie hotel!
– Ale mamo, przecież wiesz! – Sylwia podniosła głos, kompletnie ignorując obecność dziecka. – To ja zajmuję się małym. Myślisz, że mam jeszcze czas latać po marketach? Naprawdę nie daję rady. I nie mam na to siły.
– Przecież daję ci pieniądze na opłaty – wtrącił się niepewnie Jakub.
– Chcesz wiedzieć, kiedy ostatnio nam pomogłaś, mamo? Ze trzy miesiące temu, o ile dobrze pamiętam. Inni rodzice wspierają swoje pociechy na każdym kroku! – oświadczyła dobitnie synowa. – A ty, dbasz wyłącznie o siebie!
– Sylwuniu, może byś tak... – Kuba próbował uspokoić małżonkę.
– Dajcie mi święty spokój, mam was dosyć! – wrzasnęła, po czym opuściła pokój, trzaskając drzwiami.
Jakub postanowił zostać ze mną.
Czekałam, aż się wyprowadzą
– Obiecuję, że znajdę dla nas jakieś lokum, mamuś – zapewnił, spoglądając na mnie z wahaniem w oczach.
– Nie uda nam się pociągnąć tego ani chwili dłużej, kochanie – uzupełniłam swoje wcześniejsze słowa.
Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle – tylko gadali o poszukiwaniach mieszkania, ale tak na prawdę w ogóle się nie starali. Niby planowali się wynieść, ale ciągle coś im nie pasowało w ogłoszeniach. To metraż był niewystarczający, to cena za wysoka, a to lokalizacja pozostawiała wiele do życzenia. Aż w końcu trafili na coś interesującego, ale wtedy właściciel zażądał słonej kaucji.
– Zwariował czy co? Mamy zamrozić taką kasę? – Sylwia nie kryła irytacji – Ludzie chyba nie wiedzą, co robią! – ciągle narzekała.
Znalazłam im mieszkanie
Kiedy usłyszałam tę wiadomość, załamałam się. Jednak po chwili refleksji doszłam do wniosku, że jeżeli nie wesprę ich w poszukiwaniach lokum, to zostaniemy współlokatorami aż do mojej śmierci. Szybko wzięłam się do roboty i rozpoczęłam poszukiwania mieszkania na wynajem.
Na początku poinformowałam o całej sytuacji osoby mieszkające w sąsiedztwie. Jak się później okazało, to w zupełności wystarczyło. Nie musiałam już przeglądać ogłoszeń prasowych ani internetowych. Podobno ktoś tam był szwagrem brata sąsiadki, a może kimś innym. Nie jestem pewna, bo ogarnęła mnie taka euforia, że zwyczajnie zapomniałam.
Udało mi się znaleźć im mieszkanie. Co więcej, właściciel oczekiwał za nie całkiem przystępnej kwoty. Planował wyjazd z kraju i wolał, aby ktoś tam mieszkał, niż żeby świeciło pustkami.
Wyprowadzili się, ale nie bez urazy
Dzieci wcale nie okazały radości na te nowiny, co wprawiło mnie w spore zdumienie. W końcu było nam niewygodnie w ciasnocie, a maleńki Kubuś podrósł i wymagał większej przestrzeni. Na dodatek nastroje stawały się coraz bardziej nerwowe, a my zaczynaliśmy sprzeczać się o najmniejsze głupoty.
Byłam już potwornie wykończona, ale ku mojemu zdziwieniu oni wciąż tryskali energią. W końcu jednak łaskawie przystali na propozycję wynajęcia tego lokum.
– Jakim cudem damy radę utrzymać się z jednej wypłaty? – Sylwia skrzywiła się, zadając to pytanie. – A do tego dochodzi jeszcze czynsz do opłacenia.
Musiałam się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem. Wolałam się nie odzywać i przeczekać tę sytuację. Naprawdę kocham swoich najbliższych, uwielbiam wnuka, a nawet synową darzę sympatią, chociaż nie należy do osób o łatwym usposobieniu. Mimo to dłuższe dzielenie z nimi mieszkania było ponad moje siły, musiałam odzyskać swój kąt tylko dla siebie.
Jolanta, 62 lata
Czytaj także: „Chciał napchać portfel kasą narzeczonej. Rzucił mnie i oświadczył się innej pierścionkiem, który zwędził moje mamie”
„Mąż po ślubie zmienił się w liczykrupę. Portfel mu pęka w szwach, a i tak rozlicza mnie z każdej kajzerki, czy kremu”
„Szwagier bryka z piękną asystentką, a moja siostra skacze z radości. Nie musi już odgrywać komedii w sypialni”