„Syn zostawił narzeczoną dla tlenionych kudłów kochanki. Nie pozwolę, żeby ta pusta jak dzban laleczka urodziła mi wnuki”

emerytka fot. iStock by Getty Images, LaylaBird
„Pewnie znowu coś się wydarzyło między nim a Magdą. To nie pierwszy taki przypadek – kilka lat wstecz mieli podobne przejścia. Tamtym razem Magda zabrała swoje rzeczy i wyjechała do rodziców. Jestem pewna, że i tym razem dojdą do porozumienia”.
/ 02.12.2024 21:15
emerytka fot. iStock by Getty Images, LaylaBird

Zrobiło się przeraźliwie zimno, więc uznałam, że to dobry moment, by dokończyć ten sweter dla Magdy. Układając druty i włóczkę, przebiegła mi przez głowę myśl: „Ta dziewczyna naprawdę wie, co to moda – zawsze wygląda szykownie i nietuzinkowo. Świetny projekt wymyśliła!”. W trakcie doszywania rękawów niespodziewanie odwiedziła mnie sąsiadka mieszkająca na dole.

Zazdrościła mi

Teoretycznie przyszła tylko po sól, ale znając jej zwyczaj szukania towarzystwa, nie zaskoczyło mnie, że zdecydowała się zostać na dłużej. Trudno, przynajmniej miałam z niej pożytek przy zwijaniu resztek włóczki.

Słuchając jej komplementów na temat swetra, zdradziłam, że to podarunek dla narzeczonej mojego syna. Alina od razu zaczęła mi zazdrościć. Nie mogła się nachwalić, jaki to Michaś ma dobry gust – wybranka jest nie dość, że wspaniała, to jeszcze pracuje jako dentystka! Od razu porównała tę sytuację do historii swojego Konrada. Jej syn wplątał się w romans z pierwszą lepszą dziewczyną, która zaszła w ciążę. Teraz muszą mieszkać za granicą, żeby jakoś się utrzymać, a biedna Alina może przytulić wnuczkę tylko podczas jednej wizyty w roku.

Nie wypomniałam jej tego, jak latami biegała za mężczyznami, podczas gdy powinna była skupić się na opiece nad synem i dopilnować jego edukacji oraz by nie wpadł w złe towarzystwo. Prawdę mówiąc, jej obecne życie nie wygląda zbyt różowo. Ale po co jeszcze dobijać kogoś, komu już teraz nie jest łatwo?

W sobotę Michaś przyjechał do nas bez narzeczonej. Nie chciałam być zbyt dociekliwa, więc tylko zapytałam, czy zjawią się następnego dnia na tradycyjnym, niedzielnym obiedzie.

Przyszedł sam

– Nie sądzę – odpowiedział cicho, szperając w szafce na buty w przedpokoju.

– Zrobiłam na drutach sweterek Magdzie – odezwałam się. – Byłoby super, gdyby mogła go przymierzyć.

– Ona na pewno się nie pojawi.

– Może znów wyjechała na jakieś szkolenie? – próbowałam zgadnąć. – Ta dziewczyna tak ciężko pracuje, powinna wreszcie zwolnić tempo, zamiast bez przerwy…

– Mamo! – Michaś odszedł od szafy, chyba odnalazł to, czego potrzebował. – Magdusi już tutaj nie ma i nie będzie. Odeszła ode mnie.

Ustalili już termin wesela, a on się tak zachowuje! Wpadł do domu na moment, tylko po jakieś buty, bo wyjeżdża na dwa dni. I nawet nie próbuje mi nic tłumaczyć? Co ja jestem – detektyw, żeby samemu wszystko odkrywać?

Dopiero później, kiedy już go nie było, pomyślałam sobie, że pewnie znowu coś się wydarzyło między nim a Magdą. To nie pierwszy taki przypadek – kilka lat wstecz mieli podobne przejścia. Tamtym razem Magda zabrała swoje rzeczy i wyjechała do rodziców. Jestem pewna, że i tym razem dojdą do porozumienia, w końcu ich związek trwa od czasów szkolnych!

Myślałam, że to chwilowe

Teraz też powinni wszystko między sobą wyjaśnić. Wszelkie sporne kwestie najlepiej rozstrzygnąć zanim staną na ślubnym kobiercu. Dlatego nie odzywałam się wcale, mając nadzieję, że emocje w końcu opadną, chociaż szczerze mówiąc miałam wielką ochotę skomentować całą sytuację.

Minęły dwa tygodnie, a mój syn jakby zapadł się pod ziemię. Gdy w końcu udało mi się do niego dodzwonić, wymówił się tym, że jest strasznie zajęty – kończy podobno jakiś ważny projekt. A dwa dni temu zawitała do mnie znów Alinka. Niby przyszła pożyczyć sól, ale dobrze wiem, że to tylko pretekst, żeby przekazać mi najnowsze wiadomości. W końcu nie wytrzymała i wypaliła z pytaniem, czy Michał nadal jest z tą panią stomatolog.

– Po co chcesz wiedzieć? – zapytałam wymijająco.

Nie zamierzałam opowiadać jej o prywatnych sprawach syna. Tym bardziej że ta kobieta była chodzącą tubą nagłaśniającą – co jej się powiedziało, następnego dnia wiedziało całe osiedle.

Wszystko wiedziała

 – No bo widzisz… – przerwała na moment, a jej spojrzenie nabrało tego charakterystycznego błysku. – Sama nie wiem, czy powinnam ci to opowiedzieć…

 – Nie musisz, jeśli nie chcesz – wzruszyłam ramionami, choć w środku aż mnie skręcało z ciekawości. Najchętniej potrząsnęłabym nią porządnie, żeby wyciągnąć te informacje. – To twoja decyzja.

– Wiesz co, wczoraj miałam wizytę u lekarza w śródmieściu i przypadkiem zobaczyłam, jak twój Michał spaceruje z jakąś kobietą. I mówię ci, to na pewno nie była ta jego dentystka!

Wyjaśniłam Alinie sprawę z tą podobno daleką krewną Magdy, która do nich wpadła, ale ona nawet się nie odezwała. Tylko popatrzyła na mnie dziwnie, kiwnęła głową, chwyciła sól i wyszła.

Strasznie się tym wszystkim zdenerwowałam. Co to w ogóle ma znaczyć? Nie mogę tak tego zostawić – muszę natychmiast porozmawiać z Michałem. Przecież to nie w porządku, na miłość boską, jesteśmy jedną rodziną!

Na drugi dzień poszłam do mieszkania Michała, niosąc przygotowane wcześniej pierogi – jego ulubione danie. Wybrałam wieczorną porę, wiedząc, że mimo nawału obowiązków zawsze wraca do domu przed siódmą.

Musiałam tam pójść

Na dworze temperatura spadła poniżej zera, więc nie zastanawiając się długo, zamówiłam taryfę. W końcu emerytura po moim świętej pamięci małżonku może się na coś przydać. Gdy samochód zatrzymał się pod blokiem Michała, najpierw zerknęłam w okna jego mieszkania, czy widać jakieś światło. Rozliczyłam się z kierowcą i podeszłam do drzwi. Próbowałam się dodzwonić domofonem, ale bez skutku. Na szczęście akurat nadszedł lokator z parteru, który mnie kojarzył i wpuścił do środka.

Muzyka na klatce stawała się głośniejsza z każdym kolejnym stopniem. Początkowo byłam wkurzona i myślałam „kto tu tak hałasuje i przeszkadza sąsiadom?”. Jednak gdy dotarło do mnie, że ten cały hałas pochodzi z mieszkania mojego syna, poczułam niepokój. W końcu mój Michałek zawsze był cichy jak myszka i nigdy nie puszczał głośno muzyki – zazwyczaj używał słuchawek…

Zaczęłam walić w drzwi, najpierw delikatnie, potem mocniej, ale nikt nie odpowiadał. Na szczęście po chwili dotarły do mnie odgłosy kroków i jakieś rozmowy, a zaraz potem zobaczyłam Michała, który pojawił się w progu – uśmiechnięty, choć wyglądało na to, że już trochę sobie wypił.

Nie spodziewał się

– Mama? – Patrzył na mnie z takim zdziwieniem, jakby zobaczył zjawę.

 – Właśnie tak, we własnej osobie – odpowiedziałam zirytowana. – Wpuścisz mnie do środka czy będę tu tak stała w progu?

– Misiek, twoja tura! – Z mieszkania wyszła wysoka dziewczyna o blond włosach. – Ooo – zauważyła moją obecność. – Dołączy pani do nas?

– To jest moja mama, kochanie. – Michał złapał blondynkę za barki i pokierował ją z powrotem do salonu. – Słuchaj, Rafał, ogarniesz sytuację przez parę minut? Muszę na moment zostać sam z mamą – krzyknął w głąb mieszkania.

O matko, co ja tu widzę? Szklanki po alkoholu, dziewczyny i karty na stole. Gość dobiega trzydziestki, a robi takie cyrki jak dzieciak, który ledwo skończył podstawówkę.

– Najpierw ty byłaś moim cieniem. – Michał złapał za futrynę i odbił mu się głośno. – Potem ona się za mnie wzięła. Nie mogłem normalnie żyć, tylko robota i robota, od rana do wieczora. Tak to wyglądało!

Wszystko zrujnował

– Zostawiłeś szczęście z fajną dziewczyną dla jakichś karcianek? – O mało co nie przywaliłam w niego naczyniem pełnym pierogów.

– Nikogo nie zostawiłem – spróbował podnieść głowę, ale się zachwiał. – Oboje chcieliśmy się rozstać. I super mi z tym. W końcu robię, co chcę, bez niczyjego gadania.

Dotarł do mnie po raz kolejny głos tej jasnowłosej. Ten dzieciak to istny kretyn! Trafił mu się mądry związek, a teraz marnuje się z jakąś pustą lalą. Nie mogłam na to patrzeć, więc się odwróciłam i ruszyłam do wyjścia. Przynajmniej na koniec Michał zachował się przyzwoicie, proponując, że wezwie mi taksówkę.

– Daj spokój – warknęłam poirytowana.

Po drodze na przystanek układałam sobie w głowie plan działania. Chyba zadzwonię do Magdy i coś wymyślę z tym sweterkiem – że musi go przymierzyć czy coś. To byłaby dobra okazja, żeby się spotkać. Wtedy będziemy mogły na spokojnie wszystko obgadać, tak między nami dziewczynami. Może się dowiem, co tak naprawdę zaszło. A nuż przekonam ją, żeby dała mu jeszcze jedną szansę? Bo ten bałwan sam sobie w życiu nie poradzi, jak go ktoś nie przypilnuje.

Bożena, 60 lat

Czytaj także:
„Załatwiłam bratu robotę, by nie siedział na garnuszku rodziców. Nie sądziłam, że ten darmozjad tak mi się odwdzięczy”
„Gdy szef z miejsca dał mi awans sądziłem, że to dar niebios. Nie przypuszczałem, że wykorzysta mnie do czegoś takiego”
„Przyjaciółka uwiodła mojego chłopaka i zaciągnęła go przed ołtarz. Ta zołza nieświadomie uratowała mnie przed piekłem”

Redakcja poleca

REKLAMA