„Straciłem szansę na rodzinę, bo wolałem kasę i panienki na skinienie. Nie wiedziałem, że gdzieś tam rośnie mój syn”

smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, New Africa
„Masz zamiar ponownie zrujnować jej świat? Pragniesz cofnąć czas? To dziecko ma kochających rodziców, czuje się bezpieczne i jest otoczone miłością. Lenka ma u boku cudownego faceta, na którym zawsze może polegać, a Jurek wprost uwielbia swojego wspaniałego tatusia. Ty jedynie możesz zburzyć to wszystko”.
/ 19.06.2024 20:30
smutny mężczyzna fot. Adobe Stock, New Africa

Z Lenką pierwszy raz spotkałem się gdy byłem na drugim roku studiów. Różniła się od moich poprzednich partnerek: była wstydliwa, oszczędna w słowach i nigdy nie wysuwała się na prowadzenie. Odpowiadało mi to, ponieważ ja z natury jestem przebojowy, więc taka partnerka, wpatrzona we mnie maślanymi oczami i posłuszna, to coś o czym marzyłem. Początkowo wszystko szło jak po maśle. Ale tylko przez pewien czas.

– Zostaniemy rodzicami - oznajmiła pewnego dnia. – Cieszysz się? Bo ja bardzo!

Siedziała i wyglądała, jakby oczekiwała mojej decyzji, żebym jej się oświadczył. Niestety, nie planowałem małżeństwa i nie chciałem mieć dzieci. Darzyłem ją uczuciem, była dla mnie ważna i nie chciałem jej skrzywdzić...

Ale ślub? Nie ma mowy!

Dlatego od razu starałem się wybić jej ten pomysł z głowy.

– Jesteśmy za młodzi, żeby się w to pchać. – przekonywałem. – Pieluszki, obiadki, wycie po nocach… Jak ty to sobie wyobrażasz? Mówię ci szczerze, to mnie przerasta. Nie jestem jeszcze gotowy, żeby być tatą.

– Kochanie, na serio? Jesteś absolutnie przekonany co do swojej decyzji? Może warto dać sobie trochę czasu do namysłu? – Lena utkwiła we mnie swoje ogromne oczy, reagując zupełnie inaczej niż się spodziewałem. Zero łez czy dramatów, co mnie kompletnie zaskoczyło.

– Nad tym nie trzeba się dłużej zastanawiać – powiedziałem zdecydowanie. – Zegarek tyka, więc mamy mało czasu na podjęcie decyzji. Ja na sto procent się nie zawaham. A ty weź się w garść i zrób jak mówię. O doktora się nie martw, ja go znajdę. Skoczę do starych po pieniądze potrzebne na zabieg, może mnie nie być parę dni, ale wrócę. Nie ma stracha.

– Ja się nie obawiam – odrzekła. – Po prostu chciałam wiedzieć, co będzie potem…

Dyskutowałem z tatą i bez kłopotu zdobyłem potrzebną sumę pieniędzy. Ojciec trzymał moją stronę. Stanowiłem jego chlubę i nadzieję; marzył, abym osiągnął sukces. Sądził, że ożenek i potomek na starcie zahamują moją karierę.

– Myśl najpierw o własnym interesie – namawiał. – Na początku usamodzielnij się, znajdź stabilną pracę. Na inne sprawy przyjdzie pora!

Mamie nie wspomnieliśmy ani słowem

Z pewnością miałaby odmienne zdanie. Gdy znów pojawiłem się w domu, Leny już tam nie zastałem. Okazało się, że spakowała rzeczy z akademika i opuściła miasto, nie informując nikogo o celu podróży. Podejrzewałem, że udała się w rodzinne strony.

Pochodziła z niewielkiej mieściny na wschodzie kraju – gdybym miał ochotę, mógłbym ją odszukać. Ale jakoś nie miałem na to chęci… Mówiąc szczerze, ten jej niespodziewany odjazd był mi nawet na rękę, bo załatwiał parę kwestii. „Co ona sobie ubzdurała? – zastanawiałem się.

– Myśli, że będę latał za nią na koniec świata? Mam ją może jeszcze błagać o wybaczenie?! Chyba uważa, że mnie sobie owinie wokół palca, co? Grubo się myli! Jest dorosła, niech robi co uważa za słuszne. Czułem, że powinienem jej pomóc, nie jestem skończonym dupkiem… Ale jak nie chce, to jej wybór. Nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać.

Próbowałem sobie wmawiać, że Lena nie postąpi głupio i nie rzuci studiów przez jakiegoś dzieciaka. W końcu wywodzi się z ubogiej rodziny, więc to była jej życiowa szansa na sukces. Uparcie odpychałem od siebie podejrzenia, że ten „gówniarz" może być moim dzieciakiem. Na cholerę miałbym się tym zadręczać i mieć niepotrzebne dylematy?

Nie ukrywam, że brakowało mi Leny. Przeglądałem fotki, na których byliśmy razem, rozmyślałem o fajnych momentach, które dane nam było przeżyć wspólnie. Czułem się fatalnie. Pewnego razu bezwiednie dotarłem na stację kolejową i o mały włos nie kupiłem biletu do jej mieściny. W ostatnim momencie jednak się opamiętałem… Skontaktowałem się z kumplami i nieźle daliśmy w palnik. W towarzystwie pojawiły się jakieś laski. Aktualnie nawet nie kojarzę, jak one właściwie wyglądały.

No dobra, z miłością to mi średnio wyszło, ale za to na studiach dawałem radę jak mało kto. Oceny miałem tak dobre, że wyszło na to, że mogę jechać na praktyki za granicę. No to się zgodziłem, a co miałem zrobić?

Tylko od czasu do czasu pojawiała się jeszcze w jakimś śnie, ale kto by się snami przejmował. Kumple, co ich znaliśmy oboje, to jakby się zmówili; ani słowem o niej nie wspomnieli, ja też nie dopytywałem – między nami była coś jakby niepisana zgoda, że lepiej temat ten omijać.

Skończyłem studia z tytułem magistra i dostałem ofertę zatrudnienia od firmy, w której odbywałem praktyki. Bardzo dobre warunki płacowe, bogaty kraj, przychylny obcokrajowcom. Byłem usatysfakcjonowany.

Ale najbardziej radował się mój ojciec

W tamtym czasie już podupadał na zdrowiu. Prognozy nie wyglądały najlepiej, ale cieszył się, że dożył momentu, gdy jego jedyne dziecko zaczyna zarabiać, zyskuje szacunek szefów, jest KIMŚ. Tata od zawsze o tym marzył.

– Jeszcze kilka lat – powtarzał – a będziesz nie do ruszenia. Osiągniesz stabilizację, uzbierasz pieniądze i się ożenisz. Może nawet zobaczę wnuki?

Nagle przypomniała mi się Lenka. Ciekawe, co u niej słychać? Jak potoczyły się jej losy? Zastanawiałem się, czy kogoś sobie znalazła i wzięła ślub. Coś mi mówiło, że ostatecznie dała się przekonać zdrowemu rozsądkowi i postąpiła tak, jak powinna była zrobić w tamtej sytuacji. Miałem nadzieję, że właśnie tak było.

Ojciec przeżył blisko rok. Zmarł tuż po nadejściu wiosny, dokładnie w momencie, kiedy po raz pierwszy w życiu własnoręcznie składałem podpis na piekielnie skomplikowanej umowie. Nie dałem rady się wyrwać na kilka dni, dotarłem na miejsce dopiero, gdy ceremonia pochówku dobiegła końca…

"Tata by mnie zrozumiał – pocieszałem siebie samego, chociaż sumienie nadal gryzło mnie z tego powodu. – Zawsze powtarzał, abym nie zadręczał się kwestiami, których nie mogę kontrolować, a przecież nie miałem najmniejszego wpływu na to, co się wydarzyło.

Wspominał również, że nasze istnienie trwa dopóty, dopóki ktokolwiek o nas myśli, czyli dla mnie on wciąż jest wśród żywych! Przedstawiłem mamie pomysł, aby zamieszkała u mnie, jednak zdecydowanie odrzuciła tę propozycję.

– Masz zamiar wywieźć mnie do obcego kraju? – odparła pytaniem. – Tam nie będę umiała żyć. To nie moja strefa klimatyczna!

W rodzinnych stronach nie dane mi było zabawić dłużej, gdyż wzywały mnie służbowe powinności i nieuniknione deadliny. Wieczorem, tuż przed odjazdem, moja matka pokazała mi album pełen fotografii.

– Spójrz tutaj – rzekła. – Oto twój syn.

Pomyślałem od razu, że pod wpływem straty ojca coś jej się we głowie pomieszało, lecz z albumu spoglądał na mnie chłopak, zupełnie jakby za młodu zdjął ze mnie skórę. Mamusia jeszcze tak foty ułożyła, że moje własne leżały tuż obok jego.

No, wykapany tatuś, nie ma co…

– A skąd to wytrzasnęłaś? – spytałem zaskoczony.

– Lena mi to dała – odparła.

– Że co? Ty wiesz o tym? Ale... jakim cudem?!

– Tata mi o wszystkim opowiedział, jak zaczął chorować. Cały czas nie dawało mu to spokoju, że namówił cię wtedy na takie rozwiązanie. Okropnie go to gryzło.

Udało ci się skontaktować z Leną? - zapytałem

– Wcale nie było to jakieś wielkie wyzwanie. Ty również mogłeś to zrobić, po prostu ci się nie chciało. Wyręczyłam cię w tym. Na początku Lena stroniła od rozmów ze mną, ale wiesz jaka jestem zawzięta. Kilka razy się do niej przejechałam, zanim zgodziła się na spotkanie. Obie się popłakałyśmy… Ale puściła mi to w niepamięć.

– Tobie? Przecież ty nie zawiniłaś w niczym.

– Zawiniłam – stwierdziła mama. – Gdybym cię lepiej wychowała, nie postąpiłbyś w ten sposób. Ta dziewczyna ma za sobą trudne przeżycia. Jest twarda i rozsądna, tylko z tobą nie chce mieć już nic wspólnego.

Ponownie poczułem, jakby ktoś wbił mi cierń prosto w serce. O co chodzi z tym, że nie chce mnie znać? Przecież to nie ona o tym zdecyduje.

– Nie będzie mi tu wyświadczać żadnej łaski, to przecież moje dziecko. – wrzasnąłem.

– Przypomniało ci się nagle? No proszę, czyżby stał się cud?

– Mamo, ja nie miałem pojęcia, że ona urodziła.

– I myślisz, że to cię tłumaczy? Czemu nie wiedziałeś? To ty powinieneś wiedzieć, nikt inny tylko ty – powinieneś!

– Miałem naście lat, byłem zielony i nieodpowiedzialny…

– Twoja dziewczyna była jeszcze młodsza, a okazała się dojrzalsza. Pokazałeś, jaki z ciebie smarkacz, synu.

Tamtego wieczora, zanim odjechałem, ostro się z matką pożarliśmy. Szlag mnie trafiał na nią, na własne odbicie w lustrze i na całą tę pieprzoną rzeczywistość dookoła. Wcześniej, niż planowałem, spakowałem walizki. Matka nawet nie próbowała mnie powstrzymywać.

Upłynęło trochę czasu

Nie dawało mi to spokoju, że mój potomek gdzieś dorasta, nie mając pojęcia o tym, kto go spłodził. Zmieniałem dziewczyny jak rękawiczki, imprezowałem na całego, wariowałem, ale nic nie pomagało odgonić tych rozterek.

„Dlaczego, głąbie, nie podpytałeś jej matki o więcej szczegółów? – zadręczałem się. – Mogłeś przynajmniej wybadać, gdzie mieszkają albo chociaż cyknąć fotę… Byłeś i jesteś do niczego, to jedyna laska, na której ci zależało, a ty to wszystko schrzaniłeś. Nic już tego nie zmieni.".

Wykorzystałem najbliższą sposobność, żeby ponownie odwiedzić rodzinne strony. Mama powitała mnie, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nie doszło do tamtej kłótni, jakby nic takiego nie miało miejsca. Udaliśmy się na grób taty, a później przysiedliśmy w sadzie, aż w końcu nie mogłem już dłużej tego znieść.

– Mamo, miejże litość, nie dręcz mnie tak. - zwróciłem się do niej z prośbą. - Doskonale zdajesz sobie sprawę, z jakiego powodu się tutaj zjawiłem.

– Rozumiem… Ale co mogę z tym zrobić?

– Opowiedz mi o nich, proszę.

– Okej, to nie problem. No więc tak… Lena wyszła za mąż. Jest naprawdę szczęśliwa, bo u jej boku stanął fantastyczny, szlachetny mężczyzna, który traktuje malca jak własnego syna. Odwiedziłam ich niedawno, bo Lenka mnie zaprosiła. Powiedziała chłopcu, że jestem jego daleką ciocią, a on od razu mnie polubił. Serio, u nich w domu panuje taka wesoła i sielankowa atmosfera, że aż chce się tam przebywać.

Przyszło mi do głowy, że choć randkowałem z wieloma dziewczynami, to z żadną z nich nie czułem się naprawdę szczęśliwy. Zawsze pojawiały się jakieś problemy... Każda z nich działała mi na nerwy, irytowała mnie lub po prostu nudziła... Po kilku miesiącach znajomości szukałem następnej, równie nieciekawej i denerwującej partnerki. Byłem typowym przykładem dobrze sytuowanego kawalera. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mi to nie odpowiada.

– Mamo... Chciałbym się z nimi spotkać. Jak sądzisz, Lena się na to zgodzi?

– Gdybyś tylko zjawił się na ostatnim pożegnaniu taty, miałbyś okazję zobaczyć się z Lenką i Jurkiem. Ona tam była… Ale ciebie zabrakło.

– Jurek? Tak ma na imię?

– No tak, zupełnie jak ty. Lena twierdzi, że poza imieniem nic was nie łączy.

– To niemożliwe. Nie może tak być. Muszę coś z tym zrobić.

Tamtego dnia moja matka wyrzuciła z siebie słowa, których w ogóle się nie spodziewałem:

– W tej sytuacji nic już nie da się zrobić. Masz zamiar ponownie zrujnować jej życie? Pragniesz cofnąć czas? Ten chłopak ma kochających rodziców, żyje w spokoju, miłości i poczuciu bezpieczeństwa. U boku Lenki stoi wspaniały facet, na którym może polegać, a Jurek jest zakochany w swoim cudownym tacie. Ty jedynie możesz to wszystko zepsuć. Kiedyś byłeś egoistą i teraz nim pozostałeś, bo myślisz tylko o własnym interesie. Dokonałeś wyboru dawno temu, więc teraz daj im święty spokój… Oni nie potrzebują ciebie w swoim życiu. Po raz kolejny opuściłem dom z bólem w duszy…

Cały czas czuję ten smutek. Zatraciłem dawny zapał, brakuje mi chęci do działania i wszystko mnie męczy. Ciągle myślę o Lenie i rozmyślam nad słowami mamy, że to już koniec i nic się nie da zrobić, żeby to wszystko naprawić. Okropnie trudno mi to zaakceptować.

Jurek, 29 lat

Czytaj także:
„Wnuczka chce wyciągnąć ode mnie kasę, żeby popełnić grzech. Albo jej dam, albo nigdy się do mnie nie odezwie”
„Przespałam się z młodszym bratem mojej przyjaciółki. Może i stracę koleżankę, ale to moja ostatnia szansa na dziecko”
„Po śmierci żony rozglądałem się za kandydatką na matkę i kochankę. Ale miłości już nie ma, liczą się tylko pieniądze”
 

Redakcja poleca

REKLAMA