W biurze nie wolno było palić, ale do gabinetu Maćka przylega wąska wnęka z mikroskopijnym balkonikiem, więc od czasu do czasu wpadałam tam, żeby zaciągnąć się dymkiem. Mogłam czuć się bezpieczne, bo ukryta za masywną szafą byłam niezauważalna dla ewentualnych gości. Poza tym Tereska jak lwica pilnowała wejścia do szefa.
A to gówniarz!
Tego dnia lwicy nie było. Tym bardziej zdziwiło mnie, że ktoś wchodzi do gabinetu.
– Spoko, mówiłem ci, że go nie ma – dobiegł mnie męski głos. – Sam widziałem, jak szedł do garażu… No już, sprawdź na biurku.
Zdusiłam papierosa i wstrzymałam oddech. Ktoś szperał w dokumentach Maćka! Chciałam się dowiedzieć, kto i dlaczego.
– Ty, zobacz, ta babka na zdjęciu to chyba Ryba. Niezła laska kiedyś z niej była.
Zrobiło mi się gorąco. Na biurku Maćka stała fotografia zrobiona przed laty na jakimś wyjeździe. Było na niej kilka osób, ale jedyną kobietą obecną na tym zdjęciu, która nadal pracowała w firmie, byłam ja. Ryba. A więc tak mnie nazywają…
– Wtedy to pewnie i ja nie wyrzuciłbym jej z łóżka – dodał ten, któremu się spodobałam.
– Zamknij się i szukaj tych papierów – odezwał się drugi mężczyzna.
Jego głos poznałam od razu.
– No co, chyba nie żałujesz? – pierwszy facet zarechotał cicho. – Zresztą ten zakład to był przecież twój pomysł. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że uda ci się ją wyrwać. Ale widać nie taka zimna ta Ryba...
– Jest twoje podanie! – przerwał mu Mateusz. – Z dopiskiem: „Wyrażam zgodę”.
– Super. To spadamy.
Czułam się rozbita i zła
Minęło trochę czasu, zanim wyszłam z ukrycia. Z trudem, bo nogi miałam jak z waty. Podeszłam do biurka… Podanie o przyznanie premii dotyczyło Jakuba. No tak, że też nie poznałam jego głosu. Kuba – najlepszy przyjaciel Mateusza. Byłam roztrzęsiona, z trudem powstrzymywałam łzy. Jak on mógł?!
Mateusz przyszedł do naszej firmy niespełna rok temu. Szybko zdobył sympatię zespołu, zwłaszcza jego żeńskiej części. Dowcipny, błyskotliwy, wygadany. Na prawo i lewo rzucał szczenięcymi komplementami. Kiedy mówił, że mam oczy jak zagubiona w lesie sarna albo że z moimi nogami powinnam wystartować w konkursie na najzgrabniejszą szefową w Polsce, wiedziałam, że to tylko wygłupy. Lubiłam go mimo, że nie za bardzo przykładał się do swoich obowiązków.
– Jest młody, trzeba dać mu szansę – przekonywałam Maćka, gdy wahał się, czy przedłużyć Mateuszowi umowę o pracę.
Zaczęło się przypadkiem
Którejś niedzieli przypadkowo spotkaliśmy się w centrum handlowym. Czy to rzeczywiście był przypadek? Pozwoliłam się wtedy zaprosić się na kawę i razem spędziliśmy urocze popołudnie. Gdy wspomniałam, że planuję kupić kino domowe, zaproponował pomoc. Potem sprzęt trzeba było podłączyć, nastroić, wymienić wzmacniacz…
Prywatnie Mateusz był zupełnie inny niż w pracy. Bardziej refleksyjny. Nie zmieniło się tylko to, że wciąż powtarzał, jaka jestem wyjątkowa. I taka się przy nim czułam.
Przysięgam, że go nie uwodziłam. A nawet broniłam się przed jego podchodami. Bałam się zaufać chłopakowi, który nie tylko był ode mnie młodszy, ale też pracował w dziale, którym kieruję. W końcu jednak nadszedł dzień, że pomyślałam: „A co mi tam, raz się żyje!”.
Romans z młodszym mężczyzną to ogromne wyzwanie dla kobiety. Musi się bardzo starać, żeby nie wyglądać gorzej niż jego rówieśniczki. Ja także robiłam, co mogłam. Siłownia, którą dotąd omijałam szerokim łukiem, teraz stała się moim drugim domem. Wpadałam tam w każdej chwili i choć szczerze nienawidziłam fizycznego wysiłku, godzinami maszerowałam po bieżni albo pedałowałam na rowerku treningowym. Wizyty u kosmetyczki i fryzjera były znacznie przyjemniejsze, za to pochłaniały mnóstwo czasu, nie mówiąc już o pieniądzach.
Kiedy Mateusz u mnie nocował, zawsze wstawałam pierwsza, aby budząc go, mieć makijaż i ułożone włosy. Mimo wszystko wiedziałam, że ta bajka nie może długo trwać. I nie myliłam się…
Po kilku szalonych tygodniach usłyszałam, że nie możemy się już spotykać, bo w firmie zaczynają o nas plotkować. Dziwne, bo przecież oboje bardzo dbaliśmy o dyskrecję. Uznałam jednak, że próba zatrzymywania Mateusza byłaby dla mnie poniżająca. Pozwoliłam, by odszedł. Za nic w świecie nie przyznałabym się nawet sama przed sobą, jak bardzo zabolało mnie nasze rozstanie.
Ale byłam głupia!
Teraz, kiedy poznałam prawdę, ból stał się nie do zniesienia. Nie wyobrażałam sobie, że nazajutrz znowu spotkamy się w pracy. W dodatku pewnie wszyscy koledzy Mateusza wiedzieli o tym kretyńskim zakładzie. Musieli mieć niezły ubaw! Jaka głupia byłam, dałam się złowić na tanie komplementy.
Wieczorem zadzwoniłam do Maćka.
– Jutro mnie nie będzie – oświadczyłam.
– Źle się czujesz? – spytał.
Znaliśmy się tyle lat, że mogłam mu powiedzieć wszystko. Był moim przyjacielem.
– Możesz coś dla mnie zrobić? – wykrztusiłam, z trudem hamując łzy.
– Oczywiście. Mów, w czym problem.
– Załatw mi przeniesienie do innego oddziału – rzuciłam i wyłączyłam telefon, pozwalając, by porwał mnie wir rozpaczy.
Z lustra patrzyła na mnie kobieta ze spojrzeniem pozbawionym blasku.
Jak mogłam wierzyć, że on… Głupia!
Wieczorną ciszę przeciął dzwonek. Nie zamierzałam otwierać – nawet nie chciałam wiedzieć, kto stoi po drugiej stronie drzwi. Jednak intruz nie odpuszczał. W końcu usłyszałam głos Maćka:
– Lidka, otwórz! Wiem, że tam jesteś. Chyba nie chcesz, żebym wyważył drzwi?
– Zwariowałeś? – zwolniłam zamek.
– Przestraszył mnie twój telefon – Maciej patrzył na mnie uważnie. – Co się stało?
Odwróciłam się od niego, stanęłam twarzą do okna. Na zewnątrz było już ciemno.
– Jestem stara i brzydka – wyszeptałam.
– To nieprawda – Maciek podszedł do mnie bliżej. – Jesteś piękna. Tak samo jak wtedy, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Maciej był kolegą mojego eksmęża, poznaliśmy się w sylwestra ponad 15 lat temu. Nie zachwycił mnie ten małomówny i szalenie poważny chłopak, który w dodatku fatalnie tańczył.
Przypadek sprawił, że kilka lat później wylądowaliśmy w tej samej firmie. Ja byłam już wtedy rozwiedziona i całą energię skierowałam na robienie kariery. Choć bardzo mi zależało na awansie, to nie mnie, a Maćkowi zaproponowano stanowisko dyrektora zarządzającego. Uważałam, że to niesprawiedliwe i przez kilka lat trzymałam go na dystans.
Z czasem jednak dawne żale poszły w zapomnienie i teraz byliśmy sobie tak bliscy jak nigdy wcześniej. A jednak nawet z nim nie rozmawiałam o tym, co łączyło mnie z Mateuszem.
– Upokorzył mnie, wykorzystał – wykrztusiłam teraz z bólem w sercu.
Maciej milczał.
– Nie spytasz nawet, o kim mówię? – odwróciłam się do niego gwałtownie.
– Domyślam się – odparł z wahaniem.
Położył dłoń na moim policzku. Kiedy poczułam ciepło, znów zachciało mi się płakać.
– Zostań ze mną – poprosiłam.
– Zostanę, Lideczko. Tak długo, jak będziesz chciała – odpowiedział i niezdarnie zamknął mnie w swoich ramionach.
I nagle wszystko, co tego dnia przeżyłam, przestało mieć znaczenie. Jakbym nagle, po długiej tułaczce, znowu znalazła się w domu.
Czytaj także: „Syn stronił od dziewczyn, jakby się ich bał. Gdy odkryłem jego tajemnicę, nie mogłem powstrzymać płaczu”
„Jako kasjer w markecie nie miałem czasu na randkowanie. To właśnie w pracy poznałem kobietę, która odmieniła moje życie”
„Myślałem, że znalazłem prawdziwą miłość. Zostałem sam. Bez rodziny, bez pracy i bez pieniędzy”