„Straciłam życie, czekając na mężczyznę, który mnie zwodził. Moglibyśmy być ze sobą na starość, ale okazał się tchórzem”

Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa
„Więc teraz to nie rodzice, dzieci czy żona stoją na drodze naszego szczęścia, ale wnuki. Co będzie później? - zastanawiałam się z goryczą. Zdając sobie sprawę, że Karol zawsze znajdzie jakiś powód. Tylko dlaczego nigdy nie pozwolił mi odejść?”.
/ 21.03.2024 13:17
Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rockaa

Mówią, że zakochani nie zwracają uwagi na upływający czas. Myślę, że jest w tym sporo prawdy. Bowiem sama nie rozumiem, kiedy minęło dokładnie pięćdziesiąt lat od momentu, kiedy Karol skradł moje serce.

Pięćdziesiąt lat... Gdybyśmy byli małżeństwem, to właśnie świętowalibyśmy nasze złote gody. Ale oczywiście, nie jesteśmy. Tymczasem ja przez te wszystkie lata byłam mu wierna. Ale kto dzisiaj o tym pamięta...? Nikt, nawet Karol.

Zdarza mi się czasem wracać pamięcią do tamtych lat, kiedy to byliśmy jeszcze młodzi i niewinni. Kiedy się dopiero poznaliśmy. Byliśmy wtedy uczniami liceum, którzy pewnego wieczoru wylądowali razem w jednym łóżku.

To się wydarzyło podczas szkolnej wycieczki. Jeden z naszych kolegów wpadł na pomysł, abyśmy wszyscy obejrzeli wieczorem horror. Jak można się było spodziewać, nie byliśmy potem w stanie zasnąć. Gdy w pokojach zgasły światła, słyszałam, jak chłopaki niespokojnie przekręcali się w łóżkach. Dwóm z nich udało się zasnąć, ale nie Karolowi, który po pewnym czasie cicho zapytał mnie, czy mogłabym do niego przyjść.

Wsunęłam się pod jego pierzynę i do dziś pamiętam, jak cudownie się wtedy czułam. Nie przytuliłam się do niego. Nie dotknęłam go nawet, ale przez pół nocy nie mogłam zasnąć, wsłuchując się w jego regularny oddech. Kiedy Karol obudził się rankiem, spojrzał mi prosto w oczy i szepnął:

– Dzięki...

Wówczas zrozumiałam, że jestem w nim zakochana. Na zawsze.

To była nastoletnia niewinna miłość

Gdy zrozumiałam, że Karol stał się najważniejszą osobą w moim życiu, zaczęłam starać się, cały czas być blisko niego. Dla reszty naszej klasy wyglądało to na przyjaźń. Ale my wiedzieliśmy, że to coś więcej. Karol nie protestował, gdy po raz pierwszy go pocałowałam. Pozwalał mi się kochać. Wszystkie najbardziej intensywne i zmysłowe odczucia w moim życiu, zawdzięczam właśnie jemu. Byliśmy ze sobą tak blisko, jak tylko kobieta z mężczyzną może być.

Pomimo naszego młodego wieku, zaczęliśmy już snuć wizje naszej przyszłości... Marzenia o studiach, o wspólnym pokoju w akademiku, gdzie czulibyśmy się bezpiecznie. Wszystko to wisiało w powietrzu. Ale nie było to nam pisane. Zdecydowaliśmy się na studia na dwóch różnych uczelniach i zamieszkaliśmy w odległych od siebie akademikach. Trudno było nam się spotkać.

Mimo to, moje uczucia do Karola nie słabły i starałam się poświęcać mu każdą wolną chwilę. Nie wiem, jak mogłam nie dostrzec, że zaczyna się ode mnie oddalać. Spotykał się ze mną coraz rzadziej, tłumacząc to obowiązkami na uczelni. Aż w końcu dowiedziałam się, że Karol ma dziewczynę. Co więcej, ona spodziewała się jego dziecka!

To było jak cios w serce

Kiedy dowiedziałam się, że mnie zdradził, miałam wrażenie, że to koniec świata, ale... Karol zjawił się u mnie i zapewnił, że wciąż mnie kocha.

– Chciałem zobaczyć, jak to jest być z kimś innym – wyjaśniał. – I w przeciwieństwie do ciebie, chciałem mieć dziecko... Ale zobaczysz, wymyślę coś i będziemy razem.

W USA panowała era dzieci–kwiatów, ale w Polsce wciąż dominowała szara codzienność. Rodzicom Karola nie podobało się, że ich syn będzie miał dziecko spoza związku małżeńskiego, więc nalegali na ślub.

– Będziemy razem. Wytrzymaj jeszcze – zapewniał mnie mój ukochany.

– Kiedy? – chciałam usłyszeć coś konkretnego.

– Wkrótce! – odpowiadał.

Kiedy Ewa przyszła na świat, dowiedziałam się, że Karol chwilowo, musi zostać przy swojej żonie.

– Dla dobra dziecka, w końcu córka musi mieć tatę!

Byłam zrozpaczona i przeklinałam tę małą dziewczynę. Zrobiłabym wiele, aby nigdy się nie narodziła, choć w pewien sposób i tak ją kochałam. Przecież tak bardzo przypominała mi jej ojca.

Miałam nadzieję, że w końcu będzie tylko mój

Gdy Ewunia skończyła pięć lat, Karol zaczął wspominać o rozwodzie. Chwyciłam się tej nadziei jak szalona. Te krótkie, ukradzione jego żonie chwile, mi nie wystarczały. Czasem spędzał noc u mnie, tłumacząc to „męskimi spotkaniami”. Potem dzwonił do Marty:

– Trochę wypiłem u Piotra i nie chcę prowadzić w takim stanie. Rano pojadę stąd prosto do pracy. Dasz sobie radę?

Jego żona nie podejrzewała go, że ją zdradza. Nie próbowała nawet sprawdzić, czy ten jego Piotr naprawdę istnieje. Nie zdawała sobie sprawy, że wspólnie dzielimy jedno łóżko. Zacisnęłam zęby i zaczęłam przekonywać Karola, że powinien złożyć wniosek o rozwód. Gdy w końcu byłam pewna, że się zdecydował...

– Marta spodziewa się drugiego dziecka – oznajmił.

Pierwszy raz podniosłam wtedy głos na Karola. Obiecałam też sobie, że więcej się z nim nie zobaczę. Po trzech miesiącach zmieniłam zdanie. Tylko dlatego, że się ze mną skontaktował.

– Muszę Cię zobaczyć – powiedział. – Uwierz mi, w przyszłości będziemy razem.

I tak mnie zwodził przez lata

Przez długi czas nie potrafiłam poukładać swojego życia. Nie myślałam nawet o małżeństwie. W moim sercu był tylko Karol. Inni mężczyźni nie mogli się z nim równać.

– Gdy nasze dzieci dorosną, zamieszkamy razem – obiecywał.

Jednak kiedy najpierw Ewa, a następnie Kacper opuścili dom, nagle zachorowała Marta.

– Przecież nie mogę jej teraz zostawić! – oświadczył mój ukochany.

Początkowo sądziłam, że dla niego opiekowanie się Martą, było tylko obowiązkiem. Teraz uważam, że po prostu bał się ją zostawić. Gdy w końcu Marta odeszła, nadal nie byliśmy razem. Początkowo musiał pomagać dzieciom, które, podobnie jak on, przeżywały żałobę, następnie musiał uporządkować jej rzeczy, a potem...

– Monika, nie zrozumiesz tego, nie masz rodziny. Ale ja muszę zatroszczyć się o swoje wnuki. Jak by zareagowały, gdyby ich dziadek nagle zamieszkał z nieznajomą kobietą? – usłyszałam kolejne usprawiedliwienie.

„Więc teraz to nie rodzice, dzieci czy żona stoją na drodze naszego szczęścia, ale wnuki. Co będzie później?” – zastanawiałam się z goryczą. Zdając sobie sprawę, że Karol zawsze znajdzie jakiś powód. Tylko dlaczego nigdy nie pozwolił mi odejść?

Mimo że nasza miłość nigdy nie dostała prawdziwej szansy, to Karol jest moim najcenniejszym wspomnieniem. Wierzę, że niejedna osoba chciałaby doświadczyć tego, co my. Niezależnie od wszystkiego, nie żałuje... Zrozumiałam tylko, że moje marzenia nigdy nie staną się rzeczywistością.

Czytaj także:
„Żona nie może się pozbierać po śmierci naszej córki. Żyje tak, jakby Ola miała zaraz wrócić”
„Ciężko pracuję, aby spełniać jej kaprysy, a ona tak mi się odpłaca? Nawet kiedy nas odwiedza, przyjeżdża tylko do tatusia"
„Blondyneczka sprawiła, że niemal przegapiłem prawdziwe uczucie. Uwodziła mnie dekoltem i długimi nogami"

Redakcja poleca

REKLAMA