„Starsza siostra ciągle straszyła, że odda mnie do domu dziecka. Często chodziłam głodna, ale bałam się poskarżyć”

dziewczyna, którą okłamuje dorosła siostra fot. Adobe Stock, astrosystem
„Kochałam Blankę i ślepo jej ufałam. Gdy powiedziała, że nasi rodzice nie żyją, nie miałam powodu, żeby jej nie wierzyć. Gdy byłam grzeczna, nagradzała mnie i była miła. Ale z czasem zaczęło być coraz gorzej...”.
/ 30.09.2022 15:15
dziewczyna, którą okłamuje dorosła siostra fot. Adobe Stock, astrosystem

– Skup się i powtórz jeszcze raz, bo nie ma miejsca na błędy. Nazywasz się Joanna, masz osiem lat, urodziłaś się w Suchowoli i jesteś moją córką, a ja mam na imię Anna, zrozumiałaś? Nie! Nie kiwaj mi tu głową, tylko powtórz! – zaciskała dłoń na mojej szczęce. – Powtórz, błagam cię – szepnęła, podobnie jak ja, bliska płaczu.

– Nazywam się Joanna, mam osiem lat, a ty jesteś moją mamą, Anną.

– A gdzie się urodziłaś?

– Nie wiem…Nie pamiętam! Dlaczego mam kłamać, że jesteś moją mamą? Mam własną! Chcę do prawdziwej mamy, rozumiesz? Chcę wrócić do domu, do mojej mamy! I nie mam ośmiu lat, tylko dziewięć i pół, pamiętasz?!

Bałam się wypowiedzieć słowo „tata”. Nie chciałam uruchamiać lawiny przerażających wspomnień – błagającego o litość taty, katujących go mężczyzn i szeptu siostry, że on już tego nie przeżyje. Miałam ochotę wyrwać się z jej objęć, otworzyć drzwi schowka i odpędzić od niego zbirów, lecz Blanka, bo tak w rzeczywistości ma na imię moja siostra, wyczuła targające mną emocje i jeszcze mocniej zacisnęła dłoń na moich ustach.

Byłam jej wdzięczna, że się mną zaopiekowała

Nie rozumiałam, dlaczego nie stanęła w jego obronie? Była przecież starsza i większa ode mnie, przez krótki czas trenowała karate, więc z pewnością poradziłaby sobie z tymi osiłkami. Zrezygnowana przyglądałam się biernie, jak wywlekają jego zakrwawione ciało z pokoju. Blanka, podobnie jak ja, długo wsłuchiwała się w ciszę, po czym, nim zdążyłam zaprotestować, zawiązała mi szalik na oczach i wyciągnęła ze schowka.

– Idziemy! – nakazała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Zmusiła mnie, abym za nią przedzierała się przez mamine krzewy malin, aż do dziury w płocie na tyłach ogrodu. Przepchnęła mnie przez nią, niczym worek kartofli, a potem sama zwinnie prześlizgnęła się między drutami i pociągnęła w głąb lasu aż do rozpadającej się chaty. Tam obmyła mnie stęchłą wodą, napoiła resztkami napoju z butelki i poszła szukać zasięgu. Sądziłam, że dzwoni do mamy, ale zamiast niej o świcie przyjechał jakiś mężczyzna, na którego kazała mi mówić „wujek Romek”.

Niewysoki, nieco starszy od mojej siostry, zapakował nas na tylne siedzenie swojego samochodu, nakrył kocem i wywiózł do mieszkania, w którym Blanka wymyśliła mi nową tożsamość.

– Ale dlaczego? Dlaczego mam udawać? – próbowałam dowiedzieć się, choć widziałam, jak denerwują ją moje pytania.

– Zrozum, dziewczyno, ojciec miał kłopoty finansowe. Zapożyczył się u mafii, no i teraz go dopadli. Słyszałaś o gangu obcinaczy palców? Strasznie wredne typy. Porywają ludzi dla okupu, większość nie wraca żywa ze spotkań z nimi, dlatego wiem, że tata już nie żyje, być może pojechali też po mamę, więc musimy się ukrywać. Obie widziałyśmy, co zrobili z ojcem, więc będziemy następne na ich liście. Masz tylko mnie, rozumiesz? Tylko ja ci pozostałam i wujek Romek – powtarzała bliska płaczu, który brałam za rozpacz po stracie rodziców.

Wiedziałam, że chce dla mnie dobrze

Nie śmiałam sprawiać jej dodatkowego bólu, dlatego nie pytałam, dlaczego nie sprawdziłyśmy, co stało się z mamą albo chociaż nie poszłyśmy na policję. Znałam Blankę, wiedziałam, że chce dla mnie dobrze. „Jestem twoją drugą mamusią” – powtarzała często. Mama skrzyczała ją kiedyś za te słowa. Pokłóciły się wtedy tak bardzo, że Blanka na dwa dni zaszyła się u przyjaciółki. Wróciła dopiero po moim telefonie.

– Zrobiłam to dla niej! Tylko dla niej, rozumiesz?! – rzuciła mamie w twarz zaraz po przekroczeniu progu domu.

Przywarłam do siostry szczęśliwa, że znowu wszyscy jesteśmy razem. „Przecież to moja starsza, mądra siostra, skoro każe mi udawać Joasię, to robi to dla mojego dobra” – wytłumaczyłam sobie oraz misiowi zabranemu z domu, i z ciężkim sercem zaprzestałam pytań o rodziców. Przyglądałam się biernie, jak ścina moje długie włosy i farbuje na blond.

W nagrodę za moje dobre zachowanie siostra kilka dni później zaprosiła mnie na spacer po nowym miejscu. „Jakie wielkie!” – myślałam pełna podziwu. Nigdy nie wyjeżdżałam poza naszą okolicę. Tata uważał, że mamy wszystko, czego nam trzeba – góry, rzeki i świeże powietrze, więc szłam jak zaczarowana szerokimi ulicami upstrzonymi kawiarnianymi ogródkami, kolorowymi sklepami i ekstrawagancko ubranymi ludźmi. Zaniemówiłam z wrażenia, widząc ciemnoskórego mężczyznę, co tylko rozśmieszyło siostrę. Po powrocie do mieszkania usłyszałam, że właśnie zdałam egzamin na piątkę z plusem.

Nie uciekałam, za to zwracałam się do siostry, jakby była moją mamą, a na pytanie starszej pani o moje imię, bez wahania odpowiedziałam, że jestem Joanną. W nagrodę Blanka vel Anna i wujek Romek zabrali mnie do kawiarni na lody w pucharku z bitą śmietaną, owocami i płatkami czekolady.

– Jest super! – przez chwilę czułam się naprawdę szczęśliwa.

Miesiąc później Blanka zaprowadziła mnie do szkoły

Ubrana w kostium, pewna siebie, wręczyła dyrektorce moje podrobione dokumenty, a ta bez zmrużenia oka uznała, że siedząca obok niej chudziutka dziewczynka rzeczywiście ma siedem, a nie prawie dziewięć lat. „Jest nad wiek rozwinięta intelektualnie. Nasza duma!” – Blanka czule zmierzwiła mi włosy. Starałam się sprostać jej oczekiwaniom. W dzień nawet mi się to udawało, ale w nocy traciłam nad sobą kontrolę. Krzyczałam i płakałam przez sen, zaczęłam też się moczyć.

Początkowo Blanka starała się podnieść mnie na duchu, czytała mi śmieszne bajki na dobranoc, wychwalała moje postępy i sypiała ze mną w jednym łóżku, żebym nie czuła się samotna, ale kiedy znów zmoczyłam materac, nie wytrzymała i uderzyła mnie w twarz.

– Robisz to na złość! A ja tyle poświęciłam dla ciebie! – wrzeszczała.

Tamtej nocy poczułam, oprócz potwornego bólu policzka, także siłę jej złości. Nie wiem, czy nie uderzyłaby mnie ponownie, gdyby do pokoju nie wkroczył wujek Romek i nie powstrzymał jej. Odtąd Blanka sypiała już tylko z wujkiem. Gdy miała dobry humor wciąż byłam jej ukochaną siostro-córką, ale częściej traktowała mnie jak powietrze albo krzyczała bez powodu, grożąc, że odda mnie do domu dziecka lub katom naszego ojca. Przerażona, starałam się zachowywać odpowiednio, choć było to bardzo trudne.

Coraz częściej też kłóciła się z wujkiem

– Masz nierówno pod sufitem! – zarzucił jej kiedyś, gdy podczas sprzeczki wycelowała w niego talerzem z jajecznicą.

Nie trafiła, talerz rozbił się na ścianie, a wujek zniknął. Najpierw złorzeczyła mu, ale po kilku dniach zapadła się w sobie, położyła do łóżka i całkowicie straciła zainteresowanie czymkolwiek, nawet mną. Dopóki mieszkał z nami wujek, miałam jeszcze co jeść i w co się ubrać, ale gdy nas porzucił po kolejnym ataku furii siostry, musiałam wyjadać resztki ze śmietników. Wciąż jednak udawałam przed sąsiadami, dziećmi w szkole i nauczycielami, że nic złego się dzieje.

Jeśli Blanka nie była w stanie zmobilizować się, prałam nasze ubrania, sprzątałam mieszkanie, odrabiałam lekcje i robiłam zakupy na tyle, na ile umiałam. Robiłam to ze strachu, że stracę też siostrę. Bałam się domu dziecka, a jeszcze bardziej oprychów, którzy katowali tatę. W lepszych momentach Blanka przejmowała moje obowiązki i szła do banku po pieniądze. Nie pytałam, skąd je ma, choć przecież wiedziałam, że nie pracowała, skupiłam się jedynie na tym, żeby zapamiętać miejsce kolejnej skrytki, bo często je zmieniała.

Niestety jej „gorsze dni” trwały coraz dłużej, więc coraz częściej chodziłam głodna i brudna. Ale nawet w takich momentach nie puszczałam pary z ust, choć szkolny psycholog naciskał, abym wyznała prawdę.

– Nie martw się, Joasiu, pomożemy ci!

Tak bardzo chciałam mu uwierzyć, ale skinęłam tylko głową i czym prędzej pobiegłam do domu. Blanka nie chciała mnie słuchać. Zamiast tego wściekła się, że zmusiłam ją do wstania z łóżka i urządziła mi karczemną awanturę. Zaczęła wrzeszczeć i rzucać we mnie przedmiotami, oprzytomniała dopiero na dźwięk walenia do drzwi.

– Proszę otworzyć, policja!

Chciałam otworzyć, ale siostra chwyciła mnie tak mocno, jak wtedy w schowku, i przystawiła coś zimnego do szyi.

– Ani kroku! – wrzasnęła w kierunku policjantów, którzy wyważyli drzwi mieszkania i docisnęła to coś do mojej krtani. Coś ciepłego spłynęło mi po szyi.

– Zabijesz ją, chcesz tego? – policjant powoli zbliżał się do nas.

– Ona jest moja… Tylko moja! – Blanka wrzeszczała jak oszalała.

Jakimś cudem policjantowi udało się ją zagadać. Zbliżył się na tyle, że mógł wykorzystać jej chwilę zawahania i wyrwać jej z dłoni kawałek szkła, którym mi groziła.

– Uciekaj, mała! – nakazał, a ja popędziłam prosto w ramiona drugiego funkcjonariusza.

Ten chwycił mnie mocno za ramiona i podniósł do góry.

– Jak masz na imię?– zapytał, łącząc się jednocześnie z centralą.

Odruchowo otworzyłam usta, żeby powiedzieć „Joanna”, ale zjadł mnie stres i zamiast tego rozpłakałam się.

– Już dobrze maleńka, zajmiemy się tobą i twoją mamą – pocieszył mnie.

– Ona nie jest moją mamą, proszę pana.

Następnego dnia, ku mojemu zaskoczeniu, do pogotowia rodzinnego, gdzie przewieziono mnie tuż po ataku Blanki, przyjechała moja mama. Cała i zdrowa. Tuż za nią kroczył tata. Blady, wychudzony, jak nie on, ale żywy.

– Żyjecie? – aż przysiadłam z wrażenia, widząc ich oboje.

– Mój Boże, co ona ci naopowiadała? – w oczach mamy zobaczyłam łzy, gdy tata, szlochając, tulił mnie do siebie.

Jedna z nich mnie okłamuje. Która?

Później dowiedziałam się, że tata wcale nie miał długów u mafii. To Blanka wszystko ukartowała. Jej urok osobisty i wizja horrendalnego łupu przekonała Romka i jego towarzyszy do sfingowania napadu na tatę. Sąd uznał, że moja siostra cierpi na zaburzenia osobowości, w związku z czym nie trafiła do więzienia, lecz do zakładu psychiatrycznego. Tyle wyjaśnień wystarczyło dziewięcioletniej dziewczynce, jaką wtedy byłam.

Było mi żal Blanki i na swój sposób tęskniłam za nią, ale tak bardzo cieszyłam się, że odzyskałam rodziców i własne życie, że postanowiłam jak najszybciej zapomnieć o całej sytuacji. Nie odwiedzałam siostry, a rodzice też starali się nie rozmawiać o niej przy mnie. Aż do czasu, gdy trzy lata później dostałam od niej list, w którym wyjawiła, że jest moją prawdziwą mamą. „Dlatego cię porwałam, wciąż kocham cię, córeczko, i bardzo tęsknię za tobą” – dodała na koniec. Mama, ta prawdziwa, wpadła w szał, kiedy pokazałam jej list.

– Błagam cię, kochanie, twoja siostra jest poważnie chora i pewnie dlatego wymyśla wszystkie te historie. Zaufaj mi, ona nie jest twoją mamą i nigdy nią nie była – przekonywała mnie.

Wtedy uznałam, że ma rację, ale z biegiem czasu zaczęłam analizować naszą przeszłość i… już nie jestem taka pewna, która z nich mnie urodziła. Nigdy więcej nie dostałam listu od Blanki, wiem, że rodzice się o to postarali, wkrótce jednak skończę osiemnaście lat i sama będę mogła zdecydować o odwiedzinach u niej. Tylko czy kiedykolwiek dowiem się prawdy?

Czytaj także:
Moja babcia przypadkowo wyszła za zabójcę swojego ukochanego. Zemściła się po latach
Miałam składać papiery rozwodowe, gdy mąż uległ wypadkowi. Marzenia o rozwodzie się nie spełniły
Mój mąż postanowił zabawić się w obrońcę czci jedynaczki. Chciał wybrać nam zięcia

Redakcja poleca

REKLAMA