„Spotykam się z kobietami w wieku córki, bo nie mogę się opamiętać. Te młode ciała wodzą mnie na pokuszenie”

uśmiechnięty mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Rozważałem, co zrobić, żeby jakoś wszystko ukryć przed Martą, ale wiedziałem, że zrezygnować z takiego życia nie dam rady. No nie. Po prostu nie. Kiedy widziałem te wszystkie piękne młode kobiety… no, po prostu traciłem rozum”.
/ 11.09.2024 21:15
uśmiechnięty mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Nic nie poradzę na swoje zachowanie. Jestem facetem z krwi i kości i to jest po prostu silniejsze ode mnie. Przyciągam młode kobiety, to moja super moc. One lecą w moje ramiona, bo podoba im się taki opiekuńczy tatusiek jak ja. Aż żal z tego nie korzystać.

Małżeństwo nigdy nie było dla mnie

Jakoś tak dusiłem się w związku. Ożeniłem się z Pauliną tylko dlatego, że rodzice naciskali.

– Ta dziewczyna jest taka miła – suszyła mi głowę matka. – I lubi cię. Widać, jak na ciebie patrzy! Ty jej nie daj odejść!

Paulina z kolei myślała, że to wielka miłość. Prawie oszalała z radości, gdy jej się oświadczyłem. Ja natomiast podchodziłem do tego na totalnym spontanie. Uznałem, że dobra, wezmę ten ślub i wszyscy dadzą mi spokój. Nie zastanawiałem się wtedy w ogóle nad tym, czego oczekuje moja żona. Łączyła nas w sumie namiętność, bo w łóżku jakoś nigdy się z nią nie nudziłem.

Tyle że dość szybko wpadliśmy i tak pojawiła się Marta. Z początku ten cały szał z dzieckiem trochę mnie przerażał. Potem jednak przyznaję – nie tyle przywykłem do tego zamieszania, co autentycznie pokochałem naszą małą córeczkę. Doskonale się rozumieliśmy, lepiej nawet niż ja z Pauliną. Właśnie dlatego bardzo się zaangażowałem w jej wychowanie i mieliśmy naprawdę świetną relację.

Nie przeszkodził w tym nawet rozwód. Bo z Pauliną rozstaliśmy się, gdy Marta miała dwanaście lat. Jak na mój gust, i tak długo ze sobą wytrzymaliśmy. Ja miałem dość wiecznych ataków i scen zazdrości ze strony Pauliny, ona z kolei nie mogła przeżyć, że od czasu do czasu oglądam się za młodszymi.

Po prostu lubiłem kobiety

Nie potrafiłem się oprzeć uśmiechom, zgrabnym kształtom i kokietującym spojrzeniom. Rzeczywiście, ze dwa, może trzy razy podczas naszego małżeństwa zabłądziłem do obcego łóżka. A, wielkie mi rzeczy. Pewnie Paulinie też się zdarzało sypiać z tym jej przyjacielem od siedmiu boleści, Pawełkiem. Ja jej nie wytykałem, że wiecznie gdzieś z nim łazi i to jemu wypłakuje się w rękaw. Swoją drogą, niezłą miał do niej facet cierpliwość.

Po naszym rozstaniu Paulina bardzo zabiegała o to, żebym jak najmniej czasu spędzał z Martą.

– Masz na nią zły wpływ – twierdziła z przekonaniem. – Obracasz się w takim towarzystwie…

– No, w jakim towarzystwie się obracam? – nie wytrzymałem któregoś razu.
Aż się zapowietrzyła.

– Te wszystkie kobiety – skrzywiła się. – I ciągle jest z tobą inna!

Uśmiechnąłem się szeroko.

– A co, zazdrościsz?

– Jakby było czego – burknęła. – Po prostu nie uważam, żeby taki dom schadzek, jak u ciebie w mieszkaniu, był dobrym miejscem dla dziecka.

Nie wdawałem się dalej w takie kłótnie, bo nie było sensu. Nie mogła mi niczego poważnego zarzucić. Ani udowodnić. Że miałem wzięcie, to co? Zbrodnia jakaś? A że szybko się nudziłem i lubiłem podziwiać kobiece piękno, zwłaszcza to naturalne, to coś złego?

Z biegiem czasu podobały mi się jednak coraz młodsze. A może wciąż te same? Ważne, żeby nie przekroczyły dwudziestu pięciu lat. Potem… potem to już nie było to samo. I choć czasem nachodziły mnie myśli, czy to rzeczywiście tak wypada, nie potrafiłem zupełnie nic z tym zrobić. Nie chciałem walczyć i już.

Zatraciłem się w młodości i pięknie

Dwudziestki były takie piękne. Idealne. Młode. Kiedy na nie patrzyłem, kiedy obserwowałem te jędrne ciała, przypominały mi się czasy własnej młodości. Jako czterdziestolatek trochę za nią tęskniłem. Z drugiej strony schlebiało mi, że tak wiele młodych dziewczyn się mną interesowało. Odpowiadały na moje zaczepki, uśmiechy, komplementy.

Jako że nie miałem na co dzień na głowie domu i rodziny, poświęcałem się głównie pracy. Myślę, że głównie dlatego Paulina pękała z zazdrości, bo mojej firmie powodziło się coraz lepiej. Oczywiście płaciłem alimenty, ale zdecydowanie bardziej wolałem sam obdarowywać prezentami Martę. Nie miałem przecież pewności, że była żona nie wyda tego na jakieś pierdoły.

Dzięki niezłemu zabezpieczeniu finansowemu, mogłem śmiało rozpieszczać te młode kobietki, które wpadły mi w oko. Z żadną to nie było oczywiście nic poważnego, ale kto zabroni się w życiu po prostu dobrze bawić?

Wszyscy byli przeciwko mnie

Kiedy do drzwi mojego mieszkania zapukała Daria, trochę się zdziwiłem. Siostra rzadko mnie odwiedzała, uważała zresztą, że mój charakter mocno kłóci się z jej poukładanym życiem, do którego nie chciała mnie zapraszać. W sumie było mi wszystko jedno – nigdy nie lubiłem ani jej nadętego mężulka, ani rozwrzeszczanych bachorów, które podobno wychowywali całkowicie bezstresowo. Mimo wszystko ją wpuściłem – w końcu rodziny się nie wybiera, a wypada zachowywać pozory jakichś więzi.

– No co tam? – mruknąłem do niej, kiedy z wyjątkowo niezadowoloną miną weszła do salonu.

– Ty się jeszcze pytasz? – rzuciła opryskliwie. – Zabawiasz się z małolatami! Ze smarkulami w wieku twojej córki? I co? Żadnej refleksji? Ty wiesz, co by na to Marta? Pomyślałeś w ogóle o tym?!

Patrzyłem na moją siostrę, potakiwałem, a jej słowa przepływały obok mnie. Bo niby miała rację. Niby trochę się tego wstydziłem. Ale co mogłem poradzić, że nawet wtedy, gdy ona wygłaszała swoje kazanie, ja myślami już byłem przy tej uroczej małej, z którą umówiłem się na jutro na kolację?

– Mam nadzieję, że coś z tym zrobisz – zakończyła, akcentując swoją wypowiedź zamaszystym ruchem ręki. – Ile ty masz lat, chłopie! Wziąłbyś sobie wreszcie poukładał życie, a nie robił głupoty! Zrób to, zanim Marta się zorientuje.

Walka nie miała sensu

Trochę na ten temat pomyślałem. Rozważałem, co zrobić, żeby jakoś wszystko ukryć przed Martą, ale wiedziałem, że zrezygnować z takiego życia nie dam rady. No nie. Po prostu nie. Kiedy widziałem te wszystkie piękne młode kobiety… no, po prostu traciłem rozum.

Oczywiście, że poszedłem na tę umówioną kolację. Asia… a może Ania… nie, nigdy nie zapamiętywałem ich imion. W każdym razie dziewczyna, z którą się spotkałem, była mną zachwycona. Nie miała za wiele w głowie, ale mnie to w ogóle nie przeszkadzało. Byłoby nam bardzo przyjemnie, gdyby później nie wpadła na mnie była żona.

– Nic do ciebie nie dociera – żachnęła się, kiedy dostrzegła, że odprowadzam dziewczynę do taksówki. – Zachowujesz się jak jakiś niemądry smarkacz! Podstarzały lowelas się znalazł!

Prychnąłem gniewnie.

– Zmówiłyście się czy co? – warknąłem. – Daria też dzisiaj na mnie wsiadła. A to moje życie, moja sprawa i moje wybory! Jestem dorosły, jakbyście nie pamiętały.

– No, czasem trudno to sobie wyobrazić – stwierdziła z przekąsem. – Marta naprawdę sądzi, że jesteś porządnym facetem, wiesz?

– Bo jestem – stwierdziłem. – Nikogo nie krzywdzę. Nie robię też niczego niedozwolonego. Te dziewczyny są wszystkie pełnoletnie. Mogę cię o tym zapewnić.

– Ośmieszasz się, wiesz? – burknęła. Popatrzyła na mnie z obrzydzeniem. – Że ja kiedyś z tobą w ogóle byłam.

– Tak – mruknąłem. – Też się zastanawiam, gdzie miałem oczy, jak się wiązaliśmy.

Chyba nie zostanę ojcem roku

Poszła oburzona, a ja stałem tam jeszcze przez chwilę. Przez krótką chwilę zastanawiałem się, co rzeczywiście powiedziałaby moja córka. Czy Martę w ogóle obchodziłoby, z kim sypiam? Co robię? W sumie, uznałem, że niepotrzebnie się tym martwię. Marta była wyluzowana. Postępowa. Rozumiała, że ludzie po czterdziestce nie kładą się jeszcze do grobu ani nie biegną truchcikiem do klubu seniora, tylko nadal mają przed sobą kilkadziesiąt wspaniałych lat! Niewiele myśląc, wybrałem numer do kolejnej ze swoich znajomych.

I w końcu się stało. Marta przyłapała mnie w łóżku z jedną z dziewczyn. No, może nie do końca w łóżku – Ala wyszła wtedy spod prysznica, oczywiście w samym ręczniku. Nie pomogło tłumaczenie, że to córka znajomego, która nie miała gdzie przenocować. Zwłaszcza że ta jak gdyby nigdy nic rzuciła do mnie jakimś słodkim „kochaniem”.

Myślałem, że córka zniesie to lepiej. Ona natomiast zrobiła awanturę gorszą niż jej matka i ciotka razem wzięte. Nawet nie dała mi się wytłumaczyć – po prostu kazała mi się odezwać, jak dojrzeję i wyszła, trzaskając drzwiami.

W obecnej chwili nie mamy ze sobą kontaktu. Ona nie odbiera ode mnie telefonów, a Paulina nie chce mi powiedzieć, pod jakim adresem obecnie mieszka

Robert, 42 lata

Czytaj także:
„Moja nowa partnerka była nauczycielką syna. Franka uczyła w szkole matematyki, a mnie w sypialni biologii”
„Faceci się za mną oglądali, a mój mąż się zapuszczał. Z atrakcyjnego mężczyzny zmienił się w dziada z tłustymi włosami”
„Jestem facetem do wynajęcia i się tego nie wstydzę. Chętnie pomagam kobietom, które nie mogą liczyć na mężów”

Redakcja poleca

REKLAMA