Odkąd pamiętam, to zawsze podobałam się płci przeciwnej. Już od najmłodszych lat miałam wianuszek wielbicieli, dla których byłam obiektem westchnień. I do pewnego momentu chętnie z tego korzystałam. Zmieniałam facetów jak rękawiczki i nie zastanawiałam się nad tym, czy z którymś z nich mogłabym stworzyć trwały związek. Do czasu aż poznałam Tomka.
Sąsiad był miłością mojego życia
To on skradł moje serce i sprawił, że w końcu zamarzyłam o stabilizacji. Wzięliśmy ślub, a ja odkryłam, że małżeństwo to fajna rzecz. Jednak po wielu wspólnych latach Tomek się zapuścił i przestał być już tak atrakcyjny. Postanowiłam to zmienić.
Tomka poznałam przez zupełny przypadek. Któregoś razu targałam zakupy i próbowałam otworzyć drzwi swojego wynajmowanego mieszkanka. Pech chciał, że klucz wypadł mi z dłoni, a ja – próbując go złapać – wysypałam z siatki wszystkie produkty. I kiedy tak stałam pod drzwiami zastanawiając się co najpierw zbierać, to usłyszałam obok męski głos.
– Pomóc pani?
Odwróciłam się w stronę mężczyzny i w pierwszej chwili chciałam odmówić. Ale spojrzałam w jego ciemne oczy i zmieniłam zdanie.
– To bardzo miłe z pana strony – powiedziałam z uśmiechem. A potem zaczęłam zbierać zakupy, licząc na to, że nieznajomy faktycznie mi pomoże. I nie przeliczyłam się. Mężczyzna schylił się razem ze mną i przez chwilę poczułam woń jego wody po goleniu.
– Dziękuję – powiedziałam po kilku minutach. Wszystkie zakupy były pozbierane i bezpiecznie tkwiły w siatkach.
– Nie ma za co – usłyszałam. – I polecam się na przyszłość – uśmiechnął się.
W ramach podziękowań zaprosiłam go na kawę. I dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież to mój sąsiad. Mieszkał dwa piętra nade mną i prawie codziennie spotykaliśmy się przy wyjściu z klatki. Ale dlaczego nigdy nie zauważyłam, że był taki przystojny? Pewnie byłam zajęta jakimś swoim nowym chłopakiem.
To przypadkowe spotkanie okazało się początkiem czegoś wielkiego. Po kilku niezobowiązujących spotkaniach poczułam, że czuję do Tomka coś więcej niż tylko sąsiedzką sympatię. W jego przypadku chyba było podobnie, bo za każdym razem patrzył na mnie wzrokiem, w którym czaiło się prawdziwe uczucie.
– Zakochałem się w tobie – wyznał mi po kilku miesiącach znajomości. A gdy ja przyznałam, że czuję dokładnie to samo, to zaproponował wspólne zamieszkanie. Od tego był już tylko jeden krok do czegoś więcej. Dokładnie dwa lata po pierwszej randce wzięliśmy ślub i rozpoczęliśmy nasze wspólne życie. Tomek uczynił mnie najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
Przez wiele lat mąż był dla mnie ideałem
Początkowo sama nie mogłam uwierzyć w to, że poznałam mężczyznę, który tak całkowicie zmienił moje życie.
– Co on takiego zrobił, że cię usidlił? – pytała mnie koleżanka, która podobnie jak ja była zaskoczona tym, że zdecydowałam się na małżeństwo.
– Po prostu jest – odpowiadałam z uśmiechem malującym się na mojej twarzy od ucha od ucha. I faktycznie tak myślałam. Przy Tomku czułam, że żaden inny facet nie jest mi potrzebny do szczęścia. Mój mąż był nie tylko zaradny, pracowity, sympatyczny i zabawny. Był także nieziemsko przystojny. Prawdziwe ciacho – jak to mówi młodzież.
A ponieważ ja także nie należałam do najbrzydszych, to tworzyliśmy razem naprawdę ładną parę. I chociaż za mną oglądali się inni mężczyźni, a mojego męża kobiety obrzucały powłóczystymi spojrzeniami, to my nie zwracaliśmy na to uwagi. Byliśmy w sobie zakochani i nikt oprócz nas się dla nas nie liczył.
– Ale ten Tomek cię kocha – mówiły mi koleżanki z pracy, gdy widziały jak mąż odbiera mnie spod biura. W ich głosie było słychać nutkę zazdrości. A ja byłam bardzo dumna z tego, że mam tak przystojnego i seksownego męża. I pomimo upływu wielu lat wspólnego życia, to on nigdy mi się nie nudził.
Po wielu latach małżeństwa byłam w nim zakochana tak samo jak w dniu naszego ślubu. I wciąż przyciągał mnie do siebie jak magnes. W dużej mierze była to zasługa tego, że Tomek bardzo o siebie dbał. I nawet gdy przekroczył magiczną czterdziestkę, to wciąż świetnie się prezentował. Do czasu.
Mąż coraz bardziej dziadział
Sama nie wiem kiedy zauważyłam pierwsze oznaki tego, że Tomek coraz mniej zwraca uwagę na swój wygląd. Jako pierwszy pojawił się brzuszek, który z każdym tygodniem był coraz większy.
– Musisz zadbać o siebie – mówiłam żartobliwie, klepiąc go po coraz bardziej zaokrąglonej części ciała. Wtedy jeszcze mi to nie przeszkadzało, bo byłam pewna, że to jedynie chwilowa niedyspozycja mojego męża. – Może pójdziemy razem na siłownię? – zaproponowałam. Ja wciąż byłam aktywna sportowo i dzięki temu mogłam się pochwalić doskonałą figurą. Do pewnego momentu mój mąż prezentował się równie dobrze.
– Ok, ok – odpowiedział. – Ale to w przyszłym miesiącu. Teraz mam za dużo pracy.
I tak było za każdym razem. Mąż wybierał się na siłownię w każdym miesiącu i ani razu tam nie dotarł. A jego brzuch był coraz większy. Dodatkowo pojawił się podwójny podbródek, który także nie dodawał mu uroku.
– Powinieneś zgubić nadprogramowe kilogramy – próbowałam go przekonać. – I nawet jeżeli nie dla wyglądu, to chociaż dla zdrowia – dodawałam. Ale w głębi duszy chodziło mi przede wszystkim o wygląd. Co tu dużo mówić – mój mąż był coraz grubszy, a wylewające się zewsząd fałdki tłuszczu sprawiały, że prezentował się bardzo niekorzystnie.
– Nie podobam ci się taki jaki jestem? – pytał kokieteryjnie. I za każdym razem próbował mnie pocałować. A ja każdorazowo wymigiwałam się. I miałam konkretny powód. Bo Tomek nie tylko był coraz grubszy. Dodatkowo całkowicie przestał o siebie dbać. Ubierał się w powyciągane ubrania, nie mył włosów przez kilka dni i często chodził w brudnych butach. Po prostu dziadział. Na całe szczęście przynajmniej każdego dnia brał prysznic. W przeciwnym razie już bym zupełnie z nim nie wytrzymała.
Stał się zupełnym przeciwieństwem mnie
Ja cały czas dbałam o siebie tak, jak dwadzieścia lat wcześniej. Zdrowo się odżywiałam, regularnie ćwiczyłam, odwiedzałam fryzjera i kosmetyczkę, a w mojej szafie znajdowały się modne ciuchy. I dlatego nie wyglądałam na swoje lata.
– Zobacz, ten facet się na ciebie gapi – powiedziała mi koleżanka, z którą wybrałam się na zakupy. A ja wiedziałam, że to prawda. Jak na swój wiek wyglądałam naprawdę świetnie i wiedziałam, że w oczach innych mężczyzn jestem wciąż atrakcyjną kobietą. Szkoda tylko, że mój mąż tego nie zauważał. Od kilkunastu miesięcy zdecydowanie bardziej wolał zjeść duży kawałek pizzy niż zająć się swoją żoną. A ja miałam tego serdecznie dosyć. I byłam na niego zła, że tak bardzo się zapuścił.
Miałam plan zmian
Kochałam Tomka, ale jego wygląd coraz bardziej mnie obrzydzał. Dochodziło do tego, że nie mogłam patrzeć na jego wystający brzuch, tłuste włosy i poplamione ubrania. A gdy chciał mnie objąć lub pocałować, to robiło mi się niedobrze. O seksie nawet nie było mowy.
– Boli mnie głowa – mówiłam za każdym razem, gdy próbował zaciągnąć mnie do sypialni. A ja po prostu nie wyobrażałam sobie igraszek miłosnych z tym obleśnym facetem. I to wcale nie oznacza, że za tym nie tęskniłam. Tęskniłam. Ale chciałam odzyskać swojego dawnego męża, który podobał się wszystkim moim koleżankom i sprawiał, że na jego widok uginały się pode mną nogi. „Muszę odzyskać swojego dawnego męża” – pomyślałam z determinacją.
Plan był prosty. Postanowiłam sprowokować męża do zazdrości. Byłam pewna, że jak uświadomi sobie, że wokół mnie kręcą się inni faceci, to zrobi wszystko, aby to ukrócić. Dlatego od razu przystąpiłam do jego realizacji. Przez kolejne tygodnie stroiłam się do pracy, wychodziłam na wieczorne drinki ze znajomymi, a weekendy spędzałam na ściance wspinaczkowej.
– Mamy cudownego instruktora – mówiłam od niechcenia. – Młody, wysportowany i świetnie wyszkolony. A do tego doskonale wie, jak zająć się swoimi kursantkami – chwaliłam go. Specjalnie przy tym podkreślałam, że szkoli głównie kobiety.
Początkowo Tomek nie zawracał na to wszystko uwagi. Ale z czasem coraz bardziej zaczął się interesować, gdzie wychodzę i co robię. Zaczął bardziej wypytywać o instruktora wspinaczki i kolegów z pracy. A pewnego ranka nakryłam go przed lustrem, gdy przyglądał się swojej sylwetce. „Oho, chyba podziałało”– pomyślałam. I faktycznie coś się ruszyło.
Mój mąż zgubił kilka kilogramów, zaczął bardziej dbać o higienę, a jego domowy strój z wytartych dresów zamienił się w czyste koszulki i luźne spodnie. To wszystko szło w dobrym kierunku. A ja coraz bardziej czułam, że odzyskuję swojego dawnego męża, który dawniej działał na mnie jak nikt inny. Nawet nasze życie sypialniane powstało ze zgliszczy. Mój plan zaczynał działać. I oby tylko mój mąż nie zszedł z dobrej drogi powrotu do kogoś, w kim zakochałam się wiele lat temu.
Katarzyna, 43 lata
Czytaj także:
„Paskudna plotka spowodowała, że narzeczony zwiał sprzed ołtarza. Rozpuściła ją osoba, której ufałam bezgranicznie”
„Z Londynu wracałem z kupą forsy, ale do pustego mieszkania. Z mojej rodziny zostały zgliszcza i mój smutek”
„Rodzice powtarzali, że studia to fanaberia. Dla nich życiowy sukces oznaczał szorowanie garów na zmywaku za granicą”