„Śpiąc z mężem wyobrażam sobie, że kocham się z jego bratem. Nie wiem, czy to już zdrada, czy tylko sposób na nudę”

uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Myśli o Mateuszu wracały jak bumerang. Czułam, że zaczynam się gubić, że stoję na krawędzi czegoś, czego nie potrafię kontrolować. Byłam coraz bardziej rozdarta między poczuciem obowiązku wobec Marka a tym nagłym, nieoczekiwanym uczuciem do jego brata”.
/ 25.08.2024 14:30
uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Westend61

Nie wiem, kiedy dokładnie to uczucie zaczęło kiełkować, ale teraz jest tak silne, że nie potrafię przestać o nim myśleć. Marek, choć dobry, nie budzi we mnie takich emocji jak Mateusz. Zaczynam się zastanawiać, czy to, co czuję, to miłość, i co by się stało, gdybym za tym uczuciem podążyła.

Tylko nuda i proza życia

Marek to dobry człowiek, taki, na którym można polegać. Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie, chociaż może to właśnie ta stabilność zaczęła mnie przytłaczać. Nasze małżeństwo, choć pełne wzajemnego szacunku, stało się przewidywalne, wręcz nudne. Czasami łapałam się na tym, że tęsknię za czymś więcej, za czymś, co przypominałoby emocje z początku naszej znajomości. Ostatnio, coraz częściej myślę o Mateuszu, jego młodszym bracie. 

– Marek, włączysz wiadomości? – zapytałam, próbując odciągnąć myśli od Mateusza.

Marek siedział na kanapie, z kubkiem herbaty w dłoni. Spojrzał na mnie przez chwilę, jakby coś wyczuł, ale posłusznie sięgnął po pilota.
Telewizor zaczął cicho grać, ale ja nawet nie zwróciłam uwagi na to, co mówili. W mojej głowie przewijały się obrazy ostatniego spotkania z Mateuszem. Jego uśmiech, sposób, w jaki na mnie patrzył... Czy on coś czuł? Czy może tylko ja wpadłam w tę pułapkę?

– Halo, jesteś ze mną? – głos Marka wyrwał mnie z zamyślenia.

– Tak, przepraszam, po prostu... Zamyśliłam się – uśmiechnęłam się słabo, choć wcale nie czułam się lepiej.

Na pewno wszystko w porządku? – zapytał, odkładając kubek na stolik.

Pochylił się ku mnie, szukając w moich oczach odpowiedzi, której nie mogłam mu dać.

– Oczywiście, że tak. Po prostu jestem zmęczona – skłamałam. Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie teraz.

Marek przytulił mnie delikatnie, a ja zamknęłam oczy, próbując wyciszyć te wszystkie sprzeczne uczucia, które we mnie buzowały. Ale myśli o Mateuszu wracały jak bumerang. Czułam, że zaczynam się gubić, że stoję na krawędzi czegoś, czego nie potrafię kontrolować. Byłam coraz bardziej rozdarta między poczuciem obowiązku wobec Marka a tym nagłym, nieoczekiwanym uczuciem do jego brata.

Musiałam mu to wyznać

Z trudem zebrałam się na odwagę, by spotkać się z Mateuszem. Marek był u rodziców, więc miałam pewność, że będziemy sami. Gdy otworzył drzwi, moje serce zabiło mocniej. Usiadłam obok niego, czując napięcie w powietrzu.

– Muszę ci coś wyznać – zaczęłam drżącym głosem. – Od jakiegoś czasu nie potrafię przestać o tobie myśleć. Zakochałam się w tobie.

Cisza, która zapadła, była nie do zniesienia. Mateusz patrzył na mnie zszokowany.

– Zosiu... jesteś żoną mojego brata – odpowiedział powoli. – Jesteś dla mnie ważna, ale nie mogę odwzajemnić twojego uczucia. Nie mogę zniszczyć rodziny.

Słowa uderzyły mnie jak piorun. Zrozumiałam, że moje uczucie było jednostronne. Poczułam się zraniona i upokorzona. Wstałam szybko, chcąc jak najszybciej uciec.

– Przepraszam... – wyszeptałam, ale Mateusz próbował mnie zatrzymać.

– To nie twoja wina. Po prostu... to niemożliwe – powiedział, ale już nie słuchałam. Wybiegłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Wszystko się rozsypało.

Zrobiłam z siebie idiotkę

Wracając do domu, czułam, jak wszystko we mnie się rozpada. Odrzucenie Mateusza bolało bardziej, niż mogłam sobie wyobrazić. Gdy weszłam do mieszkania, Marek już czekał na mnie z kolacją. Uśmiechnął się do mnie, ale ja nie potrafiłam odwzajemnić uśmiechu.

– Zosia, co się stało? – zapytał, widząc moją bladą twarz.

– Nic takiego, po prostu miałam ciężki dzień – odparłam, próbując opanować drżenie głosu. Usiadłam przy stole, ale nie mogłam zmusić się do jedzenia.

Marek przez chwilę na mnie patrzył, jakby coś przeczuwał. W końcu odłożył widelec i wyciągnął do mnie rękę.

– Kochanie, wiem, że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć, o co chodzi?

Poczułam, jak coś we mnie pęka. Przecież Marek niczego nie zawinił, a ja trzymałam w sobie tajemnicę, która mogła zniszczyć wszystko, co zbudowaliśmy. Zamiast odpowiedzieć, odwróciłam wzrok i poczułam, jak łzy zaczynają napływać mi do oczu.

– Marek... myślę, że coś między nami umarło – wyszeptałam, czując, jak ból dławi mi gardło.

Jego twarz zbladła, a oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Próbował coś powiedzieć, ale ja nie mogłam już dłużej tego znieść. Wstałam od stołu, pozostawiając go samego, i uciekłam do sypialni, gdzie zasłoniłam twarz poduszką, pozwalając, by łzy w końcu popłynęły swobodnie.

Nie widziałam innego wyjścia

Minęły dwa dni, a ja czułam się coraz bardziej zagubiona. Marek unikał rozmów, a nasze milczenie stawało się nie do zniesienia. W końcu podjęłam decyzję, choć serce mi się krajało. Musiałam odejść. Zanim spakowałam walizkę, postanowiłam po raz ostatni porozmawiać z Mateuszem. Czułam, że muszę to zrobić, żeby zamknąć ten rozdział. Zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie. Zgodził się, choć w jego głosie słychać było wahanie.

Spotkaliśmy się w kawiarni, w której kiedyś wszyscy często bywaliśmy razem. Atmosfera była ciężka, a Mateusz unikał mojego wzroku.

– Chciałam ci powiedzieć, że odchodzę od Marka. Myślałam, że to coś zmieni, ale teraz wiem, że byłam w błędzie.

Mateusz wyglądał na zszokowanego.

– To zły pomysł. Twoja decyzja zniszczy nie tylko twoje życie, ale i życie całej rodziny. Nie mogę pozwolić, żebyś popełniła taki błąd.

Patrzyłam na niego, walcząc z napływającymi łzami. W jego oczach widziałam troskę, ale nie to, na co liczyłam. W końcu zrozumiałam – Mateusz nigdy nie będzie mój. To była tylko moja fantazja, która teraz zaczęła mnie niszczyć. Załamałam się, wiedząc, że straciłam wszystko. Zniknęłam stamtąd jak najszybciej, z poczuciem, że właśnie popełniłam największy błąd w swoim życiu.

Zniszczyłam całą rodzinę

Pakując swoje rzeczy, czułam, jakby każda chwila wypełniała mnie coraz większą pustką. Marek był w pracy, więc nie musiałam tłumaczyć się ze swoich zamiarów. Każda książka, każda para butów, które wrzucałam do walizki, przypominały mi o życiu, które właśnie kończyłam.

Zadzwoniłam do przyjaciółki, Moniki, potrzebując kogoś, kto wysłucha mnie, choć wiedziałam, że nic nie może naprawić tego, co się stało. Spotkałyśmy się w parku, gdzie usiadłyśmy na ławce. Monika patrzyła na mnie z troską, ale także z niezrozumieniem.

– Co ty wyprawiasz? – zaczęła, gdy tylko opowiedziałam jej o wszystkim. – Odchodzisz od Marka i to dla Mateusza, który cię odrzucił? Nie rozumiem...

Ja sama już nie wiem, co robię – przyznałam ze łzami w oczach. – Straciłam wszystko. Marka, który mnie kochał, i Mateusza, który nigdy mnie nie chciał. Teraz nie mam nic.

Monika objęła mnie, próbując dodać mi otuchy.

– Zosiu, musisz się opamiętać. Nie wszystko jeszcze stracone. Możesz spróbować naprawić swoje małżeństwo, porozmawiać z Markiem...

Ale ja wiedziałam, że jest już za późno. Zbyt wiele się wydarzyło, a ja zniszczyłam coś, czego nie da się już odbudować. Wróciłam do pustego mieszkania, walizka czekała przy drzwiach. Zostałam sama, bez żadnej drogi powrotu.

W pokoju było cicho, tylko odgłos tykającego zegara przypominał mi, jak szybko wszystko się zmieniło. Spojrzałam na walizkę, a potem na naszą wspólną fotografię z podróży do Paryża. Teraz była tylko przypomnieniem tego, co straciłam.

Usiadłam na łóżku, patrząc na walizkę, której nigdy nie miałam okazji użyć. Decyzja o odejściu wydawała się wtedy jedynym rozwiązaniem, ale teraz czułam, że to była tylko ucieczka. Ucieczka przed sobą, przed uczuciami, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić.

Miałam tak wiele

Zastanawiałam się, jak wyglądałoby teraz moje życie, gdybym wtedy podjęła inną decyzję. Czy mogłabym naprawić relację z Markiem? Czy bylibyśmy w stanie odbudować nasze małżeństwo? Teraz już tego nie dowiem się nigdy. Moje wybory doprowadziły mnie do tego miejsca – pełnego samotności i żalu.

Myśli o Mateuszu wracały jak bumerang, ale teraz były gorzkie, pełne świadomości, że nigdy nie istniała szansa na szczęście z nim. Zakochanie się w nim było błędem, który kosztował mnie wszystko. Zapłaciłam najwyższą cenę za iluzję miłości, za coś, co nigdy nie mogło się wydarzyć.

Siedząc w ciszy, zrozumiałam, że moje życie stało się ruiną. Poczucie winy, samotność i żal były teraz moimi jedynymi towarzyszami. Straciłam Marka, który mnie kochał, i Mateusza, który nigdy nie mógł być mój. Zostałam sama z myślami, które ciążyły mi coraz bardziej.

Cena miłości okazała się zbyt wysoka. Teraz musiałam nauczyć się żyć z konsekwencjami swoich decyzji, chociaż nie wiedziałam, czy kiedykolwiek znajdę spokój.

Zosia, 33 lata

Czytaj także:
„Miałam żal do ojca za to, że odszedł do kochanki. Zrozumiałam, co w niej zobaczył, gdy serce skradł mi jej syn”
„Tuż przed moim ślubem zaginęły obrączki. Domyśliłem się, że to może być zimna zemsta za moje dawne grzeszki”
„Kasa była dla swatów ważniejsza niż moja córka. Teściowie intercyzę wcisnęli jej szybciej, niż zięć pierścionek na palec"

Redakcja poleca

REKLAMA