„Spędziłam noc z kolegą z pracy, a ten podstępny typ wszystko nagrał. Nie mogę stracić rodziny w tak głupi sposób”

przerażona kobieta ogląda nagranie fot. Adobe Stock, Евгений Шемякин
„Nic dziwnego, że zaiskrzyło i widziałam, że jest wyraźnie zainteresowany moją osobą. Zapytałam, czy ma żonę lub dziewczynę i ucieszyłam się na negatywną odpowiedź. To on zaproponował, byśmy zakończyli ten wieczór wspólnie. Rozochocona drinkami odpowiedziałam, że jeśli nie ma nic przeciwko, to możemy również i poranek”.
/ 27.05.2023 20:30
przerażona kobieta ogląda nagranie fot. Adobe Stock, Евгений Шемякин

To miała być jedna z wielu takich imprez. Drink, rozmowa, trochę żartów i do domu. Ale nie wtedy. Tamto spotkanie firmowe zapamiętam na długo. Po tym niefortunnym zdarzeniu już nic nie było takie samo. Zawaliło się całe moje życie małżeńskie, w dodatku na moje własne życzenie. Nigdy sobie tego nie wybaczę...

Koleżanka z pracy odebrała mnie swoim samochodem koło dziewiętnastej. Jeszcze przed wyjściem mąż, Marek, dał mi buziaka w policzek. Tak, to były zawsze całusy starych przyjaciół, a nigdy namiętne pocałunki kochanków.

Ten etap związku mieliśmy już dawno za sobą

Zresztą... czego się spodziewać po piętnastu latach wspólnego pożycia. Ani ja, ani on, nie byliśmy już młodzikami, chociaż dla wielu czterdziestka to dopiero początek szalonego życia. Trochę wykrakałam...
Bankiet odbywał się w jednym z czterogwiazdkowych hoteli, z piękną salą bankietową.

Pomyślałam, że szef ma gest, bo pamiętam, że poprzedni taki event odbywał się w bardziej ekonomicznych wnętrzach. Od razu poprawił mi się humor. A więc tak może wyglądać dobra firmowa impreza!

Na początku tylko siedziałam blisko koleżanki i zamieniłam słowo dosłownie z kilkoma osobami z mojego działu. Jednak po jakimś czasie, rozochocona trunkiem, odważyłam się i przełamałam swoją strefę komfortu. Podeszłam do gościa, który od zawsze trochę mnie fascynował. Filip, mężczyzna koło trzydziestki, na pierwszy rzut oka wyglądał jak mój młodszy brat.

Miał jednak w sobie to coś. Fascynowała mnie jego młodzieńcza energia, której nawet trochę mu zazdrościłam. Przemawiała przez niego pewność siebie, a on sam emanował charyzmą.

– Cześć –  wyciągnęłam rękę, trzymając pełny kieliszek w drugiej dłoni. – Jestem Gosia. Z działu HR.

– O... cześć. Nigdy nie miałem okazji poznać.

– Jakoś tak zawsze daleko.

– Rzeczywiście. – uśmiechnął się, a mi trochę zmiękły nogi. Nie byłam pewna, czy to procenty, czy emocje, ale czułam, że serce bije mi zdecydowanie mocniej. No i ten zniewalający zapach męskich perfum...

Filip przedstawił mnie swoim kolegom, a potem rozmowa zeszła na temat wspólnych zainteresowań. Okazało się, że obydwoje oglądamy te same seriale i lubimy podobny typ książek.

Gadało nam się tak dobrze, jakbyśmy znali się wieki

Nic dziwnego, że zaiskrzyło i widziałam, że jest wyraźnie zainteresowany moją osobą. Zapytałam, czy ma żonę lub dziewczynę i ucieszyłam się na negatywną odpowiedź.

To on zaproponował, byśmy zakończyli ten wieczór wspólnie. Rozochocona drinkami odpowiedziałam, że jeśli nie ma nic przeciwko, to możemy również i poranek.

To była intensywna noc, którą pamiętam bardzo dobrze, mimo lekkiego zamroczenia. Przespaliśmy się w eleganckim hotelowym pokoju. Po przebudzeniu się męczyły mnie wyrzuty sumienia, ale jednak nie potrafiłam zapomnieć tego, jak cudownie mi było. Czegoś takiego potrzebowałam po kilkunastu latach erotycznej nudy.

Gdy mój kochanek zaczął się przebudzać, dyskretnie czmychnęłam do łazienki, by się odświeżyć, a potem zabrałam swoje rzeczy i wezwałam taksówkę.

Gdy wróciłam do domu, nie zastałam Marka

Widocznie pojechał na ryby, jak zwykł to robić w weekendy. Ale potem zerknęłam na telefon i dopiero w tamtej chwili zobaczyłam pięć nieodebranych połączeń od mojego małżonka. Zestresowałam się. A co jeśli mój mąż się domyśli, co zrobiłam?

Wybrałam połączenie zwrotne.

– Cześć, kochanie. Już jestem w domu.

– Nareszcie! Gdzieś ty się podziewała?

– Przepraszam. Trochę zabalowałam. Było późno, nie chciałam cię budzić w nocy, zostałam na noc w hotelu.

– Wszystko okej?

– Tak, tak. Muszę kończyć.

Z nerwów nawet nie zapytałam, czy Marek rzeczywiście jest na rybach. To musiało być podejrzane. Wtedy jednak jeszcze nie podejrzewałam, że to nie mój ton głosu zdradzi, co zrobiłam, ale coś zupełnie innego. A raczej... KTOŚ zupełnie inny.

W poniedziałek, jak co tydzień, przyszłam do biura i miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Plotki z pewnością rozniosły się po całej firmie, ale na szczęście nie miały jak dojść do uszu Marka. Zresztą prawie nie mieliśmy wspólnych znajomych, a tym bardziej takich z pracy.

Z oddali dostrzegłam Filipa

Czarujący jak zawsze. Zdziwiłam się, że na początku traktował mnie jak powietrze. Jednak tuż po dziesiątej usłyszałam, jak ktoś pojawia się w moim pokoju, gdy akurat nikogo nie było. Miał przeszywające spojrzenie, jakby znał wszystkie moje tajemnice. Chciałam się z nim jakoś przywitać i dyskretnie nawiązać do wspólnej nocy, ale on mnie uprzedził:

– Słyszałem, że ostatnio dobrze ci się powodzi z mężem.

– Eee... Nie rozumiem. Do czego zmierzasz? Właśnie go zdradziłam. Z tobą.

– Mówię o pieniądzach. Od twoich koleżanek z działu dowiedziałem się, że wygraliście na loterii. Ale z nich gaduły.

Przeszedł mnie dreszcz. A więc o to chodzi.

– Czego chcesz?

– Podzieliłaś się ze mną ciałem. Chcę, żebyś podzieliła się czymś jeszcze. Jeśli wiesz, co mam na myśli.

– Wyjdź, proszę. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. To była przygoda na jedną noc. Nic dla mnie nie znaczysz.

Filip skierował się w stronę drzwi, a na odchodne rzucił:

Byłoby szkoda takiego małżeństwa. I stracić je dla głupiego nagrania video... – po czym wyszedł, trzaskając drzwiami, pozostawiając mnie zszokowaną.

Kolejne dni upłynęły mi w ogromnym stresie

Pracowałam, robiłam obiad, rozmawiałam z mężem. Ale gdzieś z tyłu głowy cały czas wybrzmiewały mi słowa Filipa. Ten drań mnie nagrał?! Kiedy? Jak to możliwe? Niepokojące myśli nie dawały mi zasnąć ani spokojnie funkcjonować w ciągu dnia.

Filip jakoś zdobył do mnie prywatny numer telefonu i zaczął niepokoić telefonami z kolejnymi szantażami. Groził, że jeśli nie dam mu dwudziestu tysięcy złotych, to on prześle mężowi moje nagranie z upojnej nocy w hotelu. Straszył, że to samo otrzymają moi współpracownicy i szef. Czułam się upokorzona i zapędzona w kozi róg. A to szuja!

Nie wiedziałam, co robić i musiałam obmyślić jakiś plan. Nie chciałam, by mój wielki błąd i kłamstwo wyszły na jaw, to pewne. Stawką było moje małżeństwo. Ale z drugiej strony nie mogłam też stracić pieniędzy. Przecież gdyby Marek się zorientował, że zniknęły, w życiu by mi tego nie darował.

Nie mogłam tak tego zostawić. Dlatego zdecydowałam się podjąć odważne kroki. Przede wszystkim, poczekałam na dzień, w którym Filipa nie było w pracy. A potem, pod pretekstem załatwienia jakiegoś zawodowego obowiązku, poszłam do jego działu, by porozmawiać z jego kolegami.

Zaczęłam niewinnie, od neutralnych tematów, a potem tak pokierowałam rozmową, by poruszyć temat mojego nieszczęsnego kochanka szantażysty.

– Filip? No co ty! Jaki tam z niego dobry pracownik. Obibok i tyle – zaśmiał się jeden z kumpli.

– I uważaj na to, co mówi. Spoko z niego chłop, ale lubi koloryzować – dodał drugi.

– Co masz na myśli?

– No wiesz. Jedno gada, drugie robi. Czasem lubi pościemniać. Ale to się przydaje w jego zawodzie, w końcu pracuje w sprzedaży.

Ciekawe, czy blefuje o tym nagraniu. Może właśnie to jest moment, by odkryć jego kłamstwo. I uratować się z tej patowej sytuacji.

Gdy wrócił, to ja przejęłam inicjatywę

Chciałam obnażyć jego obłudę. Raz na zawsze uwolnię się od szantażysty. Z takim postanowieniem weszłam pewnego dnia do jego pokoju w firmie, upewniając się, że jesteśmy sam na sam. A potem zaryzykowałam i postawiłam wszystko na jedną kartę.

Nie dostaniesz nic. Ani moich pieniędzy, ani mojego strachu, ani satysfakcji. Jesteś skończony.

– W takim razie za godzinę wszyscy zobaczą, jak wywijasz nóżkami.

– Póki co ty musisz się wywinąć. Ze swojej sieci kłamstw. Bo ja z tobą skończyłam. – mówiąc te słowa, rzuciłam mu na biurko bokserki, które jakimś cudem znalazły się w mojej torebce i zostały tam po naszych figlach.

Widziałam po nim, że był w ciężkim szoku. Jak się spodziewałam, żadnych nagrań nie było. Przechytrzyłam gada i wytrąciłam muz ręki jego własną broń. Po kilku miesiącach dojrzałam do tego, by wyznać mężowi prawdę. W końcu mi wybaczył.

Czytaj także:
„Olewałem żonę, zaniedbywałem syna, nawet dla kochanki nie miałem czasu. Zrozumiałem swój błąd, gdy było już za późno”
„Narzeczony przyjął moje nazwisk, bo swojego się wstydził. Nie wiedziałam, że wyjdzie z tego taki bałagan”
„Podrywałem kobiety po to, by się dorobić. Owijałem je wokół palca na czułe słówka, zabierałem, co mogłem i znikałem”

Redakcja poleca

REKLAMA