„Narzeczony przyjął moje nazwisko, bo swojego się wstydził. Nie wiedziałam, że wyjdzie z tego taki bałagan”

ludzie w urzędzie fot. Adobe Stock, sabthai
„Faktycznie, im dłużej o tym myślałam, tym lepszym wydawało mi się to pomysłem. Ojciec Konrada od dawna nie żył, a jego mama wiele lat temu wyszła po raz drugi za mąż i nazywała się już inaczej. Nawet proponowała podobno Konradowi, żeby przyjął nazwisko swojego ojczyma, ale on jednak się na to nie zdecydował”.
/ 25.05.2023 07:15
ludzie w urzędzie fot. Adobe Stock, sabthai

Ojciec, gdy usłyszał nietypowe nazwisko mojego nowego chłopaka, roześmiał się w głos.
Nie mogłam mieć do niego pretensji, bo to faktycznie był przedziwny zbieg okoliczności. Sama, kiedy dowiedziałam się, że przystojniak, na widok którego uginały mi się kolana, nazywa się tak, jak kolejne psy moich dziadków, zastygłam z wrażenia.

– Ale żeby tradycji stało się zadość, w naszej rodzinie zawsze musi być ktoś, kto się tak nazywa. – nabijał się mój ojciec, chociaż przecież wiedziałam, że polubił mojego nowego chłopaka.

Byłam w Konradzie zakochana

Nie wyobrażałam sobie bez niego życia. On także wpadł po same uszy. Bardzo szybko, bo już po kilku miesiącach zamieszkaliśmy razem; zaczęłam marzyć o zaręczynowym pierścionku. Naprawdę kochałam Konrada i wszystko dla mnie było w nim idealne. Wszystko, oprócz tego nazwiska.

Nie mogłam znieść myśli o tym, że po ślubie miałbym się tak nazywać. Nawet zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam sobie zostawić swojego. Wiele kobiet przecież tak robi.

Ale z drugiej strony chciałam mieć takie samo nazwisko jak mój mąż. Konrad widział, że się z tym strasznie męczę, bo przecież w żaden sposób nie udało mi się ukryć, że jego "psie" nazwisko jest w mojej rodzinie przedmiotem żartów. I pewnego dnia zaproponował:

– A może to ja bym przyjął po ślubie twoje nazwisko?

Przyznaję, że mnie zatkało, bo takiego rozwiązania nawet nie brałam pod uwagę. W naszym kraju raczej nie jest przyjęte, aby mąż brał nazwisko żony. Dlatego kiedy Konrad mi coś takiego zaproponował, w pierwszym momencie powiedziałam:

– No coś ty!

To go chyba bardziej uraziło niż to, że moją rodzinę bawi jego nazwisko.

– Uważasz, że nie jestem godny nazywać się tak jak ty? – zapytał.

– Ależ skąd! Ja tylko… zaskoczyłeś mnie – zaczęłam się plątać.

– Dobrze, na razie to zostawmy. Musisz pewnie sobie to jeszcze przemyśleć – przytulił mnie.

Zaczęłam jednak to rozważać

Faktycznie, im dłużej o tym myślałam, tym lepszym wydawało mi się to pomysłem. Ojciec Konrada od dawna nie żył, a jego mama wiele lat temu wyszła po raz drugi za mąż i nazywała się już inaczej. Nawet proponowała podobno Konradowi, żeby przyjął nazwisko swojego ojczyma, ale on jednak się na to nie zdecydował.

– Niewiele mnie z nim łączy, nie wychowywał mnie, bo kiedy się ożenił z moją matką, akurat zdawałem maturę. Ale z tobą jest inaczej, będziemy tworzyli rodzinę – powiedział mi. – Tak się będą nazywały nasze dzieci… Pomyśl o tym.

To prawda, propozycja była bardzo kusząca. Tym bardziej że moi rodzice mają dwie córki, więc tata nawet nie liczył na to, że jego nazwisko przetrwa. A tak, była szansa. Kiedy go zapytałam, czy by nie miał nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, zareagował na entuzjastycznie.

– Dlaczego nie? Konrad jest ogarnięty, naprawdę mógłbym mieć takiego syna. To brzmi całkiem nieźle… – powiedział mój ojciec.

Stanęło więc na takim rozwiązaniu

Kiedy wszystko zostało postanowione, odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że pewnie wielu moim znajomym wyda się to dziwaczne, że mąż przyjmuje moje nazwisko, ale miałam to w nosie. Dzień naszego ślubu był piękny, a ksiądz nawet nie mrugnął, widząc podpisywane przez nas dokumenty.

Tak, to był piękny początek historii… Niestety, jej koniec nie jest już taki miły. Dość szybko po ślubie okazało się, że jednak nie pasujemy do siebie z Konradem. Zaczęły się między nami niesnaski, potem odkryłam także, że mój mąż ma romans. Postanowiłam się z nim rozwieść, zanim w naszym małżeństwie pojawiły się dzieci, żeby nie mieć z nim już nic wspólnego w przyszłości.

Byłam pewna, że Konrad wróci do swojego rodowego nazwiska. A tymczasem mój mąż odmówił…

– Bardziej podoba mi się twoje. – stwierdził ku mojemu zaskoczeniu.

Zapytałam prawnika, czy były mąż ma prawo zatrzymać sobie moje panieńskie nazwisko i usłyszałam, że jak najbardziej. Może pozostać przy moim, podobnie jak każda żona może po rozwodzie zostawić sobie nazwisko męża.

Powiem szczerze, że dzisiaj bardzo źle się z tym czuję, podobnie jak moja rodzina. Tym bardziej że Konrad ożenił się powtórnie, ma z nową żoną dwoje dzieci i wszyscy nazywają się… tak, jak my.

– On nam ukradł nasze nazwisko! – złości się mój ojciec.

Niestety, chociaż mnie także gula w gardle rośnie, nic nie mogę zrobić. 

Czytaj także:
„Syn wziął sobie na głowę pannę z dzieckiem i chałupą do remontu. Nic dziwnego, że przyszło mu za to słono zapłacić”
„Rzuciłam habit, aby móc zacząć życie na nowo. Moim rodzicom to się nie spodobało, a po mieście zaczęły krążyć plotki”
„Była kochanka nie mogła znieść, że wybrałem rodzinę zamiast niej. Nie dawała mi spokoju, nachodziła mnie nawet na wakacjach”

Redakcja poleca

REKLAMA