„Spacery po lesie były moim hobby. Dbałem o swoją kondycję i łowiłem panie chętne do pomocy przy rozkładaniu kanapy”

spacer w lesie fot. Getty Images, LEREXIS
„Ruszyliśmy w stronę parkingu, kroki mieliśmy szybkie, niemal niecierpliwe. Czułem, jak adrenalina krąży w moich żyłach, a podniecenie sięga zenitu. Samochód stał na skraju lasu, z dala od innych pojazdów. Ewa wyciągnęła kluczyki z torebki i otworzyła auto. Wiedziałem już, co nastąpi”.
/ 29.09.2024 19:30
spacer w lesie fot. Getty Images, LEREXIS

Mam trzydzieści sześć lat i od zawsze uważałem, że z życia należy czerpać pełnymi garściami. Nie przywiązuję się do stałych związków ani zobowiązań, bo po co? Żeby odebrać sobie to, co w życiu najlepsze? Wolność to dla mnie świętość, coś, czego potrzebuję jak powietrza.

Uwielbiam swoje samotne wypady do lasu

Długie spacery po leśnych ścieżkach to dla mnie nie tylko odpoczynek od miejskiego zgiełku, ale także doskonała okazja do nowych spotkań. Nieraz te spotkania kończą się czymś więcej – namiętnymi chwilami wśród drzew. Las ma w sobie coś dzikiego, coś zmysłowego, co wyzwala pierwotne instynkty. Zrozumiałem to już dawno.

Lubię czuć pod stopami miękki mech, słuchać szelestu liści i wypatrywać następnej okazji do przygody. To niezwykle sensualne, o czym wiele osób dziś chyba zdążyło zapomnieć. Romans w lesie – to brzmi jak coś naturalnego, prawda? A jednak godzimy się na zamykanie naszych pasji w sypialniach i hotelach. Jak gdyby były czymś zakazanym.

Nie szukam i nigdy nie szukałem głębokich relacji. Kobiety, które spotykam, często mają podobne podejście – szukają czegoś krótkiego, intensywnego, bez zbędnych komplikacji. Takie układy mi odpowiadają. Jestem mistrzem w uwodzeniu, umiem odczytać subtelne sygnały. Wystarczy jedna wymiana spojrzeń, bym wiedział, czy mam szansę.

Uśmiecham się lekko, pewny siebie, ale nigdy nachalny. Czasem pozwalam kobiecie zrobić pierwszy krok, chociaż zwykle to ja pociągam za niewidzialne sznurki. Nigdy jednak ich nie zwodzę. Nie sugeruję, że zależy mi na czymś więcej.

Miała w sobie coś niezwykłego

Pewnego ciepłego, letniego popołudnia postanowiłem wybrać się na kolejny spacer po lesie. Las pachniał wilgotną ziemią i żywicą, a słońce przedzierało się przez korony drzew, rzucając złote smugi na ścieżki. Szedłem bez pośpiechu, czujnie rozglądając się wokół. Lubię być ostrożny, lubię obserwować z dystansu.

Nagle dostrzegłem sylwetkę kobiety, która pojawiła się na skrzyżowaniu ścieżek. Miała na sobie lekką sukienkę – coś, co natychmiast przykuło moją uwagę. W lesie rzadko widuje się kobiety w takim stroju, większość wybiera wygodne, sportowe ubrania.

Ona wyróżniała się nie tylko sukienką, ale też postawą. Miała w sobie coś przyciągającego, coś, co od razu mnie zainteresowało. „A myślałem, że dziś obejdzie się bez wrażeń. Ten spacer może być znacznie ciekawszy, niż początkowo zakładałem”, pomyślałem. Zboczyłem ze swojej ścieżki, aby zbliżyć się do nieznajomej, ale nie za blisko, żeby jej nie spłoszyć. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnąłem się lekko, a ona odwzajemniła uśmiech.

– Piękny dzień, prawda? – zagaiłem przełamując ciszę.

– Tak, bardzo – odpowiedziała, zatrzymując się na chwilę. – Idealny na spacer.

Podszedłem trochę bliżej, ale wciąż zachowywałem bezpieczny dystans. Nie chciałem być zbyt nachalny ani sprawić, że piękna nieznajoma poczuje się w jakiś sposób niekomfortowo czy niebezpiecznie. Zawsze potrafię wyczuć, kiedy kobieta jest zainteresowana, a kiedy lepiej odpuścić. Tym razem czułem, że warto spróbować.

– Też uwielbiam las – dodałem, patrząc na nią znacząco. – Jest coś niezwykłego w tej przestrzeni, prawda?

– Jest – przytaknęła, robiąc krok w moją stronę. – Spokój, cisza… I te zapachy. Żyję w mieście, więc takie chwile są dla mnie bezcenne.

Uśmiechnąłem się szerzej. Wiedziałem, że w tej grze liczy się wyczucie. Jej głos był spokojny, ale miała w sobie coś drapieżnego, co mnie intrygowało.

– Zawsze szukam takich miejsc – powiedziałem, wskazując na ścieżkę przed nami. – Czasem nawet gubię się celowo, żeby odkryć coś nowego. Kto wie, dokąd nas ta ścieżka zaprowadzi?

– Kto wie… – odpowiedziała, a w jej oczach dostrzegłem błysk, którego nie mogłem zignorować.

Las wyzwolił w nas dzikie instynkty

Szliśmy przez chwilę w milczeniu, pozwalając, by napięcie między nami narastało. Zauważyłem, że zerkamy na siebie coraz częściej, jakby niewypowiedziane słowa wisiały w powietrzu. Nasze kroki stawały się wolniejsze, bardziej leniwe. W końcu zatrzymała się pod dużym, rozłożystym drzewem.

– Chyba czas na przerwę – powiedziała, opierając się o pień.

Przytaknąłem i podszedłem bliżej. Serce zaczęło mi bić szybciej. Las działał na mnie jak afrodyzjak, a ta kobieta, z jej pewnym siebie uśmiechem i zmysłowym spojrzeniem, tylko to uczucie potęgowała.

– Mam na imię Ewa – powiedziała niespodziewanie.

– Michał – odpowiedziałem, podając jej dłoń.

Ujęła moją rękę, ale zamiast zwykłego uścisku, przytrzymała ją nieco dłużej, ściskając mocniej, niż się spodziewałem. W jej oczach dostrzegłem coś dzikiego, co natychmiast wywołało we mnie falę podniecenia.

– Często spacerujesz po lesie? – zapytałem, chociaż wiedziałem, że pytanie jest zbędne.

– Czasami – odpowiedziała, zbliżając się jeszcze bardziej. – Ale zazwyczaj samotnie.

Nasze twarze były już blisko siebie. Czułem jej oddech na mojej skórze, a jej oczy mówiły wszystko, co chciałem usłyszeć. Widziałem w nich tę samą żądzę, którą sam odczuwałem. Nie czekałem długo. Przyciągnąłem ją do siebie, a ona odwzajemniła mój gest, obejmując mnie za szyję. Nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku, który tylko podsycił rosnące w nas pragnienie.

Wiedziałem, że to jedna z tych chwil, które zapadają w pamięć na zawsze. Z każdym dotykiem, z każdym pocałunkiem napięcie między nami rosło. Świadomość, że jesteśmy sami w środku lasu, dodawała tylko całej sytuacji pikanterii.

Mam samochód niedaleko – szepnęła nagle Ewa, przerywając pocałunek. – Może przeniesiemy się tam?

Nie musiała powtarzać.

Wiedziałem, co nas czeka

Ruszyliśmy w stronę parkingu, kroki mieliśmy szybkie, niemal niecierpliwe. Czułem, jak adrenalina krąży w moich żyłach, a podniecenie sięga zenituSamochód stał na skraju lasu, z dala od innych pojazdów. Ewa wyciągnęła kluczyki z torebki i otworzyła auto. Wiedziałem już, co nastąpi.

Pomogłem jej rozłożyć tylne siedzenia, tworząc przestrzeń, na której mogliśmy się położyć. Pamiętam doskonale, jak gładka była jej skóra, jak miękkie były jej dłonie, kiedy obejmowała mnie mocno, a nasze ciała splatały się w intensywnym akcie pożądania.

Te chwile w samochodzie były dzikie, namiętne, pełne spontaniczności i żaru, który uwielbiam. Ewa doskonale wiedziała, czego chce, a ja byłem gotów jej to dać. Wśród śmiechu, ciężkich oddechów i nieskrępowanych ruchów, stworzyliśmy moment, który zapamiętam na długo.

Kiedy wszystko się skończyło, leżeliśmy jeszcze przez chwilę obok siebie, oddychając ciężko, ale z uśmiechem na twarzach. Wiedziałem, że to była jedna z tych przygód, które przywołam w myślach z satysfakcją.

– Dziękuję za niezapomniany spacer – powiedziała z uśmiechem.

– Ja również – odpowiedziałem.

Po całym zdarzeniu ubraliśmy się, porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym serdecznie pożegnaliśmy. Nie wymienialiśmy się numerami, nie umawialiśmy na kolejne spotkanie. Nie obiecywaliśmy sobie, że jeszcze się tu kiedyś zobaczymy. Rozstaliśmy się, podarowawszy sobie to, czego akurat najbardziej potrzebowaliśmy.

Czekam na kolejną przygodę

Wiedziałem, że w przygodzie z Ewą najpiękniejsze było właśnie to, że była ulotna. Wiedziałem też, że, choć niezapomniana, po jakimś czasie stanie się dla mnie jedną z wielu. Niektórzy starali się mi wmówić, że jestem jakimś draniem, że traktuję kobiety przedmiotowo, że jestem nieodpowiedzialnym lekkoduchem. Nie umiałem się z tym zgodzić i zawsze bardzo gorliwie się broniłem.

– Nikogo nie oszukuję, nikogo nie zwodzę. Jestem dorosłym człowiekiem i wszystkie kobiety, które decydują się na przygodę ze mną, również są dorosłe i podejmują świadome decyzje. To, że wy żyjecie inaczej, nie oznacza, że ja żyję niewłaściwie – podkreślałem dobitnie znajomym czy krewnym, którzy wytykali mi rzekomą rozwiązłość.

A tak naprawdę byłem prawie pewny, że zwyczajnie mi zazdroszczą, bo sami się w życiu nie wyszaleli i zbyt szybko ubrali się w kajdan zobowiązań. Nie wykluczam, że kiedyś zechcę się ustatkować. Być może któregoś dnia obudzę się i uznam, że gorące przygody już mnie nie satysfakcjonują i chcę od życia czegoś więcej. Ale jeszcze nie teraz. Teraz korzystam, póki mogę. Na monogamię, zabawę w dom, wspólne kredyty i dzieci jeszcze przyjdzie czas.

Michał, 36 lat

Czytaj także:
„W moim małżeństwie brakowało ostrości, wiec je doprawiłam. Pikanterii dodał gorący romans z tajemniczym kochankiem”
„Dzieci bez mojej zgody chciały wpakować mnie do domu starców. Myślały, że w wieku 85 lat straciłam prawo głosu”
„Mąż pakował w siłowni i narzekał, że nie mam figury modelki. Instruktor jogi szybko jednak docenił moje wdzięki”

Redakcja poleca

REKLAMA