Byliśmy ze Szczepanem parą od 13 lat, a małżeństwem od 10. Wielka miłość od pierwszego wejrzenia, wspaniały ślub, mieszkanie i w końcu dziecko. Wydawało się, że będziemy najszczęśliwszą rodziną na świecie, bo przecież mieliśmy wszystko, o czym tylko można marzyć. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Codzienność po prostu zaczęła nas przytłaczać, a każdy kolejny dzień był taki sam. Powoli się od siebie oddalaliśmy, nasze relacje się pogorszyły i żadne z nas nie miało pewności, co powinno z tym zrobić.
Zamiana ról
Sytuacji nie polepszało to, że moja kariera zaczęła nagle przyspieszać. Zmiany w firmie sprawiły, że awansowałam i zarabiałam więcej od męża. Wiązało się to też oczywiście z większą liczbą obowiązków i późniejszymi powrotami do domu. To Szczepan w dużej mierze zajmował się więc naszym synem, gotował i sprzątał.
Początkowo twierdził, że zupełnie mu to nie przeszkadza i cieszy się z mojego sukcesu. Po jakimś czasie zaczął być jednak wyraźnie sfrustrowany i na każdym kroku kierował w moją stronę niezbyt miłe docinki.
Atmosfera w domu coraz bardziej gęstniała, ale żadne z nas nie miało pomysłu, co z tym zrobić. A może brakowało nam też odwagi do tego, żeby szczerze porozmawiać, bo baliśmy się tego, do jakich wniosków dojdziemy. Trwaliśmy więc w tej sytuacji, mając chyba nadzieję, że sama się rozwiąże. Przecież nadal nam na sobie zależało i obydwoje chcieliśmy, żeby nasza rodzina była jednak szczęśliwa. A może tylko ja tego tak naprawdę chciałam.
Miałam nadzieję na poprawę sytuacji
Rzadko mieliśmy okazję, żeby gdzieś razem wyjść bez dziecka. Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy dostaliśmy zaproszenie na uroczysty zjazd absolwentów ze szkoły Szczepana. Impreza miała się odbyć w bardzo eleganckim lokalu, w którym obowiązywały stroje wieczorowe.
Czułam wręcz podekscytowanie, że będziemy mogli się wystroić i bawić się razem do białego rana. Nie chciałam tego przyznać przed samą sobą, ale chyba miałam nadzieję, że dzięki tej imprezie coś się w końcu między nami zmieni. Myślałam, że przypomnimy sobie, jaką tworzymy fajną parę i to będzie zupełnie nowy początek naszego związku.
Specjalnie na tę okazję Szczepan kupił sobie nowy garnitur, a ja zainwestowałam w cudowną sukienkę do samej ziemi. Prezentowaliśmy się doskonale i nawet żartowaliśmy, że wyglądamy jak para prezydencka na jakimś bankiecie. Przygotowania do tej imprezy sprawiały nam mnóstwo frajdy, więc byłam pewna, że będzie ona prawdziwym punktem zwrotnym naszego związku.
Niestety 2 dni przed zjazdem dowiedziałam się, że muszę pilnie wyjechać w delegację, z której miałam wrócić w sobotę wieczorem. Szczepan był zawiedziony, ale udawał, że wszystko jest ok. Obiecałam, że dotrę na imprezę zaraz po powrocie, ale to już nie było to samo.
Poczułam ukłucie zazdrości
Mój samolot niestety miał opóźnienie, więc zamiast o 20, pojawiłam się na imprezie po 22.
Próbowałam dodzwonić się do Szczepana, ale nie odbierał. Miałam nadzieję, że mimo wszystko dobrze się bawi i nie będzie na mnie bardzo zły. Kiedy dotarłam na miejsce, zaczęłam szukać męża, ale nie było go ani przy stoliku, ani przy barze. Krążyłam wokół sali i nie wiedziałam, co zrobić, kiedy ich zobaczyłam.
Mój mąż szalał na parkiecie w towarzystwie jakiejś kobiety, trzymając ją bardzo blisko siebie. Poczułam ukłucie zazdrości, ale zaraz się skarciłam za wyciąganie głupich wniosków. Poczekałam na koniec piosenki, przedarłam się przez ludzi na parkiecie i podeszłam do Szczepana.
– No hej, jestem – złapałam męża za rękę.
– O, cześć – speszył się Szczepan.
– Przepraszam za spóźnienie, ale jestem już gotowa na imprezę – uśmiechnęłam się.
– Nie musiałaś przychodzić, na pewno jesteś zmęczona – powiedział dość oschle mój mąż.
– Chciałam przyjść, planowaliśmy to od tak dawna – odparłam i spojrzałam na towarzyszkę Szczepana, która wyraźnie czuła się niezręcznie.
– Aaa przepraszam, to moja koleżanka z liceum, Iza – przedstawił ją w końcu Szczepan.
– Cześć Magda, bardzo miło mi cię poznać, dużo o tobie słyszałam – powiedziała z uśmiechem.
– Cześć, również mi miło – odparłam bez większego entuzjazmu.
– Lecę do baru po coś do picia, bawcie się dobrze – dodała szybko Iza i zostawiła nas samych.
Szczepan nie wydawał się z tego zadowolony. Choć próbowałam namówić go na dalszą zabawę, nie był zainteresowany i po godzinie stwierdził, że czas wracać. Byłam zła na siebie i całą tą delegację. Zrobiło mi się smutno, że nie wykorzystaliśmy takiej okazji do spędzenia ze sobą czasu. Wkrótce miałam się jednak przekonać, że mój mąż nie był tym zainteresowany w takim samym stopniu, jak ja.
Gdzie jest mój ogier?
Po mało udanym dla mnie zjeździe absolwentów, Szczepan zaczął zachowywać się inaczej. Siedział ciągle w telefonie, nie miał czasu dla syna i rzadziej bywał w domu. Nagle musiał zostawać dłużej w pracy albo umawiał się wieczorami z kolegami na piłkę, czy piwo. Coraz częściej widywaliśmy się tylko w przelocie, kiedy ja wracałam do domu, a on właśnie z niego wychodził.
Z jednej strony cieszyłam się, że znalazł sobie jakąś rozrywkę, ale też martwiłam się pogarszającym się stanem naszych relacji.
Któregoś wieczora Szczepan znowu umówił się ze znajomymi, ale zapomniał zabrać telefonu. Akurat przechodziłam obok stołu, gdy przyszła jakaś wiadomość i ekran telefonu się rozświetlił. Zobaczyłam, że wiadomość jest od „Izuni”. Koleżanka Szczepana pytała, gdzie jest jej ogier i zapewniała, że czeka gotowa w pokoju 13.
Zrobiło mi się słabo i już miałam sięgać po telefon, kiedy usłyszałam dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Odeszłam od stołu, a mój mąż szybko wpadł do kuchni, chwycił telefon i pożegnał się ze mną.
Przez chwilę wahałam się, co zrobić, ale adrenalina zrobiła swoje. Nasz syn nocował u kolegi, więc chwyciłam klucze do samochodu i wybiegłam za Szczepanem. Nigdy nikogo nie śledziłam, ale byłam zdeterminowana, by nie zgubić mojego męża. Działałam intuicyjnie, ale kiedy dotarliśmy pod hotel na obrzeżach miasta, nie wiedziałam, co robić dalej. Widziałam jak Szczepan wchodzi do środka i miałam ochotę za nim pobiec, ale na szczęście się powstrzymałam. Odczekałam 10 minut i podjęłam decyzję.
Musiałam ich nakryć na gorącym uczynku
W recepcji nikt nie zwrócił na mnie uwagi, więc od razu ruszyłam w stronę windy. Dotarłam na drugie piętro, stanęłam przed drzwiami do pokoju numer 13, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Otworzył mi Szczepan, który zastygł w miejscu, gdy mnie zobaczył. Nie zareagował więc, kiedy pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Leżąca na łóżku półnaga Iza krzyknęła i zaczęła w pośpiechu zakrywać się pościelą.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – powiedziałam.
– Magda, co ty tu robisz? – wydukał z siebie w końcu Szczepan.
– Pomyślałam, że dołączę do twojego spotkania ze znajomymi. Ktoś jeszcze wpadnie, czy dzisiaj tak kameralnie? – słowa same wychodziły z moich ust.
– Przepraszam cię – powiedział Szczepan, nawet na mnie nie patrząc.
– Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – głos mi się łamał, a do oczu powoli napływały łzy.
– Wiesz, że to już nie miało sensu – Szczepan był bezlitosny.
– Jesteś skończonym gnojem, a ty zwykłą... – w ostatniej chwili powstrzymałam się przed tym, żeby powiedzieć zbyt dużo.
Nie chciałam rozkleić się na oczach tego bydlaka i jego kochanki, więc szybko wyszłam z pokoju i pobiegłam do samochodu. Wciąż miałam nadzieję, że Szczepan za mną pobiegnie i będzie błagał o przebaczenie. Tak się jednak nie stało. To był ostateczny dowód na to, że moje małżeństwo przestało istnieć.
Szczepan wrócił do domu dopiero następnego dnia. Po przepłakanej nocy ledwie żyłam, ale chciałam mieć już z głowy tę rozmowę. Mój mąż wielokrotnie przepraszał mnie za to, co zrobił. Jednocześnie przekonywał, że obydwoje wiedzieliśmy, w jak kiepskim stanie jest nasz związek. I co najważniejsze, oznajmił mi, że nie chce już o niego walczyć. Nie miałam siły nawet na niego krzyczeć. Na koniec spakował najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu wyszedł.
Nasz rozwód był bardzo szybki. Nie chciałam robić z tego cyrku dla dobra mojego synka, który i tak bardzo przeżywał to, że tata już z nami nie mieszka. Szczepan wprowadził się do Izy, a ja próbuję powoli stawać na nogi. Koncentruję się na razie na moim synu i pracy, chodzę na terapię i mam nadzieję, że wkrótce znów będę umiała cieszyć się życiem. Bo wierzę, że bez Szczepana będzie mi lepiej.
Czytaj także:
„Zostawiłem żonę, bo mi się znudziła. Teraz miałem w łóżku młodsze o 20 lat kochanki. Nic mnie nie ograniczało”
„Chciałam się zemścić, bo mąż zdradził mnie z młodą lalą. Wyjazd z przyjaciółką był świetną okazją, by zrealizować plan”
„Mąż mnie nie szanował, dlatego zdradziłam go bez wahania. Chciałam nim wstrząsnąć, a wtedy on wytoczył ciężkie działa”