„Chciałam się zemścić, bo mąż zdradził mnie z młodą lalą. Wyjazd z przyjaciółką był świetną okazją, by zrealizować plan”

małżeństwo problem zdrada fot. Adobe Stock, Rawpixel.com
„Poświęciłam się na wielu frontach życia rodzinnego, a teraz on stał przede mną i miał czelność wciskać mi takie bajki! Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Zdradził mnie, a teraz wmawiał, że to nic nie znaczyło. Chciałam się zemścić”.
/ 27.07.2023 08:00
małżeństwo problem zdrada fot. Adobe Stock, Rawpixel.com

Kiedy dowiedziałam się o zdradzie męża, czułam się tak, jakby niebo runęło mi na głowę. Niewyobrażalny ból, gniew i złość pulsowały mi pod skórą niczym szalone, aż w końcu do głosu doszła chęć zemsty.

Jak on mógł? Tyle dla niego poświęciłam, a on mi się tak odwdzięczył! Postanowiłam dać mu ostro popalić i zrewanżować się pięknym za nadobne.

Myślałam, że było nam dobrze

Z Markiem poznaliśmy się na studiach. Zaiskrzyło od razu. Po roku się zaręczyliśmy, a gdy oboje zdobyliśmy upragnione dyplomy, wzięliśmy ślub. Kochałam go do szaleństwa i byłam w niego zapatrzona niczym w święty obrazek. W naszym związku szybko pojawiły się dzieci, a ja byłam wniebowzięta.

Miałam to, czego pragnęłam najbardziej na świecie – własną rodzinę. Chciałabym być jak najlepszą mamą i żoną. Teraz gdy patrzę na to z pewnej perspektywy, wiem doskonale, że starałam się za mocno. Nie zmienia to jednak faktu, że wspólnie z Markiem przeżyliśmy wiele wspaniałych lat. Naprawdę uwierzyłam, że pana Boga za nogi złapałam, ale właśnie w takich momentach życie uwielbia pokazywać pazurki.

O zdradzie dowiedziałam się przez przypadek. Pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę i podrzucę do biura ulubione danie. Wcześniej pisał, że wróci późno, bo musi zostać po godzinach. W drodze do jego pracy zobaczyłam te „nadgodziny” na własne oczy. Były jakieś 20 lat młodsze ode mnie, miały nienaganną figurę i długie blond włosy spięte w koński ogon.

Byli radośni i roześmiani, trzymali się za ręce – tak jak my, zanim jeszcze przed ołtarzem przysięgaliśmy sobie miłość i wierność aż po grób. Moje dłonie bezwiednie zacisnęły się na kierownicy, a nogi zrobiły się jak z waty. W głowie mi huczało. Chciałam krzyknąć, ale z mojego gardła nie był w stanie wydobyć się żaden dźwięk. Nie zauważyli mnie, chociaż w tamtej chwili nie miało to znaczenia.

Powiedziałam mu, że wszystko wiem

– Jak długo to trwa? – staliśmy w kuchni, naprzeciw siebie, niezbyt blisko.

– To był tylko jednorazowy wyskok, przysięgam – nie patrzył na mnie, a jego głos drżał.

– Jednorazowy wyskok? – nie wiedziałam, co odpowiedzieć, to wszystko wydawało się jakąś abstrakcją.

– Ewa, przysięgam! – wykrzyknął Marek.

Nie wiem, czy tylko mi się wydawało, czy dostrzegłam łzy w jego oczach.

– Ona nic dla mnie nie znaczy, ty jesteś najważniejsza, to ciebie kocham! – dodał.

– Jasne… – powiedziałam od niechcenia. 

– Ewa, błagam, uwierz mi, tak bardzo tego żałuję! – przyznał na koniec.

Całe życie przeleciało mi przed oczami. Z tylu rzeczy zrezygnowałam, aby on mógł się realizować zawodowo. Włożyłam mnóstwo pracy w zajmowanie się domem i opiekę nad dziećmi, a przy okazji potrafiłam znaleźć czas na skromne zasilenie naszego budżetu.

Poświęciłam się na wielu frontach życia rodzinnego, a teraz on stał przede mną i miał czelność wciskać mi takie bajki! Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Moja wyobraźnia zaczęła pracować na najwyższych obrotach. Obrazów, które mi podsunęła, nie potrafiłam wymazać z pamięci.

Mogłam liczyć na przyjaciółkę

Bez słowa zgarnęłam torebkę z kuchennego blatu i wyszłam z mieszkania, nie bardzo mając pomysł na to, co zrobić ze sobą i dokąd się udać. Przez dobre dwie godziny plątałam się bez celu po osiedlu, a koniec końców wylądowałam u mojej przyjaciółki Anki.

– Dziewczyno, weź się w garść – głos Anki był zarazem ciepły i stanowczy.

Nie była typem przyjaciółki, które tylko głaszczą po głowie i we wszystkim przytakują. Jeżeli ktoś potrafił mną potrząsnąć i postawić mnie do pionu, to była to właśnie ona.

– Jak on mógł?! Jak mógł mi coś takiego zrobić?! – żaliłam się.

– Może mu jeszcze ołtarzyk postawisz? – Anka nawet nie starała się nie być ironiczna. – Daj spokój, najwyższa pora, żebyś zajęła się sobą.

– Łatwo ci mówić, nie masz dzieci – czułam, że zbiera mi się na płacz.

– Dzieci mają też ojca, nie pamiętasz? – oczywiście miała rację.

– Ale ja… – nie wiedziałam co mam powiedzieć.

– Ale ty jedziesz ze mną do Włoch – Anka przerwała mi wpół zdania. – Tak się składa, że koleżanka musiała zrezygnować, a ja nie mam ochoty lecieć sama. O kasę się nie martw.

Pora się zemścić

Lecąc do Rzymu, z jednej strony byłam bardzo podekscytowana, ponieważ uwielbiałam to miasto. Miałam sposobność odwiedzić je już trzy razy, a to będzie czwarty. Z drugiej strony nie mogłam przestać myśleć o Marku i jego młodej kochance. Byłam wściekła na niego i chciałam się odegrać.

Doszłam do wniosku, że pobyt we Włoszech to świetna ku temu okazja. Wiem, że z Anką można się świetnie bawić, bo to nie pierwsza nasza wspólna wyprawa. Tylko że ja chyba zapomniałam, co to znaczy dobrze się bawić… Po cichu miałam nadzieję, że jakoś sobie przypomnę.

To nie był płomienny romans z namiętnym Włochem rodem z romantycznych komedii. Jacek też przyjechał na krótki urlop do Wiecznego Miasta, a poznaliśmy się w restauracji. Świat jest mały i okazało się, że w tym samym czasie pojawili się tu znajomi Anki, w tym również Jacek. Momentalnie złapaliśmy nić porozumienia, w czym skutecznie pomagały drinki – niestety w ilościach niemieszczących się w granicach zdrowego rozsądku.

Rano obudziłam się w jego pokoju hotelowym. Naga i z ciężką głową. Przez alkohol nie pamiętałam niczego, co wydarzyło się między nami. Moje samopoczucie, nie tylko fizyczne, pozostawiało sporo do życzenia. Jacek spał mocnym snem. Po cichutku ubrałam się i wyszłam, wstyd pożerał mnie z każdym krokiem.

Miałam wyrzuty sumienia

Biłam się z myślami, czy odebrać jego telefon. Wyjazd do ukochanego Rzymu chciałam wymazać z pamięci. Czułam się jak ostatnia idiotka. Chęć odegrania się na mężu miała zupełnie inny finał, niż się mogłam spodziewać. Wydawało się, że idąc do łóżka z innym mężczyzną, zemszczę na Marku. Tymczasem marzyłam o tym, żeby zapaść się po ziemię i przestać raz na zawsze istnieć.

– Możemy się spotkać i porozmawiać? – Marek brzmiał niepewnie.

– Tak, pewnie – ja również pożegnałam się z pewnością siebie.

Zaproponował moją ulubioną kawiarnię, co było oczywistym wyjściem mi naprzeciw. Nie umiem sobie przypomnieć, jak długo gadaliśmy, ale na pewno co najmniej pięć godzin. Nigdy wcześniej – ani zresztą nigdy później – nie przeprowadziliśmy takiej rozmowy.

Po raz pierwszy w historii naszego związku zdobyliśmy się wobec siebie na absolutnie czystą szczerość, która zaprowadziła nas na terapię i kolejne lata wspólnego życia. Ile ich będzie? Nie wiem, ale ufnie patrzę w przyszłość. Zdrada przyniosła przełom w naszym życiu i zapoczątkowała jego zupełnie nowy rozdział.

Czytaj także:
„Romansuję z żonatymi facetami. Sama kiedyś zostałam zdradzona, więc to moja zemsta za to, ile przecierpiałam”
„Już w dniu ślubu wiedziałam, że kiedyś zdradzę męża. Przyszłego kochanka upatrzyłam sobie na naszym weselu”
„Mąż mnie nie szanował, dlatego zdradziłam go bez wahania. Chciałam nim wstrząsnąć, a wtedy on wytoczył ciężkie działa”

Redakcja poleca

REKLAMA