Jego nieustanne krytykowanie i brak szacunku doprowadzały mnie do granic wytrzymałości. Próbowałam rozmawiać z nim, szukać kompromisów, ale wszystko było na próżno.
Idealna żona, a przynajmniej tak mi się zdawało
Od jakiegoś czasu nie układało się w moim małżeństwie z Bogdanem. Przede wszystkim, coraz bardziej raniły mnie jego dziwne zaczepki, złośliwe aluzje i brak szacunku, jaki przebijał się z jego wypowiedzi. Gdy pewnego dnia zwróciłam mu na to uwagę, to nasza rozmowa poszła w takim kierunku:
– Co ty znów wymyślasz? Przecież cię utrzymuję i daję wszystko, czego potrzebujesz – zaprzeczał wszystkiemu mój mąż.
– Ale ja potrzebuję czegoś więcej niż tylko materialnych dóbr – argumentowałam. – Chciałabym, żebyś mnie szanował i traktował jak równą partnerkę.
– Równa partnerka? Ty? Nie masz pojęcia o życiu.
– Nie jestem dzieckiem! Mam swoje marzenia i ambicje. Chciałabym, żebyś mnie wspierał, a nie ciągle mnie krytykował.
– Przez całe dnie tylko siedzisz w domu i nic nie robisz. Czego oczekujesz?
Było mi bardzo przykro. Jak on mógł mnie tak traktować. Gdy przychodził z pracy, zawsze miał wszystko podstawione pod nos. Zero narzekania, pretensji, niewierności. Idealna żona, a przynajmniej tak mi się zdawało. Cóż... Najwyraźniej po tylu latach zaczęłam mu się nudzić.
Mały flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda?
Pewnej nocy postanowiłam wyjść na miasto, z nadzieją na oderwanie się od mojego nieszczęśliwego życia. Wtedy jeszcze nie myślałam o tym jak o zemście, chociaż byłam zdeterminowana, by mój mąż dostał solidną nauczkę za to, jak mnie traktował.
W klubie spotkałam przystojnego młodego mężczyznę o imieniu Marek. Zaiskrzyło między nami od pierwszego spojrzenia, a nasze rozmowy sprawiały, że czułam się wyjątkowa i pożądana. Mały flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda?
– Cześć, jesteś tutaj sam? – zapytałam z uśmiechem, tańcząc z nim.
– Tak. A ty jesteś sama?
– Już nie.
Tańczyliśmy długo i intensywnie. Całkiem się zatraciłam, aż w końcu powiedziałam mu na ucho: – Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam.
Młodszy kochanek? Czemu nie?
Po kilku drinkach i jeszcze większej ilości rozmów, straciłam kontrolę nad sobą i zdecydowałam się pójść za nim do jego mieszkania. Młodszy kochanek? Czemu nie?
Nasze igraszki były cudowne. Zrozumiałam, że właśnie tego brakowało mi przez wiele lat. Poczucie bycia docenianą, adorowaną, szanowaną.
– Dziękuję, Marek. Przy tobie odzyskałam radość – wyznałam mu, leżąc z nim w łóżku po ognistej zabawie.
– Aldonko. Długo czekałem na taką kobietę jak ty.
Fruwałam z radości nad ziemią. A najlepsze było to, że Bogdan nie miał prawa o niczym wiedzieć, bo akurat w ten weekend był w delegacji. I szczerze? Po tym wszystkim, co mi fundował, nawet nie miałam szczególnych wyrzutów sumienia.
Odkrył moją zdradę!
Jednakże, coś tak nieodpowiedzialnego jak moja zdrada nie mogło pozostać tajemnicą na zawsze. Bogdan, który zawsze był zazdrosny i podejrzliwy, odkrył moją zdradę.
Wyglądało to w ten sposób, że wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Kiedy otworzył drzwi do naszego domu, zastał mnie w sytuacji, gdy rozmawiam przez telefon w kuchni z moim kochankiem, na pozór prowadząc zwykłą rozmowę.
– Dobra, do zobaczenia później. – Powiedziałam do słuchawki nerwowo, gdy zorientowałam się, że Bogdan tego słucha – Muszę kończyć. Cześć!
Odłożyłam telefon i spojrzałam na zaskoczonego Bogdana.
– Zachowujesz się, jakbyś miała coś do ukrycia – wycedził. Był wściekły.
– O czym ty mówisz?
Wskazał na telefon, który trzymałam w ręce: – I teraz wszystko by się zgadzało. Bo ostatnio przez przypadek odczytałem na ekranie wiadomość od jakiegoś Marka. Piszesz do niego, jakbyście byli parą. Myślałem, że to jakiś twój kolega, ale teraz widzę, jak się rumienisz. Ty zołzo!
– To nie jest to, o czym myślisz – wyszeptałam.
– Naprawdę? A co to w takim razie jest?
– Spotkałam go kilka razy i tak, było między nami coś więcej, ale...
– Właśnie! Nie mogłem ci ufać. Cały czas mówiłem, że coś knujesz za moimi plecami!
Mój koszmarny mąż chciał się na mnie zemścić, grożąc, że ujawni ten skandaliczny fakt w mojej pracy w sądzie. Byłam przerażona i zdruzgotana myślą, że cały mój wysiłek, aby zbudować sobie dobrą reputację, zostanie zniszczony w jednej chwili. Bogdan twierdził, że ma niezbite dowody, które zakończą moją karierę.
Byłam bezsilna wobec jego uporu
Moje serce biło szybko, a rozpacz wypełniła każdy zakamarek mojej duszy. Musiałam znaleźć sposób, żeby przekonać Bogdana, by odstąpił od swojego planu.
– Proszę cię, nie rób mi tego – westchnęłam, próbując powstrzymać łzy, które napływały do moich oczu. – Przepraszam, że zdradziłam twoje zaufanie, ale to nie jest rozwiązanie. Wiesz, że potrzebuję tej pracy.
– Rozwiązanie? – zadrwił. – Niech cię nie zwiedzie, że to jest jedyny problem. Przez lata cierpiałem z twojego powodu.
– Moglibyśmy to naprawić, szukając pomocy, chodząc na terapię małżeńską. Ja od lat byłam nieszczęśliwa, mówiłam ci o tym, ale zawsze mnie zbywałeś – zaproponowałam z nadzieją, że uda się go przekonać.
– Terapia? – zaśmiał się drwiąco. – Ty myślisz, że to może naprawić to, co zniszczyłaś?
Byłam bezsilna wobec jego uporu. Mój świat legł w gruzach, a przyszłość, która jeszcze kilka chwil temu wydawała się obiecująca, zamieniła się w ciemność i niepewność. Z determinacją postanowiłam znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby nam opanować ten kryzys. Nie mogłam pozwolić, aby moja praca i dobra reputacja zostały zaprzepaszczone.
Moja reputacja zawodowa nie będzie narażona na szwank
Postanowiłam poradzić się w pracy mojej zaufanej koleżanki, Oli, która specjalizowała się w prawie rodzinnym. Wiedziałam, że mogę na nią liczyć, ponieważ miała już doświadczenie w rozwiązywaniu podobnych sytuacji.
Ola wysłuchała mnie uważnie, gdy opowiadałam jej o mojej zdradzie i groźbach ze strony męża. Przytuliła mnie ciepło i powiedziała, że rozumie moje obawy.
– Słuchając twojej historii, mam wrażenie, że mąż próbuje tobą manipulować, testując twoje reakcje. Nie ma pewności, czy faktycznie posiada dowody na twoją zdradę. To może być tylko jego sposób na kontrolowanie i szantażowanie cię.
Opowiedziała mi o mediacjach jako sposobie rozwiązania konfliktu. Jeśli jednak sytuacja nie ulegnie poprawie, mogłam rozważyć wystąpienie o rozwód.
Co najważniejsze, Ola zapewniła mnie, że moja reputacja zawodowa nie będzie narażona na szwank ze względu na problemy małżeńskie. Sytuacje obyczajowe i prywatne nie powinny mieć wpływu na moje umiejętności zawodowe i moje zasługi jako pracownika sądu.
Te słowa dodały mi pewności siebie i pozwoliły na optymistyczne spojrzenie w przyszłość. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale z pomocą Oli i mediacji, istniała szansa na naprawienie błędów, które popełniłam.
Rozpoczęłam nowy rozdział w swoim życiu
Ostatecznie, mimo prób polubownego porozumienia się z Bogdanem poprzez mediacje, nie udało nam się znaleźć wspólnego języka. Niezłomność mojego męża i jego nieustanne groźby sprawiły, że zrozumiałam, że rozwód jest nieunikniony.
Zdecydowałam się złożyć wniosek o rozwód i rozpoczęłam nowy rozdział w swoim życiu. Na stałe związałam się z Markiem, moim kochankiem, który okazał się być nie tylko ucieczką od nieszczęśliwego małżeństwa, ale również osobą, która umacnia mnie i wspiera w trudnych chwilach.
Chociaż droga do odzyskania równowagi i szczęścia może być trudna, wiem, że teraz mogę budować przyszłość, w której będę doceniana, kochana i spełniona.
Czytaj także:
„Sama wysłałam mamę na randki. Myślałam, że nie trafi się jej facet gorszy niż ojciec. Mocno się pomyliłam”
„Nie miałam pomysłu, kogo zabrać ze sobą na rodzinny wyjazd na kajaki, aż końcu padło na byłego męża. No i się zaczęło”
„Przez niedopatrzenie omal nie doprowadziłam do katastrofy na krajową skalę. Byłam pewna, że szef mnie wywali na bruk”