„Skłamałam, by ratować małżeństwo córki. Nie dość, że się nie udało, to jeszcze się obraziła”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, wavebreak3
„W żadnym wypadku nie mogłam dopuścić do tego, aby w rodzinie doszło do rozwodu. To byłaby prawdziwa hańba! Poza tym uważam, że dzisiaj młode kobiety są zbyt roszczeniowe. Chłop to chłop – na pewne rzeczy najlepiej przymykać oczy i mieć święty spokój. Szkoda, że Dorota tego nie rozumie”.
/ 20.01.2024 07:15
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, wavebreak3

„Wiesz, ja i Jacek się chyba rozstaniemy” – kiedy usłyszałam te słowa z ust córki, nie mogłam złapać oddechu. Dla mnie małżeństwo to rzecz święta, a Dorota po prostu przesadza. Może Jacek to nie ideał i swoje za uszami ma, ale jej nie bije, alkoholu nie nadużywa i niezły grosz do domu przynosi.

Od razu chciała rozwodu

– Kochanie, nie podejmuj zbyt pochopnie tak poważnej decyzji – poradziłam córce, kiedy mi powiedziała, że przymierza się do złożenia pozwu rozwodowego.

– Mamo, właśnie ci wyznałam, że nie jestem szczęśliwa i przypuszczam, że Jacek mnie zdradza, a dla ciebie to nic nie znaczy? – patrzyła na mnie z niedowierzaniem, ale ja nie zamierzałam dać za wygraną.

– Nie uważasz, że trochę to wszystko wyolbrzymiasz? – uderzyłam w łagodniejszy ton, usiłując w ten sposób nakłonić Dorotę do przemyślenia tematu.

– Nie – odparła krótko, a ja wyczułam narastającą w jej głosie złość.

Poprosiłam ją, żeby się nie denerwowała i ochłonęła. Zapewniłam też, że Jacek na pewno mocno ją kocha.

– Może ma po prostu przejściowe problemy w pracy i nie wie, jak się z nimi uporać – dodałam. – Jestem przekonana, że ze zdradą to nie ma nic wspólnego.

Nie mogłam na to pozwolić

Córka nie była zachwycona moją reakcją, ale obiecała, że jeszcze się zastanowi. Ja z kolei postawiłam sobie za punkt honoru uratować jej małżeństwo – pomimo że doskonale wiedziałam, jaki jest Jacek.

W żadnym wypadku nie mogłam dopuścić do tego, aby w rodzinie doszło do rozwodu. To byłaby prawdziwa hańba! Poza tym uważam, że dzisiaj młode kobiety są zbyt roszczeniowe. Chłop to chłop – na pewne rzeczy najlepiej przymykać oczy i mieć święty spokój. Szkoda, że Dorota tego nie rozumie.

Ja tak zawsze robiłam i proszę bardzo – niedawno wraz z jej ojcem świętowałam 35. rocznicę ślubu. W mojej opinii żona nie może być zbyt wymagająca, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Dlatego właśnie pokażę córce, jak bardzo się myli.

Przyłapałam zięcia z inną babą

Przed Bożym Narodzeniem wybrałam się na większe zakupy do galerii handlowej. Na co dzień staram się unikać tego typu miejsc, no ale wiadomo, że święta to specjalna okazja. Chciałam mieć pewność, że kupię wyjątkowe prezenty. Byłam właśnie w sklepie z artykułami wyposażenia wnętrz, kiedy przez szybę ujrzałam Jacka. Nie byłoby w tym niczego zaskakującego, gdyby nie fakt, że nie był sam.

Towarzyszyła mu kobieta, która nie była moją córką. Wyglądali na zadowolonych – trzymali się za ręce i nie szczędzili sobie czułości. Nie wierzyłam w to, co widzę, a raczej wierzyć nie chciałam. Wyszłam ze sklepu i ruszyłam za nimi. Miałam nadzieję, że się pomyliłam i to nie mój zięć, ale ktoś bardzo podobny do niego. To był jednak on – gdy podeszłam bliżej, przekonałam się, że o pomyłce nie było mowy. Wtedy niespodziewanie on się odwrócił i mnie zauważył. Momentalnie zbladł i podszedł do mnie, zostawiając na chwilę swoją towarzyszkę.

– Mamo, to nie jest to, co myślisz – rzucił konspiracyjnym szeptem.

– Przecież doskonale widzę, co się dzieje – teraz jego twarz dosłownie płonęła żywcem. – Jak ci nie wstyd?

– Mamo, proszę… – był potwornie zakłopotany i nie dał rady tego ukryć.

Czekająca na niego kobieta wyraźnie się niecierpliwiła – obserwowałam ją kątem oka.

– Jeszcze do tego wrócimy – wycedziłam przez zęby.

– Jutro na spokojnie porozmawiamy i wszystko ci wyjaśnię – strasznie się gorączkował.

Musiałam ocalić to małżeństwo

Przytaknęłam i posłałam mu pełne dezaprobaty spojrzenie, a w mojej głowie kotłowały się tysiące różnych myśli. Miałam nie lada orzech do zgryzienia: podzielić się z córką swoim odkryciem czy nie? Dorotka przecież była taka zakochana w Jacku i serce jej pęknie, kiedy pozna prawdę o swoim mężu. Nie chciałam, żeby cierpiała.

Miałam świadomość tego, że przede mną ciężka noc i na sto procent nie zasnę. Żałowałam, że przyłapałam zięcia na gorącym uczynku – czasami chyba lepiej żyć w błogiej nieświadomości. Z drugiej strony byłam ciekawa, jak Jacek będzie się tłumaczył. Może to faktycznie nic takiego? Zaczęłam mieć wątpliwości, bo koniec końców i tak liczyło się wyłącznie to, żeby małżeństwo przetrwało. Jacek to sumie niezła partia, bo zapewnia mojej córce byt na odpowiednim poziomie. A gdzie ona znajdzie drugiego takiego?

Próbował się tłumaczyć

Na drugi dzień spotkałam się z Jackiem. Zaklinał się, że ta kobieta nic dla niego nie znaczy i zerwie z nią wszelkie kontakty, jeśli tylko nie powiem o niczym Dorocie.

– Mama przecież wie, że bardzo ją kocham – zarzekał się, prawie płacząc.

– To po co ci kochanka? – dopytywałam.

– Pogubiłem się, ale przysięgam, że to już się nigdy nie powtórzy.

– Powinieneś dbać o żonę.

Nie było mi łatwo z taką decyzją, ale co miałam począć? Jacek chyba nie był na tyle głupi, żeby mnie zignorować. Gdybym została postawiona pod ścianą, na pewno przekazałbym córce stosowne informacje. Niemniej do tego stopnia chciałam mieć kontrolę nad jej małżeństwem, że linia pomiędzy kłamstwem a tym, co słuszne, kompletnie mi się zatarła.

Nie mogłam jej oszukiwać

Był środek nocy, gdy mnie i męża obudził dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili nie wiedzieliśmy, co się dzieje, ale oboje pobiegliśmy otworzyć. W progu stała zapłakana Dorota.

– Dziecko, co się stało? – mocno ją przytuliłam.

Strasznie się pokłóciliśmy – szlochała, była cała roztrzęsiona – i on chciał mnie uderzyć.

– Co?! – przez ponad trzy dekady wspólnego życia ani razu nie widziałam mojego małżonka wzburzonego do tego stopnia. – Zrobił ci coś?

– Nie – łkała Dorota. – Wściekł się, bo odkryłam, że mnie zdradza, a  jedna z tych kobiet napisała mi maila.

– Mój Boże… – byłam doszczętnie załamana, a poczucie winy dosłownie zżerało mnie od środka. – Chodź, kochanie, zaparzę gorącej herbaty.

Przy kuchennym stole córka opowiedziała nam o wszystkim. Nie miałam zielonego pojęcia, że w jej małżeństwie dzieje się aż tak źle i że Jacek jest takim łajdakiem. Pewne rzeczy można przemilczeć, ale sprawy zaszły już za daleko. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, co by było, gdyby ją pobił, a najwyraźniej był do tego zdolny. Postanowiłam przyznać się do kłamstwa.

– Jak mogłaś go kryć? – była rozżalona.

– Wybacz mi, kochanie, ja po prostu chciałam dla was jak najlepiej – nie da się opisać, jak strasznie się czułam.

– No to rzeczywiście pomogłaś – Dorota podniosła się z fotela i udała do przedpokoju, założyła płaszcz.

– Kochanie, chyba nie wychodzisz?– nie miałam pomysłu na to, co powiedzieć, żeby ją zatrzymać.

– Właśnie, że wychodzę – rzuciła oschle – a ty do mnie nie dzwoń.

– Sama sobie piwa nawarzyłaś – skwitował Staszek.

Ojcu napisała, że złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem o winie Jacka. Dopiero wtedy pojęłam, że źle postąpiłam. Wydawało mi się, że to jej dobro jest dla mnie ważne, a tak naprawdę pragnęłam nakarmić moje ego. Teraz pozostaje wierzyć jedynie w to, że z czasem Dorota mi wybaczy.

Czytaj także: „Chytry braciszek wrócił z emigracji, gdy odkrył, że mama jest chora. Tylko czekał, aż staruszka położy się do grobu”
„Przyszła teściowa próbowała mnie przekupić, żebym uciekła sprzed ołtarza. Nie byłam warta jej syna”
„Rozpieszczam synową, bo syn nie potrafi o nią zadbać. Marzę o tym, żeby zostawiła tego chłystka i wpadła w moje ramiona”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA