„Przyszła teściowa próbowała mnie przekupić, żebym uciekła sprzed ołtarza. Nie byłam warta jej syna”

oburzona dziewczyna fot. Adobe Stock, Vladimir Arndt
„– Nigdy nie byłam zwolenniczką waszego związku – zaczęła. – Adam jest wykształcony, mądry i przedsiębiorczy. A ty? Zwykła nauczycielka, która niczego sobą nie reprezentuje. Złapałaś bogatego chłopaka i myślisz, że ustawiłaś się w życiu – dodała”.
/ 16.01.2024 07:15
oburzona dziewczyna fot. Adobe Stock, Vladimir Arndt

Gdy poznałam Adama, to byłam przekonana, że jest to miłość mojego życia. Planowałam ślub, gromadkę dzieci, przytulny dom i piękny ogród. Ale wtedy do gry wkroczyła przyszła teściowa, która uznała, że nie nadaję się na jej synową. A gdy sama nie chciałam zrezygnować ze swoich marzeń i planów, to postanowiła mi w tym pomóc. 

Chciałam wyglądać bajkowo

Przyglądałam się krytycznie w wielkim lustrze  na ścianie salonu ślubnego.

– Adam, ta suknia mi się nie podoba – jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie. W tym modelu wyglądałam tak, jakbym ważyła z 20 kilo więcej.

– Kochanie, nie mów tak. Wyglądasz przepięknie – pocieszał mnie narzeczony. Ale on mówił tak przy każdej sukience, które tego dnia trafiały do przymierzalni. 

– Nie, ta sukienka odpada – powiedziałam stanowczo i schowałam się za kotarę.

Kątem oka ujrzałam, jak Adam przewraca oczami. Trochę go rozumiałam, w końcu nawet święty nie wytrzymałby całego dnia przymiarek. Ale dla mnie to było bardzo ważne. Za dwa miesiące miałam stanąć na ślubnym kobiercu z mężczyzną, którego kochałam całym sercem. Nic więc dziwnego, że tego dnia chciałam wyglądać i czuć się pięknie. 

– A może ta? – zapytała pracownica salonu, podając mi kolejny model.

Spojrzałam na sukienkę i od razu poczułam, że to właśnie ta. Szybko ją założyłam i stanęłam przed narzeczonym. A on zamilkł. 

– I co? – zapytałam niepewnie. 

– Wyglądasz przepięknie – usłyszałam. – Będziesz najpiękniejszą panną młodą na całej kuli ziemskiej – powiedział Adam i mocno mnie przytulił.

Jeszcze raz zerknęłam w lustro. Tak, to była zdecydowanie moja sukienka. I chociaż kilka dni wcześniej przyjaciółka ostrzegała mnie, że nie powinnam wybierać sukni ślubnej z narzeczonym, to ja nie wierzyłam w żadne zabobony. Byłam pewna, że nikt i nic nie rozdzieli mnie z Adamem i nie stanie na drodze naszemu szczęściu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest ktoś, kto za wszelką ceną będzie chciał zniszczyć nasz związek.

Adam pochodził z bogatej rodziny

Tego dnia mieliśmy jeszcze wybrać menu na nasze wesele. Jednak wybór sukni bardzo się przedłużył i oboje z Adamem nie mieliśmy już siły na zajmowanie się jadłospisem. Tym bardziej, że wieczorem byliśmy umówieni na kolację u przyszłych teściów.

– Musimy jeszcze po drodze kupić jakieś dobre wino – powiedział Adam, gdy opuszczaliśmy mieszkanie. – Mama to koneserka win i na pewno ucieszy się z takiego podarku – dodał.

No tak, Adam pochodził z bardzo bogatej rodziny, która nie miała w zwyczaju pić tanich trunków ze sklepu za rogiem.

– Na pewno coś wybierzesz – powiedziałam z uśmiechem. – Znasz się na tym doskonale – dodałam i spojrzałam na swojego narzeczonego.

Wysoki, przystojny i elegancki. Wystarczyło na niego spojrzeć, aby domyślić się, że pochodzi z bogatej i wytwornej rodziny. A ja? Skromna nauczycielka języka polskiego, która ledwo wiązała koniec z końcem. Adama poznałam na urodzinach koleżanki, która okazała się być jego kuzynką. I chociaż na pierwszy rzut oka nic nas ze sobą nie łączyło, to jednak zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy razem iść przez życie. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że spotkało mnie takie szczęście. 

Jego mama mnie nie lubiła

Zbyt długi wybór wina spowodował, że u teściów zjawiliśmy się kilka minut po wyznaczonym terminie. I chociaż nie była to moja wina, to przyszła teściowa właśnie na mnie spojrzała z wyrzutem.

– Przedłużyły ci się zajęcia w tej twojej szkole? – zapytała, a ja w jej głosie usłyszałam pogardę.

Matka Adama nigdy za mną nie przepadała i niemal na każdym kroku dawała mi odczuć, że jestem gorsza od jej syna. W końcu byłam tylko biedną nauczycielką, która za wszelką cenę próbuje usidlić bogatego chłopca z dobrego domu.

– To nie wina Kamilki, tylko moja. To ja zbyt długo wybierałem wino na dzisiejszy wieczór – odezwał się Adam, jak zwykle próbując mnie bronić przed swoją rodzicielką. W tym przypadku zawsze mogłam na niego liczyć.

– A to zmienia postać rzeczy – powiedziała przyszła teściowa z uśmiechem skierowanym wyłącznie do jej syna. – Zapraszam do stołu – dodała.

Nie chciała naszego ślubu

Podczas kolacji atmosfera była napięta. Matka mojego narzeczonego niemal jawnie mnie ignorowała. I chociaż Adam robił co mógł, abym czuła się dobrze, to ja i tak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że nie jestem tu mile widziana. Zresztą od samego początku matka Adama nie ukrywała, że nie podoba jej się narzeczona syna. I nawet dwa miesiące przed ślubem próbowała zmienić decyzję Adama.

– A czy nie uważacie, że ten ślub to trochę za wcześnie? – zapytała przy deserze. 

– Mamo, już o tym rozmawialiśmy – powiedział Adam, a w jego głosie pojawił się ostrzegawczy ton.

– Oj, wiem, że rozmawialiśmy – zaszczebiotała moja przyszła teściowa. – Ale przecież jesteście jeszcze tacy młodzi, macie przed sobą całe życie. Może warto trochę pożyć, zanim wpadniecie w obowiązki domowe i rodzicielskie – dodała z wymownym uśmieszkiem.

Ale przecież nie o to jej chodziło. Jej jedynym celem było to, aby nas rozdzielić.

Mamo, dosyć tego – powiedział stanowczo mój narzeczony. – Bierzemy ślub za dwa miesiące i nic tego nie zmieni – dodał.

– Oczywiście kochanie – powiedziała matka Adama, kładąc mu dłoń na ramieniu. – Ja tylko chcę, abyś był szczęśliwy.

– Jestem bardzo szczęśliwy – powiedział Adam i chwycił mnie za rękę.

Byłam mu za to bardzo wdzięczna.

Jeszcze się łudziłam

W kolejnych dniach pochłonęły mnie przygotowania do ślubu, które sprawiły, że przestałam myśleć o zachowaniu swojej przyszłej teściowej. Owszem, było mi przykro, ale z drugiej strony wciąż wierzyłam, że w końcu ją do siebie przekonam. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy któregoś dnia zapukała do drzwi naszego mieszkania.

– Zapraszam do środka – powiedziałam z uśmiechem.

Byłam pewna, że matka Adama poszła wreszcie po rozum do głowy i postanowiła wyciągnąć rękę na zgodę. Zresztą nie miała innego wyjścia. Za kilka tygodni miałam wyjść za mąż za jej syna, a ona nic nie mogła zrobić, aby pokrzyżować plany. Szybko okazało się, że jej nie doceniłam.

 Musimy porozmawiać dziewczynko – powiedziała z wyższością i spojrzała na mnie z wyraźną pogardą w oczach. Wytrzymałam jej spojrzenie, chociaż kosztowało mnie to sporo nerwów.

– O czym chce pani ze mną porozmawiać? – zapytałam. Mój początkowy optymizm szybko się ulotnił, a ja zrozumiałam, że ta rozmowa nie będzie należała do miłych.

– O tobie i moim synu – usłyszałam.

– Tak? – zapytałam.

Wiedziałam, że nie chcę usłyszeć tego, co matka Adama za chwilę mi powie.

Nie miała skrupułów

– Nigdy nie byłam zwolenniczką waszego związku – zaczęła. – Adam jest wykształcony, mądry i przedsiębiorczy. A ty? Zwykła nauczycielka, która niczego sobą nie reprezentuje. Złapałaś bogatego chłopaka i myślisz, że ustawiłaś się w życiu – dodała.

A we mnie aż się zagotowało. Pieniądze Adama nie miały dla mnie żadnego znaczenia. Co więcej, na początku nawet nie wiedziałam, że jest spadkobiercą takiej fortuny. Dla mnie był miłym, sympatycznym, zaradnym i kochanym chłopakiem, z którym chciałam spędzić resztę swojego życia.

– Przecież to nieprawda – próbowałam oponować.

Ale wystarczył rzut oka na matkę Adama, aby wiedzieć, że moje tłumaczenia i tak na nic się nie zdadzą.

– Oczywiście, że prawda – powiedziała przyszła teściowa. – Ale czego można się spodziewać po kimś takim jak ty – dodała z przekąsem.

Tego było już za wiele.

– Proszę wyjść. Nie pozwolę się dłużej obrażać – powiedziałam z największym spokojem na jaki było mnie stać, ale matka Adama tylko się roześmiała.

– Zaraz sobie pójdę – powiedziała. – Ale zanim to zrobię, to przedstawię ci pewną propozycję.

– Nie interesują mnie pani propozycje – powiedziałam.

– Ta cię zainteresuje – powiedziała i teatralnie zawiesiła głos. – Zapłacę ci milion złotych.

Spojrzałam na nią jak na wariatkę.

– Słucham? – wykrztusiłam.

– Dokładnie to, co usłyszałaś. Oferuję ci milion złotych. Wystarczy, że zrobisz jedną rzecz – powiedziała. I wtedy mnie olśniło.

– Mam zostawić Adama? – zapytałam zszokowana.

– Bingo – usłyszałam. – Będziesz taką uciekającą panną młodą – powiedziała i zaczęła chichotać. Ten śmiech mocno mnie przeraził. 

– Pani chyba żartuje? – zapytałam.

– Nie żartuję – usłyszałam odpowiedź. – Przemyśl to sobie.

Nie rozdzieliła nas

A potem obróciła się na pięcie i opuściła nasze mieszkanie. A ja przez kilka kolejnych minut stałam jak odrętwiała i nie mogłam się ruszyć. „Milion złotych. To ogromna kasa” – pomyślałam. Jednak szybko się otrząsnęłam i stwierdziłam, że nie chcę rezygnować z Adama. Nawet za milion złotych.

Jeszcze tego samego dnia porozmawiałam z narzeczonym. Bałam się, że mi nie uwierzy. Jednak Adam mocno mnie przytulił i powiedział, że wcale go to nie dziwi.

– Mogłem się tego po niej spodziewać. Ale tym razem przesadziła – powiedział i obiecał mi, że to załatwi.

I tak też zrobił. Nasz ślub odbył się zgodnie z planem, a teściowa ani razu nie dała poznać po sobie, że jest niezadowolona z wyboru Adama. Ale ja ją znam. I doskonale wiem, że na razie to tylko wygrana jedna bitwa, a nie cała wojna. 

Czytaj także: „Sąsiad był stary i niedołężny. Pomyślałam, że raz mu pomogę, ale chciałam być dobrym Samarytaninem na etat”
„Jako matka trójki dzieci nie mam szans na miłość. Faceci uciekają, bo nie chcą kobiety z takim bagażem”
„Dziadek wziął w tajemnicy ślub z kobietą młodszą o 20 lat. Jestem pewna, że ona chce go oskubać z kasy”

 

Redakcja poleca

REKLAMA