„Skąpstwo chłopaka było nie do zniesienia. Nie wytrzymałam, gdy na zaręczyny dostałam pierścionek byłej dziewczyny”

rozczarowana kobieta fot. Adobe stock, Milos
„– Przecież to nic złego – powiedział z chłodnym spokojem. – Nie widzę sensu w kupowaniu nowego pierścionka, skoro ten jest idealny. To przecież diament, Ewa, i całkiem sporo kosztował. Dlaczego miałbym kupować nowy, skoro ten mogę ci dać?”.
/ 21.10.2024 14:15
rozczarowana kobieta fot. Adobe stock, Milos

– Kwiaty z ogrodu? – spojrzałam na bukiet w jego dłoni.

Tomek stał przede mną z nieśmiałym uśmiechem, trzymając kilka zdeptanych stokrotek i kilka łodyżek niezapominajek. Teoretycznie to był gest. Powinnam go docenić, ale nie potrafiłam.

Oszczędzał nawet na mnie

Wzięłam kwiaty do ręki, próbując się uśmiechnąć. To przecież było miłe. Może nie chciałam być jak te kobiety, które narzekają na drobiazgi. Ale w środku coś mnie kuło.

– Dziękuję, naprawdę piękne – powiedziałam cicho, choć moje słowa wydawały się puste.

Tomek wziął to za dobrą monetę, jakby w ogóle nie zauważył tego, co się dzieje we mnie. To przecież tylko kwiaty, mówiłam sobie. Ale to były kolejne kwiaty z ogrodu. Przypominało mi się, jak na moje urodziny dostałam bon na książkę z wyprzedaży. Albo jak zabrał mnie na naszą „romantyczną” kolację do baru, gdzie każdy klient dostawał kupon na darmową kawę.

Nie chodziło o pieniądze. Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Nie jestem przecież materialistką. Ale zaczęłam myśleć, że Tomek oszczędza na wszystkim – także na mnie. A może to ja byłam po prostu zbyt wymagająca? Może nie potrafiłam już cieszyć się prostymi rzeczami?

Nie lubił wydawać pieniędzy

– Pójdziesz ze mną na kawę? – Tomek zapytał, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie, jakby nasze życie było pełne prostych, nieskomplikowanych wyborów. Jakby wszystko sprowadzało się do „minimalizmu”, który tak uwielbiał. Tyle że ten minimalizm nie miał nic wspólnego z modą, a bardziej z tym, że nigdy nie chciał wydawać za dużo.

– Jasne, ale może tym razem pójdziemy gdzieś, gdzie jest bardziej wyjątkowo? – zapytałam ostrożnie, starając się nie zabrzmieć zbyt krytycznie.

– Wyjątkowo? – powtórzył, jakby słowo to było zupełnie nowe w jego słowniku. – Ewa, kawa to kawa. Po co przepłacać za nazwę miejsca, skoro smakuje tak samo?

Westchnęłam, czując jak gorycz wypełnia mnie od środka. Tomek tego nie widział. W jego oczach robił wszystko dobrze, był odpowiedzialny, dbał o przyszłość. Ale ja miałam coraz większe wątpliwości, czy ta przyszłość miała dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Czułam się, jakby Tomek oszczędzał na miłości. Na nas.

Czasem było mi wstyd

Siedzieliśmy w małej restauracji, takiej, którą Tomek wybrał, bo „mieli świetne promocje na makarony”. Przerzucałam widelcem spaghetti, starając się nie patrzeć na niego zbyt wymownie, gdy zamówił najtańsze danie z karty. Kelnerka postawiła przed nami dwie szklanki wody – z kranu, oczywiście. Zawsze unikał wydatków na coś, co można było mieć za darmo.

– Coś nie tak? – zapytał, widząc moje zamyślenie.

– Nie, po prostu... – westchnęłam, próbując ująć to, co czułam. – Czasami mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do liczenia pieniędzy. Że nic nie robimy spontanicznie.

Tomek uniósł brew, jakby mówiłam w jakimś obcym języku.

– Przecież jesteśmy na kolacji. Miło spędzamy czas, a przy okazji oszczędzamy. Co w tym złego? – zapytał z chłodnym rozsądkiem.

Zamrugałam, czując, jak coś pęka we mnie.

Wiesz, czasem chciałabym czuć się... wyjątkowa. A nie jak kolejny punkt w budżecie – powiedziałam ciszej.

Tomek spojrzał na mnie z dezorientacją, po czym odparł:

– To irracjonalne. Czy naprawdę uważasz, że droższa kolacja coś by zmieniła?

Miał dla mnie niespodziankę

Minęło kilka tygodni od tamtej kolacji, ale rozmowa ciągle krążyła mi po głowie. Tomek zachowywał się, jakby wszystko było w porządku, jakby nic się nie zmieniło. Ja jednak nie mogłam pozbyć się tego wrażenia – uczucia, że coś ważnego między nami pękło.

Tego wieczoru wróciłam do domu po długim dniu w pracy. W kuchni unosił się zapach pieczonego kurczaka. To była niespodzianka, bo Tomek rzadko gotował. Kiedy weszłam do pokoju, zauważyłam, że stół jest nakryty. Świece, elegancka zastawa, nawet butelka wina.

– Co tu się dzieje? – zapytałam, uśmiechając się niepewnie. Może jednak postanowił zrobić coś wyjątkowego.

Tomek podszedł do mnie z szerokim uśmiechem, trzymając w ręce coś, co wyglądało jak małe pudełeczko. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, uklęknął na jedno kolano.

– Ewa, kocham cię. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Wyjdziesz za mnie? – powiedział, otwierając pudełko. W środku błyszczał złoty pierścionek z małym diamentem.

Na chwilę zaparło mi dech w piersiach. Oświadczyny. Przez chwilę byłam naprawdę wzruszona. Aż do momentu, gdy zauważyłam coś dziwnego. Ten pierścionek... widziałam go już wcześniej.

– Tomek... skąd ten pierścionek? – zapytałam, a w mojej głowie zaczęły kołatać niepokojące myśli.

Tomek spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.

To pierścionek, który kupiłem kiedyś dla Magdy – odparł spokojnie, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.

Cały mój entuzjazm opadł.

Byłam rozczarowana i zła

Stałam, patrząc na niego, jakby mówił coś kompletnie irracjonalnego. Serce zaczęło mi szybciej bić, a w głowie narastała myśl, że coś jest bardzo, bardzo nie tak.

– Co?! – wybuchnęłam, a moje ręce zadrżały. – Ten pierścionek był Magdy? Twojej byłej dziewczyny?

Tomek podniósł się, nadal trzymając otwarte pudełko. Nie widział problemu. W jego oczach było to przecież logiczne. Z jego perspektywy pierścionek był tylko symbolem, nie miało znaczenia, kto miał go dostać.

– Tak, ale przecież to nic złego – powiedział z chłodnym spokojem. – Nie widzę sensu w kupowaniu nowego pierścionka, skoro ten jest idealny. To przecież diament, Ewa, i całkiem sporo kosztował. Dlaczego miałbym kupować nowy, skoro ten mogę ci dać?

– Bo ja nie jestem Magdą! – wybuchnęłam. – To pierścionek, który miałeś dać innej kobiecie! Jak mogłeś pomyśleć, że to nie ma znaczenia?

Próbował załagodzić sytuację

Próbował mnie uspokoić, podchodząc bliżej, ale odsunęłam się. W moich oczach było pełno łez. Czułam się... nieważna. Jakby w całej tej sytuacji chodziło bardziej o oszczędność niż o mnie.

– Ewa, to tylko pierścionek – kontynuował. – Dla mnie liczy się to, co mamy teraz, nie jakieś przedmioty. To symbol naszego związku, nie pierścionek sam w sobie.

– Nie, Tomek, dla ciebie to oszczędność! Dla mnie to znaczy, że jestem dla ciebie opcją, nie priorytetem – powiedziałam, łamiącym się głosem.

On wciąż nie rozumiał. A ja czułam, że to koniec czegoś, co kiedyś było dla mnie ważne.

Coś we mnie pękło

Cisza zawisła między nami, przerywana tylko tykaniem zegara na ścianie. Tomek stał naprzeciwko mnie, z tym samym, nierozumiejącym wyrazem twarzy. Czułam, jak moja złość powoli przeradza się w gorycz. To nie chodziło już tylko o pierścionek. Chodziło o wszystko, co się uzbierało przez te miesiące – o każdy moment, kiedy czułam, że Tomek oszczędzał na naszych uczuciach, na naszej relacji. A teraz ten pierścionek... był tylko ostatecznym dowodem.

– Nie rozumiem, dlaczego robisz z tego taki problem – powiedział w końcu, głosem pełnym frustracji. – Przecież ci się oświadczyłem. Myślałem, że to cię ucieszy, że razem planujemy przyszłość. Czemu nie możesz po prostu zobaczyć tego, co ważne?

– Bo dla ciebie ważne jest co innego niż dla mnie! – niemal krzyknęłam, moje emocje były już poza kontrolą. – Ty myślisz tylko o tym, żeby niczego nie stracić, żeby wszystko było „rozsądne”. Ale ja potrzebuję czegoś więcej! Czasem chcę poczuć, że jestem ważna, że warto dla mnie zrobić coś... wyjątkowego.

Tomek przewrócił oczami, co tylko dolało oliwy do ognia.

– Ewa, to irracjonalne. Uważasz, że wydałbym kilkaset złotych na nowy pierścionek, tylko po to, żeby zadowolić twoje kaprysy? – jego ton był zimny, jakby mówił do kogoś, kto kompletnie nie rozumie logiki.

Nic z tego nie będzie

Spojrzałam na niego i nagle wszystko stało się jasne. Przez te wszystkie miesiące starałam się zaakceptować jego skąpstwo, przekonywałam siebie, że to po prostu jego sposób na życie, że odpowiedzialność finansowa jest czymś dobrym. Ale teraz widziałam, że to nie tylko o pieniądze chodziło. Tomek po prostu nie potrafił dać z siebie więcej – ani emocjonalnie, ani w żaden inny sposób.

– Nie rozumiesz mnie. Nigdy mnie nie zrozumiesz – powiedziałam, czując, że coś we mnie pęka na dobre. – Może to nie ty jesteś problemem, może to ja po prostu chcę czegoś, czego ty nie jesteś w stanie mi dać.

Tomek milczał. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. To było chyba najgorsze – ta jego obojętność, brak zrozumienia dla tego, co czuję.

– Nie mogę tak dłużej – powiedziałam cicho. Słowa te zabrzmiały jak wyrok, nie tylko dla mnie, ale i dla nas. – Myślę, że to koniec, Tomek. Nie pasujemy do siebie.

Patrzył na mnie, jakbym mówiła w innym języku, ale tym razem nie próbował mnie powstrzymać. Widocznie uznał, że skoro to moja decyzja, to nie warto walczyć. Może uznał, że związek, podobnie jak pierścionek, nie jest wart dalszej inwestycji.

Odwróciłam się i wyszłam z mieszkania, nie oglądając się za siebie. W środku czułam mieszankę ulgi i smutku. Ten rozdział mojego życia właśnie się kończył.

Ewa, 31 lat

Czytaj także: „Człowiek zawsze mądry jest po szkodzie, a mąż po rozwodzie. Zrozumiałem to, gdy kochanka puściła mnie kantem”
„W łóżku z żoną oglądam tylko seriale. Wszyscy dziwią się, że nie mamy dzieci, bo nikt nie zna naszej tajemnicy”
„Szefa zawodzę w pracy, a żonę w sypialni. W żadnym z tych miejsc nie potrafię stanąć na wysokości zadania”

 

Redakcja poleca

REKLAMA