„Siostry kłóciły się o mieszkanie po babci, a ja chciałem w spadku tylko stare biurko. Znalazłem w nim niezły majątek”

zadowolony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„– W testamencie napisano, że jest coś, co nie jest do podziału i jest tylko dla ciebie. – Co to może być? – spytałem zaskoczony. – Biurko po babci – powiedziała siostra. – Ale gdzie mam je postawić, skoro nie chcecie mnie w domu?”.
/ 07.03.2024 21:15
zadowolony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Najmłodsi mają najgorzej, bo to oni najczęściej są celem złośliwości innych. Mówię to na podstawie własnego doświadczenia, bo jestem najmłodszym członkiem mojej rodziny. Mam dwie starsze siostry, Teresę i Jadwigę i przez wiele lat musiałem znosić wiele nieprzyjemności nie tylko z powodu różnicy wieku, ale także dlatego, że byłem chłopcem.

Gdy starałem się bronić, moja mama zawsze mówiła, że dziewczynki mają zawsze pierwszeństwo, nawet jeśli nie mają racji i są niegrzeczne. Co więcej, nie miałem męskiego sojusznika w rodzinie, bo mój tata zginął w wypadku. Sytuacja uległa zmianie, gdy zacząłem dojrzewać, stawałem się wyższy i silniejszy. Ale wtedy moje siostry już zaczęły interesować się chłopakami.

Babcia była wsparciem

Nasza babcia, Julia, była jakby wyjątkiem wśród kobiet w naszej rodzinie. Dla niej najważniejszy byłem zawsze ja, mogłem na nią zawsze liczyć i zawsze mnie wspierała. Właściwie, to po stracie taty, to dzięki niej jakoś dawaliśmy sobie radę. Mama pracowała jako nauczycielka w liceum, więc bez pomocy babci, sytuacja byłaby trudna.

Nie przejmujcie się – zawsze mówiła babcia. – Mamy trochę starych rzeczy. Jeśli będzie potrzeba, sprzedamy te starocie i jakoś sobie damy radę.

Taka koncepcja nie przypadła mi do gustu. Przepadłem za pokojem babci, dla mnie to było jak miejsce z bajki. Uwielbiałem tam przesiadywać i oglądać stare książki, malowidła o zdjęcia. Bawiłem się różnymi przedmiotami, a babcia cieszyła się, że to mi sprawia radość. Sadzała mnie przy biurku na drewnianym krześle, a tam były pióra, ołówki, temperówka z korbą, spinacze do papieru i inne niezwykłości. Nawet prace domowe robiłem w pokoju babci, z dala od sióstr i upomnień mamy.

Zmarła na moich rękach

Kiedy kończyłem szkołę średnią, niespodziewanie zachorowała. Nigdy nie narzekała na zdrowie, teraz jednak z dnia na dzień traciła siły. Pewnego wieczoru, kiedy czytałem jej gazetę, delikatnie chwyciła mnie za rękę.

– To już mój czas, Andrzejku. Nie próbuj mnie przekonywać, że jest inaczej, ani mnie pocieszać. Tak po prostu jest.

Patrzyłem na Julię, nie mogąc powstrzymać łez, ale ona była spokojna i uśmiechnięta.

– Miałam piękne życie, a przede wszystkim miałam ciebie – jeszcze mocniej ścisnęła moją dłoń. – Dbaj o siebie, bądź mądry i dobry. I zadbaj o to stare biurko, które zawsze ci się podobało. Jest stare, ale może jeszcze przynieść ci wiele radości.

Przytuliłem ją i delikatnie pocałowałem w policzek. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że już nie oddycha.

Zostawiła nam spadek

Po pogrzebie zasiedliśmy do stołu w kuchni: ja, moja mama, Teresa, Jadwiga. Byłem jedynym mężczyzną wśród kobiet. Najmłodszy i ten, który miał najmniej do powiedzenia. Mama z trudem powstrzymywała łzy. Zaparzyła herbatę a siostry układały na stole naczynia.

– Jak mi żal naszej Julii– mama ocierała łzy. – Dobrze, że nie cierpiała.

Siostry się nie odzywały, a i ja milczałem. Mama napiła się trochę domowej nalewki i zdecydowała się poruszyć najbardziej skomplikowane kwestie.

– Wasza babcia zdecydowała, że dostaniecie spadek, ale tylko po skończeniu studiów. Nie pytajcie o nic więcej – wszystko jest u notariusza. Będziemy szanować jej decyzję, więc na razie zostaje jak jest.

"Maturę będę miał dopiero za kilka miesięcy" – myślałem. "Moje siostry niedługo skończą studia".

– A co jeśli chciałybyśmy się wyprowadzić wcześniej? – zapytała Jaga. – Byłoby nam łatwiej zacząć żyć na własną rękę...

– Masz jakieś plany? – ton mamy brzmiał surowo. – Wychodzisz za mąż? Do tej pory nie udało ci się zaliczyć wszystkiego na studiach.

– Ach, mamo… – Jadwiga westchnęła nieco dramatycznie i spojrzała na Teresę, w nadziei na wsparcie siostry. Ta jednak milczała, nie chcąc się wtrącać, a ja jak zawsze, siedziałem cicho. "Przynajmniej dzisiaj nie dochodzi do kłótni" – pomyślałem, jedząc kawałek sernika. "Babcia robiła lepszy" – przyszło mi do głowy i udałem się do jej pustego pokoju.

Siostra miała swój plan

Po ukończeniu szkoły średniej poszedłem na studia do Gdańska. Zawsze fantazjowałem o podróżach morskich i byciu marynarzem. Do rodzinnego domu wracałem niezbyt często. Wysyłałem listy do mamy i sióstr, lecz tylko mama na nie odpisywała. Zarówno Jadwiga, jak i Teresa wyszły za mąż, ale tylko Teresa wyprowadziła się z domu. Jadźka razem z mężem mieszkała u matki i czuła się tam jak królowa. Kiedy wróciłem na wakacje po drugim roku studiów, okazało się, że tak naprawdę nie mam, gdzie się zatrzymać.

– Musisz zrozumieć braciszku – mówiła, obejmując mnie swoim dużym brzuchem. – Wkrótce urodzi się maluch, musimy więc zrobić mały remont. Mama w zasadzie nie wychodzi, prawie nie rozmawia i ciągle siedzi w pokoju babci. Z Jurkiem połączyliśmy dwa pomieszczenia, teraz jest tu trochę ciasno. Dobrze, że Teresa się przeprowadziła.

– A co ja mam zrobić? – zapytałem.

– Przecież zazwyczaj tu nie bywasz, będziesz na morzu...

– Czyli już zaplanowałaś moją przyszłość?

Moja siostra była na mnie zła, wręcz obrażona.

– Nie mam wyboru. Przecież muszę zatroszczyć się o swoją rodzinę.

– Czyli co, nie jestem już dla ciebie rodziną? To nie jest już mój dom? W końcu nie wyprowadziłem się stąd na stałe, tylko poszedłem na studia.

– Andrzej, postaraj się mnie zrozumieć. W końcu to ja teraz zajmuję się naszą matką, zasługuję na coś w zamian, zgadza się? Gdy zdecydujesz się wrócić, jakoś ci to wynagrodzimy. Przecież jest testament naszej babci...

Patrzyłem na nią bez słowa. "Babcia nie tak to chyba zaplanowała" – pomyślałem.

Mieszkanie stało się problemem

Przenocowałem w pokoju mojej mamy. Była nieobecna, ledwo mnie zauważyła. Jej pokój również prezentował się inaczej. Zniknęło mnóstwo drobiazgów, zestawów, ceramiki. Tylko książki nadal zbierały kurz. Wspaniałe biurko przekształciło się w stół pełen lekarstw, pieluch, chusteczek, płynów i proszków. Poczułem taki smutek, że po śniadaniu pożegnałem się i wróciłem do Trójmiasta.

Kolejne spotkanie miało miejsce na pogrzebie naszej mamy. Zmarła rok później. I znowu znaleźliśmy się w kuchni naszego rodzinnego domu. Teresa i Jadźka zajęły się papierami od notariusza.

– Wygląda to tak: majątek rozdzielamy na równe części, zgodnie z treścią testamentu. Jedynie mieszkanie stanowi problem. Przecież nie będziemy mieszkać razem – Teresa przejęła funkcję narratora. – Wydaje się, że Jadzia będzie zmuszona nas spłacić, mnie i Andrzeja.

– A skąd ja mam wziąć pieniądze?! – wykrzyknęła zaskoczona siostra.

– Nie mam pojęcia – Teresa podniosła ręce w geście bezradności. – Weź pożyczkę, sprzedaj swoją część domowych rzeczy...

– Ja bym chciał tylko książki – dodałem.

– W testamencie napisano, że jest coś, co nie jest do podziału i jest tylko dla ciebie.

– Co to może być? – spytałem zaskoczony.

– Biurko.

– Ale gdzie mam je postawić, skoro nie chcecie mnie w domu?

– No, wyrzucisz tego grata– stwierdziła Jadwiga bez wahania.

– Może ci się uda to sprzedać. Mamy zamiar całkowicie wyremontować ten pokój.

Siostry miały mnie gdzieś

– Nie wyrzucę biurka – oznajmiłem zdecydowanie. – Znajdę dla niego miejsce. Z resztą moich rzeczy zróbcie, co uważacie za stosowne.

Poczułem się jak intruz w domu, w którym dorastałem. Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy. Potem wziąłem swoją torbę podróżną i natychmiast pojechałem do przyjaciela ze szkoły średniej, który mieszkał w Rembertowie i prowadził hurtownię. Na szczęście, był w domu i szybko doszliśmy do porozumienia. Zgodził się przechować moje biurko i inne rzeczy u siebie tak długo, jak będzie trzeba.

– Bardzo ci dziękuję, Marek. Wygląda na to, że siostry szybko się mnie pozbyły. Nie jestem w stanie kontrolować, co zrobią z moim majątkiem. Jeśli zdecydują się sprzedać mieszkanie, przysługuje mi jedna trzecia zysku i wtedy jakoś się ogarnę. Na razie, zostawiam ci mój spadek. Rozliczymy się przy odbiorze – powiedziałem na pożegnanie.

– Spoko przyjacielu– uśmiechnął się Marek. – Mam tutaj dużo przestrzeni, więc nie ma problemu. Traktuj to jako spłatę długu za pomoc w matematyce w szkole.

Zaśmialiśmy się. Miałem poczucie, że mogę bardziej zaufać Markowi niż siostrom. Po dwóch miesiącach Marek przysłał mi zdjęcie mojego biurka: stało w kącie magazynu, starannie zabezpieczone grubą folią, a na nim były kartony z książkami.

"Wiszę ci piwo" – napisałem.

"Na to liczę" – odpisał i dodał do wiadomości sześć śmiejących się emotikonów.

Sprzedały mieszkanie

Nie spodziewałem się, że powrót do miasta, w którym się urodziłem, będzie miał miejsce dopiero po kilku latach. Tak właśnie się stało. Oto ja, świeżo upieczony inżynier podporucznik otrzymał propozycję pracy na frachtowcu pod norweską banderą. Jedyny haczyk – pięcioletnia umowa. W ten sposób rozpocząłem długą morską podróż. Płaca – więcej niż zadowalająca, ale warunki umowy były bardzo wymagające. Jako mężczyzna bez rodziny, partnerki i zobowiązań, nie musiałem praktycznie wcale wracać na ląd.

Siostry poinformowały mnie o sprzedaży swojego mieszkania poprzez email. Dostarczyły mi kopie umowy i rachunków, jednak nie byłem w stanie sprawdzić, czy sumy podane na dokumentach są autentycznymi kwotami transakcji. Teresa i Jadźka miały moje pełnomocnictwo, z którego też zdecydowały się skorzystać. Według dokumentów transakcji, na moje konto wpłynęła suma 200 tysięcy złotych. W ten sposób stałem się osobą prawie zamożną, ale jednocześnie bezdomną.

Skontaktowałem się z Markiem, informując go, że poszukuję odpowiedniego mieszkania. Określiłem swoje wymagania, potrzeby, możliwości finansowe i poprosiłem o wsparcie. Marek okazał się naprawdę sprytny, bo już po trzech tygodniach przysłał mi zdjęcia dwupokojowego mieszkania na Saskiej Kępie.

"Dobra okazja" – dodał.

"Biorę" – odparłem, ciesząc się z myślą, że za rok wrócę do siebie.

Miałem własne cztery kąty

Miałem już dość morza. Przynajmniej na jakiś czas. Z nieukrywaną radością powracałem więc do Warszawy. Marek przyjechał po mnie na dworzec, wsadził do samochodu i odwiózł na Kępę.

Osiedle z lat sześćdziesiątych prezentowało się cicho, spokojnie i uroczo.

– Tutaj – Marek pokazał na czterokondygnacyjny budynek – Pierwsze piętro.

Weszliśmy po schodach i stanęliśmy przed drzwiami mieszkania. W powietrzu unosił się zapach świeżych farb i lakieru do podłogi.

– Wszystko w kuchni i łazience jest już gotowe. Nie chciałem decydować o wyposażeniu reszty mieszkania bez twojego udziału – powiedział mój kumpel, pokazując mi lokal. – Wybór mebli zostawiam tobie, ale jeśli potrzebujesz wsparcia, daj mi znać. Aha, i oczywiście, masz tu swoje biuro.

Marek otworzył drzwi do mniejszego pokoju. W środku zobaczyłem duże biurko po babci. Idealnie komponowało się z drewnianą podłogą, białymi ścianami i półkami na książki.

– Stare krzesło z podłokietnikami, doskonale pasuje do tego biurka – to jest mój prezent. 

– Wielkie dzięki! Nie tylko mi pomogłeś, ale sprawiłeś, że czuję się tutaj jak w swoim domu. Dzięki! – przytuliłem Marka mocniej niż kiedykolwiek moje siostry.

– Już niedługo będziesz miał mnie z głowy.

– Mieszkaj u mnie, jak długo tylko chcesz. Przynajmniej nie jest mi nudno.

Babcia mnie zaskoczyła

Po upływie dwóch tygodni, mieszkanie było gotowe do zamieszkania. Nowe życie w nowym domu zacząłem w poniedziałek. Zaparzyłem sobie kawę i zasiadłem przy biurku. Patrzyłem na książki, zdjęcia na ścianach i nieświadomie głaskałem blat. 

Kilka dni później odkryłem w biurku dwie skrytki. Jedna z nich, schowana w największej szufladzie, była wyłożona czarnym aksamitem. Osiem rubinów o niezwykłym kształcie i błyszczących jak gwiazdy, spoczywało w specjalnych zagłębieniach pod pokrywą.

Druga tajna skrytka ujawniła się przypadkiem: kiedy wyciągnąłem szufladę do końca, coś nagle kliknęło, a w ozdobnym blacie biurka pojawił się prostokątny fragment. Pod nim, w przestrzeni wyłożonej welurem, leżał rulon pieniędzy. 

Dzięki babciu za ten majątek – szepnąłem, zamykając schowek i patrząc na starą fotografię Julii, powiedziałem. – Ja też cię kocham...

Czytaj także: „Chciałam żyć tak luksusowo jak sąsiedzi. Moje życie miało tylko smak zimnej kawy i schabowego co niedzielę”
„Moje małżeństwo przez lata było piekłem, dlatego cieszę się, że mąż zmarł. Niech mu ziemia ciężką będzie”
„Teściowa się na nas obraziła, bo moja córka nie chodzi na religię. Twierdzi, że jej wstyd przed sąsiadami”

 

Redakcja poleca

REKLAMA