Poważnie traktowałem złożoną rodzicom obietnicę, ale chyba przedobrzyłem. Moja siostra wyrosła na beztroską imprezowiczkę.
Miałem cztery lata, gdy w prezencie pod choinkę dostałem młodszą siostrę. Nie bardzo pamiętam, co wtedy myślałem o tym „podarunku”, ale dwa lata później, kiedy Aśka umiała już chodzić, a także głośno wyrażać swoje zdanie, uznałem, że wolałbym rózgę… Kiedy trochę bardziej podrosła i dało się z nią jakoś dogadać, zacząłem być prawdziwym starszym bratem, jakim według rodziców powinienem być. Prosili, bym o nią dbał. Zajmowałem się więc młodą, bawiłem z nią, uczyłem pisać, czytać, jeździć na rowerze. Dbałem o nią w szkole i na podwórku, gdy ktoś jej dokuczał. Miałem na nią oko, gdy dorastała i zaczęła oglądać się za chłopakami, a chłopaki za nią.
Kiedy wyjechałem na studia, odwiedzałem rodziców i Aśkę tak często, jak się dało. Prawie codziennie rozmawialiśmy, choć to już nie było to samo, ale zawsze powtarzałem, że może na mnie liczyć, nieważne, co się stanie. Zresztą była daleko ode mnie tylko przez cztery lata – gdy sama dostała się na studia, dołączyła do mnie. Mieszkałem już wtedy z dziewczyną, co do której miałem bardzo poważne plany. Aśka wylądowała w akademiku, ale i tak co chwilę wpadała do nas. A to na obiad, a to pogadać, a to pouczyć się w spokoju.
Monika, moja dziewczyna, nie komentowała tego, choć widziałem, że jest poirytowana. Rozumiała jednak naszą bratersko-siostrzaną więź i nie ingerowała. Albo nie chciała wyjść na zołzę. Udawałem, że nie widzę jej niezadowolenia, i starałem się być dla niej milszy, gdy już zostawaliśmy sami.
Powtarzałem, że zawsze może na mnie liczyć
Tuż po studiach wzięliśmy z Moniką ślub. Ja zostałem na uczelni, ona rozpoczęła pracę w kancelarii swoich rodziców, gdzie robiła aplikację. Nie powiem, powodziło nam się nieźle. W prezencie ślubnym od rodziców Moniki dostaliśmy trzypokojowe mieszkanie. Nie musieliśmy się zadłużać, nie musieliśmy wszystkiego sobie odmawiać, by spłacać kredyty. Żyć, nie umierać. Aśka kończyła administrację, a ja dalej miałem na nią oko. Ona zaś wiedziała, że może do mnie zadzwonić albo przyjść z każdym problemem.
Bywało to niekiedy kłopotliwe, bo chyba różne rzeczy uważaliśmy z siostrą za problem. Potrafiła na przykład wpaść na moje zajęcia – które prowadziłem jako doktorant – i stwierdzić, że potrzebuje dwóch stów pożyczki. Natychmiast. Fakt, że była ubrana w skąpą, cekinową sukienkę z wczorajszej imprezy, był dla mnie dodatkowo żenujący.
– Przepraszam, Błażuś, ale to była pilna sprawa! – rzuciła mi się na szyję wieczorem, gdy wpadła na kolację. – I przepraszam, że was objadam, ale nie mam kasy na jedzenie! – zaśmiała się beztrosko.
– Ejże, rano dałem ci dwie stówy – przypomniałem jej zdziwiony.
Może nie było to dużo, ale na obiad powinno wystarczyć. Kątem oka zauważyłem wzrok Moniki. Jakby chciała zapytać: znowu?
– Oj, miałam dług, musiałam oddać. Zwrócę ci, jak tylko zarobię.
Udałem, że nie słyszę prychnięcia żony. Cóż, Aśka jeszcze ani razu nie oddała takiej nagłej małej pożyczki.
Kiedy Monika zaszła w ciążę, moja siostra miała bronić pracy magisterskiej. Tyle że najpierw trzeba ją było napisać, Aśka zaś nie mogła się skupić w akademiku. Jej współlokatorki podobno non stop imprezowały, włączały głośną muzykę albo plotkowały jak w maglu. Chwili spokoju nie było. Siostra płakała mi w mankiet, że zaraz musi oddać pracę, a nie może pięciu zdań naraz sklecić, bo w kółko ktoś jej przeszkadza. Westchnąłem.
Bycie starszym bratem zobowiązuje. Zaproponowałem jej, żeby zamieszkała u nas na kilka tygodni, póki nie napisze magisterki. Wiedziałem, że źle robię, nie konsultując tego z Moniką, ale to była moja siostra! Co miałem zrobić? Zostawić ją bez pomocy?
– Jestem w ciąży, którą źle znoszę, a ty mi tu sprowadzasz swoją siostrę rozpuszczoną jak dziadowski bicz? – żona wyraziła się dość dosadnie.
– Moniś, przepraszam, ale to tylko kilka tygodni. Ona będzie pisać, nawet nie zauważysz, że tu jest. Wybacz, myszko… – przepraszałem ją, głaszcząc po wypukłym brzuszku.
– Jasne, nie zauważę… Będę gotować jej obiady, sprzątać po niej w łazience, zmywać, zbierać ręczniki po kąpieli, prać i zabawiać. A biorąc pod uwagę, że jestem prawnikiem, a ona pisze o aspektach prawnych, zrobi ze mnie podręczną Wikipedię.
Starałem się jakoś załagodzić sytuację. Prosiłem Aśkę, by jak najmniej angażowała Monikę w swoje sprawy, a żonie przynosiłem kwiaty i kokosanki, które ostatnio uwielbiała.
Niestety, to Monika miała rację, a ja się łudziłem. Aśka rozpanoszyła się w naszym mieszkaniu jak u siebie. I co tu kryć, żerowała na nas. Nie dość, że nie dokładała się do rachunków, to jeszcze nie dołożyła złotówki do jedzenia. Nigdy nie zrobiła zakupów. Bałagan, jaki zostawiała w łazience i kuchni, przyprawiał o ból głowy. Minął miesiąc, drugi, a ona nadal nie paliła się do wyprowadzki, twierdząc, że jeszcze kawałek pracy przed nią.
Zrozumiałem, że moja żona ma rację
Któregoś dnia, po powrocie z pracy, zastałem żonę, wściekłą jak osa, przed komputerem mojej siostry.
– Właśnie poprawiam jej dziesiątą stronę. Rozumiesz to? Dziesiątą! Tylko dlatego, że zaproponowałam jej, że może coś jej podpowiem, żeby szybciej poszło. A ona co? Migusiem wręczyła mi komputer, powiedziała, że dziękuje mi bardzo, bo dzięki temu zdąży do kosmetyczki zrobić paznokcie i… wybiegła. Fiuuu! Jakby tego było ci mało, przez te dwa miesiące napisała dwadzieścia stron. Dokładnie. Sorry, ale jak tak dalej pójdzie, to obroni się razem z naszym dzieckiem. Tym trzecim, co je dopiero planujemy. Kochanie, ja wiem, że to twoja siostra, bardzo ją kochasz i czujesz się za nią odpowiedzialny, ale ona ma dwadzieścia cztery lata, nie cztery, i musi ponosić konsekwencje swoich czynów – zakończyła żona.
– Monika…
– Wiem, że obiecałeś rodzicom. Ja też ją lubię, bo potrafi być urocza, ale nie na co dzień. Dość tego! Nie może zwalać się nam na głowę, nie zważając na nic, wyciągać od nas pieniędzy, objadać nas, zmuszać do sprzątania po sobie i do pisania za nią magisterki! Jak to twoim zdaniem wygląda? Jak pomoc czy wykorzystywanie? Chcesz być dobrym starszym bratem, to bądź! Bo teraz jesteś do bani, młodsza siostra ma cię pod pantoflem!
– Ale…
– Nie, nie ma żadnego „ale”. Zastanów się nad tym, bo może się skończyć tak, że będziesz mieszkać z siostrą, nie z żoną.
Zabrzmiało poważnie, więc się wystraszyłem. Przemyślałem słowa Moniki. Miałem czas, bo Aśka wróciła nad ranem, jak zwykle nie przejmując się, że może nas obudzić.
Zrozumiałem, że moja żona ma rację. Pozwalałem siostrze na zbyt wiele, mając w pamięci obietnicę daną rodzicom za dzieciaka. Bez sensu. Groźna głupota. Robiłem krzywdę osobie, którą kochałem, biorąc na siebie odpowiedzialność za wszystko, co robiła, za jej wybory i decyzje, za jej błędy. Gorzej, wyręczałem ją w jej obowiązkach i niejako zmuszałem do tego moją żonę. Paranoja. W końcu by się to zemściło na samej Aśce, a ja wiecznie bym sobie wyrzucał, że nie udało mi się jej pomóc na czas albo we właściwy sposób.
Powiedziałem jej to wszystko tego ranka, gdy raczyła wrócić, robiąc raban. Wypunktowałem ją jak nigdy. Że jest dość dorosła, by po sobie sprzątać, zmywać i prać swoje ciuchy. Że nie będziemy płacić za nią rachunków, długów ani fundować jej posiłków, żeby ona miała kasę na paznokcie i imprezki.
– A już szczytem wszystkiego było zwalenie na Monikę pisania twojej magisterki! Ona jest w ciąży, do cholery! Umknął ci ten fakt?!
Młodsza siostra może być przydatna
Nie wiedziałem, ile dociera do Aśki, ale chyba coś docierało, bo jej mina robiła się coraz dłuższa. Chyba wreszcie rozumiała, że mówię poważnie i że skończyły się szaleństwa na koszt i kosztem brata.
– Przepraszam – mruknęła, ni to ze skruchą, ni z urazą. – Rzeczywiście byłam okropną siostrą i szwagierką. Jutro wrócę do akademika. Zejdę wam z oczu i będziecie mogli w świętym spokoju czekać na pojawienie się upragnionego juniora.
Spojrzałem na nią uważnie.
– Ironizujesz? Czujesz się obrażona, wyrzucona? – szczerze mówiąc, byłem w lekkim szoku.
Wzruszyła ramionami.
– Nadal jesteś u nas mile widziana, ale wcześniej zadzwoń, okej?
Znowu wzruszenie ramion.
Wtedy się wkurzyłem i zagrałem trochę nie fair.
– A gdyby Monice coś się stało po tym, jak tak biegała wokół ciebie? Gdyby poroniła, bo się schyla po twoje ciuchy, bo się przez ciebie nie wysypia, gdy zapominasz kluczy i dzwonisz jak na alarm, nie zważając na porę? To co wtedy? Też byś wzruszyła ramionami?
Aśka zbladła.
– To było podłe…
– Owszem. Jak twoje zachowanie. Przemyśl to sobie, bo naprawdę… rozczarowałaś mnie, młoda.
Aśka uciekła z płaczem do pokoju. Potem szybko spakowała się i wróciła do akademika. Na szczęście okazała się na tyle mądra, by na serio i dogłębnie przemyśleć sprawę naszej dość jednostronnej relacji. I zaczęliśmy ją zmieniać.
Dalej jesteśmy sobie bliscy, ale na odrobinę większy dystans. Aśka zawsze może na mnie liczyć, jednak teraz i ona pyta, czy czegoś nie potrzebujemy z Moniką. Zwłaszcza od kiedy na świecie pojawiła się nasza córeczka, a ciocia Asia oszalała na jej punkcie. Szczerze powiedziawszy, chętnie korzystamy z jej oferty, gdy chce zająć się naszym skarbem, bo my wtedy możemy odespać, odsapnąć albo po prostu posiedzieć w ciszy. Nie wiedziałem, jak przydatne mogą być młodsze siostry.
Czytaj także:
„Siostra z rodziną, co roku zwala się na głowę mnie i rodzicom. Oni byczą się całymi dniami, a my musimy im usługiwać”
„Siostra mną gardziła i traktowała jak popychadło. Zemściłam się. Była w szoku, gdy brzydkie kaczątko odbiło jej chłopaka”
„Mąż wpadł we wściekłość, gdy moja siostra postanowiła z nami zamieszkać. Ale co ja mogę? Przecież dom jest w połowie jej”