„Siostra zniknęła bez słowa na kilka lat, a teraz wróciła i błaga o pomoc. Ja jednak czuję, że chce tylko wyłudzić kasę”

poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Zobaczyłam pod swoim domem Kamilę, która stała przy aucie i gorączkowo z kimś rozmawiała. Szczerze mówiąc, nie wyglądała na chorą. Po cieniach pod oczami nie było śladu, a wymachiwanie rękoma wskazywało, że nie ma żadnych problemów z ich koordynacją”.
/ 07.09.2024 22:00
poważna kobieta fot. Getty Images, Westend61

Nigdy nie miałam zbyt dobrych kontaktów ze swoją młodszą siostrą. Dlatego gdy wyprowadziła się z naszego miasta i zniknęła na kilka lat, to niespecjalnie mi to przeszkadzało. Jednak niedawno wróciła i odezwała się do mnie. Twierdzi, że jest chora i potrzebuje pomocy. Ale ja nie za bardzo jej wierzę. Mam dziwne uczucie, że mnie oszukuje i jedyne czego chce, to wyłudzić ode mnie kasę.

Nasze relacje nie należały do udanych

Pamiętam dzień, w którym mama powiedziała mi, że zostanę siostrą. Miałam osiem lat i myślałam, że już zawsze będę ukochaną córeczką swoich rodziców. A tu taka niespodzianka.

– Ale ja nie chcę siostry ani brata  – powiedziałam żałośnie. Tak jakbym miała na to wpływ.

– Posiadanie rodzeństwa to wielki przywilej – tłumaczyła mi mama. Sama straciła brata w bardzo młodym wieku i przez wiele lat nie mogła się z tym pogodzić. – Będzie fajnie, zobaczysz – dodała, jednocześnie mocno mnie przytulając.

Ale ja wiedziałam, że fajnie nie będzie. Byłam jedynaczką i nie chciałam tego zmieniać. Nie chciałam z nikim dzielić się miłością swoich rodziców.

– Nie będzie! – krzyknęłam. A potem pobiegłam do swojego pokoju i nie wychodziłam z niego przez kilka kolejnych godzin. Próbowałam sobie wyobrazić moje przyszłe życie z młodszym rodzeństwem. I ta wizja wcale mi się nie podobała.

Gdy tylko Kamila się urodziła, to od samego początku zaczęła mi przeszkadzać. Całymi dniami płakała i zabierała całe zainteresowanie mamy. A gdy próbowałam zwrócić na siebie jej uwagę, to słyszałam, że jestem już dużą dziewczynką i powinnam zaakceptować to, że nie jestem już jedynaczką. A ja wcale nie chciałam tego robić.

Rodzice ją ubóstwiali

Gdy Kamila podrosła, to sytuacja nie za wiele się zmieniła. Wciąż była ukochaną córeczką rodziców.

– Ona jest mała i potrzebuje więcej naszej uwagi – mówiła mama, gdy próbowałam zainteresować ją swoją osobą i swoimi problemami. – A ty powinnaś to zrozumieć – dodawała. Ale nie chciałam tego zrozumieć. Ja chciałam odzyskać miłość swojej mamy.

Kamila doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest oczkiem w głowie rodziców. I doskonale to wykorzystywała. Nie miała problemów z namówieniem ich na zakup nowych zabawek i książeczek, a potem ciuchów, kosmetyków czy elektroniki. A ja musiałam zadowolić się najtańszymi okazami. I z każdym dniem czułam, że moja własna siostra denerwuje mnie coraz bardziej.

– Bo ja na to zasługuję – mówiła przymierzając markowe jeansy. Ja tylko zgrzytałam zębami, bo wiedziałam, że mi rodzice nigdy takich nie kupią.

– Możesz iść do wakacyjnej pracy i zarobić na swoje zachcianki – mówili, gdy prosiłam ich o najnowszą płytę ukochanego zespołu, modną koszulką czy bilet na koncert. Kamila nigdy nie miała takich problemów, bo rodzice kupowali jej wszystko o czym zamarzyła. „Bo jest młodsza” – za każdym razem mówili rodzice. Ale czy to usprawiedliwiało wszystko?

Zniknęła z mojego życia na kilka lat

Kiedy dostałam się na studia, to postanowiłam, że wyprowadzę się z domu. Znalazłam dorywczą pracę i razem z koleżanką wynajęłam skromne mieszkanko. Na rodziców nie miałam co liczyć.

– Zbieramy na studia dla Kamilki – mówili. – Ona chce studiować architekturę. A sama wiesz, jaka jest zdolna – dodawali. No tak, Kamila była najważniejsza, a ja musiałam sobie radzić zupełnie sama.

I jakoś sobie poradziłam. Skończyłam studia i dostałam swoją pierwszą pracę w zawodzie. A ponieważ byłam dyplomowaną pielęgniarką, to nie miałam problemów ze znalezieniem zajęcia. I szybko pięłam się po szczeblach kariery. Po kilku latach zostałam przełożoną pielęgniarek w jednym z miejscowych szpitali. I byłam z siebie bardzo dumna.

Wtedy skontaktowała się ze mną mama. Przez ostatnie lata wprawdzie miałyśmy ze sobą kontakt, ale nasza relacja nie była zbyt bliska. A teraz zadzwoniła do mnie w środku nocy i poszukiwała mojej pomocy.

Kamila wyprowadza się z domu – powiedziała. A ja słyszałam, że przełyka łzy.

– I co z tego? – zapytałam nieco opryskliwie. – Przecież jest pełnoletnia.

– Ale jak ona sobie poradzi? – usłyszałam. Moja mama najwidoczniej cały czas uważała Kamilę za małe dziecko.

– Jakoś sobie poradzi – powiedziałam oschle. – Jest dorosła – dodałam.

Ale słysząc rozpacz mamy obiecałam jej, że będę kontaktować się z Kamilą i sprawdzać, czy wszystko u niej w porządku.

Nie odbierała telefonu

Jednak dotrzymanie tej obietnicy nie było proste. Kamila rzadko kiedy odbierała ode mnie telefon, a jeżeli już to robiła, to rozmawiała ze mną jak z obcą osobą. Interesowało ją tylko jedno – dobra zabawa i comiesięczne przelewy od rodziców. A z czasem nasz kontakt urwał się niemal zupełnie. Od mamy wiedziałam, że próbuje coś studiować, ale nic z tego nie wychodzi.

– Kamilka odzywała się do ciebie? – pytała mnie co kilka tygodni. A ja za każdym razem odpowiadałam jej to samo.

– Niestety nie.

I chociaż wiedziałam, że mamie jest bardzo przykro, to nie potrafiłam jej okłamywać. Zresztą po co? Kamila również do rodziców się nie odzywała. A oni bardzo to przeżywali.

Nagle sobie o mnie przypomniała

Z czasem Kamila całkowicie zerwała ze mną kontakt. Ostatni raz widziałyśmy się na pogrzebie rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. W testamencie podzielili swój majątek pomiędzy nas obie, więc kilka tygodni później przelałam na jej konto bankowe jej część. A potem słuch po niej zaginął.

Próbowałam nawiązać z nią kontakt. Po śmierci rodziców zrozumiałam, że Kamila jest tak naprawdę moją jedyną rodziną i nie chciałabym tracić z nią kontaktu. Jednak ona myślała inaczej. Od razu po odczytaniu testamentu poprosiła o szybkie oddanie jej połowy spadku i ulotniła się niczym we mgle. A ja niemal zapomniałam, że w ogóle mam siostrę. I gdyby nie jej relacje zamieszczane w social mediach, to nawet nie wiedziałabym, czy ona żyje.

Wszystko zmieniło się kilka tygodni temu. Pewnego wieczoru zadzwoniła moja komórka, ale ja nie miałam pojęcia, kto to może być.

– Martyna? – usłyszałam w słuchawce cichy głos. I chociaż nie mogłam połączyć go z żadną znajomą twarzą, to wiedziałam, że skądś go znam. I nagle mnie olśniło.

– Kamila? – zapytałam. A ponieważ w słuchawce panowała cisza, to powtórzyłam swoje pytanie. – To ty?

I wtedy usłyszałam szloch. Był tak cichy, że początkowo myślałam, że się przesłyszałam.

– Możemy się spotkać? – usłyszałam. Od razu się zgodziłam. Co tu dużo mówić – tęskniłam za siostrą i miałam nadzieję, że jakoś naprawimy naszą relację.

– Oczywiście – odpowiedziałam. A w moim głosie pojawiła się nutka radości.

Twierdziła, że jest chora

Początkowa radość ze spotkania z siostrą szybko się ulotniła.

– Muszę ci coś powiedzieć – powiedziała Kamila, gdy tylko usiadłyśmy przy stoliku. Kamila wybrała jedną z droższych knajp w mieście, co oczywiście nie umknęło mojej uwadze.

– Tak? – zapytałam. Dopiero teraz zauważyłam, że wygląda naprawdę kiepsko. Była zbyt szczupła, pod oczami miała widoczne cienie, a gdy podnosiła filiżankę z kawą, to lekko trzęsła się jej ręka. Muszę przyznać, że w głębi duszy poczułam lęk.

– Jestem chora – usłyszałam cichy głos Kamili. A ja od razu poczułam strach.

– Na co?

Moja młodsza siostra spuściła wzrok. W tym momencie zrozumiałam, że wiadomość nie będzie dobra.

– To ciężka choroba immunologiczna, która nieleczona doprowadza do śmierci – usłyszałam cichy głos Kamili. I od razu poczułam na plecach zimny dreszcz.

– Choroba? – tylko tyle zdołałam wydukać.

– Tak – Kamila pokiwała głową. – Jedyna nadzieja, to supernowoczesny lek, który jest już stosowany na zachodzie Europy – powiedziała. A potem dodała, że w Polsce nie jest on refundowany i pacjent musi samodzielnie zapłacić za kurację.

– Ile? – zapytałam. A gdy usłyszałam kwotę, to aż włosy zjeżyły mi się na głowie. – Coś wymyślimy – powiedziałam. Chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, co niby miałybyśmy zrobić

Mam przeczucie, że to tylko jej gra

W domu szybko przejrzałam swoje oszczędności i inwestycje. I chociaż nie było tego bardzo dużo, to na kilkanaście pierwszych dawek powinno wystarczyć.

– A jesteś pewna, że ona mówi prawdę? – zapytał mnie mój mąż. On doskonale wiedział, że w przeszłości Kamilę interesowały tylko pieniądze.

– No wiesz – oburzyłam się. Ale w mojej głowie pojawiło się pierwsze ziarno wątpliwości. Ale potem pomyślałam o jej wyglądzie. Czy dałam się tak oszukać? Postanowiłam to sprawdzić.

Już kilka dni później byłam świadkiem scenki, która dała mi wiele do myślenia. Zobaczyłam pod swoim domem Kamilę, która stała przy aucie i gorączkowo z kimś rozmawiała. Szczerze mówiąc, nie wyglądała na chorą. Po cieniach pod oczami nie było śladu, a wymachiwanie rękoma wskazywało, że nie ma żadnych problemów z ich koordynacją. 

Gdy podeszłam bliżej, to usłyszałam jej słodki głos. „Załatwię to” – mówiła do słuchawki. Jednocześnie uśmiechała się jednym ze swoich najbardziej chytrych uśmiechów. Zwieńczeniem tej scenki był jej głośny śmiech, który zupełnie nie brzmiał jak śmiech osoby chorej.

Dopadło mnie bardzo silne przeczucie, że moja siostra chce mnie po prostu wykiwać. Być może przehulała już swoją część spadku i teraz chce się dobrać do mojej. W sumie wcale by mnie to nie zdziwiło, bo Kamila jest zdolna do wszystkiego. A przy tym lubi luksusy i uważa, że wszystko się jej należy. Ale czy mogłaby mnie tak oszukać?

Niestety tak. A im bardziej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że moja młodsza siostrzyczka chce od mnie wyłudzić kasę. „Niedoczekanie” – pomyślałam. Postanowiłam to sprawdzić. A jeżeli okaże się, że chodzi jej jedynie o kasę, to gorzko się rozczaruje.

Martyna, 40 lat

Czytaj także:
„Po śmierci żony dostałem dziwny list. Okazało się, że wcale nie znałem kobiety, z którą żyłem 20 lat pod jednym dachem”
„Moja córka miała wyjść za lekarza, a nie robotnika. Chłop z cementem pod paznokciami nie da jej godnego życia”
„Rodzice powtarzali, że studia to fanaberia. Dla nich życiowy sukces oznaczał szorowanie garów na zmywaku za granicą”

Redakcja poleca

REKLAMA